Reklama

Siły zbrojne

Fot. MBDA Deutschland

Niemcy bez przeciwlotniczej tarczy. Wykonawca: brak pieniędzy [KOMENTARZ]

Niemiecki resort obrony zdecydował, że na razie nie podpisze umowy na zintegrowany system obrony powietrznej TLVS. W przyszłorocznym budżecie na ten cel przeznaczono jedynie niewielką kwotę, a cały program budowy obrony powietrznej będzie przedmiotem dalszych analiz.

Koncern MBDA Deutschland poinformował w komunikacie, że po wstępnej decyzji parlamentu w budżecie na rok 2021 na realizację programu taktycznej obrony powietrznej znalazła się jedynie niewielka kwota i „zamknięcie umowy na realizację TLVS w 2021 roku nie jest już planowane”. Z kolei szefowa resortu obrony Niemiec Annegret Kramp-Karrenbauer stwierdziła, że zostanie przeprowadzona całościowa analiza systemu obrony powietrznej na różnych pułapach, a jej wyniki będą przekazane w pierwszych miesiącach 2021 roku.

W odpowiedzi dyrektor zarządzający MBDA Deutschland Thomas Gottschild ogłosił restrukturyzację firmy. – Przyjmujemy do wiadomości przesunięcie decyzji – stwierdził. Zaznaczył, że jak na razie środków finansowych na TLVS nie ma ani w budżecie na rok 2021, ani w średnioterminowym planie finansowym resortu obrony. Plany w sprawie restrukturyzacji spółki mają zostać przekazane w najbliższych tygodniach, uwzględniając możliwości realizacji programu TLVS i utrzymania kluczowych kompetencji w zakresie obrony powietrznej w Niemczech.

Reklama
Reklama

MBDA Deutschland podkreśla, że od decyzji o wyborze systemu, jaka została podjęta w 2015 roku, TLVS zainwestowała w ten program 150 mln euro. W 2020 roku spółka TLVS GmbH, joint venture Lockheed Martina i MBDA Deutschland powołane dwa lata wcześniej w celu realizacji tego programu złożyło już trzecią ofertę na jego wykonanie, jednak jak na razie nie zostanie on sfinalizowany.

System TLVS w założeniu ma powstać w oparciu o wyniki programu MEADS, realizowanego przez USA, Włochy i właśnie Niemcy do 2014 roku. Miał on połączyć w sieciocentrycznym systemie dowodzenia warstwy średniego zasięgu (pociski PAC-3 MSE, zakupione przez Berlin dla Patriotów) oraz krótkiego (wyrzutnie IRIS-T SL). Rolę radarów wielofunkcyjnych kierowania ogniem mają pełnić stacje MFCR, opracowane dla MEADS, a uzupełnieniem dla nich miały być radary krótkiego zasięgu opracowane przez jednego z europejskich producentów oraz być może radary wstępnego wykrywania. Architektura TLVS przewiduje też możliwość integracji kolejnych sensorów i efektorów, potencjalnie także niekinetycznych.

Kolejne już opóźnienie dla programu TLVS jest dużym ciosem dla procesu modernizacji Bundeswehry. Choć pierwotnie zakładano, że decyzja w sprawie tego zakupu miała zostać podjęta w poprzedniej kadencji Bundestagu, kończącej się w 2017 roku, to o przyszłości obrony powietrznej Niemcy, jeżeli nie nastąpi jakiś nagły zwrot, zdecydują po tegorocznych wyborach parlamentarnych. Co za tym idzie, choć w ostatnich miesiącach sfinalizowano kluczowe programy dla lotnictwa (zakup 38 Eurofighterów czwartej transzy) oraz marynarki wojennej (wielozadaniowe okręty typu MKS 180, nazwane niedawno fregatami F126), to przeciwlotnicy przynajmniej przez pewien czas pozostaną bez nowego sprzętu.

O ile rolę systemu średniego zasięgu mogą pełnić Patrioty modernizowane do wersji PAC-3+ (obecnie Bundeswehra 12 baterii przeznaczonych do użycia bojowego i dwie szkolne), to TLVS wraz z pociskami IRIS-T SL miał odtworzyć warstwę obrony powietrznej krótkiego zasięgu, de facto zlikwidowaną przed laty po wycofaniu bez zastępcy systemów Hawk i Roland, a także zapewnić zdolności sieciocentryczności i dookólności.

Również „najniższe piętro” lądowej obrony powietrznej Bundeswehry (warstwa VSHORAD) jest w bardzo złym stanie, bo w zasadzie opiera się wyłącznie na niewielkiej liczbie (od kilkunastu do kiludziesięciu) zestawach Stinger/Ozelot i dwóch zestawach MANTIS C-RAM. Nowe zdolności w tym zakresie ma przynieść program NNBS, jednak na razie jest on w fazie analiz, przy czym dla zestawu sił natychmiastowego reagowania NATO na 2023 rok zakupiono zestawy antydronowe wykorzystujące granatniki automatyczne oraz amunicję programowalną na transporterach Boxer.

Niemiecki resort obrony zapowiada prowadzenie kompleksowych prac analitycznych w zakresie obrony powietrznej i przedstawienie „matrycy” decyzji w pierwszych miesiącach przyszłego roku. To, że analiza będzie dotyczyć „wszystkich warstw” obrony powietrznej może (choć nie musi) oznaczać, że Niemcy zdecydują się najpierw na (tańsze) systemy bardzo krótkiego zasięgu (VSHORAD), na przykład poprzez umieszczenie armat 35 mm i wyrzutni rakiet IRIS-T-SLS na Boxerze, jak oferował to Rheinmetall.

W takiej sytuacji budowa taktycznego systemu obrony powietrznej TLVS, w zbliżonym do zakładanego kształcie, zostałaby zrealizowana „w drugim kroku”. Teoretycznie nie można wykluczyć też innych rozwiązań: dalszej modernizacji Patriotów i/lub rozwoju całkiem nowego systemu z innym partnerem – choćby z Francją, z którą Niemcy od niedawna współpracują w programie Twister, mającym na celu stworzenie europejskiego systemu obrony przed pociskami hipersonicznymi. Z drugiej strony, niemiecki przemysł jest mocno zaangażowany w program TLVS, stąd zmiany mogą nie leżeć w jego interesie (o czym świadczy choćby zapowiadana restrukturyzacja niemieckiego MBDA).

Kluczowe decyzje w sprawie obrony powietrznej będą jednak musiały zostać podjęte już w przyszłej kadencji niemieckiego parlamentu. To od niego zależy, ile pieniędzy zostanie przeznaczone na obronę i jakie projekty będą mogły zostać zatwierdzone. O ile w ramach obecnej koalicji zarówno politycy CDU/CSU i SPD wypowiadali się z reguły przychylnie o programie TLVS, to Zieloni (typowani na przyszłego koalicjanta chadeków) od dłuższego czasu ze sceptycyzmem odnoszą się do tego projektu.

Zatrzymanie realizacji programu TLVS ma też kontekst finansowy. Niemcy osiągną w latach 2020-2021 wskaźnik udziału wydatków na obronę w PKB na poziomie 1,5 proc. lub nawet nieco więcej, co jest efektem z jednej strony powolnego ale stabilnego wzrostu wydatków obronnych od 2014 roku, z drugiej – spadku „bazy wskaźnika”, czyli produktu krajowego brutto wskutek pandemii koronawirusa. Władze w Berlinie (a szczególnie lewicowe) mogą w takiej sytuacji być niechętne przeznaczaniu dużych środków (mówiło się o co najmniej 4 mld euro, pojawiały się też znacznie wyższe szacunki) na kolejny program, w dodatku realizowany we współpracy z USA. O możliwościach ograniczenia finansowania obrony powietrznej media informowały już wcześniej (pisał o tym np. "Handelsblatt"). Przyszłość programu TLVS jest jednak nadal otwarta, bo zawsze na program mogą zostać przeznaczone dodatkowe środki, ale decyzję (jeśli w ogóle) podejmie już najprawdopodobniej przyszły parlament.

Wszystko to nie zmienia faktu, że Bundeswehra nadal pozostanie bez kluczowego systemu obrony powietrznej, integrującego warstwy średniego i krótkiego zasięgu oraz odtwarzającego od zera tą ostatnią. A to, biorąc pod uwagę rolę jaką pełni Berlin w NATO (państwa ramowego w zakresie obrony powietrznej), negatywnie wpływa na wiarygodność sojuszniczą RFN, ale i na skuteczność całego sojuszniczego systemu kolektywnej obrony.

Trzeba pamiętać, że naziemna obrona powietrzna jest jednym z najbardziej zaniedbanych obszarów zdolności NATO. W państwach zachodnich wiele struktur rozwiązano (nie tylko w Bundeswehrze, ale i w US Army), z kolei kraje Europy Środkowo-Wschodniej jak Polska czy Rumunia nadal dysponują przestarzałym sprzętem przeciwlotniczym, a nowe systemy wprowadzane są w daleko niewystarczającym tempie. A to oznacza, że państwa położone na granicach NATO są narażone na oddziaływanie środków napadu powietrznego potencjalnego przeciwnika.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze

    Reklama