Przemysł Zbrojeniowy
Amerykanie zamawiają 100 zestawów DronDefender
Departament Obrony USA zakupił 100 sztuk ręcznych zestawów do zwalczania bezzałogowców DronDefender. Zamówiona przez Amerykanów broń, ma być zdolna do zakłócenia sterującego dronem sygnału radiowego z odległości nawet 400 metrów i przejęcia nad nim kontroli.
DronDefender to ręczny zestaw do zakłócania pracy dronów wyprodukowany przez amerykańską firmę Battelle. Jest to nieinwazyjna broń działająca w systemie point-and-shoot. Ważący niespełna 7,5 kg karabin może, za pomocą emitowanych fal radiowych o zmiennych częstotliwościach, zakłócić sygnał GPS drona oraz jego łączność z operatorem. Następnie zestaw przejmuje kontrolę nad bezzałogowcem, dzięki czemu może go bezpiecznie sprowadzić na ziemię. W ten sposób DronDefender pozwala uniknąć sytuacji zagrożenia infrastruktury w przypadku niekontrolowanego zestrzelenia i przed spadającymi elementami zniszczonego bezzałogowca.
Czytaj także: Powstanie polski dron klasy MALE? NCBiR uruchamia program bezzałogowców
Jak twierdzi producent, baterie używane w zestawie DronDefender pozwalają na 5 godzin ciągłej pracy, zaś jego zasięg wynosi 400 m. Zestaw przeznaczony jest do zwalczania małych bezzałogowców, dlatego też idealnie nadaję się dla służb mundurowych. Atutem systemu jest możliwość montażu jego elementów za pomocą szyny Picatinny, co daje możliwość wykorzystania większości współczesnych odmian broni palnej jako elementu bazowego.
Wyniszczenko
Może i nad dronem z Ikei jest w stanie przejąc kontrole, ale na pewno nie nad profesjonalnym sprzętem z szyfrowaniem danych. Wątpie by ta rura była w stanie taki chociażby zakłócić.
Bob
"Następnie zestaw przejmuje kontrolę nad bezzałogowcem" A niby jak? Siłą umysłu? Równie dobrze można ten karabin użyć przeciw czołgom, i tak samo "przejąć nad nimi kontrolę".
Pedro
Współczuję małej wyobraźni. Jeśli coś jest sterowane radiem to po zagłuszeniu sygnału właściwego można nadać własną komendę. Czołg jest kierowany przez człowieka za pomocą elementów mechanicznych a nie procesora...
Boczek
A może w tym szaleństwie co Holendrzy robią jest idea - tresowane przez sokolników orły łapią po prostu małe drony.
Marek
Oczywiście, że jest. Z bojowymi dronami co prawda ptaszki nie dadzą sobie rady, ale dla nieproszonych cywilnych i konstruowanych ad hoc przez terrorystów to jest utrudnienie. Na dodatek jeszcze za niewielkie pieniądze. Pewnie tresura sprowadza się głównie do tego, żeby ptaszysko trzymało się ochranianego obiektu. Niejednemu hobbyście przecież takie ptaszki i bez tresury drona rozwaliły.