Reklama

Geopolityka

Wyrok dla białoruskiego agenta utrzymany

Fot. David Berkowitz/Flickr, CC BY 2.0
Fot. David Berkowitz/Flickr, CC BY 2.0

Sąd Najwyższy utrzymał wyrok 7 lat więzienia dla Aleksandra Lianiuka. Obywatel Białorusi przez 8 lat pozorował współpracę wywiadowczą z b. Wojskowymi Służbami Informacyjnymi. Podając się za białoruskiego agenta, mężczyzna przekazywał im bezwartościowe informacje i wyłudził 319 tys. dolarów i 18 tys. euro. 

Sąd Najwyższy oddalił we wtorek - jako "oczywiście bezzasadną" - kasację obrony Lianiuka. O takie rozstrzygnięcie wnosiła prokuratura. Uzasadnienie postanowienia SN jest niejawne.

W grudniu 2014 r. Lianiuk został skazany po tajnym procesie przez Sąd Okręgowy w Warszawie. W maju 2015 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał wyrok. Podzielił ustalenia SO, że Lianiuk od 1999 r. do 2007 r. "pozorował oddawanie usług wywiadowczych RP".

Zarazem SA uznał, że czynił to w ramach "gry operacyjnej białoruskiego wywiadu przeciwko Polsce". SO wcześniej stwierdził, że oskarżony nie działał w ramach obcego wywiadu, lecz dokonał "dezinformacji wywiadowczej" przez dostarczanie podrobionych lub przerobionych dokumentów oraz doprowadzenia WSI do "niekorzystnego rozporządzenia mieniem" - co w apelacji do SA skutecznie zaskarżyła ówczesna Prokuratura Apelacyjna w Warszawie, która od początku tak twierdziła.

Według sądów, działalność Lianiuka polegała na świadomym przekazywaniu takich nieprawdziwych informacji, jak np. wiadomość o rzekomych agentach białoruskich, uplasowanych w najważniejszych instytucjach państwa polskiego oraz o działalności siatki szpiegów białoruskich w Polsce. SO ujawnił, że zmusiło to WSI do "nieefektywnych działań operacyjnych". Ponadto Lianiuk przekazał fałszywą listę oficerów białoruskich służb specjalnych oraz inne rzekome tajne dokumenty Białorusi, m.in. o jej siłach zbrojnych. SO ujawnił, że w istocie były to przerobione materiały ogólnodostępne, pochodzące m.in. z czasów ZSRR.

By się uwiarygodnić w oczach WSI, Lianiuk przedłożył im sfałszowane zaświadczenie o ukończeniu kursu służb specjalnych Białorusi - było to przerobione zaświadczenie KGB ZSRR, na którym widniał m.in. herb ZSRR. Według SO oskarżony ujawnił białoruskiemu wywiadowi metody pracy i obszary zainteresowania wywiadu WSI.

Jak ujawnił SO, współpraca Lianiuka z WSI - oraz krótko ze Służbą Wywiadu Wojskowego (zastąpiła ona WSI, rozwiązane przez rząd PiS) - trwała do 2007 r. W 2011 r. nawiązał on jeszcze kontakt z SWW, od której chciał wyłudzić pieniądze w zamian za rzekome materiały tajnych służb Białorusi (m.in. o rzekomym Polaku z nimi współpracującym). SWW nic mu jednak nie zapłaciła, a wkrótce po kontakcie z jej oficerem, Lianiuk został w listopadzie 2011 r. zatrzymany i aresztowany.

Od tego czasu przebywa on w polskim areszcie. W procesie groziło mu do 10 lat więzienia. Jako świadkowie anonimowi przed SO zeznawali oficerowie służb specjalnych RP.

W 2015 r. SO uznał niedopuszczalność prawną przekazania Lianiuka do odbycia reszty kary w Republice Białorusi. Pod koniec 2015 r. Lianiuk nabrał prawa do przedterminowego warunkowego zwolnienia z więzienia.

W marcu br. wyrok 4 lat więzienia usłyszał inny obywatel Białorusi Jurij K. za działalność szpiegowską przeciw Polsce, w ramach białoruskiego wywiadu wojskowego. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał go za winnego tego, że od 2009 r. do aresztowania w lutym 2014 r. wykonywał "bezpośrednie rozpoznanie", w tym fotograficzne, obiektów wojskowych w Polsce, jak bazy lotnicze w Powidzu, Krzesinach, Świdwinie czy flotylli w Świnoujściu.

Obrona K., który twierdzi, że jest niewinny, zapowiedziała apelację. Ten proces był częściowo jawny (co jest rzadkością w sprawach o szpiegostwo, z reguły objętych najwyższą klauzulą tajności).

W 2009 r. Sąd Okręgowy w Warszawie, po tajnym procesie, skazał na pięć lat i sześć miesięcy więzienia obywatela Białorusi Siergieja Monicza. Sąd uznał, że za pieniądze chciał on zdobyć tajne informacje o polskim MSZ. Monicza zatrzymano w 2006 r. na Litwie na wniosek Polski, która zażądała jego ekstradycji - na co zgodził się litewski sąd. Monicz twierdził, że padł ofiarą prowokacji polskich służb.

Według ABW "kierunek polski pozostaje jednym z priorytetów działalności służb specjalnych Białorusi. Są one ukierunkowane na "poszukiwanie rynków zbytu na towary białoruskie, firm gotowych inwestować w ich kraju, a także możliwości uzyskiwania środków z programów pomocowych UE". Ponadto interesują się one polskim sektorem zbrojeniowym, wojskiem i systemami bezpieczeństwa wewnętrznego.

PAP - mini

Reklama
Reklama

Komentarze (1)

  1. wunderwaffe

    O ile dobrze pamiętam to nie tak dawno temu 8 lat wiezienia dostał polski oficer pracujący dla Rosji. Jest to RAŻĄCO NIESPRAWIEDLIWE! Dlaczego? Białorusin ograł i ośmieszył nasz wywiad, ale pracował dla własnego państwa (jakkolwiek jest ono zależne od Moskwy). Ten człowiek jest białoruskim PATRIOTĄ! Tymczasem polski oficer jest śmierdzącym zdrajcą, sprzedającym własny kraj dla odwiecznego, śmiertelnego wroga! Oczywiste jest, że Białoruski patriota musi ponieść karę, ale zrównanie win, które powyżej przedstawiłem jest haniebne i niesprawiedliwe! Jeżeli patriocie białoruskiemu dajecie 8 lat to proporcjonalnie zdrajcy dajcie 80lat! Jeżeli upieracie się aby polskiego zdrajce ukarać tylko 8 latami wiezienia to Białorusinowi dajcie 8 miesięcy!

    1. Trollhunter

      Nie wydaje ci sie ze ustalanie wysokosci wyroku jedynie na podstawie narodowosci oskarżonego i w kompletnym oderwaniu od przestepstwa ktore popełnił , co zdajesz sie proponowac, jest głupie i niesprawiedliwe ? Pobudki popełnienia przestepstwa, ktore mogły by byc "szlachetniejsze" w przypadku Białorusina sa jedynie jednym z wielu aspektów przy ustalaniu wielkosci kary.

    2. Kiks

      To, że ten ostatni wyrok to skandal to zgodzę się. Powinno być minimum 25 lat. 8? Za kłusownictwo jest 5 lat. I ponoć po ugodzie? Ugoda? W procesie o szpiegostwo? Gdzie my żyjemy. Ale takie mamy sądy. I prawodawstwo.