- Wiadomości
Chiny ćwiczą niszczenie amerykańskich lotniskowców koło Tajwanu
Chińskie media podają, że w trakcie prowadzonych ćwiczeń w rejonie Tajwanu doskonalone są zdolności niszczenia lotniskowców, które miałyby być używane do udzielania pomocy wyspie.

O takim scenariuszu ćwiczeń napisał „Global Times", według którego konwencjonalne siły Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej miałyby ćwiczyć zwalczanie „zagranicznych lotniskowców", prowadzących interwencję wobec chińskiej operacji „siłowego ponownego zjednoczenia" Tajwanu. Podkreśla się, że zarówno chińskie rakiety balistyczne DF-21 i DF-26, jak i pociski hipersoniczne mają możliwość zwalczania celów ruchomych na morzu, a więc i okrętów.
Trudno ocenić, jak znacznym zagrożeniem dla amerykańskich lotniskowców są chińskie pociski, bo ich rozwój owiany jest dużą tajemnicą. Trzeba też pamiętać, że wykonanie uderzenia na tak silnie broniony cel, jakim jest lotniskowcowa grupa bojowa US Navy, wymaga odpowiedniego funkcjonowania całego systemu rozpoznania i dowodzenia, skutecznej walki radioelektronicznej, przeciwdziałania zakłóceniom przeciwnika.
Jest jednak faktem, że w porównaniu z poprzednim kryzysem w Cieśninie Tajwańskiej, Pekin ma – i demonstruje – zdecydowanie wyższy potencjał, niż w latach 90. XX wieku. Zaliczają się do niego nowoczesne samoloty bojowe w rodzaju Su-30 i J-11, J-16, czy wspomniane pociski rakietowe. Nie wspominając już o marynarce wojennej, wprowadzającej kolejne lotniskowce czy duże niszczyciele typu 054. O stopniowym wzroście zagrożenia ze strony ChRL i rozwoju różnego rodzaju technologii przez Pekin mówią też, na przykład w oświadczeniach dla Kongresu, najwyżsi dowódcy sił USA, którzy w wielu aspektach (nie we wszystkich) uznają Pekin za większe zagrożenie niż Moskwę. Wiadomo też, że chińska armia używa makiet celów, podobnych do amerykańskiego sprzętu: lotniskowców, czy samolotów AWACS.
Z drugiej strony, Stany Zjednoczone budują sieć regionalnych sojuszy, także z państwami o dużym potencjale. O ewentualnej interwencji w wypadku zbrojnego ataku na Tajwan mówi także Japonia, co jeszcze dwie-trzy dekady temu byłoby raczej bardzo mało prawdopodobne. Wynik potencjalnego konfliktu zależałby od wielu czynników, które nie do końca można przewidzieć, włącznie z sytuacją gospodarczą, skutecznością wywiadów obu stron, sprawną mobilizacją itd.
Dlatego o ile nie można jednoznacznie rozstrzygać, czy chińskie rakiety byłyby skutecznymi „zabójcami lotniskowców", to nie ma wątpliwości, że potencjalne zagrożenie ze strony Chin jest poważne i będzie dalej rosnąć w najbliższych latach. Warto tutaj przytoczyć słowa szefa CIA Williama Burnsa, który powiedział, że o ile nie spodziewa się pełnoskalowej inwazji na Tajwan w najbliższym czasie, to takie niebezpieczeństwo będzie coraz większe w miarę upływu kolejnych lat obecnej dekady. Pekin analizuje też zapewne wnioski z wojny na Ukrainie i tego, jak Zachód pomaga Kijowowi się bronić.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu