Reklama

Siły zbrojne

Polski JTAC pod okiem zespołu akredytacyjnego NATO

Fot. Archiwum DGRSZ
Fot. Archiwum DGRSZ

W dniach od 9 do 19 maj br. miała miejsce wizyta akredytacyjna poświęcona realizacji Programu JTAC w Siłach Zbrojnych RP. W skład połączonego, międzynarodowego zespołu akredytacyjnego weszli przedstawiciele NATO HQ AIRCOM i US Joint Fire Support Executive Steering Committe (JFS ESC).

Wizyta została przygotowana przez Wydział TZKOP Inspektoratu Sił Powietrznych i wymagała zaangażowania specjalistów Sił Powietrznych, Wojsk Specjalnych i Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych. W trakcie pobytu w Polsce zespół sprawdził dokumentację szkoleniową wysuniętych nawigatorów naprowadzania lotnictwa (z ang. JTAC – Joint Terminal Attack Controller) w Centralnej Grupie TZKOP w 1BLWL oraz obserwował realizację szkolenia praktycznego połączonego z naprowadzaniem na cele naziemne śmigłowców szturmowych Mi-24.

Nowością zaprezentowaną w szkoleniu JTAC była symulacja w środowisku rzeczywistym (SIM-LE), gdzie udział statku powietrznego był podgrywany przez upoważnioną osobę. W trakcie wizyty obowiązkowemu sprawdzeniu podlegał Ośrodek Szkolenia Personelu TZKOP (OSzP TZKOP) w WSOSP, w tym umiejętności instruktorskie personelu ośrodka oraz przebieg prowadzonego kursu wysuniętych nawigatorów naprowadzania lotnictwa. Dodatkowo ocenianym przedsięwzięciem były możliwości symulatora VBS-2 wykorzystywanego do szkolenia JTAC, który w wyniku pozytywnej opinii umożliwi realizację części wymaganych naprowadzeń statków powietrznych jako symulacji w środowisku wirtualnym (SIM-VE).

Podsumowanie wizyty przypadło na dzień 19 maja w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Przewodniczący połączonego zespołu akredytacyjnego wysoko ocenił polski Program JTAC, na czele którego stoi Koordynator Programu JTAC w SZ RP – Inspektor Sił Powietrznych. Dalsze wnioski zostaną zawarte w oficjalnym raporcie, który ma zostać ukończony w ciągu następnych kilku tygodni. Należy podkreślić, że pozytywny wynik akredytacji SIM-LE i SIM-VE umożliwi realizację części wymaganych naprowadzeń bez udziału statku powietrznego, co przyniesie wymierne korzyści w ograniczeniu wysokich kosztów szkolenia JTAC.

DGRSZ - ppłk Krzysztof Przybylski / MK

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (4)

  1. 123

    Ciekawe co jest takiego skomplikowanego (poza znajomością języka) w "naprowadzaniu" samolotu na cel, że aż trzeba tworzyć specjalne ośrodki szkoleniowe? Nie wystarcza podać odczyt z GPS albo wycelować laserem utrzymać punkt na celu?

    1. aaa

      GPS nie zrobi analizy pola walki...

    2. 456

      Zapraszam na kurs i życzę powodzenia

    3. 789

      To tak jakby zakwestionować: co skomplikowanego jest w pracy lekarza... ...wystarczy wyleczyć pacjenta...prawda? Patrząc pod tym kątem: najbardziej skomplikowanym wydaje sie być niewyraźne pisanie...

  2. Kajko

    JTAC-y w Afganie potwierdzili, że są elitą wśród najlepszych

  3. Aro

    JTAC-y to elita elit. Trzeba skumulować kilka ważnych na polu walki umiejętności: orientacja w terenie, wskazywanie celów, programowanie i obsługa sprzętu łaczności, wsółdziałanie z komponentem lądowym. komunikacja ze statkami powietrznymi (w żargonie pilotów zwykle zaledwie przez kilka minut), naprowadzanie artylerii, etc. Niesamowita presja związana z zapewnieniem bezpieczeństwa i życia kolegów, działanie często pod ogniem przeciwnika. Mało kto potrafi to zrobić profesjonalnie ... Szacun dla JTAC-ów.

  4. Marek1

    Ilość specjalistów JTAC w WP jest symboliczna. W US Army w zasadzie w KAŻDEJ kompanii jest 5-6 wyszkolonych specjalistów, a w jednostkach specjalnych potrafi to robić prawie POŁOWA operatorów.

    1. Wezyr997

      A jak duże są siły powietrzne USA, a jak nasze? W przypadku dużego konfliktu i tak nasze lotnictwo nie będzie wykonywać misji CAS. Na ewentualne misje to co mamy wystarczy.

    2. No Doubt

      JTAC to kurs specjalistyczny i to dosyć kosztowny! W US w każdej kompanii 5? Coś ci się kolego pomyliło ze zwykłym wskazywaniem celu i korygowaniem ognia.

Reklama