Reklama

Wojsko, bezpieczeństwo, geopolityka, wojna na Ukrainie

Poniedziałkowy przegląd prasy: Starcie Wschód - Zachód o Ukrainę dopiero się zaczyna, Rosja zniszczy każdą armię? Krym: rosyjski złom kontra ukraiński,Także Polska jest dziś zagrożona, Konsolidacja - napięcie w fabrykach broni, Lubawa wchodzi do USA

Fot. Ministerstwo Obrony Rosji
Fot. Ministerstwo Obrony Rosji

Polska, Agaton Koziński, Starcie Wschód - Zachód o Ukrainę dopiero się zaczyna: Im bardziej podzielona jest Ukraina, tym silniej jednoczy się Polska. W sobotę rosyjska Rada Federacji zatwierdziła wniosek prezydenta Władimira Putina o użycie rosyjskich wojsk na Ukrainie w celu "normalizacji sytuacji społeczno-politycznej". Już wcześniej na Krymie doszło do zajęcia budynków będących siedzibą lokalnych władz, w niedzielę rosyjscy żołnierze opanowali dywizjon rakietowy sił powietrznych Ukrainy w Sewastopolu, a także rozbrajali niektóre jednostki wojsk ukraińskich na Krymie. W reakcji na to w kancelarii premiera Donalda Tuska doszło do spotkania poświęconego sytuacji na Ukrainie, w którym udział wzięli przedstawiciele wszystkich najważniejszych partii politycznych. Prawo i Sprawiedliwość reprezentowali Jarosław Kaczyński i Adam Lipiński. - Dobrze, że to spotkanie się odbyło, gdyż do Polaków poszedł sygnał, że elita polityczna potrafi się spotkać ponad podziałami. Ale też trzeba pamiętać, że nie chodzi o spotkania, tylko o to, by coś z nich wynikało. Na razie to takie oczywiste nie jest - mówi "Polsce" Paweł Kowal, europoseł Polski Razem Jarosława Gowina, który także uczestniczył w tym spotkaniu.

Dziennik Gazeta Prawna, Zbigniew Parafianowicz, Tajemnice arsenałów: rosyjski złom kontra ukraiński: W rejonie Półwyspu Krymskiego Rosjanie mają siły Floty Czarnomorskiej, które wraz z piechotą morską liczą 11 tys. żołnierzy. Dowodzi nimi wiceadmirał Aleksandr Witko. Od 2010 r. na Krymie swoją jednostkę ma również FSB. Rosyjska piechota morska w migawkach telewizyjnych prezentuje nowe wozy bojowe wzorowane na amerykańskich MRAP-ach i nowoczesne umundurowanie. To jednak tylko dobre wrażenie. Od 2009 roku zaczęły się pojawiać informacje o degradacji sił czarnomorskich Według doniesień "Rossijskiej Gaziety" bez inwestycji okręty do 2015 roku stracą zdolność bojową i będą do niczego nieprzydatne. Najwcześniejszy termin modernizacji jednostek na półwyspie to 2020 rok Do służby nie trafiły jeszcze obiecane fregaty "Admiral Grigorowicz" i okręty podwodne klasy Kilo. Od kilku lat w dowództwie rosyjskiej floty pisano zresztą plany przeniesienia głównej bazy z Sewastopola do Nowo-rosyjska, co powodowało niepewność wśród żołnierzy i oficerów. Tymczasem flota ma budowane na przełomie lat 70. i 80, okręty do zwalczania łodzi podwodnych klasy Sława czy Kara Wodowane na początku lat 90. okręty desantowe "Ropucha I" i II, napędzany silnikiem Diesla okręt podwodny "Alrosa" z początku lat 90. Do tego na Krymie stacjonują produkowane w latach 70. samoloty szturmowe Su 24.

Nasz Dziennik, Piotr Falkowski, Pełzająca inwazja: (...) Andrzej Wilk, ekspert wojskowego Ośrodka Studiów Wschodnich, uważa, że nastawienie kadry oficerskiej jest prozachodnie i pro-natowskie. - Armia ukraińska nie jest monolitem. Są tam też żołnierze Rosjanie, którzy nie do końca czują się obywatelami Ukrainy. Natomiast w przypadku agresji rosyjskiej ta armia na pewno stanie do walki - zapewnia. Jednak jest to armia bardzo słaba. Jednostek, które naprawdę mogą coś zrobić, jest realnie na całej Ukrainie ok. 20 tys. żołnierzy. Wynik starcia zbrojnego jest więc przesądzony. Rosji w zupełności wystarczy to, co ma obecnie na Morzu Czarnym i w Zachodnim Okręgu Wojskowym. Nie będą jej potrzebne żadne przegrupowania - mówi Wilk. Rosja czeka na pretekst. Sytuacja Ukrainy jest fatalna. - Z wojskowego punktu widzenia Krym jest już rosyjski. Naprawdę martwiłbym się o rosyjskie prowokacje w kontynentalnej części Ukrainy. W Odessie, Nikołajewie, Chersoniu, Charkowie. Wszędzie tam są blokowane ukraińskie jednostki wojskowe. Jeśli dojdzie tam do jakiegokolwiek, choćby przypadkowego rozlewu krwi, to Rosjanie poczują, że mają mandat do wkroczenia, i prawdopodobnie na to liczą. W sobotę już takie ograniczone próby były. A w każdej chwili Ukraińcom mogą puścić nerwy - ocenia Wilk.

Rzeczpospolita, Także Polska jest dziś zagrożona, Według gen. Stanisława Kozieja zgoda między Polską i Rosją w sprawie Ukrainy jest raczej niemożliwa Stanisław Koziej Musimy być przygotowani na każdy scenariusz - mówi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.

Możliwa jest interwencja zbrojna USA i państw NATO?
Wywołanie wojny w tym regionie może spowodować nieprzewidywalne skutki. Jest to zbyt poważna skala potencjalnego konfliktu, aby jego inicjator mógł liczyć na kontrolowanie jego przebiegu. To ogromne ryzyko i miejmy nadzieję, że władze Rosji, które tak głośno mówią o wojnie, zdają sobie z niego sprawę.
Polska może czuć się zagrożona?
Jesteśmy już zagrożeni w szerokim rozumieniu tego słowa. Dziś wprawdzie nie zagraża nam bezpośrednia agresja obcych wojsk na nasze terytorium. Jednak w dalszej perspektywie nie można wykluczyć zagrożenia strategicznego także inwazją na Polskę.
Jaki jest scenariusz dla Ukrainy?
Nie można wykluczyć najczarniejszego. Ostatnie posunięcia najwyższych władz Rosji kreślą taką perspektywę. W razie agresji potężnego sąsiada Ukraina może w efekcie stać się państwem upadłym. Przy naszych granicach może powstać czarna dziura bezpieczeństwa. Pod kątem analitycznym rozważamy różne scenariusze wydarzeń, na które musimy być przygotowani. Jeżeli realne zagrożenie dla naszego bezpieczeństwa będzie się uprawdopodobniać, to będziemy musieli uwzględnić je adekwatnie w naszych dokumentach strategicznych, odpowiednich planach operacyjnych i reagowania na zagrożenia.

Gazeta Wyborcza, Brzeziński: USA powinny formalnie uznać nowy rząd Ukrainy, Prof. Zbigniew Brzeziński, były doradca prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego, w rozmowie z CNN.

Co powinno zrobić NATO Ukraina uczestniczy w tzw. Partnerstwie dla Pokoju z Sojuszem. Czy powinniśmy dać jej gwarancje bezpieczeństwa albo zasugerować, że NATO mogłoby militarnie pomóc Ukrainie?

- Po pierwsze, powinniśmy formalnie uznać nowy rząd Ukrainy który powstał z woli narodu. Niektóre kraje są do tego gotowe i Stany Zjednoczone powinny być wśród nich. Legalny rząd Ukrainy jest w Kijowie,a rosyjskie mieszanie się jest aktem wrogim. Po drugie, NATO powinno nieformalnie przygotować plany posłania żołnierzy do Europy Środkowej, dając do zrozumienia, że zareagujemy, gdyby wojna się rozszerzyła. W ten sposób uświadomimy Rosji, że nie pozostaniemy całkowicie pasywni - choć preferuje my pokójowe rozwiązanie z udziałem Rosjan. Tę drogę musimy zostawić im otwartą. NATO może zaprosić Rosję na konsultacje - co zresztą już się zdarzało - i wspólnie przedyskutować, co zrobić, żeby sytuacja nie wymknęła się spod kontroli. Krótko mówiąc, na wielu poziomach należy Rosjanom komplikować życie, ale pokazywać im opcję wyjścia z kryzysu. A w dyskrecji uświadomić im, że poniosą bardzo poważne konsekwencje, jeśli zdecydują się na agresję.

Fakt, Magdalena Rubaj, Rosja zniszczy każdą armię: My nie jesteśmy państwem, które może iść na wojnę ze swoją armią - nie kryje Janusz Zemke (65 1.), były wiceszef MON. Polska ma raptem 120 tys. żołnierzy, Rosja aż 3 miliony...
- I armia Ukrainy, i armia Polski mają dziesięciokrotnie niższy potencjał niż wojska rosyjskie - przyznaje w rozmowie z Faktem gen. Roman Polko (52 1.), były szef GROM i były wiceszef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. I podkreśla, że jedyny ratunek dla nas to pomoc w ramach Paktu Północnoatlantyckiego. Polska od 1999 roku jest członkiem NATO. Jeśliby więc Rosja nas zaatakowała, kraje paktu powinny stanąć w naszej obronie. A potencjał bojowy całego sojuszu znacznie przewyższa możliwości Rosji, mimo że ta systematycznie buduje militarną potęgę. I wciąż jest drugim, po USA, mocarstwem świata. - Żadna wojna nie wchodzi w rachubę - uspokaja Zemke. - Mrzonki o j kiejkolwiek wojnie, w której polska armia miałaby w osamotniony sposób brać udział, to jest absurd. Gdyby doszło do wojskowej konfrontacji, ani Ukraina, ani Polska nie ma szans w starciu z rosyjska armią - mówi Faktowi europoseł. 

Parkiet, Maciej Rudke, Lubawa wchodzi na największy rynek świata: Lubawa, której prezesem jest Marcin Kubica, ma także spółkę joint venture w Armenii. Inwestorzy nadal czekają na rozstrzygnięcie przetargów w Indiach, Szwecji i Finlandii. Giełdowa firma utworzyła w USA spółkę zależną, w której objęła 52 proc. akcji. Pozostałymi akcjonariuszami są Stanisław Litwin (24 proc. akcji) i Tad Skoczyński (24 proc). Lubawa USA będzie się zajmować dystrybucją na terenie USA towarów z oferty Lubawy (to m.in. pokrycia maskujące, makiety sprzętu wojskowego, płyty balistyczne i namioty). Nie tylko wojsko - Spółka już rozpoczęła działalność operacyjną i jesteśmy po pierwszych rozmowach z amerykańskimi partnerami -mówi Marcin Kubica, prezes Lubawy. Przypomina, że pod koniec ubiegłego roku spółka sprzedała departamentowi obrony USA systemy maskowania za prawie 1 mln USD. (...) Dodaje, że odbiorcą nowo utworzonej spółki, której siedziba mieści się w Wilmington, w stanie Delaware, ma być przede wszystkim departament obrony USA. Ale chce sprzedawać produkty Lubawy także miejscowej straży pożarnej. Już prowadzone są rozmowy w sprawie dostawy zapór przeciwpowodziowych dla miasta Saint Louis.

Rzeczpospolita, Zbigniew Lentowicz, Coraz bliższa integracja podnosi napięcie w fabrykach broni, przed konsolidacją zbrojeniówki związkowcy chcą wiedzieć, co czeka załogi. Kadra boi się powtórki błędów Bumaru. (...) Zapowiedzi i ogólny scenariusz zmian nie wystarczają jednak załogom firm. Związkowcy zbrojeniówki żądają od rządu precyzyjnego planu konsolidacji, by zapobiec "eskalacji niepokojów społecznych w branży o szczególnym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa". Stanisław Głowacki, szef "Solidarności" w przemyśle obronnym, twierdzi, że cierpliwość ludzi, którzy wciąż nie wiedzą, co ich czeka w najbliższych miesiącach, jest na wyczerpaniu. - Mamy wrażenie, że nie ma żadnych planów i strategii działania, a decyzje, które zapadają w sprawie konsolidacji branży, są incydentalne i przypadkowe - niepokoi się "Solidarność".  (...) Wojciech Dąbrowski, prezes PGZ i szef Agencji Rozwoju Przemysłu, uspokaja: - Mamy przemyślany plan konsolidacji. Na pewno jej wynik nie będzie oznaczał powrotu do modelu praktykowanego w Bumarze. (...) Według ustaleń "Rz" koncepcja reformy obronnej branży przewiduje ulokowanie spraw handlowych nowej grupy w doświadczonym na tym polu Cenzinie. Resort skarbu przychyla się też do pomysłu, aby spółki włączone do PGZ zostały uporządkowane w grupy produktowe.

Reklama

Komentarze (2)

  1. ruk

    USA otwiera się na nasze produkty? Nie możliwe. Ta gospodarka to potęga, samowystarczalna i bardzo zaawansowana technologicznie. Trzymam kciuki za naszych dostawców ale trzeba się bliżej przyjrzeć tym "kontaktom" i "kontraktom".I kto to jest Tad Skoczyński ?

  2. ziom

    Popatrzcie na Ukrainę. Oto jak kończy kraj, który niegdyś uwierzył w amerykańskie "gwarancje" bezpieczeństwa i oddał Rosji rakiety z głowicami atomowymi. Dziś jest bezbronną ofiarą agresji Putina, Rosja zagarnia Krym i robi co chce. Owe amerykańskie gwarancje okazały się nic nie warte, Amerykanie nie odpalą swoich rakiet, ani nie będą umierać za Krym. Dla nas oznacza to, że Polska jest tak samo bezbronna, bo również naiwnie wyrzekła się broni atomowej, podpisując NPT, a w razie agresji oczekuje na wypełnienie sojuszniczych gwarancji, jak dziś widać, bezwartościowych. W obliczu całkowitego bankructwa tychże amerykańskich obietnic i "gwarancji", Polska ma obowiązek wypowiedzenia umowy o NPT i zaopatrzenia się w broń atomową. To jedyna skuteczna broń odstraszania. Żadne miliardy topione na helikoptery, samoloty, czołgi itp, którymi się tu wielu podnieca, bez prawdziwego odstraszania będą tylko pieniędzmi wyrzuconymi w błoto.

Reklama