Przemysł Zbrojeniowy
Bumar ogłasza strategię
Podstawowym źródłem dochodu Bumaru będą zamówienia Sił Zbrojonych RP, a nie eksport. Grupa będzie premiować uzdolnionych pracowników, obok produkcji postawi też na usługi związane z obsługą sprzętu.
„Nasi poprzednicy działali w oparciu o fałszywe założenia. Nierealne były prognozy 50 procentowego dochodu grupy z tytułu eksportu, błędem było też choćby prezentowanie demonstratora technologii Anders jako gotowego produktu” – bije się w piersi nowy prezes Bumaru Krzysztof Krystowski.
W czasie wigilijnej kolacji z dziennikarzami zapowiedział odcięcie się od nierealnego liczenia liczb i traktowania własnych produktów wyłącznie w kategoriach towaru. Teraz liczy się przede wszystkim jakość produktu i jego dopracowywanie. Nawet szefostwo grupy przeniesie się w najbliższym półroczu ze ścisłego centrum Warszawy na ulicę Poligonową, w sąsiedztwo linii produkcyjnych. „Nikomu nie będzie się wydawało, że jesteśmy jakimś kolejnym urzędem”, komentuje Krystowski. Filarami nowej jakości w Bumarze mają stać się: konsolidacja (likwidacja dywizji Bumar Żołnierz i wchłonięcie kolejnych spółek zbrojeniowych w tym Huty Stalowa Wola), inwestycje w nowoczesne technologie, realne spojrzenie na możliwości eksportowe firmy (eksport będzie stanowić do 20 proc. przychodów) i postawienie na usługi podobnie jak koncerny zachodnie. „Stawianie wyłącznie na produkcję to dzisiaj ogromne ryzyko” – tłumaczył prezes Bumaru. „Tymczasem można zarabiać na modernizacji sprzętu. Mamy tutaj doświadczenie także z technologiami zachodnimi, choćby Leopardem 2. Pozyskać środki można także leasingując sprzęt, dokonując jego serwisu a nawet wynajmując”.
Zarząd grupy zakłada, że dzięki wprowadzeniu nowej strategii, w ciągu zaledwie pięciu lat uda się podwoić jej dochody.
(MS)
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie