Geopolityka

Wojna w Iraku: rok po masakrze w Bazie Speicher [Relacja Defence24.pl]

Na początku czerwca 2014 r. w bazie lotniczej Speicher znajdowało się około 11 tys. kadetów irackiej armii, którzy mieli tam odbywać ćwiczenia. 12 czerwca dowódcy kazali im opuścić bazę i udać się do domów. Do dziś trwają spory czy była to tylko błędna decyzja, czy też specjalnie wywabiono ich by wpadli w ręce nacierających terrorystów Państwa Islamskiego. Ostatecznie zamordowano prawie 2 tys. z nich – pisze Witold Repetowicz w swojej korespondencji dla Defence24.pl z Iraku.

W czerwcu 2014 r. po zajęciu Mosulu, Państwo Islamskie (wtedy występujące jeszcze pod nazwą Państwo Islamskie Iraku i Lewantu – ISIL) ogłosiło powstanie kalifatu i rozpoczęło marsz na Bagdad, posuwając się w błyskawicznej ofensywie na południe wzdłuż Tygrysu. 11 czerwca terroryści pojawili się w prowincji Salahaddin, zdobywając w ciągu kilku następnych dni stolicę prowincji Tikrit, Bazę Speicher, okrążając Samarę i podchodząc aż do znajdującego się 80 km od Bagdadu miasta Balad.

13 czerwca najwyższy autorytet szyicki w Iraku, ajatollah Ali Sistani wydał fatwę wzywającą do dżihadu przeciw terrorystom, a w szczególności w obronie Bagdadu oraz świętych miejsc szyickich tj. Samary, Karbali i Nadżafu. Tak powstały oddziały irackiego pospolitego ruszenia, Hashd al Shaabi i dziś większość irackich szyitów twierdzi, że żyją tylko dzięki tej fatwie i powstałym na jej podstawie oddziałom. Mieszkańcy Nadżafu, Karbali i szyicka część ludności Bagdadu nie ma wątpliwości, że gdyby nie to, miasta te wpadłyby w ręce IS, a oni podzieliliby los kadetów z Bazy Speicher.

Na początku czerwca 2014 r. w bazie lotniczej Speicher znajdowało się około 11 tys. kadetów irackiej armii, którzy mieli tam odbywać ćwiczenia. 12 czerwca dowódcy kazali im opuścić bazę i udać się do domów. Do dziś trwają spory czy była to tylko błędna decyzja, czy też specjalnie wywabiono ich by wpadli w ręce nacierających terrorystów Państwa Islamskiego. Niektórzy podejrzewają, iż był to spisek z udziałem byłych funkcjonariuszy reżimu Saddama Husajna. Baza Speicher znajduje się bowiem zaledwie kilka kilometrów od rodzinnego miasta Saddama – Tikritu.

Żołnierze mieli rzekomo iść na urlop, więc wyszli bez broni. Kilka tysięcy z nich w ciągu najbliższych paru godzin wpadła w ręce terrorystów, którzy oddzielili szyitów od sunnitów. Szyici zostali następnie przewiezieni na teren pobliskiego zespołu pałaców zbudowanych przez Saddama Husajna dla siebie, jego krewnych i bliskich współpracowników. Tam zamordowano co najmniej 1900 żołnierzy. Części kazano położyć się na ziemi i kolejno zabijano strzałem z karabinu, innych zastrzelono na nadbrzeżu Tygrysu, a ciała spadały do rzeki. Około 700 ciał Tygrys wyrzucił na brzeg na przestrzeni wielu kilometrów w dół swego biegu. Odkryto też szereg masowych grobów (ostatni, zawierający 579 ciał, odkopano 4 czerwca br.). Niektórzy twierdzą, że liczba ofiar może jednak wzrosnąć nawet o dalsze 3-4 tys.

W czasie ofensywy IS na Bagdad, w czerwcu ub. r.,  przed terrorystami nacierającymi w kierunku irackiej stolicy uciekli przede wszystkim sunnici, którzy stanowią większość mieszkańców Salahaddin. Już pod koniec czerwca ub. r., po odbiciu przez Hashd Shaabi, przy pomocy irańskiego Pasdaranu (oficjalnie tylko doradców wojskowych), terenów na południe od Samary, znaczna ich część wróciła do domów.

W marcu br. siły rządowe, w tym Hashd al Shaabi, przeprowadziły operację wyzwolenia Tikritu oraz innych terenów Salahaddin, pozostających jeszcze pod kontrolą IS. Po miesiącu walk w rękach IS pozostała jedynie potężna rafineria Baidżi (a w zasadzie jej ruiny, gdyż od roku obiekt ten nie pracuje). Bitwa o Baidżi to najdłuższa bitwa tej wojny z IS. Od czerwca ub. r. pojawiały się na zmianę komunikaty o pełnej kontroli nad nią to ze strony IS, to ze strony rządu. Obecnie rząd twierdzi, że kontroluje całe Baidżi, jednak pytani przeze mnie przywódcy Seraya al Ashura, stwierdzili, że około 20 % może wciąż być w rękach terrorystów.

Seraya al Ashura to jeden z oddziałów Hashd Shaabi, stworzony przez szyicką partię Najwyższa Rada Islamska, związaną z jedną z najpotężniejszych rodzin polityczno-religijnych Iraku, tj. rodziną al Hakimów. Liczy ona około 3000 żołnierzy, z czego 1000 stacjonuje w Salahaddin. Choć prowincja ta jest już obecnie całkowicie kontrolowana przez władze irackie (a w zasadzie Hashd al Shaabi) to sytuacja daleka jest od stabilności. Ludzie wprawdzie wracają do swoich domów, jednak wybuchy samochodów pułapek czy ataki kilku czy kilkunastoosobowych grup terrorystycznych, w tym snajperów, zdarzają się regularnie.

Relacje między Hashd al Shaabi a miejscową ludnością są złożone. Szyiccy przywódcy, w tym ajatollah Sistani w swej fatwie, a także ajatollah Mohamed Said al Hakim oraz obecny przywódca Najwyższej Rady Islamskiej – Amer al Hakim, nakazali traktować cywilów w sposób humanitarny, tak samo szyitów jak i sunnitów, chrześcijan czy jazydów, nie dokonywać samosądów na schwytanych terrorystach i pomagać uchodźcom. Dowódca Seraya al Ashura w Salahaddin, Abu Ahmed Adż Dżaburi, mówił mi w swoim sztabie w al Abbasiji k. Tikritu, że pomagają uchodźcom (m.in. dzieląc się z nimi jedzeniem), którzy ściągnęli tu teraz z Anbaru, zajmując miejsce w namiotach po rodzinach, które opuściły je wracając do swych domów w wyzwolonych terenach północnego Salahaddin. Jednak jednocześnie stwierdził on, że poinformował mieszkańców terenów pod kontrolą Seraya al Ashura, że ci którzy będą pomagać terrorystom zostaną całkowicie unicestwieni (wraz z rodziną i domem). Trudno powiedzieć jaka jest skala kolaboracji miejscowej ludności z IS. Przedstawiciele Hashd Shaabi i lokalni duchowni szyiccy z Samary, twierdzą, że niewielka i że relacje są dobre. Ale jednocześnie mauzoleum Hasana Askariego w Samarze przypomina twierdzę. Trzeba przy tym pamiętać, że w 2006 r. zamach bombowy Al Kaidy prawie całkowicie zniszczył tę jedna z najważniejszych szyickich świątyń. Główna iracka autostrada prowadząca na północ z Bagdadu, ciągnąca się wzdłuż Tygrysu przez Salahaddin, w tym przez Samarę i Tikrit, do Mosulu, z odgałęzieniem prowadzącym do Kirkuku i Erbilu, jest dziś pokryta, licznymi checkpointami, zaporami, otoczona wałami, a ruch cywilny jest tu niewielki, zwłaszcza na północ od Samary. Jednakże do Samary też obowiązują ograniczenia ruchu, a przytłaczająca większość modlących się w samarskim mauzoleum to żołnierze.

Witold Repetowicz

 

 

 

 

 

 

Reklama

Komentarze (1)

  1. R.Kielar

    Po raz kolejny dziękuje Panu Witoldowi Repetowiczowi za świetne artykuły. Śledzę je od ponad roku i uważam że są on jedną z najciekawszych rzeczy, która ściąga czytelników na Defence24, i przesadza o jego profesjonalnym charakterze. Myślę, że bogata podstawa faktograficzna (tzn. opinie co do zasady z każdej ze stron konfliktu, za wyjątkiem IS, co jest zrozumiałe, jeśli się ma na uwadze ze w okolicach wschodniej Rojavy i masywu Shingal cena za dostarczenie żywego bojownika z Europy lub Ameryk, wspierających Kurdow to 100.000 $, a znając IS, nie będzie znaczenia czy to Jordan Matson, Gil Rosenberg czy tez Witold Repetowicz; ważne ze kolejny biały będzie przeegzekuowany na wizji) przesądza o ich wartości. Docenić należy także wydarzeń z pierwszej linii walk. Świetne warsztatowo dziennikarstwo. Pozdrowienia od kolegi ze studiów z KRK.