Geopolityka
Von der Leyen: Niemcy utrzymają kurs ku 2 proc. PKB na obronność
We wtorek minister obrony Ursula von der Leyen potwierdziła przed szczytem NATO, że celem Niemiec pozostaje zwiększenie wydatków na obronność do 2 proc. PKB. Plany należących do CDU von der Leyen i kanclerz Angeli Merkel podważane są przez koalicjanta - SPD.
"Uczciwy podział kosztów (obrony) jest sprawą niezwykle ważną" - powiedziała von der Leyen dziennikarzom w Berlinie. Jak zaznaczyła, proces kurczenia się Bundeswehry został powstrzymany, a budżet na wojsko od kilku lat stale wzrasta. "W 2013 roku budżet na armię wyniósł 33 mld euro, obecnie wydajemy 37 mld euro (...)" - podkreśliła szefowa resortu obrony. Minister zasugerowała, że w najbliższych latach ta kwota wzrośnie do 42 mld euro.
Wzrost wydatków na armię do 2 proc. PKB do połowy przyszłej dekady będzie jednym z tematów spotkania na szczycie NATO w czwartek w Brukseli. Obecnie Niemcy przeznaczają na Bundeswehrę 1,2 proc. PKB.
Czytaj też: Procedury i polityka hamują modernizację Bundeswehry [ANALIZA]
"Budżet na wojsko musi wzrastać, aby wojsko mogło wypełniać stawiane mu zadania" - powiedziała von der Leyen. Jak zaznaczyła, środki przeznaczane na wojsko nie są wykorzystywane tylko w ramach NATO, lecz także w misjach europejskich, ONZ oraz narodowych, jak w przypadku Mali. "Krytycy (zwiększenia wydatków) muszą uwzględnić ten aspekt" - zauważyła minister.
Von der Leyen odrzuciła sugestię ministra spraw zagranicznych Sigmara Gabriela z SPD, który domaga się, by w ocenie wojskowych wydatków Niemiec uwzględnić także wydatki na uchodźców oraz na pomoc dla krajów rozwijających się. "Te wydatki należą do innego koszyka" - powiedziała.
Czytaj więcej: Monachium areną sporu z USA? Juncker i Gabriel przeciwko zobowiązaniom NATO
Gabriel i inni politycy SPD określają plany zwiększenia budżetu na wojsko do 2 proc. PKB, co musiałoby oznaczać niemal ich podwojenie, mianem absurdu. Niemcami rządzi obecnie koalicja CDU i CSU z SPD. 24 września odbędą się wybory do Bundestagu.
Bla bla bla
Będą mieli. 2% PKB to będą rządzić Europą gospodarczo i militarnie. Ale Europa sama tego chce. Tylko żeby potem znowu nie było płaczu i lamentu.
gts
Moga sobie i 20% narzucic za chwile prawie cala UE bedzie miala wielki problem z islamem. Jeszcze 10 lat i kraje takie jak Szwecja Wielka Brytania, moze i nawet Niemcy to bedxie jeden wielki kalifat w stanie terroru i wojny. UE upadnie tak samo jak Rzym w ktorym ludziom sie w d poprzewracalo i chcieli sie ciagle bawic, nie miec dzieci. Tym razem Europa upadnie glownie przez lewactwo zaparszajace imigrantow, ktorych juz 6mln stoi u bram. Kazdy z nich sciagnie jeszcze 9 osobowa rodzine i nagle zrobi sie 60 mln. Oczywiscie nie beda pracowac wszkaze kraza po ich telefonach obietnice: domu w dobrej dzielnicy samochodu i 5000 euro socjalu na osobe. Islam przy pomocy lewackiego zamordyzmu zwalczajacego wsciekle narodowa Europe i dzedzictwo kulturowe w tym tradycje chrzescijanskie spokojnie zatryumfuje. Skoro lewackie wladze europy nie widza zagrozenia w islamskich zamachach terrorystycznych a widza zagrozenie w organizacjach narodowych, lub co wiecej kazdy przejaw prostestu czy obrony bilaych autochtonow lewacka wladza traktuje jak przestepstwo lub wrecz zbrodnie to bardzo szybko mamy powtorke z historii - upadek i ludobojstwo na bialych mieszkancach Europy. Trudno sie zgodzic z takim scenariuszem ale rzeczywiscie bedzie trzeba sie dogadywac z ruskimi a nie z zislamizowanym zachodem.
Iri
Co do Niemców - to bym się nie zgodził, ten kraj potrafi szybko uporać się z problemem o podłożu "mniejszościowym", co historia pokazała. W Niemczech jak mówią przyjmować - to będą przyjmować, jak powiedzą "trzeba rozwiązać ten problem" - to będą rozwiązywać...
Maciej > gts
Aktualnie społeczeństwo Niemiec jest prawie jednorodne narodowościowo, choć osób, które tam mieszkają, a mają imigranckie korzenie jest 17 mln.Najliczniejszą grupą są Turcy ok. 3 mln osób, a potem Rosjanie, Polacy, Włosi, Grecy, Syryjczycy, Irakijczycy itd.Turcy są na ogół pracowici i zlaicyzowani.Dość nieźle się integrują.Zapewne za 20 - 25 lat społeczeństwo Republiki Federalnej Niemiec będzie bardziej multikulturowe niż obecnie.Ten proces dotyczy praktycznie całej Europy.Migracje z Afryki, Bliskiego Wschodu będą postępowały do Europy, gdyż np. Afryce grozi zupełne spustynnienie.W Europie przyrost naturalny jest dramatycznie niski, i to praktycznie wszędzie stąd imigranci zmienią dotychczasowy krajobraz kulturowy, religijny Europy.To proces nieuchronny.