Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Rosja w Syrii: negocjacje z Assadem zapobiegłyby sukcesowi Putina

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Rosyjska interwencja w Syrii jest konsekwencją błędów Zachodu, a w szczególności całkowitej kompromitacji planu USA budowania „strefy wolnej od IS” w oparciu o tzw. „umiarkowanych rebeliantów” i we współpracy z Turcją - w analizie dla Defence24.pl pisze Witold Repetowicz.

Niestety, w wielu komentarzach wciąż źle identyfikowany jest problem, który nie polega na tym, iż Rosja ratuje Assada, lecz na tym, że dogmatyczne odrzucanie rozmów z Assadem pozwoliło Rosji wypełnić lukę i odbudowywać swoje wpływy. Brak zrozumienia tego faktu może prowadzić do kolejnych błędów w postaci zbędnych ustępstw w negocjacjach z Rosją, a także utraty jakichkolwiek wpływów w Syrii i Iraku, a nawet w Egipcie i Libii, jak również rosnącej niechęci całego świata szyickiego do szeroko rozumianego Zachodu.

Polityka bliskowschodnia oparta na dogmacie, że „Assad musi odejść” i wykluczająca możliwość negocjacji z nim, zawęziła pole manewru USA i Europy w reagowaniu na zmieniające się warunki wojny domowej w Syrii, w szczególności związane z zagrożeniami dotyczącymi Państwa Islamskiego oraz kryzysu migracyjnego. Tymczasem, po przeszło trzech latach wojny domowej jasne jest, że niekontrolowany upadek Assada jest niepożądany, gdyż doprowadziłby do odwetowego ludobójstwa na alawitach oraz chrześcijanach syryjskich. Nawet główne media sunnicko-arabskie (np. Al Jazeera) nie ukrywały takich planów, a oddziały dżihadystyczne nie związane z IS (np. Nursa) już zaczęły wcielać je w życie we wioskach alawickich na pograniczu prowincji Idlib i Latakia. Stopniowa utrata gruntu pod nogami przez Assada nie mogła cieszyć i bynajmniej nie stwarzała żadnej perspektywy stabilizacji, wręcz przeciwnie. Mimo utraty przez Assada praktycznie całkowitej kontroli nad prowincją Idlib nie powstała tam żadna administracja opozycji syryjskiej. Tzw. tymczasowy rząd Syrii, stworzony przez opozycyjną Syryjską Koalicję Narodową, wciąż przebywa w Turcji, a nie na „wyzwolonych” terenach Syrii. To odróżnia go od reprezentacji wszystkich pozostałych stron konfliktu. Tereny znajdujące się pod kontrolą YPG (oddziałów kurdyjskich) mają swoją, dobrze funkcjonującą, administrację. Również na terenach znajdujących się pod kontrolą SAA (armii rządowej) organy państwa syryjskiego w pełni funkcjonują. Swoją administrację na zajętych terenach stworzyło też Państwo Islamskie, a nawet w pewnym zakresie Al Kaida (Nusra). Zgodnie z klasyczną teorią państwa tworzą je trzy elementy: ludność, terytorium i funkcjonalna władza, tymczasem po ponad dwóch latach od powstania „syryjski rząd tymczasowy” jest oderwany od jakiegokolwiek organizmu państwowego na terytorium Syrii. Jest rzeczą oczywistą, iż upadek Assada nie zmieniłby tego faktu i jedyna skuteczna administracja pozostałaby na terenach zajętych przez YPG i – paradoksalnie – IS. Reszta wyglądałaby tak, jak dziś wygląda prowincja Idlib, stałaby się mozaiką terenów kontrolowanych przez różne oddziały nie podlegające żadnej władzy cywilnej, przy dominującej roli dzihadystów Nusry i Frontu Islamskiego.

Pojęcie Wolnej Armii Syryjskiej (FSA) jest pojęciem wirtualnym, gdyż nie ma ona żadnego scentralizowanego dowództwa. Jest to konglomerat oddziałów o różnych celach i wchodzących w różne sojusze. Poza oddziałami współpracującymi z dżihadystami jedynymi realnymi siłami świeckimi są oddziały tzw. Frontu Południowego oraz Burkan al Firat. Problem polega na tym, iż dowódca tych pierwszych deklarował niedawno, po nieudanej ofensywie na miasto Daraa, gotowość do negocjacji z Assadem (bez konsultacji z „syryjskim rządem tymczasowym”), natomiast oddziały FSA, które weszły w skład koalicji Burkan al Firat, gdzie dominuje kurdyjskie YPG, zostały potępione za to przez syryjską opozycję, która nie chce współpracować z YPG, gdyż nie godzi się na multietniczno-multiwyznaniowy charakter Syrii. obstając przy supremacji Arabów.

Ostatnią i największą kompromitacją idei budowania przyszłości Syrii w oparciu o „umiarkowanych rebeliantów” był program szkolenia tzw. 30-tej Dywizji. USA przeznaczyły na to 500 mln USD, chcąc wyszkolić pięć tysięcy rebeliantów. Wyszkolono jednak tylko dwie grupy liczące po około sześćdziesiąt osób. Pierwsza została od razu wzięta do niewoli przez Al Kaidę, której Turcja przekazała tajne dane, a druga sama oddała broń Al Kaidzie. Również szumnie ogłoszony turecko-amerykański plan stworzenia „strefy wolnej od IS” nie doprowadził do opanowania ani jednego kilometra kwadratowego terenu i jedynie zatrzymał ofensywę YPG, co było prawdziwym celem Turcji.

W takiej sytuacji racjonalnym działaniem byłoby wykorzystanie problemów Assada i zmuszenie go do ustępstw w stosunku do części opozycji, a także potwierdzenia autonomii Rożawy (Kurdystanu syryjskiego). Najbardziej niepokojące dla Assada było zajęcie przez IS miasta Al-Karjatajn w prowincji Homs i zbliżenie się terrorystów do głównej drogi łączącej Damaszek, przez Homs, z Tartus i Latakią, a także wtargniecie oddziałów Nusry i Frontu Islamskiego do północno-wschodniej części prowincji Latakia po wcześniejszym opanowaniu miasta Dżisr asz-Szughur, jak również postępy dżihadystów w nizinie Al- Ghab uznawanej za bramę do Latakii. Tymczasem Latakia i Tartus to alawicki matecznik, dotąd nie objęty wojną.

Zachód przegapił ten moment słabości Assada, dogmatycznie odrzucając możliwość negocjacji z nim - bezpośrednio lub za pośrednictwem Iranu. Naiwnością było przy tym sądzenie, że Iran pozwoli na całkowity upadek Assada w Syrii (i w konsekwencji wejście jej w orbitę saudyjsko-katarsko-turecką) a warto podkreślić, iż dotąd uruchomił tam jedynie wsparcie libańskiego Hezbollahu, ale nie irańskiego Pasdaranu (którego użycie nie zależy od decyzji rządu irańskiego lecz wyłącznie Najwyższego Przywódcy). I to był właśnie błąd, który wykorzystała Rosja wypełniając lukę i podając rękę Assadowi.

Obecnie problemem nie jest to, że w wyniku interwencji rosyjskiej Assad (lub jego otoczenie) utrzyma się u władzy (na ograniczonym terenie zachodniej Syrii), lecz to, że utrzyma się w oparciu o Rosję. Wielu dyktatorów (np. w Afganistanie) przekonało się, że to niebezpieczne oparcie, ale Assad nie ma wyjścia, skoro Zachód nie chciał z nim rozmawiać mimo sygnalizowanej przez niego gotowości do ustępstw wobec Kurdów i umiarkowanej opozycji. Może jedynie dziwić to, że wciąż wyrażane są opinie, iż interwencja rosyjska prowadzić będzie do większej destabilizacji Syrii oraz zaostrzenia się kryzysu migracyjnego. To właśnie sytuacja odwrotna, niekontrolowany upadek Assada, wywołałby nową falę uchodźców: alawitów oraz chrześcijan, uciekających przed rzeziami. Jednak istotą sprawy jest coś innego. Przeciwstawienie się militarne interwencji rosyjskiej w Syrii jest absurdem, potępienie międzynarodowe na nikim nie zrobi wrażenia, zwłaszcza, że z punktu widzenia prawa międzynarodowego, czy się to komuś podoba czy nie, jest to interwencja całkowicie legalna. Jedyna pozostające opcja to negocjacje z Rosją. I tu tkwi zagrożenie, zwłaszcza dla naszych interesów jako Polski - jeśli USA i UE doszliby do wniosku, iż konieczne jest powstrzymanie rosyjskiej interwencji w Syrii, to będą skłonne do ustępstw w innych kwestiach – Ukrainy. Tymczasem takie negocjacje nie są potrzebne, bo żadnego pogłębienia destabilizacji nie będzie.

Obecnie USA i Europa powinny skoncentrować się na minimalizacji szkód spowodowanych powrotem Rosji do gry na Bliskim Wschodzie. Zachodnia Syria będzie w rosyjsko-irańskiej strefie wpływów i trzeba się z tym pogodzić. Wysuwanie argumentów moralnych, iż nie można dopuścić by „rzeźnik z Damaszku” pozostał u władzy, jest bujaniem w obłokach i ignorowaniem euro-amerykańskich podwójnych standardów, które spowodowały bankructwo takiej retoryki. Trudno bowiem zachować wiarygodność moralisty, gdy przymyka się oczy na rzeź urządzaną przez Arabię Saudyjską i jej sojuszników sunnicko-arabskich w Jemenie, a także jeśli przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk pomija całkowitym milczeniem rzeź, jaką armia turecka urządzała w Cizre w trakcie jego obecności w Turcji. Za takie błędy płaci się utratą wiarygodności - i nie tylko. Faktem jest, że na Bliskim Wschodzie toczy się wojna szyicko-sunnicka (fitna) i milczenie Zachodu w odniesieniu do zbrodni saudyjskich w Jemenie potęguje percepcje szyicką, iż Zachód (USA, Europa) wspiera salafitów, wahabitów, dżihadystów sunnickich, Al Kaidę i Państwo Islamskie. W ten sposób narażamy się na szyicki odwet w przyszłości i na wypieranie przez Rosję jakichkolwiek wpływów Europy i USA z przestrzeni szyickiej. Dotyczy to m.in. Iraku, gdzie dochodzi do paradoksalnej sytuacji. Rosja, która do końca broniła największego rzeźnika szyitów – Saddama Husseina – i wciąż krytykuje interwencję w 2003 r., dziś dogaduje się z szyitami rządzącymi w Bagdadzie. Ci zaś, choć doszli do władzy dzięki amerykańskiej (i również polskiej) interwencji, coraz bardziej są niechętni wobec USA i – w mniejszym stopniu, ale jednak – Europy. Zignorowanie płynących z tego faktu wniosków oznaczać będzie umocnienie się wpływów Rosji również w Iraku.

Na tym jednak nie wyczerpują się możliwości Rosji. USA, ochładzając swoje stosunki z Egiptem po obaleniu Mursiego i blokując egipską interwencję w Libii, wpuściły Putina do Kairu. Co prawda, Sisi musi lawirować, gdyż otrzymał duże pożyczki od Saudów, jednak spłaca je udziałem w wojnie w Jemenie. Tymczasem legalny rząd Libii, popierany przez Egipt, ma problem z zakupem broni koniecznej do walki z dżihadystami, gdyż obowiązuje embargo i Amerykanie blokują jego zniesienie. Nawiasem mówiąc, Libia już znalazła się pod wpływem Rosji i zamierza od niej kupić broń, jednak Europa i tak powinna dążyć do jakiegoś porozumienia z tym krajem, by zablokować afrykański kierunek migracyjny.

Rosyjska propaganda wykorzystuje również to, iż w europejskich mediach ukazuje się dżihadystów Nusry czy Frontu Islamskiego jako „powstańców syryjskich”. To właśnie Nusra i Ahrar al Sham były celem pierwszych rosyjskich nalotów. Krytyka celu tych operacji, oparta na fakcie, że nie było nim Państwo Islamskie, to ślepa uliczka, która przysłuży się  rosyjskiej narracji mówiącej, że Zachód wspiera dżihadystów i Al Kaidę. Pozwoli to Rosji na wybudowanie szerokiej koalicji międzynarodowej krajów zagrożonych takim sunnickim ekstremizmem. Flirt (próba instrumentalnego wykorzystania) Zachodu z dżihadystami nigdy temu pierwszemu nie wychodził na dobre.

Rosja już próbuje rozegrać jeszcze jedną kartę: Kurdów. Zarówno Rosjanie, jak i inne elementy koalicji stworzonej przez Putina w Syrii (choćby Hezbollah), wysłały już wyraźny sygnał gotowości do współpracy z YPG. Jeżeli do tego dojdzie, to Syria będzie całkowicie stracona dla Zachodu. Wszystko zależy od postawy USA i Europy wobec planowanej ofensywy Burkan al Firat i YPG z Kobane na Dżarabulus i dalej w kierunku Afrin, co oddałoby prawie całą granicę turecko-syryjska pod kontrolę Kurdów i ich sojuszników. Turcja się na to nie godzi i grozi interwencją, ale ma małe możliwości działania. Wkroczenie do Syrii byłoby całkowicie nielegalne, kompromitujące (bo oznaczałoby wsparcie IS) i doprowadziłoby do konfrontacji z Rosją. Natomiast jeśli Turcja wymusi na USA odstąpienie od wsparcia lotniczego YPG w takim scenariuszu, to lukę wypełni Rosja i to ona będzie wspierać Kurdów. Warto też dodać, iż Turcja ma niewiele atutów w rozgrywce z Rosją, gdyż ta - wchodząc w sojusz z Kurdami - może również wesprze PKK. Ponadto wzrasta aktywność Rosji w Armenii. Otoczenie Turcji tymi konfliktami oznaczać będzie jej odcięcie od surowców energetycznych bez bezpośredniego zaangażowania Rosji w konflikt. Również ostrzeżenia płynące z Arabii Saudyjskiej nie zrobią na Putinie wrażenia. Saudowie mają swój „Afganistan” w Jemenie i nie mają zdolności do interwencji militarnej na innym froncie. Globalnej wojny na Bliskim Wschodzie w wyniku interwencji rosyjskiej nie będzie.

W odpowiedzi na interwencję rosyjską USA i Europa powinny wyciągnąć wnioski z destrukcyjnej roli Turcji w tym kryzysie. Warto też pamiętać, że Turcja praktycznie nic nie zrobiła w sprawie Ukrainy, choć Krym powinien stanowić priorytet w pantureckiej polityce, do której Ankara tak nawiązuje. W Syrii Zachód ma jednego, realnego sojusznika – koalicję stworzoną przez Kurdów, w której są również chrześcijanie i Arabowie-sunnici. PYD (partia dominująca w Rożawie) planuje dalsze kroki zmierzające do współpracy z częścią opozycji. Jednoznaczne wsparcie tych planów i ofensywy przez USA i Europę pozwoli na pozostawienie w amerykańsko-europejskiej strefie wpływów prowincji  Al-Hasaka, Dajr az-Zaur, Ar-Rakka i części Aleppo, co otwierałoby też potencjalne możliwości tranzytowe surowców z Półwyspu Arabskiego poprzez to terytorium. Alternatywą jest sojusz rosyjsko-kurdyjski. Armia syryjska jest bliska odblokowania bazy lotniczej Kweiris, leżącej koło Aleppo, co Rosja mogłaby wykorzystać do wsparcia lotniczego YPG, jeśli USA wycofałyby się z tego pod naciskiem Ankary.

Rosja nie zaangażuje się na lądzie. Do tego będą wykorzystane oddziały irańskiego Pasdaranu a także niektóre proirańskie milicje irackie i Hezbollah. Na odzyskanie pełnej kontroli nad prowincją Latakia, Idlib, Hama, Homs i Damaszek i południową częścią Aleppo to wystarczy, zwłaszcza jeśli równolegle będą miały miejsce dwie ofensywy YPG – z Kobane na zachód i z Hasaki na południe.

Witold Repetowicz

Reklama
Reklama

Komentarze (38)

  1. kacha

    "Warto też pamiętać, że Turcja praktycznie nic nie zrobiła w sprawie Ukrainy.." I bardzo dobrze. To plus dla Turków.

  2. MICHAL

    Jak zwykle u tego autora artykul z punktu widzenia korzysci kurdyjskich, mily to i sympatyczny narod ale strategicznie to my "zachod" nie mamy wielkiego interesu zeby Kurdow wspierac w ich pomyslach niepodleglosciowych. Lepiej by bylo dla nas jakby i Syria i Irak odbudowaly sie z czasem w swoich oryginalnych granicach. W innym przypadku pozostaje wojna.

    1. Witold Repetowicz

      Gdzie Pan wyczytal w tym artykule cos o niepodleglosci kurdystanu? Rozawa nie ma takich planow. Co do interesów: wlasnie przez uparte trwanie w opcji protureckiej uciakaja nam kolo nosa scenariusze tranzytowe surowcow energetycznych. Ja naprawde proponowalbym dokladniejsze studiowanie map.

  3. klapek

    USA i Europa powinny skoncentrować się na minimalizacji szkód spowodowanych powrotem Rosji do gry na Bliskim Wschodzie. - jakich szkód dojasnej cholery? może warto zacząć minimalizować korzyści jakie przyniosła gra USA i Europy na bliskim wschodzie?

  4. t_e_o_m_a

    Rosja przy rosnącej dominacji Chin i słabnącej USA, wyczuła nadchodzące zmiany architekturze bezpieczeństwa i zawczasu chce ustawić w niej swoją rolę. Inaczej zostanie zmarginalizowana do roli dostawcy gazu i ropy. Jeśli uda się jej być stabilizatorem bezpieczeństwa na bliskim wschodzie to bardzo prawdopodobne jest odwrócenie sojuszy. Nawet Izrael (który został wykiwany przez Obamę przez umowę USA - Iran) będzie przychylnie patrzył na działania Rosji gdyby dostał od niej pewne gwarancje bezpieczeństwa. Rosja może wszystko zyskać i nic stracić. Jako stabilizator bezpieczeństwa będzie mogła negocjować z UE sankcje i status Ukrainy. Jak to ujął R.Ziemkiewicz w programie "Plusy dodatnie Plusy ujemne", Putin będzie mógł zakręcać kurek z gazem i odkręcać kurek z uchodźcami.

  5. skafit

    Bardzo dobry artykul. Dosyc dobrze przedstawia bandytyzm, manipulacje, podwojne standardy demokratyczne. Niestety Prezydent Bashar Al-Assad jest skazany na "sojusznika" w postaci Rosji Putina... (mimo, ze pojawiaja sie informacje, jakoby Chiny moga/maja wyslac zolnierzy w celu likwidacji terrorystow wszelkiej masci, od FSA,FI,FaN do ISIS). Czy Rosji odniesie sukces w Syrii? Rosja ma cos, czego tzw. koalicja anty?terrorystyczna pod wodza US moze tylko pomarzyc. A sa to sily ladowe - SAA, Hezbollach, NDF, milicje chrzescijanskie. Ostatnie tzw. "niecelne", wedlug demokratow, uderzenia w terrorystow z FSA itp., a nastepnie paniczne reakcje USA i Saudyjczykow, na te "niecelne" uderzenia, jasno wskazuja, ze wspolpraca wywiadowcza Syria-Rosja funkcjonuje dobrze; Oczywiscie Putin ma gdzies narod syryjski. Prawdopodobnie przehandluje Syrie demokratom za zniesienie sancji itp. itd. Imperializm ruski (wbrew twierdzeniom pewnych osobnikow) nie rozni sie od imperializmu jankeskiego. Rosja nie jest zadna sila antyglobalistyczna, obronca lacinskiej/chrzescijanskiej Europy, tak samo napada na inne narody jak US/NATO. Co do FSA: to nigdy nie byli zadni demokraci (wbrew propagandzie demokratycznej, nawet jezeli byliby demokratami niczego to nie zmienia). To organizacja terrorystyczna, zlozona z ok. tysiaca roznych band. To tylko przykrywka/zaslona, aby rezimy demokratyczne mogly zbroic, szkolic terrorystow Bardzo dobry artykul. Dosyc dobrze przedstawia bandytyzm, manipulacje, podwojne standardy demokratyczne. Niestety Prezydent Bashar Al-Assad jest skazany na "sojusznika" w postaci Rosji Putina... (mimo, ze pojawiaja sie informacje, jakoby Chiny moga/maja wyslac zolnierzy w celu likwidacji terrorystow wszelkiej masci, od FSA,FI,FaN do ISIS). Oczywiscie Putin ma gdzies narod syryjski. Prawdopodobnie przehandluje Syrie demokratom za zniesienie sancji itp. itd. Imperializm ruski (wbrew twierdzeniom pewnych osobnikow) nie rozni sie od imperializmu jankeskiego. Rosja nie jest zadna sila antyglobalistyczna, tak samo napada na inne narody jak USA/NATO. Co do FSA: to nigdy nie byli zadni demokraci (wbrew propagandzie demokratycznej, nawet jezeli byliby demokratami niczego to nie zmienia). To organizacja terrorystyczna, zlozona z ok. tysiaca roznych band. To tylko przykrywka/zaslona (niektore zrodla wskazuja na kreacje Turcji, inne na US/NATO), aby rezimy demokratyczne mogly oficjalnie zbroic, szkolic terrorystow mordujacych w Syrii. Demokraci uwazaja, ze nikt nie widzi ich obludy i podwojnych standardow. Otoz geby demokratyczne pelne sa frazesow o wysokich standardach moralnych, demokracji i prawach czleka, ale jakos nie wprowadzili tejze demokracji u swoich bliskich sojusznikow np. w Arabii Saudyjskiej - krwawej totalitarnej dyktaturze wahabickiej, odpowiedzialnej za terroryzm swiatowy, islamizacje Europy (nie mylic z rezimem EU), mordowanie w Syrii, w Bahrajnie ( pomoc w utrwaleniu demokracji?), gdzie jankeski kacyk morduje od 5 lat. O mordowaniu Saudow w Jemenie takze cisza w wolnych, niezaleznych establiszmentowych mediach... Ostatnio nawet jakis kacyk z AS zostal przewodniczacym Komisji ONZ ds. Praw Czlowieka (sic!)/czy cos w tym guscie/. Czy Syria bedzie stracona dla "Europy"? Jeslu ma Pan na mysli rezim EU to mam nadzieje, ze tak. Demokraci nie maja nic do zaoferowania. Europa Wolnych Narodow!

    1. xxx

      Mądre słowa. Przytoczył bym też cytat Henry'ego Temple: "Wielka Brytania nie ma wiecznych sojuszników, ani wiecznych wrogów; wieczne są tylko interesy Wielkiej Brytanii i obowiązek ich ochrony." Wyciąć Wielką Brytanię wstawić np. Polskę i powiesić sobie nad łóżkiem... - dla polityków!

  6. xxx

    Brawa dla autora! Przeczytałem tylko tytuł - i od razu wiedziałem, że ma rację (przekonany o tym byłem już tak pół roku po rozpoczęciu wojny w Syrii). Poczytałem troszkę dalej i tylko utwierdzam się w swoich przekonaniach. A to że Zachód nie negocjował z Assadem jest tym bardziej dziwne, że nawet z Iranem mogli się jakoś w końcu dogadać... Zupełnie jakby chodziło o zwykłą głupią dumę dzieciaka w piaskownicy: "Z nim nie będę się bawić!"!

  7. jacenty

    taką mam radę do p. Repetowicza: jeśli chce że jego analizy były naprawdę wartościowe, to warto byłoby "wyłączyć" wrodzoną polski rusofobię i patrzeć na sprawy obiektywnie. Bo wbrew pozorom nie wszyscy na świecie patrzą na Rosję jak Polacy, a Zachód to nie jest cały świat

    1. skafit

      "Nasi wodzowie bardziej nienawidzą Rosję niż kochają Polskę" - Roman Dmowski

  8. rafal

    A może by tak w arabi saudyjskiej wprwadzic demokrację wreszcie prawa człowieka itp czy ONZ jest slepe co sie tam dzieje z kobietami i nie tylko

    1. skafit

      Wedlug demokratow Arabia Saudyjska to demokracja umiarkowana (jak niektorzy mordercy w Syrii). Nawet Saudyjczycy zostali zainstalowani przez demokratow w Komisji ONZ ds. ... Praw Czleka!!! A rezim z USA i GB blokuje sledztwo ws. zbrodni przeciwko ludzkosci w Jemenie, dokonane przez... Arabie Saudyjska - krwawa totalitarna dyktature wahabicka (doladniej przez koalicje US-Saudi). To sa te wysokie standardy demokratyczne...

  9. Mars

    Całkiem ciekawa analiza. Ale ostatni akapit to lekkie bujanie w obłokach. Odbicie opanowanych przez rebeliantów prowincji wymagałoby w tej chwili zaangażowania kilkudziesięciu tysięcy nowych żołnierzy z całym niezbędnym uzbrojeniem (czołgami, artylerią, zapasem amunicji). Iran dopiero co porozumiał się z zachodem w sprawie atomu i raczej nie podejmie ryzyka wysłania regularnych jednostek do Syrii (bez różnicy, czy mówimy o Sepah, czy Artesh), do tego wywoła to reakcję AS i reszty GCC. Zresztą możliwości logistyczne są ograniczone ze względu na kanał sueski, w grę wchodzi tylko transport powietrzny. Bojówki szyickie z Iraku i Afganistanu są już w Syrii od dawna,te siły są zbyt ograniczone, żeby dokonać przełomu. Zresztą od sukcesów IS w Iraku siły podległe Quds Force muszą walczyć na dwa fronty. Interwencja Rosji wiąże się bezpośrednio z utratą przez Asada prowincji Idlib i zagrożeniem dla Lataki (ostatnie rosyjskie bazy na morzu śródziemnym), do tego sukcesy IS (zdobycie Palmyry i przerwanie połączenia z Deir ez Zorr). W tej sytuacji przy zaangażowaniu Rosji możliwe jest powstrzymanie postępów al Nusry na pograniczu prowincji Idlib i Latakia, powstrzymanie IS oraz na co wskazują cele nalotów podjęcie próby zlikwidowania rebelianckiej enklawy na północ od Homs. To wraz z działaniami Hezbollahu czyszczącymi pograniczne syryjsko - libańskie zapewni ciągłość i spójność terenów pod kontrolą Asada. W dalszej kolejności reżim może próbować ostatecznie wyczyścić sytuację w okolicach Damaszku i poprawić swoje położenie w rejonie Aleppo. Ale nie ma szans na wielki przełom.

    1. Urko

      Mimo wszystko Reuters podaje, że to właśnie regularne oddziały irańskiej armii pojawiły się w Syrii 12 dni temu. Jak na razie tylko w symbolicznej ilości kilkuset sztuk i bez ciężkiego sprzętu. Oczywiście, jeśli to nie amerykańska propaganda albo zwykły błąd nadgorliwych obserwatorów. Zdaniem Reuters miały by te oddziały wspierać operacje Hezbollahu w Idlib i Hamie... Tylko to powtarzam, dla mnie to wszystko wydaje się dziwne. Prędzej bym się spodziewał, że irańska armia będzie koordynować swoje działania lądowe z rosyjskim lotnictwem...

    2. Witold Repetowicz

      Prosze spojrzeć na mapę. Ja nie piszę o wszystkic terenach utraconych przez Assada. W Latakii to skrawek, w Hamie to nizina al Ghab, do tego w Damaszku to wschodnia Goutta, no i te tereny na płn. i zach o d Homs, oczyszczenie z IS gór Qalamoun, wreszcie odbicie Qaryatayn i Palmiry. Po tym pozostaje Idlib i płd Aleppo. W tej drugiej prowincji wiekszosc operacji wczesniej przeprowadzi YPG i tak naprawde dla SAA niewiele zostanie. Zachod bedzie mial rownie male pole manewru (reakcji) w st. do zaangazowania Iranu co Rosji - nie bedzie ono nielegalne i nie ma nic wsp. z porozumieniem atomowym. O tym dlaczego nie bedzie reakcji AS i GCC napisalem w artykule.

    3. Urko

      Jeszcze na temat "porozumienia atomowego". Właśnie minister spraw zagranicznych Iranu wyjaśnił, że Iran będzie dążył do renegocjacji ustaleń tej umowy, ponieważ "reżim kontroli" godzi w ich bezpieczeństwo narodowe. Oczywiście, zapewnił że Iran nigdy nie będzie dążył do budowy broni jądrowej. Tak, czy inaczej, "porozumienie atomowe" nie jest przez Iran uważane za jakiś sukces i wcale nie są do niego przywiązani.

  10. Poncyliusz Wspaniały

    Kiedy gdzieś w tle pojawia się Rosja to komentatorom w Polsce od razu ubywa tak ze 40 punktów z ich IQ. Zachód sobie ciężko zapracował na bałagan jaki panuje na Bliskim Wschodzie. Polityka Zachodu zapewne ma jakiś cel, chociaż on nie musi mieć cokolwiek wspólnego z interesem Europejczyków i Amerykanów. Polityka ta mogła być prowadzona tylko dlatego, że nie było żadnej strony, która mogłaby to szaleństwo powstrzymać. Teraz jednak te czasy dobiegają końca i trzeba to brać pod uwagę.

  11. voodoo

    Celem Rosjan na pewno nie jest wykrojenie części Syrii aby Assad mogł dalej sobie rządzić,ale odzyskanie całego terytorium inaczej sunnici będą mieli dalej wpływy w Syrii czy w jakieś jej cześci co pozwoli Saudyjczykom położyć rurociąg co nie jest w interesie Rosji. Putin wyrażnie stwierdził że celem jest utworzenie w pełni demokratycznego i świeckiego ŚWIECKIEGO kraju co automatycznie usuwa radykalnych sunnitów z jego wizji nowej Syrii. Rosja nie rozpoczynała by tego typu działań nie mając zabezpieczonego zaplecza w postaci Kurdów tym bardziej że nie raz Kurdowie "przejechali" się na obietnicach szeroko rozumianego "zachodu" i którzy są teraz okładani bombami przez NATO-wską Turcję. Należałoby oczekiwać w najbliższych tygodniach pewnych ruchów Assada w kierunku nadania Kurdom autonomii co na pewno nie spodoba się Turkom, ale jak zauważył autor ich działania na pewno nie będą skierowane przeciwko Assadowi bo naraziliby się na konflikt z Rosją, należałoby raczej zmiany stosunku Turcji do Assada i próby dogadania się z nim kosztem Kurdów.Zostaje jeszcze Iran który pomimo poparcia działań Rosji przyjął pozycję wyczekującą wydaje mi się że ich działania pójdą w kierunku dogadania się z Irakiem w sprawie przejścia wojsk lądowych przez Irackie terytorium w celu ataku IS z wschodu przy jednoczesnym ataku SAA , wszelakich milicji i Kurdów z zachodu i zneutralizowania wpływów Saudyjczyków w tym rejonie.

    1. litości

      Putina celem jest stworzenie państwa " w pełni demokratycznego ", czyli na wzór Rosji mam rozumieć? Śmiać się czy płakać?

  12. Katarzyna

    Oczywiscie to nierealne zeby zachod zastapil Rosje w jej wplywach w Syrii. Zachod tego nie przeoczyl, to swiadoma decyzja. Autor chyba nie zdaje sobie sprawy z kontaktow rosyjskich i bliskich zwiazkow tych krajow od 10 tek lat.

  13. fx

    Wszystko fajnie tylko Rosja sama bankrutuje i nic jej nie da lawirowanie i PROPAGANDA. 12 samolotami w Syrii to można komary gonić a nie walczyć z Bóg wie kim. Ile NATO & sojusznicy maja tam samolotów i jakoś nie licząc Kurdów NIC nie zdziałało bo Szyici to CYKORY i dostają oklep od sunnitów.

    1. gfnfgn

      albo NATO bombardowało po prostu drugą stronę

    2. Jac

      Domyślam się, że masz na myśli niskie ceny ropy. Od dłuższego czasu można zauważyć wypowiedzi pokroju "jeszcze chwila, a rosyjska gospodarka się załamie". Oni dają radę i nic na to nie wskazuje, by "bankrutowali". Zwróć proszę uwagę na fakt, że kryzys naftowy dotyka przede wszystkim Arabię Saudyjską, największego eksportera ropy naftowej na świecie, będącego "sojusznikiem" USA. Wkrótce OPEC ustabilizuje cenę ropy i Ruscy wyjdą na swoje.

    3. HeS

      @fx:"Wszystko fajnie tylko Rosja sama bankrutuje i nic jej nie da lawirowanie i PROPAGANDA." A skąd takie dane?? Oglądałem bilans handlowy Rosji w 2015 roku (okres styczeń-lipiec). W tym czasie Rosja miała ~100mld$ na plus. Gdzie to bankructwo? Rozumiem, że ceny ropy są ustalane w dłuższych okresach i to się dopiero na Rosji odbije, ale mówienie, że Rosja już bankrutuje, to bzdury.

  14. jacenty

    scenariusz - marzenie (a dla innych koszmar): wydzielenie z obecnej wielkiej Syrii, państwa Alawitów (małej Syrii, prorosyjskiej) oraz państwa Kurdów na północy, również prorosyjskiego. A o resztę czyli pustynię niech się biją "umiarkowani demokraci islamscy" z IS :)))

  15. wed

    Jak zwykle bardzo ciekawy artykuł, niemniej również jak zwykle Autor ocenia sytuację w punktu widzenia Kurdów, do których czuje chyba osobistą sympatię, związaną pewnie z doświadczeniami w Syrii. Nie można zapomnieć, że jakkolwiek niewykluczone, że to Kurdowie mają "rację ( o ile można użyć tego słowa) w tym konflikcie, to Polska powinna raczej wspierać państwo, z którym znajduje się w NATO - czyli Turcję. W naszym interesie jest zachowanie sojuszu i ten interes powinniśmy przedłożyć nad sentyment. W analogicznej sytuacji pewnie oburzył by nas artykuł tureckiego dziennikarza twierdzącego, że w wieloenitcznym konflikcie np. w Łatgalii na Łotwie (albo np. na Śląsku ;) ) wspierać należy rosyjskojęzycznych Łotyszy dążących do oderwania się od Łotwy.

    1. Witold Repetowicz

      Tylko że Rożawa nie jest i nie była częścią Turcji (wiec porównanie chybione). Co więcej YPG nie wystrzeliło ani jednego naboju w strone Turcji choć Turcja odwrotnie - tak. Niby przez pomyłkę. Członkostwo w NATO nie zobowizuje do wspierania dzialań innego członka na terenie innego panstwa wobec podmiotu który go nie atakuje.

  16. fasf

    Rosja zainteresowana jest ostatnimi ochłapami na bliskim wschodzie. Nie można mówić o błędach USA bo nikt nie będzie na siłę układał się z reżimem który odpowiedzialny jest za masakrę ludności cywilnej. Rosja wspiera Asada bo chce tam propagandowo być obecna militarnie... Rosja jest śmieszna bo bez rąk i nóg koślawa i bez butów, chce odgrywać przeciwwagę dla zachodu w tym USA...

    1. Boruta

      Masakrowanie jemeńskiej ludności cywilnej przez Arabię Saudyjska i kurdyjskiej przez Turcję jakoś nikomu w układaniu się nie przeszkadza.

  17. panzerfaust39

    Demokratyczna umiarkowana opozycja w Syrii BUUUUUUHAHAHAHA Niestety czy wam się to podoba czy nie bez silnej ręki Asada Syria zamieni się w drugą upadłą Libię i kupę zwalczających się frakcji lub inny Afganistan gdzie rząd utrzymuje się tylko dzięki USA i wogle nie kontroluje tego co się dzieje poza Kabulem

  18. prawda

    a skąd ten gość wie co duma ruski? nie daleko od Polski hula jakieś pospolite ruszenie i raz dowiadujemy się że Bułaty/T-64 ukrów moga mierzyć się a potem czytamy Tu że unikały 72B3. i oczywiście NIET to nie nasi, nie mamy nad nimi kontroli itp bleble. prawda jak oliwa wypłynie ale albo szybko (jak o Krymie) albo po latach jak o cccpach przeciwlotnikach w Wietnamie celującymi krugami, newami itp

  19. faf

    Rosja pomimo nałożonych sankcji gospodarczych znowu wspiera pacynkę i staje przeciwko całemu zachodowi. Brawo Putin, twoja Rosja utonie razem z tobą.

  20. kafir

    W Daraa, w FSA płaczą, że ich bojownicy dostają tylko 70$ na łebka podczas gdy ci z Nusra 300$ a z ISIS 500$. Wujek Sam musi głębiej sięgnąć do kieszeni, w przeciwnym razie trzeba zwijać front i jechać na socjał do Niemiec.

  21. cs

    "co otwierałoby też potencjalne możliwości tranzytowe surowców z Półwyspu Arabskiego poprzez to terytorium" to zdanie tłumaczy, czemu asad jest "tyranem" ,"dyktatorem" i czym go jeszcze nie nazywają

  22. Riddler

    Dziś pojawiły się relacje video RT z lotniska w Latakii. Jedna ciekawa rzecz. Otóż żaden z samolotów nie ma oznaczeń RuAF , tylko nr boczne. Dotyczy to Su 24, Su 25, Su 34 i nawet Su 30SM. Dziwne.

    1. RR

      To taka "nowa rosyjska tradycja". Żołnierze bezpaństwowi, czołgi bezpaństwowe, to i czemu samoloty miały by mieć czerwone gwiazdy, czy rosyjskie emblematy. Wszystko ze sklepu militarystycznego. Może wstydzą się tego, co robią? Na poważnie jednak. Czy przypadkiem sprzęt wojskowy bez oznaczeń państwowych nie można uznać za sprzęt terrorystyczny?

    2. P9

      Też widziałem to video. Normalnie mutują jak wirus. Były "zielone ludziki" a teraz czas na "zielone samolociki"...

  23. olo

    Wszystko fajnie tylko Rosja NIE MA TAKICH możliwości jak NATO ataków lotniczych. Ani $$ ani celności co widać na filmikach gdzie zamiast w cel bomby czy rakiety lecą w krzaki. USA powinno otoczyć parasolem ochronnym swoich w Syrii i na każdy atak lotniczy Rosji odpowiadać atakiem na Assada i udawać Greka.

    1. kol

      noo i co dalej?Asada, Kurdowie też padną i co wkroczy ISIS? Rosjanie nie muszą mieć silnej armii. Putin ma znakomitych doradców i baa coraz więcej sojuszników w regionie.

  24. Polak_Mały

    Analiza jest niezła, nie zakłada jednak podstawowej sprawy, że komuś ZALEŻY na narastającym konflikcie w Syrii i upadku państwa. Sugerują to właśnie wszystkie te "nieporadne" działania. Jeśli założymy, że były zamierzone, a jedynie miały wyglądać na nieporadne, sprawa się klaruje.

  25. Nieobyty

    Ach to Kurdyjskie patrzenie na świat, autor był na miejscu i widział oficerów niemieckich i brytyjskich szkolących Kurdów w Iraku. Tylko że Syria to co innego - tam już z Kurdami operują rosyjscy kontraktowcy i to świeżo po wycofaniu z Noworosji - wysadzono już prawie miesiąc temu auto z byłym podkomendny Batman - Normanem, a jak szeroko akcja jest krojona świadczy to że negocjuje się współpracę armii libańskiej z Rosjanami. Zatem całe te sugestie o możliwości współpracy i roli Kurdów - są obarczone pewnym prawdopodobieństwem. Syryjscy Kurdowie - są bardziej przezorni. Jest jeszcze parę istotnych czynników - np. Ujgurzy którzy wywołują alergie w Pekinie oraz żałoba i straty wśród domów panujących z zatoki perskiej. Młodzi książęta zamiast zdobywania wojennej chwały nakryci salwą rakietową w bazie - zwiedzają rajskie ogrody obiecane przez Allaha.