Reklama

Siły zbrojne

Bomba wodorowa wymyka się spod kontroli?

Jeżeli Korea Północna rzeczywiście przeprowadziła próby ładunku termojądrowego (wodorowego) to oznacza, że zagrożenie zagładą nuklearną wzrosło i to znacznie. Bomba H otrzymała bowiem wcześniej określenie określenie: „zabójca miast”, a najcięższy testowany ładunek tej klasy miał moc prawie 4 tysięcy razy większą, od bomby zrzuconej na Hiroszimę.

Bomba typu H (wodorowa) w arsenale Korei Północnej nie bez powodu wzbudziła zaniepokojenie całego świata. Przeniesienie dużej głowicy atomowej jest bowiem bardzo dużym problemem technicznym, natomiast ładunek wodorowy o takiej samej mocy jest jakby wprost przygotowany pod montaż do północnokoreańskich rakiet balistycznych. Co więcej - w przypadku bomby termojądrowej praktycznie nie ma ograniczeń jeżeli chodzi o siłę wybuchu, a więc o obszar powodowanych przez nią zniszczeń.

I to dlatego podczas próby „Car bomby” Rosjanie ograniczyli jej moc o połowę (do 58 MT) nie wiedząc, jakie skutki może przynieść jej użycie. Dla porównania, bomba zrzucona na Hiroszimę miała moc 15 kT (prawie 4 tys. razy mniejszą). Dysponowanie tego typu bronią przez władze Korei Północnej jest więc bardzo dużym niebezpieczeństwem.

Największy do tego czasu ładunek termojądrowy miała „Car bomba” - zbudowana przez Rosjan – fot. Wikipedia

Tysiąc razy Hiroszima

Próby z bronią termojądrową wbrew pozorom nie wzbudziły najbardziej ostrych protestów w Korei Południowej, ale w Japonii. Japończycy nadal mają bowiem w pamięci zniszczenia i śmierć wywołane bombami zrzuconymi na Hiroszimę i Nagasaki, a teraz wiedzą, że może zagrozić im broń ponad tysiąc razy silniejsza.

Tak naprawdę nie wiadomo, co przetestowali Koreańczycy z Północy. Władze w Pjongjang poinformowały oczywiście o przeprowadzonej eksplozji bomby wodorowej, ale przeczą temu analizy pomiarów przeprowadzonych na stacjach badawczych – szczególnie w Chinach i Japonii.

Wskazują one bowiem, że wybuch spowodował trzęsienie ziemi o sile 5,1 stopnia w skali Richtera, a więc uzyskano taki sam efekt, jaki Północna Korea spowodowała dwa lata wcześniej - podczas prób w 2013 r. Tymczasem bomba termojądrowa ma z zasady wielokrotnie większą moc eksplozji niż atomowa, a więc trzęsienie ziemi powinno być znacznie silniejsze.

Teoretyczne skutki wybuchu „Car bomby” nad Paryżem. żółty pierścień to promień kuli ognia, czerwony promień rejonu całkowicie zniszczonego - fot. Wikipedia

Oczywiście Koreańczycy mogli teoretycznie zastosować mniejszy ładunek, ale w przypadku bomby H jest to bardzo trudne. „Najmniejszy” efekt, jaki do tego czasu odnotowano uzyskano bowiem w czasie prób brytyjskiej bomby „Short Granite”. Po teście przeprowadzonym 15 maja 1957 r. moc jej wybuchu oceniono na 300 kiloton. Było to i tak dwadzieścia razy więcej niż w przypadku bomby zrzuconej na Hiroszimę.

Można zatem z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że w Korei Północnej, w obu przypadkach zastosowano ten sam ładunek jądrowy. Dodatkowo, prawdopodobnie w obu przypadkach ten ładunek miał służyć do wywołania reakcji termojądrowej, co się na szczęście nie udało.

Niepowodzenie Koreańczyków nie jest jednak żadnym pocieszeniem, ponieważ wszystko wskazuje na to, że KRL-D próbuje zbudować ładunek termojądrowy już od kilku lat. I jak widać władze w Pjongjang zamierzają kontynuować program „wodorowy” aż do skutku – bez względu na koszty i nie zważając na jakiekolwiek protesty międzynarodowe.

Różnice pomiędzy ładunkiem A i ładunkiem H

Bomby A (atomowe) działają wykorzystując efekt reakcji rozszczepienia jąder atomów ciężkich pierwiastków (takich jak uran i pluton), czyli podobne zjawisko, z jakim mamy do czynienia w elektrowniach jądrowych. Bomby H (termojądrowe) wytwarzają energię w wyniku łączenia (fuzji/syntezy) jąder atomów lekkich pierwiastków (np. izotopów wodoru: deuteru i trytu), a więc działają według podobnej zasady, jak gwiazdy – w tym Słońce. W przypadku bomby H proces jest więc teoretycznie nieograniczony, a uzyskana energia - nieskończona.

Problem jest jednak w umiejętności kontrolowania tego procesu – umiejętności, którą jak na razie opanowało jedynie pięć państw: Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Francja i Wielka Brytania. W przypadku ładunku atomowego chodzi bowiem „jedynie” o wywołanie reakcji jądrowej. W przypadku ładunku wodorowego, owszem, potrzebna jest również reakcja jądrowa - ale musi być ona ściśle kontrolowana, ponieważ tylko w określonych warunkach może ona wywołać kolejną reakcję – tym razem już termojądrową. Co więcej ta reakcja termojądrowa również musi być kontrolowana. Wszystko to odbywa się w ułamkach sekundy i bez możliwości reagowania, gdy coś pójdzie nie tak.

W obu typach ładunków wykorzystuje się pierwiastki radioaktywne – pluton i uran. W przypadku ładunku H - energia uzyskana z reakcji jądrowej nie służy do działania na zewnątrz, ale do takiego „ściśnięcia” wodoru, by poszczególne jądra atomów w postaci plazmy, a więc pozbawione elektronów, wprost zetknęły się ze sobą (chociaż z natury się one odpychają). W takim przypadku dochodzi do fuzji i cięższy wodór zamienia się w lżejszy hel. „Tracona” masa zostaje zamieniona na energię zgodnie ze szczególną teorią względności (zakładającą równoważność masy i energii według znanego wzoru E=mc2).

Sama konstrukcja bomby była projektem „międzynarodowym”. Pomysł by do „ściśnięcia” jąder wodoru użyć ładunku jądrowego podał fizyk węgierskiego pochodzenia Edward Teller. Sposób, w jaki to przeprowadzono wymyślił już matematyk polskiego pochodzenia Stanisław Ulam.

Wybuch bomby termojądrowej Castle Union o mocy 4 MT w czasie testów z 1954 r. – fot. US Departament of Energy/Wikiedia

Problem był skomplikowany, gdy weźmie się pod uwagę podobne problemy, jakie trzeba było przezwyciężyć przy budowie bomby A. W tym przypadku ładunek „użyteczny” z takich pierwiastków jak uran czy pluton jest otaczany odpowiednio ukształtowanym materiałem wybuchowym. Energia wybuchu skierowana do wewnątrz ładunku (a nie na zewnątrz) jest tym co ściska poszczególne warstwy rdzenia i pozwala na rozpoczęcie reakcji łańcuchowej w jego najważniejszej części – zbudowanej np. z plutonu 239, wyzwalanej przez dodatkowe wstrzyknięcie do niej „neutronów”.

Wielkim problemem technologicznym jest w tym przypadku nie tylko odpowiednie ukształtowanie materiału wybuchowego, ale również takie jego wzbudzenie, by jego wybuch nastąpił jednocześnie z każdej strony i z jednakową siłą (odpalenie tylko części tego materiału spowodowałoby rozerwanie ładunku rozszczepialnego).

W przypadku bomby termojądrowej chodziło jednak o coś więcej – o bardzo kontrolowane użycie efektów wybuchu jądrowego – czyli promieniowania X. Promieniowanie to działając szybciej niż fala uderzeniowa zamienia w plazmę (działając w podobny sposób jak kuchenka mikrofalowa) gęsty materiał otaczający ładunek wtórny H (którym jest najczęściej deuter litu).

Plazma ta rozprężając się wybuchowo, automatycznie wywołuje na zasadzie reakcji impuls skierowany do wewnątrz, powodując „zgniecenie” znajdującego się wewnątrz wodoru (implozję). Wybuch potęguje się dodatkowo montując wewnątrz ładunku H rdzeń z plutonu oraz otaczając ten ładunek powłoką z izotopu uranu lub toru. Powłoka ta najpierw działa jako ekran odbijający neutrony, by później ulec rozszczepieniu. Wybuch staje się wtedy jeszcze potężniejszy.

Dalsze losy północnokoreańskiego programu jądrowego

Zbudowanie działającego ładunku termojądrowego jest bardzo trudne – szczególnie dla Korei Północnej, czyli państwa, którego technologia zatrzymała się na latach pięćdziesiątych-sześćdziesiątych i które jest w dużym stopniu odizolowane od świata. Koreańczycy z Północy będą więc nadal sami musieli pokonywać trudności – dodatkowo borykając się z problemami finansowymi kosztownego programu atomowego.

Pomimo tego nic jak na razie nie wskazuje, by władze w Pjongjang chciały zaprzestać tych działań. Walka idzie bowiem o to, jaki maksymalny ładunek będzie można wystrzelić w kierunku przeciwnika. Koreańczycy z Północy zdają sobie doskonale sprawę, że ich lotnictwo nie ma szans na przebicie się przez silną obronę przeciwlotniczą: południowokoreańską, japońską czy amerykańską. Jedynym środkiem napadu powietrznego pozostają więc rakiety balistyczne, a te mają ograniczony udźwig (jeżeli mają latać dalej) – szczególnie gdy mają być odpalone z „topornych”, północnokoreańskich okrętów podwodnych.

Pierwsza eksplozja bomby termojądrowej przeprowadzona 1 listopada 1952 r. – fot. National Nuclear Security Administration/Wikipedia

„Efektywniej” więc będzie montować na pociskach głowice termojądrowe, które dają możliwość uzyskania wielokrotnie większej mocy wybuchu, niż w przypadku zastosowania tej samej wielkości i ciężaru głowic atomowych.

Na szczęście jak dotąd nikt nie zastosował jeszcze bojowo ładunku termojądrowego. Przeprowadzono natomiast wiele eksplozji testowych, początkowo powietrznych (od 1950 r. gdy Amerykanie zdetonowali bomby H „Mike” i „Bravo”), a później podziemnych – co miało zmniejszyć skażenie terenu.

Teraz testy zaczęli przeprowadzać również Koreańczycy, którzy w oficjalnym komunikacie poinformowali o wybraniu eksplozji podziemnej z powodu dbałości o ekologię. Powstaje pytanie, dlaczego miała ona miejsce. Optymiści uważają, że ma to być karta przetargowa w negocjacjach na temat zwiększenia pomocy z powodu ciężkiej zimy. Pesymiści uważają, że władze północnokoreańskie chcą szantażować sąsiadów i cały świat żyjąc w złudnym przekonaniu, że uda im się rozszerzyć na inne kraje totalitarny system, jaki panuje w KRL-D. Część komentatorów wskazuje też na dążenie północnokoreańskich władz do utrzymania się za wszelką cenę i dysponowania bombą w celu faktycznego uniemożliwienia jakiejkolwiek interwencji z zewnątrz.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (25)

  1. KDT

    A przejechać się walcem po ich śmiesznej armii i będzie po kłopocie... jak już dojdą do tego, jak zbudować wodorówkę, bo wcześniej się nie opłaca, a i być może nie uda im się tego zrobić przed upadkiem tego ich chorego systemu...

    1. kj1981

      Problem leży gdzie indziej. Spójrz na mapę i zobacz, w jakiej odległości leży 10-milionowy Seul od granicy z Koreą Płn. Kimowie mogą zamienić to miasto w stertę gruzu w kilka dni - i to używając klasycznej artylerii, a przecież mają w swoim arsenale właściwie wszystko "od A do N". Dlatego nikt nie zdecyduje się na prewencyjny atak na Koreę Północną - chyba że "ochotnicy" z chińskiej armii wyzwoleńczej, jeśli tylko Pekin uzna, że Kim jest zbyt nieprzewidywalny.

    2. WJU

      Ich system jest chory tylko z demokratyczno-kapitalistycznego punktu widzenia. Teraz w dobie walki ze szkodliwą dla powietrza i klimatu zrobotyzowaną i w dużym zakresie zbędną produkcją przemysłową warto się zastanowić, czy przypadkiem totalitarny system władzy nie jest właśnie najbardziej światły. Jak szybko nie zmniejszymy dziesięciokrotnie produkcji przemysłowej, to się po prostu na bank udusimy, demokracja nie ma żadnych szans, by temu zadaniu podołać. Historia lubi zataczać koła. Japonia, czując pismo nosem, już drastycznie ograniczyła ilość typów produkowanych samochodów, resztę świata błyskawicznie czeka to samo tj. koniec z różnorodnością. Korea już to ma i najlepiej wpisuje się w dzisiejsze wymuszone przez przyrodę trendy ochrony klimatu.

    3. kaczkodan

      @WJU System władzy może mają najbardziej światły, ale przywódcy to przypadkowi zepsuci psychopaci.

  2. kaczkodan

    To zwykła zboostowana bomba uranowa, jak umieści się tryt w centrum bomby uranowej to nie da się nie podnieść siły eksplozji wybuchu do nawet 250kT (typowy booster umożliwia przereagowanie co najmniej 30% materiału rozszczepialnego). Dalej koszulka z deuterku-litu i naturalnego uranu podnosi siłę eksplozji do 1Mt (i nie da się tego spieprzyć). A wtedy kaliber zaczyna się mierzyć w megatonach i siła polityczna rośnie. Korea nie potrzebuje zaawansowanej, super-niezawodnej broni w konfiguracji Tellera-Ulama odpornej na predetonację nawet po napromieniowaniu, o regulowanej sile wybuchu, może żyć z tym że 1 na 100 bomb wybuchnie z 1/10 mocy.

  3. MG

    Stanisław Ulam był matematykiem a nie fizykiem.

    1. Podpułkownik Wareda

      MG! Słuszna uwaga! Stanisław Ulam - był przede wszystkim wybitnym, światowej sławy matematykiem (jednym z przedstawicieli lwowskiej szkoły matematycznej), ale należy również dodać, że miał także bardzo znaczące osiągnięcia w fizyce matematycznej. Mówiąc wprost: Ulam to była tęga głowa i wybitny umysł. Nie bez powodu, Amerykanie od roku 1935, umożliwili mu na terenie USA podjęcie pracy naukowej w jego ulubionej dziedzinie - matematyce i rozwijanie swych zdolności naukowych. Potwierdzeniem i zarazem ukoronowaniem jego możliwości i talentów naukowych, było zaproszenie Stanisława Ulama przez Amerykanów, do udziału w pracach (w ramach Projektu Manhattan) nad konstrukcją amerykańskiej bomby atomowej w Los Alamos.

    2. kaczkodan

      Ulam jak najbardziej był też fizykiem. Bo dojdziemy do idiotycznych wniosków że fizykiem nie był a są nimi osoby po 3 latach licencjatu w pcimiu :P

  4. melwit

    Autor artykułu napisał: "W takim przypadku dochodzi do fuzji i cięższy wodór zamienia się w lżejszy hel." Zapraszam do lektury układu okresowego pierwiastków.

    1. nie

      Atom trytu jest chyba cięższy od atomu helu.

    2. WJU

      W końcu w atomach ważą głównie protony i neutrony, elektrony to mały pikuś.

  5. ExMilitary

    Scenariusz: Popłynąć statkiem, zrzucić 200MT na wodach międzynarodowych u wybrzeży USA, fala tsunami 1200m niszczy wszystkie ważne centra przemysłowe. Korea wygrywa.

  6. amper

    Wymyka się :-D Najpierw bomba ostrożnie wysunęła przez szparę w drzwiach głowicę, potem przydługawe cielsko a teraz ten ogon..

  7. shaman

    Przeczytałem cały artykuł i nasuwa się pytanie: czy takiej rakiety balistycznej nie można zniszczyć w locie? Na czym polega problem jej zniszczenia czy przechwycenia. Trochę mnie to nurtuje. Nawet gdy zbudują taką bombę to zanim ona odleci do USA czy sąsiada to chwilę trwa. Jaki jest dokładnie efekt wybuchu takiej bomby?

    1. ciupaga

      Poczytaj sobie o skutkach wybuchu takiej bomby wodorowej. Nie sądzę, by moża było ją przechwycić bez ryzyka wybuchu w locie

  8. Znafca

    Problem urojony.Korea Północna nie ma po co atakować Polski.Groźniejsze jest np. USA których władcy wysuwają wobec nas bezczelne żądania np. o spłacie urojonych długów co powinno być powodem do wystąpienia z NATO.

  9. Stefan

    "(...) i cięższy wodór zamienia się w lżejszy hel"!!! => Wodór (masa at. 1) co do zasady jest 4 razy lżejszy od Helu (masa atomowa 4). Owszem są izotopy: najcięższy wodór - tryt i lżejszy hel - 3He (w obu przypadkach masa atomowa 3), które razem nie biorą udziału w reakcji jądrowej. Zresztą autor sam pisze wcześniej... "w wyniku łączenia (fuzji/syntezy) jąder atomów lekkich pierwiastków" trzeba dodać "w jedno cięższe, z tym że sumaryczna masa 2 jąder lekkich jest większa od powstałego jądra cięższego". Dalej autor pisze: "deuter litu"... Nie ma deuteru litu (deuter to pierwiastek a nie związek!). Dawniej mówiło się deuterek litu a obecnie mówi się wodorek (2H) litu. Podkreślając, że chodzi o izotop o masie 2... Dalej nie chce mi się czytać.

  10. roman

    Temat do analizy jest niezwykle trudny - i być może Redakcja mogłaby nawiązać jakąś luźną współpracę z użytkownikami serwisu by wzmocnić jakość artykułów (ja jestem laikiem, ale niektóre komentarze wskazują, iż jest grupa użytkowników mających dobrą orientację w temacie).

  11. magazynier

    Bomba Mike to budynek z instalacja chłodzącą, a bomba Bravo ważyła ponad 10 ton i była umieszczona na stalowej wieży- to raczej były wybuchy naziemne Panie Redaktorze. Pierwszą bombę termojądrową z prawdziwego zdarzenia zbudowali Rosjanie. Jeśli potrafili to zrobić w latach 50 XX wieku to jaki problem mają "zacofani" Koreańczycy. My surfujemy po internecie, a koreańscy hakerzy przeglądają archiwalne bazy danych. I co z tego, że będą mieli głowicę termojądrową? Wysadzą półwysep koreański?

    1. Kiks

      Skoro mają problem ze zrobieniem nowoczesnych nośników, które o niebo łatwiej jest opracować, to jak mają poradzić sobie z czymś co jest wielokrotnie bardziej skomplikowane? Zresztą im bardziej i głośniej Korea Północna gdacze, tym mniej w tym prawdy i więcej prób jej ukrycia. Chiny w takim wypadku milczą, a Rosja kłamie ;).

    2. Wtro

      Dokładnie, brawo

    3. lsd

      Moim zdaniem bombę RDS-6s nie można uznać za prawdziwą broń termonuklearną. Jej konstrukcja zwana przekładańcem powodowała, iż większość energii uzyskiwano z reakcji rozszczepienia a nie syntezy. Jest to bomba atomowa o wzmożonej sile wybuchu. A pierwszą tego typu bronią było urządzenie wykorzystana w teście Greenhouse Item w maju 1951 na wyspie Janet Prawdziwa broń termojądrową oparta jest na modelu Tellera-Ulama. Nie posiada wady broni o wzmożonej sile wybuch w postaci ograniczenia mocy, gdyż większość energii uzyskuje się z reakcji syntezy. Pierwszą amerykańską bombą trójfazową, i prawdopodobnie pierwszą tego typu na świecie, była głowica Basson zdetonowana w teście Redwing Zuni (27 maj 1956, atol Bikini, 3.5 Mt, 85% energii z fuzji, później znana jako głowica MK-41). Pierwszą prawdziwą bombą termojądrową jaka weszła do uzbrojenia była bomba EC-14, zdetonowana w teście Castle Union w marcu 1954 o sile 6.9Mt. Pierwszy radziecki test broni opartej o model Tellera-Ulama wykonano w listopadzie 1955 roku (test nr 19 o sile 1.6Mt)

  12. lsd

    Słaby tekst, ale odniosę się do jednego akapitu: Najmniejszy efekt, jaki do tego czasu odnotowano uzyskano bowiem w czasie prób brytyjskiej bomby „Short Granite. Po teście przeprowadzonym 15 maja 1957 r. moc jej wybuchu oceniono na 300 kiloton. Bomba B-61 ma głowicę W80 (różne odmiany) o regulowanej mocy (wersja mod3 bomby: od 0,3 kT do 170 kT). Autor chyba nie zna się na budowie ładunków wielostopniowych.

  13. dropik

    to raczej może być bomba atomowa z dodatkiem wodoru i deuteru co razem powinno dać bombę wyraźnie mocniejszą niż zwykła atomówka a słabsza niż wodorowa. po takich zabiegach bomba typu 'Nagasaki' miała 2 razy większą moc

  14. radiooperator

    coś mi się zdaje że USA ma ochotę zaprowadzić tam tzw. demokrację tak jak wcześniej w innych krajach które raczyli rozwalić w drzazgi w imię kursu dolara i cen ropy naftowej......

    1. kass

      ...takich jak np. Korea Południowa - rozwalona w drzazgi w imię kursu dolara i cen ropy naftowej.

    2. ....

      no tak - upadająca korea pld., japonia czy zachodnie niemcy.. nie to co nasi bracia ze wschodu i kwitnący dobrobyt który zostawili w swojej byłej strefie wpływów

  15. n/n

    Twierdzenie, że technologia w Korei Pn "zatrzymała się na latach pięćdziesiątych-sześćdziesiątych" jest całkowicie bezzasadne i mocno ogólnikowe. No chyba, że mówimy o życiu w jakichś małych wioskach. Być może są dziedziny technologiczne, których rozwój Korea odrzuca, ale twierdzenie, że cała ich technologia jest o pół wieku przestarzała to tylko łudzenie samego siebie. Nie można lekceważyć (poprzez taką nieuzasadnioną generalizację) nawet tak biednego kraju, bo przy dzisiejszych możliwościach informatycznych wykonanie przeskoku technologicznego w jednej bardzo wąskiej dziedzinie może nastąpić zaskakująco szybko - zwłaszcza gdy jednostki posiadają pełną władzę nad kształtem budżetu państwa. Dlatego nieuchronnie zbliżamy się do momentu, w którym dyskusja na temat interwencji zbrojnej w Korei stanie się kwestią nie "czy" lecz "kiedy".

    1. ZYX

      To tak jak uparte twierdzenie, że Niemcy to nasi przyjaciele, sojusznicy i obrońcy. Hehehe...łudźmy się dalej.

  16. Marek

    Bomba wodorowa nie musi być potężna, nie musi mieć 100 kt, może mieć i 10 kt i 1 kt. Bomba wodorowa o ładunku poniżej 10 kt zwana jest zwyczajowo bombą neutronową. I sądzę, że właśnie w tym kierunku idzie Demokratyczna Republika Korei Północnej. Czy im się udało? Wszyscy się cieszą, że "nie wykryto skażenia, które poprzednio było wykrywane". Tymczasem bomba wodorowa jest zdecydowanie "czystsza", więc to właśnie brak skażenia każe przypuszczać, że test zakończył się powodzeniem. I nie chowajmy głowy w piasek, żeby nam co innego nie zaczęło wystawać.

    1. Kiks

      Tylko, że specyfika bomby wodorowej raczej wyklucza jej precyzyjne zminimalizowanie do bardzo małego ladunku. To jest po prostu bardzo trudne technologicznie. A pan wyskakuje z 1Kt.

  17. dżejk

    cięższy wodór zamienia się w lżejszy hel - chodzi o to, że razem 2 atomy wodoru są cięższe od jednego atomu helu, autor źle to opisał

  18. revvv

    "W takim przypadku dochodzi do fuzji i cięższy wodór zamienia się w lżejszy hel. " Proponuję zajrzeć do tablicy okresowej pierwiastków. Głupota totalna.

    1. Marcin

      Faktycznie autor się nie popisał. W reakcji fuzji DWA atomy wodoru, łącza się w JEDEN atom helu. Dwa atomy wodoru faktycznie ważą więcej niż atom helu i to różnica "staje się" energią.

  19. czapi

    neutrony a nie neurony...

  20. Tom Clancy

    Jednym słowem - SKISŁA :)

  21. Maciek

    "...cięższy wodór zamienia się w lżejszy hel". Powinno być "...lżejszy wodór zamienia się w cięższy hel"

  22. plou

    Pucułowaty z fryzurą o kształcie szczotki do wc po prostu znowu chciał o sobie przypomnieć. Nie wierzę, że udało im sie zrobić bombę wodorową. Bo ta jest naprawdę skomplikowana. Przy niej zwyczajna bomba atomowa to epoka kamienia. Ale próbować pewnie będą, licząc na kolejne okazje do szantażu. Tylko, że już nawet w Chinach nie mają sojusznika. I jest to ogromny problem dla świata. Teoretycznie Chiny mogłyby porozumieć się z Koreą Płd., USA i Japonią jak ten problem rozwiązać. Bo on będzie narastał. Tylko, że nie sztuka obalić tego oszołoma. Co zrobić z tymi rzeszami ludzi izolowanych od dziesiątek lat od świata zewnętrznego. A myslę, że wśród nich jest masa fanatyków.

  23. patlydżan_marynowany

    Sama geneza Szkoły Lwowskiej i jej historia jest niesamowitym tematem.

  24. Pinokles

    Ciekawe co na to Petru.

  25. maniek

    Chyba zbliżamy się do momentu gdy interwencji w Korei Północnej nie będzie można przełożyć na później... ta wojna czeka nas prędzej czy później...

Reklama