Geopolityka
IS odpowiedzialne za zamach w Berlinie. Sprawca wciąż na wolności
Podejrzany o dokonanie zamachu w Berlinie Pakistańczyk wyszedł na wolność z powodu braku obciążających go dowodów. Sprawca musiał zbiec, niemiecka policja wytypowała nowego podejrzanego. Państwo Islamskie wzięło na siebie odpowiedzialność za akcję. Zginęło co najmniej 12 osób. W szoferce ciężarówki, która wjechała w poniedziałek w tłum na jarmarku świątecznym w Berlinie, musiało dojść do walki między zamachowcem a polskim kierowcą - podał dziennik „Bild”, powołując się na wyniki obdukcji zwłok Polaka.
Ciężarówka o wadze 40 ton wjechała w poniedziałek wieczorem w tłum uczestników jarmarku świątecznego na Breitscheidplatz w Berlinie. Domniemany kierowca został zatrzymany przez policję dzięki wskazówkom świadka, który twierdził, że śledził domniemanego sprawcę od momentu opuszczeniu przez niego rozbitej szoferki TIR-a.
Dotychczasowe wyniki śledztwa nie potwierdziły jednak podejrzeń o popełnienie przestępstwa przez podejrzanego, który nie przyznał się do czynu – można dowiedzieć się z komunikatu opublikowanego na stronie internetowej prokuratury. Badania nie potwierdziły jego obecności w szoferce ciężarówki, która wjechała w tłum ludzi na jarmarku świątecznym w Berlinie.
Uchodźca z Pakistanu, podejrzany o dokonanie zamachu na uczestników jarmarku świątecznego w Berlinie, został zwolniony – poinformowała niemiecka prokuratura generalna w Karlsruhe.
"Nie można wykluczyć, że sprawca zbiegł" – powiedział de Maiziere dziennikarzom ZDF. "Dlatego kontynuujemy śledztwo na pełnych obrotach. (...) Mamy punkty zaczepienia do pościgu. Nie tracę optymizmu co do postępów śledztwa" – mówił szef resortu spraw wewnętrznych. "Pozwólmy śledczym pracować" – dodał polityk CDU.
"Nie wiemy ostatecznie, czy sprawca był jeden, czy było ich kilku. Nie wiemy też z ostateczną pewnością, czy on lub ona mieli wspólników. Badania nie zostały ostatecznie zakończone" – powiedział Frank dziennikarzom w Berlinie. Później szef MSW podał, że wytypowano nowego podejrzanego, który jest ścigany. Jak poinformowały media, w tym "Spiegel", niemiecka policja poszukuje w związku z poniedziałkowym zamachem terrorystycznym w Berlinie Tunezyjczyka Anisa A.
Z kolei dziennik "Bild" podał, że w szoferce ciężarówki, która wjechała w poniedziałek w tłum na jarmarku świątecznym w Berlinie, musiało dojść do walki między zamachowcem a polskim kierowcą.
Niemiecki tabloid napisał, że Polak żył w chwili zamachu. "Musiało dojść do walki" - cytuje "Bild" jednego ze śledczych. Terrorysta pchnął zapewne Polaka kilkakrotnie nożem, gdy ten usiłował złapać kierownicę, chcąc ratować ludzi na jarmarku.
Gdy ciężarówka zatrzymała się, zamachowiec zastrzelił Polaka i uciekł - czytamy w "Bildzie".
Tymczasem związana z dżihadystami agencja prasowa Amak poinformowała, że organizacja Państwo Islamskie (IS) przyznała się do zamachu w Berlinie.
"Żołnierz Państwa Islamskiego przeprowadził operację w Berlinie w odpowiedzi na wezwania do ataków na obywateli krajów międzynarodowej koalicji" walczącej z IS – głosi oświadczenie propagandowej agencji.
Amerykańskie centrum monitoringu działalności dżihadystów w internecie SITE poinformowało na Twitterze, że to trzeci zamach z użyciem samochodu, do którego IS przyznało się za pośrednictwem agencji Amak w minionych miesiącach. Dwa wcześniejsze to zamach w Nicei, kiedy ciężarówka wjechała w tłum świętujący 14 lipca, zabijając ponad 80 osób, oraz przeprowadzony pod koniec listopada atak w kampusie uniwersyteckim w Columbus w Ohio, gdzie pochodzący z Somalii student staranował ludzi samochodem i ranił ich nożem rzeźnickim. 11 osób zostało wówczas rannych.
SITE zwraca też uwagę, że po raz pierwszy IS wzięło na siebie odpowiedzialność za zamach, którego sprawca żyje w chwili publikacji takiego oświadczenia.
W lipcu 2016 roku Państwo Islamskie wzięło już na siebie odpowiedzialność za atak z użyciem noża i siekiery, którego dokonał młody Afgańczyk w pociągu w Bawarii. Ranił on wówczas pięć osób. Napastnik został zastrzelony przez policję. Był to pierwszy raz, gdy organizacja ta przyznała się do ataku na terenie Niemiec.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie