Reklama

Siły zbrojne

Maroko zbroi się we Francji. "Śmigłowce i fregata FREMM"

Fot. DCNS.
Fot. DCNS.

Szacuje się, że w przeciągu czterech ostatnich lat (2010-14) Maroko wydało niemal 723 miliony Euro na zakup uzbrojenia oraz innego rodzaju wyposażenia wojskowego pochodzącego z Francji. Marokańskie siły zbrojne wykorzystują m.in. śmigłowce dostarczane przez Airbus Helicopters oraz fregatę FREMM.

W ten sposób królestwo, rządzone przez Mohammeda VI, stało się najważniejszym partnerem dla francuskiej zbrojeniówki w całym regionie Maghrebu. Jednocześnie wraz z Arabią Saudyjską, Singapurem, to właśnie marokańskie zamówienia mają stanowić niemal połowę przychodów Francji, jakie płyną z handlu bronią. Co najważniejsze Rabat zdeklasował pod tym względem Algierię, która w tym samym okresie czasu miała wydać we Francji zaledwie 247 milionów Euro.

Na rynku marokańskim aktywne są m.in. koncerny Airbus czy też Thales. Śmigłowce pochodzące od Airbus są podstawą transportu np. marokańskiej królewskiej żandarmerii, a dwie odpowiednio przygotowane maszyny Super Puma służą na co dzień do transportu władcy państwa. Lecz w ostatnim czasie najbardziej widocznym symbolem współpracy obu państw, w zakresie pozyskiwania przez Maroko uzbrojenia, był zakup nowych okrętów wojennych.

W styczniu ubiegłego roku Maroko otrzymało od DCNS wielozadaniową fregatę FREMM, służąca w tamtejszej marynarce wojennej jako „Mohammed VI”. Szacuje się, że fregata kosztowała marokański budżet niemal 470 milionów Euro. Maroko oprócz Francji pozyskuje również uzbrojenie ze Stanów Zjednoczonych, Włoch czy też Niemiec, dywersyfikując dostawców.

Maroko, obok Algierii oraz Sudanu należy od wielu lat do liderów na kontynencie afrykańskim, w zakresie importu broni oraz innego rodzaju wyposażenia wojskowego. Pierwsze miejsce zajmuje Algieria, której zakupy we Włoszech, Rosji oraz Chinach stanowią niemal 30 proc. całości rynku uzbrojenia w Afryce. Jednak obecnie do tej grupy bardzo szybko dołączają Kamerun i Nigeria.

Długookresowa rywalizacja algiersko-marokańska w regionie „podgrzewa” rynek uzbrojenia w Północnej Afryce, na równi z ugandyjskim zaangażowaniem w konflikty w Sudanie Południowym, działaniami wspomnianej Ugandy, ale też Kenii i Ghany w Somalii, czy też kameruńsko-nigeryjskimi zmaganiami z terrorystyczną organizacją Boko Haram. Jednocześnie należy wspomnieć, że w przeciągu ostatnich czterech lat, zgodnie z danymi SIPRI, największym eksporterem uzbrojenia do Afryki była Federacja Rosyjska, która odpowiadała za niemal 35 proc. wszystkich kontraktów zbrojeniowych podpisanych z państwami tego kontynentu.

Drugie miejsce zajmowała wspomniana wielokrotnie powyżej Francja, która jednak miała niemal 13 proc. udział w rynku afrykańskim. Kolejne miejsca na liście eksporterów zajmowały Chiny (ponad 11 proc.), Stany Zjednoczone (ponad 10 proc.) i Ukraina (ponad 9 proc.). Chociaż, podsumowując należy zaznaczyć, iż we wszelkich statystykach nie można dokładnie opisać częstokroć nielegalnych transferów broni lekkiej, wykorzystywanej na masową skalę w różnego rodzaju konfliktach afrykańskich.

(JR)

 

 

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (3)

  1. Afgan

    Świdnik powinien ich pozwać do sądu, że kupili śmigłowce od Airbus Helicopters a nie najlepszego w galaktyce AW-149

    1. FAL

      Związkowcy ze Świdnika nie są nawet świadomi istnienia takiego państwa jak Maroko. Słyszeli, że można mieć "jedno oko na maroko..." ale nie wiedzą od czego to pochodzi...

    2. jasio

      Jakby to była angielska kolonia to by kupili AW a że to była francuska kolonia to kupili od Francuzów Trzeba coś wiedzieć o polityce międzynarodowej Sam sprzęt nie ma tu nic dorzeczy

  2. kzet69

    Maroko pod władzą Mohammeda VI na szczęście nie ma nic wspólnego z islamskimi ekstremizmami, a wręcz przeciwnie, wszelcy fanatycy są tam skutecznie tępieni. A broni potrzebuje bo wszędzie dookoła (nawet w Algierii) rozłazi się ISIS....

  3. Arczi

    Nic o Egipcie..hmm

Reklama