Reklama

Polityka obronna

Wtorkowy przegląd mediów; Oko za oko, ząb za ząb; Izrael gotowy do walki przez cały 2024 rok

Autor. Nexta/ Twitter

Codzienny przegląd mediów sektora bezpieczeństwa i obronności.

Reklama

Waldemar Skrzypczak: Wprost:„Zła wróżba na przyszłość. Dla Polski też” „Z podziwem obserwujemy nadludzkie wysiłki armii ukraińskiej w walce o obronę Ukrainy. Żołnierze swoim bezprzykładnym kunsztem bojowym niszczą potencjał armii rosyjskiej już od dwóch lat. Jeżeli ulegają, to tylko przytłaczającej przewadze. Postawa armii Ukrainy zmusiła „wielką” Rosję do pełnej mobilizacji. Jak się okazuję, to nadal za mało, by pokonać naszego bohatersko walczącego sąsiada.

Reklama

Wokół wojny w Ukrainie toczą się też wydarzenia, które już zaczynają mieć coraz większy wpływ na perspektywy rozwoju sytuacji militarnej w regionie. Wiąże się to z sytuacją polityczną między innymi w USA, które są przecież strategicznym partnerem Ukrainy i po części sprawcą tego, co się dzieje za naszą wschodnia granicą. Gdyby nie amerykańskie wsparcie polityczne i materiałowe, wojna zapewne potoczyła by się inaczej i wcale nie tak, jak byśmy tego oczekiwali.

Za sprawą Amerykanów powstała koalicja wsparcia walczącej Ukrainy, która podobnie jak USA, z wielką determinacją wspiera walczących kosztem własnych potencjałów militarnych. Jednak nikt z pomagających Ukrainie nie dysponuje, tak jak Amerykanie, rezerwowymi zasobami militarnymi, z których można jeszcze długo czerpać (o ile Kongres USA wyrazi taką wolę).

Reklama

Rozgrywki, do jakich dochodzi w Kongresie w zakresie wsparcia, wyraźnie pokazują, że Ukraińcy stali się zakładnikami w kampanii wyborczej Republikanów. Wydawać by się mogło, że jednak Amerykanie w żaden sposób nie odstąpią Ukrainy, ale - jak widać - cele polityczne przysłoniły strategiczne zobowiązania, które miały osłabiać imperium Putina dla przyszłości nie tylko Ukrainy, ale i Europy. W zapewnienia Kremla, że nie dąży on do konfrontacji z NATO, nikt już bowiem nie wierzy.

Europa już to przerabiała, kiedy latach 2008-2012 Putin deklarował wieczny pokój w relacjach w nami. W konsekwencji rządy europejskie, w tym i Polski, uwierzyły zapewnieniom Moskwy i zredukowały swoje wojska, czego konsekwencji doświadczamy do dzisiaj. Bezspornym faktem jest bowiem stan armii europejskich, o których można bez przesady powiedzieć, że są w rozsypce.

Jeżeli Amerykanie ograniczą swoje wsparcie, Ukrainę czeka głęboki kryzys na polu bitwy, a w jego konsekwencji kryzys na scenie politycznej w Kijowe. Zagrożone będą cele, jakie sobie wytyczyli Ukraińcy w walce o niepodległość. I jak zza grobu odezwą się siły sprzyjające Putinowi, które nadal dysponują dużymi wpływami. Szczególnie wśród elit ukraińskich, powiązanych niegdyś biznesowo z Rosją.”

Andrzej Łomanowski: Rzeczpospolita:„Ciosy odwetowe” „Chcą nas zastraszyć i wywołać niepewność wewnątrz kraju, ale my będziemy atakować coraz mocniej - z takimi noworocznymi zapewnieniami wystąpił prezydent Władimir Putin. Choć równie dobrze mogłyby to być słowa Wołodymyra Żeleńskiego.

Od ubiegłego piątku obie strony wymierzają sobie bolesne ciosy, atakując miasta. Co prawda rosyjska armia od początku wojny niszczy ukraińskie obiekty cywilne i zabija mieszkańców kraju, ale od 29 grudnia Ukraińcy zaczęli odpowiadać.

Po jednym z największych rosyjskich nalotów w piątek na ukraińskie miasta (148 pocisków różnego rodzaju spadło na co najmniej 23 miejscowości) ukraińska armia uderzyła w centrum Biełgorodu. Rosyjskie władze twierdzą, że zginęło ponad 20 osób cywilnych. Ich armia natychmiast odpowiedziała ostrzałem Charkowa, a w noworoczną noc wystrzeliła około 90 dronów na ukraińskie miasta. Gdy jeszcze leciały, Ukraińcy ostrzelali centrum Doniecka, od dziewięciu lat leżącego w pobliżu frontu i bardzo rzadko atakowanego. Można oczekiwać, że nie będzie żadnej zimowej przerwy na frontach. Zamiast tego każda ze stron będzie wzmacniać rakietowe ostrzały tych celów, które uzna za konieczne. Częściowo przypomina to irańsko-iracką wojnę (w latach 1980-1988 - red.), gdzie także był okres nazywany „wojna miast”. Obie strony starały się wzajemnie atakować cywilną infrastrukturę, co oczywiście nie dało nikomu decydującej przewagi - przypomina rosyjski publicysta Gieorgij Bowt. Obecna „wojna miast” wybuchła jednak dlatego, że po prawie dwóch latach rosyjskich ataków Ukraińcy zaczęli odpowiadać tym samym.Wśród Ukraińców dominuje żądanie, by Rosjanie zostali ukarani- powiedział o nowym rodzaju wojny ukraiński socjolog Ołeksyj Antypowycz w rozmowie z BBC”

polskieradio.pl:„Prezydent Finlandii: Europa powinna się zbroić nie na wojnę, ale by zachować pokój” „Od Europejczyków należy oczekiwać większej odpowiedzialności za obronność, a w 2024 r. potrzeba „bardziej europejskiego” NATO – powiedział Sauli Niinisto w swoim ostatnim orędziu noworocznym. Inwestycje w produkcję broni są konieczne, by pokazać, że Europa jest silna - podkreślił prezydent. „Silna nie na wojnę, ale by zagwarantować pokój” – mówił Sauli Niinisto, który wczesną wiosną zakończy swoją drugą 6-letnią kadencję. Według fińskiego prezydenta większa odpowiedzialność Europy za obronność jest również „najlepszą odpowiedzią, by uciąć wszelkie spekulacje na temat wpływu wyborów (prezydenckich) w USA na współpracę w polityce bezpieczeństwa”. „Rosja nigdy nie jest tak silna, ani tak słaba jak się wydaje” – przypomniał również wielokrotnie powtarzane słowa o rosyjskiej potędze. „Jest w tym ziarno prawdy” – podkreślił prezydent.

„Wpierw – argumentował Niinisto – sądzono, że Rosja powinna odnieść zwycięstwo nad Ukrainą w kilka tygodni. Okazało się inaczej: Ukraińcy w bohaterskiej obronie odparli atak”. „Później – kontynuował – myślano, że rosyjska gospodarka i potencjał militarny załamią się. Ale jest inaczej: wojna na pełną skalę wciąż trwa, a niedługo minie jej drugi rok”.

Niinisto wygłosił tradycyjne noworoczne przemówienie również jako zwierzchnik sił zbrojnych. Po raz pierwszy odkąd Finlandia stała się 4 kwietnia 2023 r. 31. członkiem NATO. „Czasy się zmieniają; zmienia się również nasze (Finów) działanie” – mówił Niinisto, odnosząc się bezpośrednio do reakcji Finlandii i Szwecji na żądania Rosji dotyczące zaprzestania dalszego rozszerzania NATO i inwazję Kremla na Ukrainę. Teraz Finlandia jest już „zabezpieczona z wielu stron” – wskazał Niinisto, określając obecną politykę obronną kraju jako swoisty proces „finizacji”. „Bezpieczeństwo Finów – wyliczał prezydent – znacząco zwiększają: porozumienie obronne z USA (DCA, ang. Defence Cooperation Agreement) oraz współpraca w ramach grupy JEF, czyli Wielonarodowych Siły Ekspedycyjne Państw Nordyckich i Bałtyckich pod przywództwem Wielkiej Brytanii (The Joint Expeditionary Force)”. Zaś wejście Szwecji do NATO ostatecznie „dopełni pozycję Finlandii w Sojuszu” – dodał. W polityce zagranicznej - podsumował prezydent – „najważniejszymi punktami odniesienia pozostają Unia Europejska oraz kraje nordyckie”.”

Wp.pl:„Protesty w całej Ukrainie. Stawiają Zełenskiego pod ścianą” „Ukraińska armia zwróciła się do prezydenta o pobór dodatkowych 500 tys. żołnierzy. Z jednej strony, będzie to dość niepopularna decyzja. Z drugiej - Ukraińcy nie mają wyboru. Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełeński poinformował podczas codziennego briefingu, że Naczelny Dowódca Sił Zbrojnych Ukrainy gen. Walerij Załużny zwrócił się do niego i parlamentu o zmobilizowanie dodatkowych 450-500 tys. poborowych. Prezydent waha się i unika jasnej deklaracji. Stwierdził jedynie, że jeśli Rada Najwyższa przedstawi ustawę, która weźmie pod uwagę mobilizację kobiet, to jej nie podpisze. Biuro prasowe poinformowało, że kwestia mobilizacji była na razie omawiana na posiedzeniu Sztabu Naczelnego Wodza z udziałem prezydenta, Naczelnego Dowódcy i Szefa Sztabu Generalnego gen. Serhij Szaptała.

Prezydent Zełeński dodał, że sama mobilizacja jest tylko jednym z problemów. Należy przede wszystkim rozwiązać kwestię rotacji i urlopów dla walczących. Od końca października dochodzi bowiem w całej Ukrainie do protestów, w których rodziny żołnierzy domagają się zwiększenia częstotliwości rotacji i demobilizacji po 18 miesiącach służby. Żołnierze na froncie są przemęczeni i nie mogą liczyć na dłuższą chwilę odpoczynku. Jest to o tyle istotne, że żołnierze nie są pierwszej młodości. Ze względu na chęć ochrony młodych mężczyzn mobilizowane mogą być wyłącznie osoby, które ukończyły 27. rok życia. Dlatego średnia wieku na froncie wynosi aż 40 lat. Tacy żołnierze dłużej się regenerują.

Kluczowa w tym momencie jest rotacja jednostek, które walczą na pierwszej linii. Obecnie pięciobatalionowa brygada do walki wystawia jednorazowo trzy batalionowe grupy bojowe, z których jedna walczy, druga stanowi wsparcie, które ma wejść do boju w razie potrzeby operacyjnej. Trzecia z kolei odpoczywa, a dwa kolejne znajdują się w odtworzeniu albo na dłuższym odpoczynku.

Cykl zmian w trzech pierwszych batalionach wynosi trzy-cztery dni, co pozwala pozostałym dwóm odpocząć przez dwa tygodnie. Brygady z kolei zmieniają się w zależności od potrzeb. Zwykle co dwa miesiące, choć zdarza się, że na spokojniejszych odcinkach brygady spędzają ponad pół roku.

Np. pod Awdijiwką żołnierze z 110. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej z Korpusu Rezerwowego bronią miasta już od roku. Dlatego dowódcy odcinka apelują, aby pod miasto ściągnąć brygady znajdujące się dotychczas w rezerwie, w tym choćby jeszcze jedną samodzielną brygadę artylerii, aby dać możliwość odpocząć przemęczonym żołnierzom.

W ten sposób Ukraińcy mogą dłużej prowadzić działania z wyższą tolerancją na straty sprzętowe i osobowe. Na dłuższą metę tego typu tryb życia powoduje duże zmęczenie żołnierzy. Nie mają za bardzo innego wyboru, ponieważ brak wsparcia powietrznego i duże zagęszczenie przeszkód inżynieryjnych wymusza tego typu taktykę. Powoduje to głównie przemęczenie rosyjskich oddziałów, które nie rotują tak często, jak robią to Ukraińcy.”

Wp.pl:„Wzięli się za rosyjskie Su-30. Przerobią je po hindusku” „Myśliwce Su-30 to duma rosyjskiego lotnictwa. Użytkujący ponad 200 tego typu odrzutowców Hindusi mają jednak inne zdanie. Zamierzają wydać ponad 7 miliardów dolarów i uczynić z nich jednostki nowoczesne oraz w pełni indyjskie. Jak donoszą hinduskie media, Ministerstwo Obrony Indii zdecydowało o naturalizacji pewnej grupy myśliwców Su-30. Mowa o 272 odrzutowcach, które Indie nabyły od Rosji na przestrzeni ostatnich dwóch dekad. Przejdą one poważną modernizację, obejmującą wymianę uzbrojenia, czujników i systemu radarowego. Nie obędzie się też bez wymiany komputera pokładowego.

Celem Hindusów jest nie tylko unowocześnienie. Prace realizować będzie rodzimy przemysł zbrojeniowy, a dokładnie Hindustan Aeronautics (indyjskie państwowe przedsiębiorstwo lotnicze). Wszystkie wymieniane elementy mają być zastępowane podzespołami rodzimej produkcji, a po modernizacji hinduskie myśliwce Su-30 trudno będzie nawet porównać z użytkowanymi przez Rosjan.Przede wszystkim rosyjskie Su-30 dostaną nowe uzbrojenie. Myśliwce obsługujące Indyjskie Siły Powietrzne zostaną przystosowane do przenoszenia nowoczesnych indyjskich pocisków przeciwlokacyjnych i ponaddźwiękowych pocisków dalekiego zasięgu. Pierwsze z nich to projektowane i produkowane w Indiach rakiety Rudram. Jest to seria pocisków typu ziemia–powietrze, zdolnych identyfikować radary i inne systemy komunikacyjne. Poszczególne modele z tej rodziny mają inny zasięg, ale przede wszystkim możliwości.

Na przykład Rudram-1 ma zasięg 150 kilometrów, Rudram-2 300 kilometrów, a Rudram-3 aż 550 kilometrów. Wynika to jednak z innych cech. Poszczególne warianty charakteryzuje inna wysokość wystrzelenia i prędkość, a to przekłada się na ich zasięg. Jakie będą możliwości pocisków dla modernizowanych Su-30 nie jest jasne. Indyjskie Su-30 zostaną też przystosowane do przenoszenia ponaddźwiękowych pocisków manewrujących dalekiego zasięgu. Będą to rakiety Nirbhay, których głowice można wyposażać w ładunek konwencjonalny lub nuklearny. Zgodnie z założeniami projektu modernizacji one także są dziełem hinduskiej Organizacja Badań i Rozwoju Obrony i to nie byle jakim. Wyposażone są w inercyjny system nawigacji, radiowysokościomierz i system nawigacji satelitarnej. Na ich pokładzie instalowane są także system naprowadzania elektrooptycznego i rozwiązania wykorzystujące możliwości podczerwieni. Czyni je to wysoce precyzyjnymi pociskami naprowadzającymi.Atakując pocisk Nirbhay nie musi po prostu uderzyć w cel. Jest zdolny wcześniej go okrążyć lub wykonać kilka innych, niespodziewanych manewrów. Można go też naprowadzić na grupę celów i namierzyć tylko jeden, wybrany.”

Onet.pl:„Cztery powody, by zwrócić uwagę całego świata. Taki będzie 2024 r.” „Za rok o tej porze świat może wyglądać zupełnie inaczej. To będzie rok wyborczy. Kluczowe będą wydarzenia w listopadzie przyszłego roku, kiedy dowiemy się, kto zamieszka w Białym Domu. Po drodze mamy przecież jeszcze wybory do Parlamentu Europejskiego, których wyniki mogą odzwierciedlać zmęczenie Zachodu rosyjską wojną na wyniszczenie w Ukrainie. Z kolei na Dalekim Wschodzie wiele o przyszłości regionu powiedzą nam z kolei wybory na Tajwanie. Nie zapominajmy też o ciągnącej się już od kilku miesięcy wojnie Izraela z Hamasem. Czas działa na korzyść Rosji, która ma o wiele potężniejsze zasoby niż Ukraina wspierana „na raty” przez Zachód Wojna Izraela z Hamasem dodatkowo skutecznie odwraca uwagę świata od barbarzyńskiej polityki Moskwy w Ukrainie Polskę najbardziej przejmować powinien ewentualny powrót do gry Donalda Trumpa, którego transakcyjne podejście do polityki oznacza dodatkowe korzyści dla Rosji Już na początku roku wyniki wyborów na Tajwanie zdecydują o losach nie tylko wyspy, ale także będą mieć wpływ na rywalizację amerykańsko-chińską na Pacyfiku.”

Onet.pl:„Rosja w pułapce. „Jej degradacja postępuje. W 2024 r. będzie się tylko pogłębiać”Rosja jest bardzo bliska przekroczenia granicy, za którą zaczyna się państwo upadłe, niezdolne do funkcjonowania w sposób instytucjonalny. Największa słabość rosyjskiej władzy polega na tym, że nie ma żadnego innego planu na przyszłość niż wojna — uważa Paweł Luzin, niezależny rosyjskie ekspert ds. bezpieczeństwa. Co wydarzy się w Rosji i Ukrainie w 2024 r.? Czy możemy spodziewać się przełomów na froncie? W 2023 r. wchodziliśmy z nadzieją, że rosyjska wojna przeciwko Ukrainie może się skończyć w ciągu kilku miesięcy. I mieliśmy powody, by tak sądzić. Jesienią 2022 r. Ukraina przeprowadziła udaną kontrofensywę na Charkowszczyźnie, odbijając dużą część swojego terytorium spod rosyjskiej okupacji. Także jesienią w Rosji ogłoszono mobilizację, co wywołało społeczne niepokoje, a Ukrainę i Zachód przekonało, że zasoby kadrowe regularnej rosyjskiej armii są na wyczerpaniu. Jednak 2023 nie okazał się wcale rokiem przełomowym, wręcz przeciwnie. Sytuacja na froncie się ustabilizowała. Dowódca ukraińskiej generał nazwał ją patem, typowym dla wojny pozycyjnej. W Rosji, mimo że latem doszło do spektakularnego puczu Prigożyna, system polityczny utrzymał sterowność, a rosyjskie społeczeństwo przyjęło wojnę jako nową rzeczywistość, żeby nie powiedzieć, że jako nową odmianę putinowskiej stabilności. To wszystko sprawia, że w kolejny rok wchodzimy z większym niepokojem o przebieg wojny, dalsze losy Ukrainy i agresywne plany Rosji. Czy z tego impasu, w jakim znaleźliśmy się w 2023 r., jest jakieś wyjście? Czy w 2024 r. możemy spodziewać się przełomów na froncie? Czy jest jeszcze jakakolwiek nadzieja na polityczne zmiany w Rosji?”

Rp.pl:„Strefa Gazy: Izrael przegrupowuje siły i zapowiada „walkę przez cały 2024 r.” „Rzecznik izraelskiej armii, adm. Daniel Hagari oświadczył, że izraelska armia planuje swoje działania zakładając, że walki w Strefie Gazy będą trwać przez cały 2024 rok. Adm. Hagari poinformował, że jednostki izraelskiej armii, zwłaszcza te, składające się z rezerwistów, zostaną wycofane ze Strefy Gazy, by dać im czas na przegrupowanie. Jak mówił rzecznik izraelskiej armii ruchy izraelskich jednostek mają na celu przygotowanie się do „przedłużającej się walki”. Izraelskie Siły Obronne (IDF) muszą planować z wyprzedzeniem zakładając, że będą musiały wykonywać dodatkowe misje a walki będą trwać przez resztę roku dodał. Według słów rzecznika izraelskiej armii niektórzy rezerwiści opuszczą Strefę Gazy „jeszcze w tym tygodniu”, by dać im czas na zebranie sił przed „nadchodzącymi operacjami”. W wyniku działań odwetowych Izraela podjętych przeciw Hamasowi w Strefie Gazy po ataku Hamasu na Izrael z 7 października, zginęło 21 800 palestyńskich cywilów — wynika z danych przekazywanych przez Ministerstwo Zdrowia Strefy Gazy. W ataku Hamasu na Izrael zginęło 1 200 osób, a ok. 240 zostało wywiezionych do Strefy Gazy w charakterze zakładników.”

Reklama

Komentarze (3)

  1. M.M

    Wojna na Ukrainie jest daleko od zakończenia, ale powodów do optymizmu jest mało. Jedno o czym trzeba pamiętać, to to że sytuacja w Rosji i w rosyjskiej armii też różowa wcale nie jest. Ukraina już udowodniła że Rosję pokonač się da.

    1. PPPM

      Zgodzę się z Tobą MM tylko w części. Rosję zapewne da się pokonać, ale Ukraina nic nie udowodniła. Ukraina pokazuje, że jej potencjał na wojnę z Rosja to za mało. Pomimo zrzutki kilkudziesięciu krajów na rzecz Ukrainy, wojnę przegrywa. Zatem naśmiewanie się ze słabości Rosji po stronie naszej, czy tez Ukrainy to tylko dodawanie sobie otuchy. Pomimo przegranych bitew Rosja pokazała, że jest mocarstwem regionalnym zdolnym zagrozić każdemu europejskiemu sąsiadowi. Mocarstwem zarządzanym przez idiotę i mającym społeczeństwo tak ogłupione, że aż groźne. Nie lekceważmy tych dzikusów

  2. bezreklam

    Probwalem w innym temacie o generale Zaluznym cos napisac. Ale mozliwe ze jest jakis rodzaj cenzury mimo iz sprawa dotyczy bezposrednio nas Polakow. Zaluzny urodzil sie na Wolyniu - jego dziadkowie byli w tamych czasach tam rolnikami...Wikipedja zas opisuje "1 stycznia 2023 opublikował selfie z portretem Stepana Bandery (przywódcy OUN-B – które było odpowiedzialne m.in. za ludobójstwo na Wołyniu) z okazji 114. rocznicy jego urodzin. Zdjęcie to upowszechnione zostało przez konto Rady Najwyższej Ukrainy, jednak po protestach polskiego rządu zostało usunięte[8][9][10]." - prosze nie usuwajcie prawdy . prznajmij dopuki jestesmy w Polsce

  3. Zam Bruder

    W Sylwestra widziem całe grupy potencjalnych ukraińskich poborowych radośnie świętujących Nowy Rok - oni na Ukrainę już nie wrócą. W samej Ukrainie cały czas trwają mniejsze i większe protesty wobec branki na front i samych warunków polowych żółnierzy tam walczących Część Ukrainy ze spokojem przygląda się jak druga jej część ponosi ofiary odpierając rosyjską agresję jakby ich to w ogóle nie dotyczyło a obok spadają rosyjskie rakiety zabijając sąsiadów. Czy ten kraj wygląda jakby prowadził wojnę o samo swoje istnienie?. Zaklinanie Historii nie zbuduje Narodu w trzy dekady. I to jest ich głównym problemem.

Reklama