Siły zbrojne

Ceremonia przejęcia tradycji Oddziału Dyspozycyjnego „A” Kedywu Okręgu Warszawa Armii Krajowej przez Oddział Specjalny Żandarmerii Wojskowej w Warszawie. Fot. Mjr Robert Siemaszko/MON.

70. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Żołnierze przejmują tradycje powstańców

Dziś mija siedemdziesiąta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Trwało ono od 1 sierpnia do 2 października 1944 roku, czyli aż 63 dni. Po 70 latach żołnierze Wojska Polskiego, w tym jednostek specjalnych, coraz częściej przejmują tradycje powstańców.

Decyzja o rozpoczęciu powstania w Warszawie została podjęta przez kierownictwo Armii Krajowej z uwagi na chęć wyzwolenia miasta przed wkroczeniem wojsk radzieckich. Ostateczny rozkaz został wydany przez generała Tadeusza Bora-Komorowskiego w dniu 31 lipca. Powstanie miało rozpocząć się w Godzinę „W”, czyli 1 sierpnia 1944 roku o 17:00, ale w kilku dzielnicach Warszawy walki wybuchły już wcześniej.

W ciągu pierwszych dni walk powstańcom udało się przejąć kontrolę nad znaczną częścią lewobrzeżnej Warszawy, w tym nad Śródmieściem, Wolą i Starym Miastem. Nie udało się jednak zdobyć żadnego z mostów przez Wisłę. Po kilku dniach ściągnięte do stolicy siły niemieckie rozpoczęły działania ofensywne przeciwko powstańcom. Od pierwszych dni Niemcy dokonywali zbrodni na ludności cywilnej, m.in. na Ochocie. Brały w nich udział także jednostki kolaboracyjne, w tym elementy brygady SS „RONA”.

Transporter opancerzony SdKfz 251 zdobyty przez powstańców. Fot. Sylwester Braun/Jerzy Piorkowski (1957) Miasto Nieujarzmione, Warszawa, wyd. Iskry, s. 118 via Wikimedia Commons (domena publiczna).

Powstanie warszawskie zakończyło się kapitulacją oddziałów Armii Krajowej 2 października 1944 roku. W wyniku walk oraz zbrodni wojennych dokonywanych przez oddziały niemieckie śmierć poniosło według dostępnych informacji kilkanaście tysięcy żołnierzy ugrupowań powstańczych, od dwóch do czterech tysięcy żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego i nawet 150 tysięcy cywilów. Straty niemieckie szacowane są na kilkanaście do kilkudziesięciu tysięcy żołnierzy zabitych, rannych i zaginionych. Po zakończeniu powstania Niemcy przeprowadzili akcję celowego zniszczenia zabudowy znacznej części Warszawy.

Decyzja o rozpoczęciu powstania została podjęta w oczekiwaniu, że do miasta w ciągu kilku dni wkroczą jednostki Armii Czerwonej, przez co Niemcy nie będą w stanie podjąć skutecznego kontrataku na miasto. Tak się jednak nie stało, choć w drugiej połowie września 1944 roku działająca w składzie 1. Frontu Białoruskiego 1. Armia Wojska Polskiego podjęła próbę zdobycia przyczółków na lewym brzegu Warszawy. W opinii znacznej części historyków sowieckie kierownictwo polityczne świadomie i celowo nie udzieliło pomocy powstańcom, aby doprowadzić do zniszczenia sił Armii Krajowej.

Obecnie tradycje oddziałów powstańczych przejmowane są przez jednostki Wojska Polskiego. Przykładem jest tutaj Oddział Specjalny Żandarmerii Wojskowej, który niedawno przejął tradycje Oddziału Dyspozycyjnego "A" Kedywu Okręgu Warszawa Armii Krajowej. Tradycje powstańczych batalionów „Zośka”, „Parasol” i „Miotła” dziedziczy natomiast Jednostka Wojskowa Komandosów. Jej żołnierze uczestniczą w spotkaniach z kombatantami i biorą udział w wydarzeniach, mających na celu upamiętnienie działań powstańców.  W celu popularyzacji tradycji związanych z Polskim Państwem Podziemnym opublikowano niedawno film z udziałem żołnierzy JWK. 

Reklama

Komentarze (15)

  1. Wojmił

    Właśnie to jest złe - że gloryfikuje się ten szalony i głupi czyn jakim było powstanie warszawskie.. z całym szacunkiem dla bohaterstwa walczących, będąc pełnym smutku po ofiarach i złości na to co robili niemcy i ich sojusznicy w Warszawie w tym czasie - trzeba powiedzieć wprost i jasno: to był błąd i tak trzeba nauczać w historii - aby ludzie się na błędach uczyli i nie podejmowali tak głupich akcji... zamiast tego mamy takie gloryfikowanie, jakby to było coś wspaniałego...

    1. Konvi

      Wojmił, ale czemu tak się denerwujesz? Przecież za PRL towarzysze robili wszystko by jak najskuteczniej opluwać AK, nasz legalny rząd (nie ten made in soviet union). Mało miałeś tego, że teraz po teoretycznym odzyskaniu niepodległości nadal mamy pluć jak komuchy?

  2. gosc345

    PW totatalny bezsens ,ci co wydali rozkaz powinni odpowiedziec za to

  3. asd

    Jest tylko jedno pytanie do internautów negujących powstanie połączone z dwoma odpowiedziami- Jak wolelibyście zginąć? Odp. 1. Z głodu i wycieńczenia na kolanach błagając o litość. 2. W walce z bronią w ręku.

    1. Maxello6

      Pytanie to w kontekscie powstania warszawskiego jest bez sensu. Niby dlaczego przed takim wyborem miałoby stanąć ponad 700 tys miasto?

  4. Anty Rusek

    "od dwóch do czterech tysięcy żołnierzy 1. Armii Wojska Polskiego" Zawsze się zastanawiam jak mogło tulu dobrze uzbrojonych żołnierzy zginąć.

    1. Podpułkownik Wareda

      "Anty Rusek"! Niestety, to było możliwe, stało się i zostało potwierdzone. To była dodatkowa danina krwi polskiej, złożona podczas Powstania Warszawskiego. Tym bardziej jest to tragiczne, że daninę krwi złożyli ludzie, którzy zanim zostali żołnierzami 1 Armii WP, to wcześniej bardzo wielu z nich, wykonywało katorżniczą pracę w łagrach stalinowskich i niemal cudem udało się im dostać do Wojska Polskiego na terenie b. ZSRR. Dla wszystkich, którzy interesują się historią wojskowości i wojen, w tym historią II wojny światowej, wiadomym jest, że desant pododdziałów 2 i 3 Dywizji Piechoty 1 Armii Wojska Polskiego na tzw. przyczółku czerniakowskim w Warszawie /Górny Czerniaków, Solec/ w drugiej połowie września 1944 roku - był misją samobójczą. Zamysł gen. Zygmunta Berlinga, aby pomóc walczącym powstańcom warszawskim, nie spotkał się właściwym zainteresowaniem Dowódcy 1 Frontu Białoruskiego /w skład którego wchodziła 1 Armia WP/, marszałka Konstantego Rokossowskiego. Oczywiście, to było do przewidzenia. W tych sprawach, marszałek Rokossowski i jego sztab - bez zgody Gospodarza Kremla - nie mógł nic zrobić. Ostatecznie, desant na przyczółek czerniakowski został źle przygotowany, nie otrzymał wsparcia ze strony oddziałów Armii Czerwonej, a także zabrakło odpowiedniego sprzętu desantowego. Znam relację nieżyjącego już - jednego z bezpośrednich uczestników tego desantu, podoficera i dowódcy plutonu rusznic przeciwpancernych. Swój udział w tym desancie, opowiedział mi osobiście w latach 80-tych ubiegłego wieku. Otóż ten żołnierz, po bardzo krwawych, tygodniowych walkach na Czerniakowie, wrócił do swojej jednostki przepływając Wisłę wpław. Jego relacja na temat walk w lewobrzeżnej Warszawie, przypominała koszmarny horror. Ja również, podczas rozmowy z nim, zapytałem: dlaczego pododdziały 1 AWP, poniosły tak potworne straty? Odpowiedział wprost: na Czerniakowie walczyli praktycznie sami, bez odpowiedniej pomocy ze strony Armii Czerwonej. Żołnierzom polskim nie brakowało odwagi, inicjatywy i woli walki. Niestety, gorzej było z umiejętnościami wojskowymi. Zauważył, że wielu żołnierzy nie miało doświadczenia i nie bardzo potrafiło walczyć podczas operacji ulicznych oraz w budynkach na terenie wielkomiejskim. I tu jest część odpowiedzi na pytanie: dlaczego na Czerniakowie - 1 AWP utraciła tylu żołnierzy? A propos gen. Z. Berlinga: przez wiele powojennych lat, krążyły plotki, opinie i nie potwierdzone informacje, jakoby gen. Berling zdecydował się na desant na przyczółku czerniakowskim, bez wiedzy i zgody Dowódcy 1 Frontu Białoruskiego, marszałka K. Rokossowskiego, któremu zresztą służbowo podlegał. Otóż, z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że tego rodzaju informacje nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. W warunkach frontowych, taka niesubordynacja i samowola nie mogła mieć miejsca. W żadnym przypadku. Marszałek Rokossowski oraz Sztab 1 Frontu Białoruskiego, był doskonale poinformowany o planach zorganizowania desantu na lewobrzeżną część. Warszawy.

  5. Grzegorz

    Ludzie o czym wy piszecie. To było 70 lat temu. To było bardzo ważne powstanie, które do teraz pokazuje całemu światu, że POLACY TO NIEZŁOMNY NARÓD I NIGDY NIE DAMY SIĘ ZNIEWOLIĆ.

    1. oleg

      Nie bardzo wiem, co masz na mysli mowic "calemu swiatu". Przykro mi to pisac ale bardzo malory cuzoziemiec w ogole o Powstaniu Warszawskim slyszal. Wielokrotnie w czasie rozmowy pytalem o to Francuzow, Anglikow, Wlochow czy obywateli USA i Kanady (pomine Niemcow bowiem kazdy z Nas moze sie przekonac sam). Wiekszosc nigdy o nim nie slyszala, a jesli poczatkowo mysleli, ze slyszeli o Powstaniu Warszawskim to czesto okazywalo sie, ze mylili je z "Getto Uprising". To smutne ale tak jest. Mysle, ze powod to brak promowania naszej historii w kulturze masowej (nie TVP1 i TVP2) atrakcyjnej dla obcokrajowcow. Widz lub czyteknik zagraniczny chetniej siegnie po Stalingrad, Kursk lub wiele innych bitew ktore sa opisane i wspaniale zekranizowane. A my na ta chwile gdzie jestedmy z nasza historia w miedzynarodowy mediach? To smutne ale kazdy, kto ma stycznosc z obcokrajowcami moze to potwierdzic.

  6. Podpułkownik Wareda

    Komentarz jubileuszowy! Piszę te słowa w dniu 1 sierpnia 2014 roku, kilka chwil przed godziną 17.00, co również jest dla mnie pewnym symbolem. Na portalu Defence 24 tego nie zauważyłem. Natomiast na wielu innych stronach internetowych, ze zdumieniem zauważyłem, że wielu komentatorów - pisząc o 70-tej rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, używa wyjątkowo napastliwego języka i dosadnych, mało wyszukanych określeń. Jakby na to nie patrzeć i oceniać, to jeszcze jeden dowód na fakt, że społeczeństwo polskie oraz Polacy mieszkający poza granicami naszego kraju, nadal są wyraźnie podzieleni w sprawach dot. Powstania Warszawskiego. Ale to rzecz zupełnie normalna i naturalna. Trudno wymagać, abyśmy wszyscy mieli jednakowe zdanie na powyższy temat. To jest niemożliwe. Kto tego nie rozumie, to znaczy, że niewiele lub nic nie rozumie. Powiem wprost: nigdy nie byłem i nadal nie jestem entuzjastą decyzji dot. wybuchu Powstania Warszawskiego. I nigdy tego nie ukrywałem. W tym miejscu, nie piszę na temat bohaterstwa żołnierzy Powstania /bez względu na ich przynależność organizacyjną/, przebiegu walk, poniesionych strat własnych i wroga oraz niezwykłego poświęcenia cywilnej ludności Warszawy. Na ten temat napisano tysiące książek, prac naukowych i publicystycznych oraz artykułów prasowych - od lewa do prawa. Fakty są ogólnie znane i nie będę ich powielał. Jak wspomniałem na wstępie, interesują mnie kulisy podjęcia decyzji dot. rozpoczęcia Powstania w Warszawie - której nigdy nie byłem entuzjastą. A była to decyzja bardzo brzemienna w skutkach. Jak wiadomo, decyzję podjął Komendant Główny Armii Krajowej, gen.Tadeusz Komorowski - Bór, w porozumieniu z Delegatem Rządu na Kraj, wicepremierem Janem Stanisławem Jankowskim. Już przed podjęciem decyzji w przedmiotowej sprawie, w Komendzie Głównej AK, bardzo często dochodziło do ostrej wymiany zdań oraz polemik zwolenników i przeciwników rozpoczęcia Powstania. Zwyciężyła opinia grupy skupionej wokół gen. Leopolda Okulickiego, który wszem i wobec, przekonywał wszystkich, że Powstanie w Warszawie jest konieczne. Młodzi powstańcy warszawscy /"Kolumbowie" i nie tylko/, z których wielu zaliczyło konspiracyjne podchorążówki, mieli prawo nie znać rzeczywistego stanu rzeczy. Mieli prawo! Ale generałowie i oficerowie, skupieni w Komendzie Głównej AK, to byli żołnierze zawodowi z okresu II RP. Oni mieli obowiązek znać rzeczywisty stan sytuacji, bezpośrednio przed powstaniem. A jeżeli nie znali, to znaczy, że nie powinni pełnić swoich funkcji. Z pewnością, nie mnie oceniać postawę gen. Bora. Ostatecznie, należę do pokolenia, urodzonego już po zakończeniu wojny. Dlatego też, powtórzę tylko jedną z opinii na jego temat: gen. T. Komorowski - Bór, to był prawy człowiek, który zaszedł za wysoko. Zdaniem wielu mu współczesnych, nie nadawał się na stanowisko Komendanta Głównego AK. Ale odpowiedzialność za podjęcie decyzji o rozpoczęciu Powstania, ponosi również premier rządu londyńskiego, Stanisław Mikołajczyk oraz ówczesny Naczelny Wódz, gen. Kazimierz Sosnkowski. Premier Mikołajczyk był cywilem i do tego człowiekiem naiwnym. Podczas swego pobytu w Moskwie, na początku sierpnia 1944 roku, w trakcie bezpośrednich rozmów na Kremlu, przekonywał Stalina i Mołotowa, że Powstanie w Warszawie potrwa krótko, najwyżej kilka dni. Stalin odpowiedział Mikołajczykowi w swoim stylu: "dałby Bóg". Dosłownie! Wracając do gen. Sosnkowskiego: jako zawodowy wojskowy, powinien wiedzieć, czym grozi podjęcie walki w Warszawie bez porozumienia z Dowództwem Armii Czerwonej, która zbliżała się do prawobrzeżnej Pragi, a następnie stała na drugim brzegu Wisły. A także brakiem koordynacji działań z aliantami zachodnimi i naiwną wiarą, że możliwym będzie wyzwolić Warszawę własnymi siłami i powitać wkraczającą Armię Czerwoną jako gospodarze. Nie było możliwości zrealizować tego planu. W żaden sposób! Jedna uwaga na marginesie: zastanawia chwiejna, a nawet dwuznaczna postawa Naczelnego Wodza, gen K. Sosnkowskiego. Otóż, ten generał broni i żołnierz zawodowy, jeszcze z okresu II RP, długo nie mógł podjąć zdecydowanej decyzji. Straszliwie wahał się, sprawiał wrażenie ubezwłasnowolnionego. Jest pewne, że gdyby gen. Sosnkowski - znając sytuację wojskowo-polityczną i realną siłę AK latem 1944 roku - wydał kategoryczny zakaz, to do wybuchu Powstania by nie doszło. Stało się jednak inaczej. Osobistą decyzję dot. rozpoczęcia walk w Warszawie, scedował na Komendanta Głównego AK. Takie niezdecydowanie gen. Sosnkowskiego, przypominało jego zachowanie podczas zamachu stanu Piłsudskiego, w maju 1926 roku. Również wówczas, nie mógł się zdecydować, czy poprzeć legalne władze II RP, Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, rząd Wincentego Witosa, czy marszałka Piłsudskiego? Rzeczywiście, miał problemy z podejmowaniem decyzji. A propos Stalina: czy można winić Józefa Stalina za nie udzielenie pomocy walczącej Warszawie? Oczywiście, można! Ale pamiętajmy o jednym: jak wiadomo, Józef Stalin był zbrodniarzem i jako kat własnego społeczeństwa nie ma sobie równych w historii. Pomijam zbrodnie Stalina na przedstawicielach innych narodów, nie wchodzących w skład b. ZSRR. Stalin, realizował swoje cele wojskowo-polityczne, jak zbrodniarz. I robił to z żelazną konsekwencją, bez pardonu, bez litości, bez sentymentów. Myślę, że polski rząd w Londynie, Naczelny Wódz oraz generałowie i oficerowie z Komendy Głównej AK, mieli pełną świadomość /?/, kim jest Stalin. Wobec powyższego, zachodzi pytanie: czym kierowali się, licząc na pomoc wojskową ze strony Armii Czerwonej? Dla mnie, do tej pory, to jest zagadka. Gen. Władysław Anders, nazwał decyzję dot. rozpoczęcia walk w Warszawie w dniu 1 sierpnia 1944 roku - zbrodnią na narodzie polskim. Ja nie nazywam tego - zbrodnią. Pomimo tego, zapytam jednoznacznie: czym kierował się Komendant Główny Armii Krajowej, gen Tadeusz Komorowski - Bór, wydając rozkaz o rozpoczęciu Powstania Warszawskiego, w sytuacji, kiedy zaledwie co dziesiąty powstaniec miał jakąkolwiek broń? W wielu wypadkach, była to jedynie broń krótka. Czy warto było? PS. Jedna uwaga osobista. Gen. Bór, wydając rozkaz dot. rozpoczęcia walk w Warszawie, miał 49 lat. Ja mam obecnie 57 lat. Niekiedy zadaję sobie pytanie: jak bym postąpił na miejscu gen. Bora - w chwili najcięższej próby? Nie znam odpowiedzi na to pytanie.

    1. RafalN

      Ja z podobnych przemyśleń dochodziłem zawsze do dwóch wniosków - mieliśmy do czynienia z kardynalną głupotą albo zdradą. Szczególnie działalność i losy Okulickiego wyglądają podejrzanie.

  7. DET

    Ciekawe kiedy zaczniemy uroczyście obchodzić i z wielką pompom wygrane Powstanie Wielkopolskie. Do dnia dzisielszego powstanie które przywróciło Wielkopolskę jest prawie zapomniane. To wielkpolskie jednostki wydatnie wsparły obronę i kontrofensywę w wojnie 1920 roku. Wielkopolanie pod dowództwem generała Kutrzeby wykonali jedyny zaczepny zwrot bojowy w wojnie 1939 roku. To im należy się największy splendor jako zwycięzcom.

  8. Jack Bauer

    Zainteresowani historią wiedzą jak było w rzeczywistości, a to że małolatom od przedszkola pierze się dziś mózgi i wmawia, że powstanie było fajną wakacyjną przygodą warszawskiej młodzieży tych żałosnych "prawdziwych Polaków". Jak wczoraj w "Czasie honoru" zobaczyłem kilkuosobową grupkę powstańców z Zakościelnym i Pawlickim, która rozpoczynała powstanie uginając się pod ciężarem posiadanej broni to nie wiedziałem czy się śmiać, czy płakać.

  9. NAVY

    WARSZAWA - powinna zostać ogłoszona prze AK miastem otwartym i wyprowadzić z miasta wszystkie oddziały AK !! A tak, grupa spiskowców wydała Grota-Roweckiego i przejęła władze nad KG AK i poprowadziła dzieci na śmierć ! Za wywołanie powstania ,za śmierć setek tysięcy ludzi ,za kolosalne zniszczenia ,za utratę dóbr narodowych - ci,co doprowadzili do wywołania powstania i hekatomby ludności powinni zostać uznani za zbrodniarzy wojennych ,a samo [wywołanie] powstanie jako zbrodnia przeciwko ludzkości.... Stalin szybko zatarł ślady mordując Dziwne jest to,że wiedząc co robi Armia Czerwona na wschodnich [akcja BURZA]terenach Polski z AK i ludnością Polską,tak bardzo chcieli witać ją w wyzwolonej Warszawie chlebem i solą zamiast karabinem i granatem !? Takiego postępowania nie można zrozumieć i nie można rozumieć obecne gloryfikowanie tego czynu. Kto wie ,czy w wywołaniu powstania nie maczał ręce Stalin i kolaboranci prorosyjscy w szeregach AK i Rządu RP w Londynie ? To,że naród polski jest narodem bohaterskim nie ulega wątpliwości ,więc chylę czoła przed szeregowymi żołnierzami AK bohatersko walczącymi w Powstaniu Warszawskim, jak i przed cierpieniem ludności cywilnej - dokonali wielkich czynów - GLORIA VICTIS .... PS.zdrowo myślący człowiek, mając tylko podstawową wiedze na temat sytuacji w kraju,stopnia wyszkolenia wojsk swoich i wrogich,uzbrojenia i wielkości - NIGDY - by nie dopuścił do powstania zbrojnego będąc pomiędzy wrogimi wielkimi armiami ,a wojska aliantów daleko ....

    1. ciemniak

      Po latach łatwo oceniać, zwłaszcza jak się nigdy nie było w takiej sytuacji... Gdyby powstanie nie wybuchło to było by lepiej ? Wątpie... Ktoś miał plan likwidacji POKOLENIA Polskich Patriotów i go realizował. Powstanie to był jeden ze scenariuszy które miał w zestawie... Alianci zdradzili ? Owszem, przeciez było im to na ręke. Teraz, po latach to my wiemy.. Pozostaje kwestia jakie na przyszłość wyciągamy wnioski. Bo dla mnie, prostego człowieka, akademickie dyskusje to tylko mielenie jęzorem. A dookoła wszystko po staremu. Dla Niemców jesteśmy tanią siła roboczą i masą konsumpcyjną. Rosjanie tradycyjnie chcą nami [u nas?] władać . Dla reszty "zachodu" jeseśmy jakimś prowincjonalnym dalekim państewkiem, co je w zależności od sytuacji, można przechandlować. Nasze "elity" władzy to "nauczane", wytresowane, sterowalne prostaki. Prawdziwa elita intelektualna istnieje chyba tylko u babci w saloniku, i to w formie zdjęcia. Bo inna się nie wychyla, no bo po co. Patrioci natomiast są wyśmiewani, wyzywani od oszołomów, faszystów itd. Teoretycy teraz oceniają... Hm.. to może trzeba było dwadzieścia pare lat za pomocą miecza wyplewić ten nasz kraj z chwastów. A nie, to by było szalenstwo, lepiej nawet o tym nie myśleć. No to chwasty tłamszą to co przed laty posiali nasi przodkowie. Oceniać łatwo... Powstańcy w beznadziejnej sytuacji próbowali przynajmniej coś zrobić ...

    2. avi

      Przecież tych ludzi ciężko było utrzymać już w ryzach bo tak wszyscy garnęli się do walki... Inne czasy, inny patriotyzm. Przecenili swoją możliwość wpływu na dzieje Polski. Ludzie woleli ginąc z usmiechem na ustach w fragmencie wolnej Polski (tym powstańczym fragmencie) niż czołgać się i ukrywać przed sowietami i niemcami.

  10. gosc345

    Wogle niepotrzebne ,szkoda ludzi,i miasta

    1. wróg

      Sprawdź ile % ludności zginęło i ile % miasta zostało zniszczone tam, gdzie Niemcy stworzyli festung. Powstanie wybuchło kiedy Niemcy zagonili ludzi do kopania umocnień.

    2. avi

      Jeśli nie zrozumiesz myślenia ludzi w tamtym okresie, to nie zrozumiesz powstania. Oni w większości już tak wiele stracili, że chcieli ginąć za choć kawałek wolnej Ojczyzny. Dla mnie też w tej chwili powstanie sensu nie miało, natomiast miałem szczęście posiadać dziadka wprawdzie nie walczącego w powstaniu, bo w tym czasie służył w 1Dpanc na zachodzie, ale dzięki wielu rozmowom zrozumiałem patriotyzm tamtych czasów. Ludzie zdawali sobie sprawę, że z sowietami nie będzie lepiej jak z niemcami i tak pragnęli wolności, że dali się za nią dosłownie pozabijać. Na zdjęciach widać, jak są szczęśliwi podczas tych 63 dni "Wolnej Polski". Naprawdę ciężko to zrozumieć, ale polecam jakieś pamiętnikarskie książki, wspomnienia. Nasze pokolenie tego nie rozumie, bo i nasz patriotyzm upadł kompletnie. Takie czasy. Dla nich nie liczyły się sprawy finansowe, wygląd miasta, nawet życie. Dla nich liczyła się tylko wolność "wolność ponad wszystko".

  11. Skoczek

    Ratunkiem mógł być sukces operacji Market Garden i kapitulacja III Rzeszy, ale nie wyszło...

  12. z prawej flanki

    stosujac kryteria myślenia pochodne p.Zychowiczowi i bliskich jego pogladom krytyków Powstania (równieź na tym i innych forach internetowych) warto byloby zauwaźyć ,źe stosujac sie do podobnych "dobrych rad" ; nikt ,nigdy i nigdzie na świecie w obronie Wolności - nie zaryzykowalby ani źycia źolnierzy ,ani źycia cywili ,ani nawet źycia calego miasta. Kierujac sie takimi racjami ,kalkulacja z perspektywy czasu i bezpiecznego stolka ,czy zliczajac li tylko prosty stosunek sil ; nie wybuchalyby źadne powstania i nie powstawalyby oddolne ruchy wyzwoleńcze - nikt , źaden naród majacy nad soba takich defetystów nie zdecydowalby sie walczyć o swoja Wolność. Warszawa lata roku 1944 wrzala ; wszyscy wiedzieli juź źe tygodnie ,moźe dni dziela ich od tej upragnionej chwili ,gdy Warszawa bedzie wolna od niemieckiego okupanta - o nowym ,malo kto wtedy wiedzial i jeszcze mniej sie przejmowal widzac rejterujace uicami Stolicy rozbite i zdemoralizowane oddzialy wroga. Czy w takiej sytuacji Warszawa miala nie Powstać? Móglbym zakończyć ten komentarz pompatycznym zawolaniem i przywolaniem cieni Bohaterów 1 sierpnia 1944 roku ; ale to powinno kaźdemu Polakowi nasuwać sie kaźdemu samo przez sie. Miast tego zaapeluje ; ciszej nad ich trumnami! Bo ,to z ich krwi i przez ich krew nasza obecna wolność. Bez wzgledu na decyzje ich dowódców ,którzy w tamtych trudnych realiach musieli podjać te walke ,bo innej opcji po prostu dla Warszawy nie bylo. Czy to tak tudno pojać?

  13. Bobo

    Potrzebne, czy nie potrzebne. To ma już mniejsze znaczenie..... Chwała bohaterom! To teraz im się całkowicie należy!

  14. gazek

    Ale przecież powstanie nie było „wypadkiem przy pracy”. Przepieprzyliśmy całą wojnę i to przede wszystkim politycznie, choć eksponuje się głównie sferę militarną. Należy spokojnie przeanalizować naszą politykę zwłaszcza w przeddzień wojny, a nie epatować opinię publiczną militariami i tragicznym bohaterstwem, które okazało się głupotą. Nie odmawiam nikomu patriotyzmu, ale odmawiam mądrości ówcześnie rządzącym. A smutna prawda jest taka, że wojna powinna się dla nas zacząć najwcześniej w ’44, kiedy Rosjanie wkroczyli na nasze terytorium. Do ‘44 powinniśmy minimalizować straty stojąc pod przymusem u boku Niemiec. Casus Finlandii.

  15. wnuk powstańca

    Cyt. za artykułem "Decyzja o rozpoczęciu powstania została podjęta w oczekiwaniu, że do miasta w ciągu kilku dni wkroczą jednostki Armii Czerwonej, przez co Niemcy nie będą w stanie podjąć skutecznego kontrataku na miasto. Tak się jednak nie stało..." Dlaczego? Czyżby przy podejmowaniu decyzji o terminie wybuchu powstania (1 sierpnia) zapomniano, że Armia Czerwona już w ostatnich dniach lipca 1944 r. ponosiła ciężką porażkę, na przedpolach Warszawy w rejonie Wołomina, Zielonki, Radzymina tracąc w rezultacie cały 3 Korpus Pancerny. Czyżby dowództwo AK nie wiedziało o losach bitwy toczącej się tuż przed ich nosem i liczyło na to, że Sowieci po utracie całego korpusu pancernego, tylko "otrząsną się ze zdziwienia" i ruszą dalej na Warszawę. Zastanawiające jest również to, iż d-two AK jakoś też nie zauważyło, że Niemcy w wym. bitwie na przedpolach Warszawy uzyskali taktyczną przewagę w powietrzu nad "sokołami Stalina" co już nie rokowało dobrze dla terminu wybuchu powstania. Parafrazując znane powiedzenie (Talleyrand albo Fouche) "to nie błąd, to zbrodnia"