Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Bomby GBU-49 dla eksportowych użytkowników F-35

Fot. Royal Australian Air Force
Fot. Royal Australian Air Force

Amerykańskie wojsko planuje zakup od 1400 do 1600 produkowanych przez koncern Raytheon bomb GBU-49 Enhanced Paveway. Wszystkie mają trafić go zagraniczych klientów, którzy zdecydowali się na zakup myśliwców F-35A. 

Zgodnie z opublikowanym przez Air Force Material Command (AFLCMC) zawiadomieniem, zakup bomb zaplanowany jest na czwarty kwartał bieżącego roku. Trafią one do państw, które zostały już zatwierdzone jako odbiorca tego uzbrojenia. Przypomnijmy, że GBU-49 to ulepszona wersja kierowanej laserowo bomby GBU-12. GBU-49 kierowana jest dwusystemowo - laserowo i INS/GPS, a jej masa wynosi tak jak poprzednika 227 kg. 

Dwa miesiące temu plany zakupu 400 bomb kierowanych GBU-49 wyjawiło Naval Air Systems Command (NAVAIR). To uzbrojenie ma jednak trafić na wyposażenie floty amerykańskich myśliwców 5. generacji F-35B/C. 

W grudniu 2017 roku rozpoczęły się prace inte­gra­cyjne z bom­bami GBU-49 z F-35. Stanowią one pomostowe rozwiązanie związane z krytyką planów wykorzystania na myśliwcach 5. generacji bomb GBU-12. Jak podkreślał w 2016 roku dyrektor Pentagonu zajmujący się testami i ewaluacją, kierowane laserowo uzbrojenie można w ograniczony sposób wykorzystać przeciwko ruchomym celom na ziemi. Wykorzystanie GBU-49 ma dać F-35 z oprogramowaniem Block 3F zdolność rażenia właśnie takich obiektów.  

Opublikowane przez Amerykanów zawiadomienie pozwala jednak innym konkurentom Raytheona na złożenie kontrofert. Wspomina się w tym miejscu przede wszystkim Boeinga z GBU-54. Z drugiej strony, AFLCMC w zawiadomieniu, jak podaje portal Flight Global, podkreśla, że zakup GBU-49 stanowi jedyne rozwiązanie. Związane ma to być ze stawianymi przed uzbrojeniem wymaganiami. Amerykanie poszukują bowiem 227-kilogramowych bomb, kompatybilnych z F-35 wyposażonym w oprogramowanie Block 3F, które w trybie ciągłym mogą razić cele poruszające się w stałym kierunku i ze stałą prędkością do 113 km/h, a także cele manewrujące z prędkością do 64 km/h.

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (5)

  1. Urko

    To jest bardzo ciekawy pomysł, że zamiast poprawić błąd komputera, który nie potrafi wyliczyć kąta wyprzedzenia dla strzelania do ruchomego celu, kupujemy bomby z nawigacją. To chyba przesada, szczególnie, gdy się zamierza strzelać do czegoś, co się widzi. Mam nadzieję, że to tymczasowe rozwiązanie, bo pozostaje jeszcze sprawa działka, które też nie trafia w ruchome cele. Jeśli nie, to do nie go też trzeba będzie poszukać jakiejś specjalnej amunicji...

    1. z Białegostoku

      problem polega chyba na tym że tak mały komputer nie jest w stanie śledzić i obliczać dynamicznej trajektorii dla wszystkich śledzonych celów na niebie i ziemi przy jednoczesnym wykonywaniu całości normalnej pracy związanej choćby z supermanewrowością maszyny - to próba delegowania części zadań do \'podwykonawcy\' gdy pilot podejmie już decyzję o ataku

    2. Bash

      Komputer by potrafił ale o wiele prościej i skuteczniej kupić bomby z nawigacją, które mogą korygować lot gdy cel zmieni kierunek. Poza tym można je zrzucać z o wiele większej wysokości co zapewnia bezpieczeństwo.

    3. Urko

      Problem polega na tym, że komputer nie ma tu dużo do zrobienia, bo GBU-12 ma przecież naprowadzanie laserowe i nawet A-10 potrafił tymi bombami trafiać. Nie ma więc znaczenia moc przetwarzania komputera, który podobno jest najpotężniejszy w historii lotnictwa. Tutaj ten komputer nie pozwala zrzucić bomby w ten sposób, by miała odpowiedni zapas energii by miała szansę na korektę trajektorii gdy położenie celu zmieni się \"znacznie\" już po dokonaniu zrzutu. Z działkiem jest inna sprawa. Niestety w tym wypadku poprawa oprogramowania jest nieodzowna, no chyba że z działka się całkiem zrezygnuje. W końcu jest bardzo wątpliwe, by tym samolotem ktoś chciał naśladować wspomniane już wcześniej A-10.

  2. kazik

    Musimy kupić kilka tych cacek . Choć by po to by umieć się tym posługiwać.

  3. Troll i to wredny

    ...od razu B-2 Spirit...po co się rozdrabniać...

  4. The0ne

    F35 to typowy bomb truck i następca w tej roli F16 i nie służy do przełamywania opl. Wszystkie państwa widzą go w takiej roli, tylko w Polsce pokazuje się go jako remedium na rosyjską opl. Pytanie czy znów weźmiemy co nam wciskają, czy to co potrzebujemy

    1. Rafał

      A co potrzebujemy ? Ruskich SU 35?

    2. zyg

      może wymienisz \"wszystkie państwa\" które tak go widzą? A na rosyjską opl jak widać wystarczają F-15 Rafale czy EF? Obowiązek przyjmowania \"wciskanego\" zakończył się wraz z upadkiem bloku sowieckiego.

    3. JHWH

      A co potrzebujemy? Tak pytam bez sarkazmu. Konkretnie proszę.

  5. kakaowe oko

    To jest komedia kiedy bomba kosztuje więcej niż cel, który ma zniszczyć.

    1. Rafał

      A ile kosztuje życie żołnierza?

    2. Kiks

      Od kiedy to bomba decyduje na co spadnie.

    3. Czesio

      Cel uświęca środki. Jeśli cel jest szczytny to pieniądze nie grają roli.

Reklama