Reklama

Siły zbrojne

Sztuczne tuńczyki zaatakują płetwonurków wroga

Mechaniczny tuńczyk może być wykorzystany np. do zwalczania płetwonurków bojowych przeciwnika – fot. Boston Engineering
Mechaniczny tuńczyk może być wykorzystany np. do zwalczania płetwonurków bojowych przeciwnika – fot. Boston Engineering

Amerykańska marynarka wojenna bardzo poważnie testuje nowej generacji, autonomiczne, bezzałogowe pojazdy podwodne, które z kształtu i sposobu działania do złudzenia przypominają żyjące w morzach ryby.

Amerykańska marynarka budując „mechaniczne ryby” chciałaby by takie pojazdy podwodne wtopiły się w środowisko podwodne unikając wykrycia przez standardowe systemy obserwacji technicznej.

Niedawno opublikowano więcej informacji na temat pojazdów podwodnych tzw. „biomimetic”, które są rozwijane i badane pod nadzorem specjalnej komórki CRIC (Chief of Naval Operations Rapid Innovation Cell) amerykańskiej marynarki. Komórka ta od 2012 r. zajmuje się wyszukiwaniem cywilnych rozwiązań technicznych - łatwych i szybkich do zaadoptowania dla potrzeb sił morskich USA.

Mechaniczne tuńczyki z Massachusetts

Szczególnie daleko posunięte są badania firmy Boston Engineering z Massachusetts nad mechanicznymi tuńczykami, które według Amerykanów zachowują się jak ryby, wyglądają jak ryby, a są przy tym normalnymi, autonomicznymi pojazdami podwodnymi o długości około jednego metra. Pojazdy te nie mają jednak śruby napędowej ani pędników, ale poruszają się przez ruch „ogona” zbudowanego podobnie jak ogony żywych tuńczyków.

Okazało się, że opracowane w ten sposób drony podwodne są bardzo zwrotne i zdolne do szybkiego przyśpieszenia (osiągając przy tym prędkość nawet 40 w). Jednocześnie przez swój ruch i wygląd są w stanie zmylić wykorzystywane przez wojsko systemy sonarowe. Co jest również bardzo ważne ich udźwig pozwala na zamontowanie większości sensorów wykorzystywanych przez podobnej wielkości „standardowe” drony podwodne (w tym przede wszystkim sonary i kamery).

Dzięki temu „tuńczyki” z Boston Engineering mogą być wykorzystywane do działań przeciwminowych, do prowadzenia rozpoznania, do ochrony sił własnych, ale również (o czym się głośno nie mówi) do działań ofensywnych – np. do atakowania płetwonurków przeciwnika. Zakłada się już, że tak zbudowane mechaniczne ryby będą mogły oczekiwać na rozwój sytuacji w pozycji „stand-by” przez okres kilku dni a nawet tygodni na jednym komplecie akumulatorów.

Łączność światłowodowa na morzu

Oddział CRIC zajął się również skrytym system łączności z wykorzystaniem światłowodów o neutralnej pływalności SURF (Suspended Undersea Raw Fiber). Oparto się przy tym na pracach naukowców z Penn State (Uniwersytetu Pennsylvania State).

Program SURF zakłada wykorzystanie jednorazowego kabla światłowodowego do stworzenia podwodnej sieci łączności „punkt-punkt” (np. w relacjach okręt podwodny – okręt nawodny – bezzałogowy pojazd podwodny). Tworzy się w ten sposób kanał łączności o ogromnej przepustowości (10GB), który jest praktycznie niewykrywalny przez przeciwnika i nie do zakłócenia (jak w przypadku łączności radiowej).

Już przeprowadzono testy określające odporność takiego kabla na działanie fal i wiatru po jego ułożeniu na założonej głębokości w okolicach Virginii. Amerykanie poważnie podchodzą do tego pomysłu i już planując badanie kabla o długości 40, 50 lub nawet 60 Mm. Ma on być szczególnie przydatny przy utrzymywaniu łączności z okrętami podwodnymi i do otrzymywania danych w czasie rzeczywistym od zanurzonych, autonomicznych systemów bezzałogowych.

Polacy nie gęsi i swoje „ryby”… mieli

Warto zaznaczyć, że podobne prace jak inżynierowie z Boston Engineering z Massachusetts prowadzono również w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Wzorowano się przy tym na mniejszych rybach – co nie dziwi gdy się weźmie pod uwagę faunę Bałtyku. Niestety w byłym Dowództwie Marynarki Wojennej nikt nie zainteresował się konstruktywnie tym pomysłem i teraz możemy tylko patrzeć jak to samo robi amerykańska marynarka.

Reklama
Reklama

Komentarze (7)

  1. A_S

    To jest rozwiązanie na naszą kałużę zwaną Bałtykiem, a nie okręty podwodne.

    1. podbipięta

      A słyszał pan cos echolokacji Bałtyku,że go tak od kałuż wymyślasz?

  2. Głos z MW

    "To jest rozwiązanie na naszą kałużę zwaną Bałtykiem, a nie okręty podwodne" Brawo!!! - ale po co inwestować w mechaniczne dorsze? Może zainwestujmy w odpowiedni ośrodek szkoleniowy i zajmijmy się treningiem tych żywych? Kilka "milionów" z programu modernizacji powinno wystarczyć:). Ewentualne straty w sile żywej łatwiej będzie "uzupełnić"... Myślę, że możemy z tym ruszyć zaraz po sformowaniu 3 i 4 NDR. A tymczasem zacznijmy pisać RFI i prowadźmy beznakładowe prace koncepcyjne nad "CCoD program" (Combat CoD)

  3. Głos

    "Sztuczne tuńczyki zaatakują płetwonurków wroga" - to brzmi jak tytuł horroru marnej klasy i bardziej pasuje do tabloidów w momentach tzw. nudy politycznej.

  4. dmw

    Szanowny Autorze, projekt Cyber-ryby, o którym wspomniałeś pod koniec, jest nadal rozwijany. Brak zainteresowania nie wynikał z czyjeś niechęci do tego projektu, ale z charakterystyk tego "robota" aby nie użyć określenia "drona". Jest on zbyt powolny, o zbyt małym udźwigu oraz autonomiczności i jeszcze cały czas będącego w fazie testowania prototypu. Zatem nie można pisać o nim jak o obiekcie co najmniej równoważnym opisywanemu w artykule. Proponuję więcej rzetelności przy jego pisaniu. Ewentualne przeznaczenie Cyberryby - to udział w realizacji pewnych zadań związanych z rozpoznaniem środowiska morskiego i to przy zachowaniu warunku pracy na niewielkim zasięgu działania oraz w sprzyjających warunkach hydrologiczno-metorologicznych.

    1. Głos z MW

      Komentarz więcej wart niż cały artykuł. Nic dodać nic ująć.

  5. Elf

    "Akustyczny kotek" - to projekt wyposażenia kota w urządzenia do podłuchu...i to z lat 60 tych! a projekty naśladujących żywe stworzenia mechanicznych stworzeń nie są nowe! wraz z miniaturyzacją pojawią się wyposażone w nasłuch (albo wręcz sztuczne) muchy, pająki itp. to tylko kwestia czasu...

    1. Flanker

      Witam amerykanofila! Pan "zgrabnie", zapewne z miłości do USA, przemilczał o jakiego kotka chodzi. A chodzi o projekt CIA, która planowała nafaszerować żywego kotka podsłuchowymi urządzeniami elektronicznymi i... umieścić na terenie Kremla. Kotka napchano najnowocześniejszą elektroniką, kosztującą 10x więcej niż wielozadaniowy myśliwiec. Niestety projekt nie wypalił, bo kota... przejechał samochód. To wersja oficjalna. Ja, będąc cyniczną i doświadczoną życiowo osobą, osobiście uważam, że agenci CIA, nigdy nie słynący z uczciwości, zwyczajnie zdefraudowali tą kasę, żadnej wyrafinowanej elektroniki w kocie nie było a wypadek zainscenizowali by ukryć przewał... :-)))

  6. Nerwy

    A nie mogliby sterować żywym żarłaczem? Jakiś mały chip do sterowania w razie potrzeby, a rybka sama się wyżywi

    1. Elf

      Tak juz robia z karakanami i szczurami

  7. Jurek

    Panowie z Akademie na pewno dostaną pracę w USA!