KAI odpowiada na kontrowersje wokół kontraktu FA-50PL

Firma twierdzi, że została wykorzystana jako narzędzie w krajowej walce politycznej, a wątpliwe dane do materiału miał przekazać były wiceprezes przedsiębiorstwa. KAI zapowiada, że rozważa kroki prawne przeciwko tej osobie za ujawnienie poufnych informacji oraz świadome naruszenie dobrego imienia spółki.

Najwięcej kontrowersji wzbudziły kwestie związane z integracją pocisku AIM-9X i modułu GPS z polską wersją FA-50. Władze KAI podkreślają, że są to sprawy niejawne, w których kluczowe decyzje należą do rządu USA, i dlatego jakiekolwiek przesunięcia terminów nie wynikają ani z winy koreańskiego producenta, ani z polskiego klienta. Równocześnie firma wyjaśnia, że wybór amerykańskiego radaru AESA był rozwiązaniem optymalnym, ponieważ w momencie podejmowania decyzji koreański odpowiednik nie był jeszcze gotowy. Zdaniem KAI nie ma dowodów na to, że wybór rodzimego systemu skróciłby harmonogram realizacji programu FA-50PL.

Władze spółki informują również, że prowadzą z polską stroną rozmowy dotyczące aktualizacji terminów dostaw, lecz nie oznacza to zagrożenia dla całego kontraktu. Zarówno Warszawa, jak i Seul mają wspólny cel – wypracować harmonogram odpowiadający realnym możliwościom technicznym i proceduralnym. Ministerstwo Obrony Narodowej w Polsce w osobnym komunikacie uspokoiło opinię publiczną, zapewniając, że dostawy maszyn są realizowane zgodnie z planem, a negocjacje z koreańskimi partnerami przebiegają w konstruktywnej atmosferze.

Kontrakt na 48 lekkich samolotów bojowych FA-50 został podpisany w 2022 roku. Polska zdążyła już odebrać pierwszych 12 maszyn w wersji GF, a kolejne – w nowocześniejszej konfiguracji PL – mają trafiać do kraju od końca 2025 roku. Według doniesień koreańskich mediów harmonogram mógłby ulec wydłużeniu nawet o kilkanaście miesięcy, lecz KAI odcina się od takich prognoz, wskazując, że to spekulacje.