Polityka obronna
Ekspert: Konieczne uregulowanie współpracy wojska i służb. Poziom przygotowania ŚDM "dość niski"
- Jeżeli inne polskie służby działają na poziomie BORu, którego funkcjonowanie, jak niedawno widzieliśmy, przyniosło zagrożenie dla prezydenta, to myślę że poziom przygotowania (Światowych Dni Młodzieży - red.) jest dość niski - mówi w rozmowie z Defence24 prof. Ryszard Machnikowski, ekspert do spraw terroryzmu i wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego. Ryszard Machnikowski postuluje rozpoczęcie działań zmierzających do poprawy sytuacji w dłuższej perspektywie czasowej, w tym uregulowanie współdziałania sił zbrojnych i służb.
Defence24.pl: W jakim stopniu polskie służby są przygotowane do zabezpieczenia Światowych Dni Młodzieży?
Prof. Ryszard Machnikowski, ekspert do spraw terroryzmu i wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego: Tego dziś chyba nikt naprawdę nie wie. Możemy natomiast na podstawie pośrednich obserwacji zauważyć pewne głęboko niepokojące trendy. Jeżeli inne polskie służby działają na poziomie BORu, którego funkcjonowanie, jak niedawno widzieliśmy, przyniosło zagrożenie dla prezydenta, to myślę że poziom tego przygotowania jest dość niski…
Jakie działania można podjąć w krótkim okresie i w ramach istniejących struktur, aby poprawić stopień ich przygotowania do zabezpieczenia ŚDM?
Możliwości krótkookresowych już w tej chwili, zwyczajnie, nie ma. Do ŚDM zostało 100 dni, a nawet mniej. W ciągu tych trzech miesięcy, które pozostały, nic takiego, co by radykalnie zmieniło i poprawiło sytuację nie da się już zrobić. To, co należało zrobić, trzeba było zrobić już bardzo dawno temu. Na pewno konieczna była daleko idąca „reforma”, a raczej uzdrowienie, polskich służb specjalnych, konieczne były zmiany, które pozwoliłyby przekształcić je w efektywne narzędzie państwa. Niezbędne było wprowadzenie podstaw prawnych, takich jak dziś szeroko dyskutowana ustawa antyterrorystyczna, ale przecież nie na trzy miesiące przed tego typu imprezami, tylko lata przed tym. Samo wprowadzenie takiej ustawy obecnie przecież niewiele zmieni, bo jej implementacja, stworzenie aktów wykonawczych oraz przystosowanie instytucji państwowych do funkcjonowania w ramach nowego reżimu prawnego wymaga miesięcy, jeśli nie lat. To działanie nakierowane na przyszłość, ale z brakiem możliwości poprawienia sytuacji już w chwili obecnej. Dziś ponosimy konsekwencje wieloletnich zaniedbań wszystkich ekip politycznych, które problematyką właściwego funkcjonowania służb i zagrożenia terrorystycznego w ogóle się nie interesowały, ani nie miały pomysłu na to co zrobić, by działały one tak jak należy.
Jak Pan ocenia projekt ustawy antyterrorystycznej?
My cały czas nie znamy tego projektu. Słyszeliśmy tylko zapowiedź tego, co ma się w znaleźć w ustawie. Miała być ona „na dniach” złożona w Sejmie, jednak, jak do tej pory, nic się nie zdarzyło, chociaż już trochę czasu od konferencji na której min. Błaszczak i Kamiński ten projekt zapowiadali minęło…
Ale na podstawie tego, co było mówione na konferencji, sądzę, że to jest takie minimum, takie abecadło współczesnego kontrterroryzmu. Są to rozwiązania wzięte z różnych innych aktów prawnych dziś funkcjonujących w różnych krajach. Moje największe zastrzeżenie w stosunku do tego, co usłyszeliśmy o przyszłej ustawie antyterrorystycznej, jest takie, że nie wspomniano nic o stworzeniu centrum koordynującego wszelkie działania państwa, a nie jedynie służb specjalnych, w zakresie reagowania w sytuacji incydentu terrorystycznego, bo z tego co dziś o niej wiemy, przyszła ustawa AT obejmuje działania służb specjalnych i ewentualnie policyjnych. Ale przecież nie tylko służby specjalne i policyjne są dziś niezbędne przy reagowaniu na kryzys o charakterze terrorystycznym, czy przy przygotowywaniu np. planów zabezpieczenia imprez masowych czy sposobów reagowania w przypadku zamachu.
Wystarczy zajrzeć do komentowanych niedawno raportów RCB - ile różnych podmiotów administracji lokalnej i centralnej musi podjąć wspólne skoordynowane działania w przypadku reakcji na poważny incydent. A od dawna twierdzę, że taka koordynacja w Polsce nie istnieje.
Największą wadą tej ustawy jest to, że próbuje się uporządkować to „podwórko” działania służb, natomiast kompletnie nieuregulowana pozostaje cała sfera działania pozostałej struktury państwowej, łącznie z jednostkami administracyjnymi. Tego w ogóle tam nie ma, a przynajmniej o tym ministrowie nie wspominali.
Jakie kroki należałoby podjąć w dłuższej perspektywie, aby lepiej przygotować się na zagrożenie terrorystyczne?
W dłuższym okresie to jest wprowadzenie takiej ustawy AT, która zawiera ten element koordynujący. Przykładem może być Holandia gdzie istnieje urząd, który zajmuje się koordynacją wszelkich działań w zakresie reakcji na sytuacje kryzysowe zawierające komponent terrorystyczny i skuteczną komunikacją. Druga niezbędna rzecz to nowelizacja prawa karnego, w zakresie jasnego zdefiniowania przestępstw nie tylko terrorystycznych ale też „okołoterrorystycznych” – czyli np. propagandy terrorystycznej, uczestnictwa w szkoleniach terrorystycznych za granicą, nawiązywania kontaktów o tym charakterze czy wspierania sieci i grup terrorystycznych.
Trzeci element to zmiana ustawy o środkach przymusu bezpośredniego oraz użycia broni i wprowadzenie tam procedur „strzału ratunkowego” i „strzału na rozkaz”, które będą umożliwiały faktyczną likwidację zagrożenia terrorystycznego, bez konieczności odwoływania się do stanu „wyższej konieczności”. Czwartym jest uregulowanie współpracy między wojskiem a służbami i instytucjami cywilnymi w czasie trwania „operacji antyterrorystycznej”, by zaistniały czytelne procedury pozwalające na wykorzystanie potencjału wojska, szczególnie w zakresie działania jednostek specjalnych. W przypadku incydentu terrorystycznego na dużą skalę ich interwencja będzie przecież niezbędna, gdyż policja i inne służby nie poradzą sobie bez takiego wsparcia. No i wreszcie piąta rzecz, czyli radykalna reforma służb specjalnych w Polsce, która uzdrowi obecny stan rzeczy. Widzimy wyraźnie na przykładzie BOR, choć nie jest to „typowa” służba specjalna, że jeżeli dochodzi do takiej sytuacji w której działania służby, mającej na celu ochronę prezydenta, stanowi zagrożenie dla tego prezydenta, to strach myśleć czego możemy się spodziewać, gdy chodzi o ochronę zwykłych ludzi...
Dziękujemy za rozmowę.
Prof. Ryszard. M. Machnikowski, Dr hab. socjologii, profesor Uniwersytetu Łódzkiego na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych. Jest specjalistą ds. terroryzmu i przemocy politycznej oraz relacji transatlantyckich. Prowadzi badania dotyczące struktur partyzancko–terrorystycznych w Europie, Afryce Północnej i Większym Bliskim Wschodzie.
m
O ile mnie dobrze kształcono, to stan wyższej konieczności z użyciem broni przeciwko ludziom nie ma żadnego związku. Kolejna rzecz, że osoba mianowana ekspertem powinna wiedzieć, jak naprawdę funkcjonują służby bez opierania się na incydentach tj. z BOR. W moim przekonaniu przepisy użycia broni w policji sprzed ustawy o środkach przymusu z 2013 r. były dość liberalne, choć nieco zbyt szczegółowe i wymagające więcej czasu na wyjaśnienie / zrozumienie funkcjuszom. Usunięto z nich przecież zapis mówiący, że użycie broni nie może zmieniać bezpośrednio do pozbawienia życia, a strzał ostrzegawczy zawsze był fakultatywny (par. 2 warunków użycia broni). To raczej dzielenie włosa na czworo w prokuraturze czy sądzie powodowało niepotrzebne zamieszanie. Pomysł strzału na rozkaz postrzegam bardziej, jako próbę ujednoznacznienia i tak istniejącej możliwości, niż faktycznie radykalną zmianę. Snajperzy są niezwykle wartościowym narzędziem, precyzyjnym, skutecznym, ułatwiającym interwencje, skracającym je i przez to podnoszącym bezpieczeństwo operacji policyjnych.