Reklama
  • Wiadomości
  • Analiza

Prognozy ekonomiczne dla Rosji: propaganda zamiast ekonomii?

Temat rosyjskiej gospodarki i perspektyw jej rozwoju wywołuje raczej skrajne emocje i opinie. Według większości prokremlowskich ekspertów i mediów, Rosja doskonale radzi sobie z sankcjami, a będzie tylko lepiej. Według reszty świata, będzie coraz gorzej, ponieważ Rosja jeszcze tak naprawdę nie poczuła ich skutków. 

Fot. kremlin.ru
Fot. kremlin.ru

Rosyjska propaganda utrzymuje nieustannie narrację o tym, jak jest w Rosji dobrze oraz jak Kreml niczego sobie nie robi z zachodnich sankcji. Pojawiają się informacje o tym, że rubel wraca do normy, a razem z nimi, „ku pokrzepieniu serc” – seria publikacji o tym, jak zadowoleni są inwestorzy, którzy nie zawahali się wrócić na rosyjski rynek i zacząć ponownie inwestować. Do tego Rosja nieustannie zwiększa rezerwy złota. Tylko w minionym tygodniu kupione zostały następne 30 ton, co daje obecnie Rosji łączną ilość 1238 ton, a zarazem piąte miejsce na świecie w tej kategorii. Automatycznie prokremlowscy komentatorzy, w tym i ci z Zachodu, łączą tą sprawę z polityką Pekinu i ogłaszają zbliżający się koniec zachodniego systemu finansowego, czego rezultatem będzie „nowe rozdanie” także i w ekonomicznym układzie sił. Zupełnie pomijany jest przy tym szereg innych, wewnętrznych czynników, w tym i politycznych. 

Jednak jako dowód na słuszność tych tez, podawany jest argument nieracjonalnej polityki finansowej USA oraz fakt, iż ich dług zagraniczny zbliża się do 20 bln USD, podczas gdy ten rosyjski wynosi jedynie 600 mld USD, co jest 33 razy mniejszą sumą. Oczywiście całkowicie pomijany jest fakt, iż PKB Rosji w 2014 roku osiągnęło poziom 2,097 bln USD, podczas gdy w tym samym czasie PKB USA wyniosło 17,419 bln USD. Głównych problemów Rosji, szukać należy jednak głęboko pod całą otoczką PR-u i propagandy. 

Bank Światowy prognozuje ujemny wzrost dla rosyjskiej gospodarki na lata 2015-2016. W bieżącym roku spadek szacowany jest na 3,8%, a w roku następnym na 0,3%. Drugi rok z rzędu kurczyć się będą inwestycje, co spowodowane jest opóźnianiem przez rząd Federacji Rosyjskiej większych projektów infrastrukturalnych, za czym podążają też decyzje prywatnych inwestorów o wstrzymaniu realizacji projektów, przy jednocześnie występujących dużych wahaniach popytu oraz wysokiej cenie kapitału. 

Niski poziom popytu na inwestycje w Rosji, w ocenie Banku Światowego, spowodowany jest z jednej strony głębokimi problemami strukturalnymi rosyjskiej gospodarki, a z drugiej – spadkiem wzrostu gospodarczego, będącego rezultatem wydarzeń z 2014 roku, a zwłaszcza szoku cenowego na rynku ropy, działania sankcji międzynarodowych i sytuacji geopolitycznej. Fakt, że w Rosji do tej pory uniknęła recesji, świadczy o tym, że Bank Centralny i rząd FR szybko podejmowały dobre decyzje, które ustabilizowały gospodarkę. Jednak wpływ wspomnianych wyżej wydarzeń stanie się bardziej odczuwalny jeszcze w tym roku. Po raz pierwszy od 2009 r. spadnie poziom konsumpcji, co będzie skutkiem spadku realnych dochodów i płac. Tani rubel mógłby teoretycznie stworzyć szanse dla ekspansji handlowej wielu rosyjskich przedsiębiorstw, jednak strukturalne niedociągnięcia i braki, w połączeniu z wysokimi kosztami przyciągnięcia zagranicznych inwestycji oraz kredytów, raczej to uniemożliwią. 

Wpływ sankcji gospodarczych przeciwko Rosji według Banku Światowego będzie długookresowy. Jak pokazują podobne doświadczenia międzynarodowe, mogą one nawet zmienić strukturę rosyjskiej gospodarki i drogi integracji Rosji z resztą świata. W długim okresie nie da się też zneutralizować wpływu niskich cen ropy oraz utrzymujących się sankcji ekonomicznych. Głównym zagrożeniem średniookresowym dla Rosji jest w opinii ekspertów Banku Światowego niedostatek inwestycji i brak przystępnych kredytów. Zmniejszenie bezpośrednich inwestycji zagranicznych może zmniejszyć transfer technologii i innowacji, które mają krytyczne znaczenie jeśli chodzi o wzrost gospodarczy. Dalsze, systematyczne obniżanie się poziomu inwestycji, zmniejszy w nadchodzących latach perspektywy dalszego rozwoju i jeszcze bardziej zredukuje skromny potencjał FR. 

Z drugiej jednak strony pojawiają się i inne informacje. Na koniec kwietnia, w kontekście odbicia się rubla, Bank Centralny Rosji zmniejszył główną stopę procentową o 1,5%, z 14 do 12,5 procent. To już 3 taka obniżka w tym roku (wcześniej 17%), po dramatycznym podwyższeniu o 6,5% w grudniu 2014 dla uratowania rubla przed dewaluacją i walki z inflacją. Według oficjalnego komunikatu, dane za okres luty-kwiecień br. pokazują zatrzymanie się wzrostu cen i stabilizowanie się poziomu inflacji. Stanem na 27 kwietnia wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych zatrzymał się na poziomie 16,5%, co jest spadkiem w porównaniu z marcem o 0,4%. Rosyjski BC zakłada także, iż roczna inflacja w ujęciu rocznym spadnie do poziomu niższego niż 8% do kwietnia 2016 r., aby w roku 2017 osiągnąć wynik 4%. 

Decyzja o obniżeniu głównej stopy procentowej spowoduje jednak, że wartość rosyjskiej waluty ponownie zacznie się obniżać, jak twierdzi Anna Kokorewa, analityk rosyjskiego brokera Alpari. To z kolei wzmocni proces substytucji importu – towary i technologie będą drogie w imporcie i trzeba będzie szukać rodzimych ekwiwalentów, co z kolei oznaczać będzie wzrost popytu na rosyjskie produkty” – powiedziała Kokorewa. 

W dalszej kolejności, redukcja głównej stopy procentowej pozwoli bankom na obniżenie stopy procentowej na kredyty – średnio o 2-3%. Jak mówi analityk brokera FBS Kira Jakutenko – „oczywiście biznes będzie się czuł lepiej. Jednak [główna stopa procentowa] 12,5% to wciąż bardzo dużo. Dla porównania, w Chinach wynosi około 5%”. W najbliższych miesiącach BC Rosji najprawdopodobniej będzie kontynuował obniżanie stopy, która może spaść nawet do poziomu 10%. 

W tym kontekście też, Władimir Putin zapowiada, iż rosyjska gospodarka odbiła się od dna i że rozpoczął się proces adaptowania się do sankcji. Potwierdzać to ma umocnienie się rubla – 30% w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Rosyjski ekonomista, profesor moskiewskiej Wyższej Szkoły Ekonomii i pracownik londyńskiego Centrum Badań nad Polityką Gospodarczą (Centre for Economic Policy Research, CEPR) Konstantin Sonin uważa, że sankcje zaplanowane były na odbicie się na rozwoju Rosji w długim okresie – miały go zwolnić, a nie wpływać na dzisiejsze życie gospodarcze. To, co działo się z [rosyjską] gospodarką i rublem na koniec minionego roku, to rezultat spadku światowych cen ropy, a sankcje tylko wzmocniły ten efekt. Obecnie rubel wzmocnił się po pierwsze dlatego, że od początku roku wzrosła cena ropy, a po drugie – rosyjska waluta spadała na wartości «z zapasem», więc kiedy sytuacja trochę się uspokoiła, rubel odrobił nadmierne straty”. 

Warto też zwrócić uwagę na inny pogląd. Logika według której im w Rosji jest gorzej, tym dla Ukrainy lepiej, a problemy finansowe Kremla sprawią, że zostawi on Kijów w spokoju, jest niewłaściwa. Jak twierdzi Sonin, „ostatnie dziesięciolecia nauczyły nas, że nawet państwa, które przez długie lata były wrogami, zyskują znacznie więcej, kiedy zaczynają aktywnie ze sobą handlować. (…) Za izolację i bariery handlowe płacą swoim dobrobytem obywatele po obydwu stronach barykady. (…) W pewnym wojskowym sensie, dla Ukrainy będą korzystne problemy Rosji. Ale z punktu widzenia ekonomicznego, znacznie korzystniejsze jest, aby w Rosji była silna i otwarta gospodarka”. 

Odnośnie prognoz z 2014 roku, w których rosyjska gospodarka miała zmniejszyć się o 5%, teraz szacunki mówią o spadku mniejszym – na poziomie 2-3%. Według Sonina takie prognozy niewiele wnoszą, gdyż nawet jeśli będzie zakładać się mniejszy spadek, to może on przekroczyć zakładany poziom i nikt nie będzie zdziwiony. Natomiast założenia, że Kreml przy obecnych cenach ropy będzie zmuszony „przejadać” swoje rezerwy, których starczy na 1,5-2 lata Sonin skomentował w następujący sposób: rezerw „może wystarczyć i na 10 lat. (…) przejadanie rezerw to kwestia polityczna. Można od razu przejeść – po prostu oddając je dla Rosniefty, która bardzo nieefektywnie zarządza pieniędzmi. Można też rozłożyć to w czasie na 10 lat. Trzeba pamiętać, że w Rosji jest bardzo nieduży zagranicznych dług państwowy, co daje wielkie możliwości dla zapożyczania się na zewnętrznych rynkach. Poza tym w Rosji jest też duży potencjał do zmniejszenia wydatków budżetowych, na przykład można byłoby spokojnie zredukować budżet wojskowy o 50%. To potężne pieniądze, który z zapasem wystarczyłoby dla polepszenia dobrobytu wszystkich emerytów. Natomiast czy będą podjęte podobne decyzje – nie wiem. Trzeba jednak zakładać, że w rosyjskim kierownictwie jest opcja przyjęcia takich decyzji, które mogłyby poprawić sytuację budżetową”. 

Jak twierdzi jednak Sonin, kwestia ekonomicznej zasadności odgrywa dla Kremla znacznie mniejszą rolę, niż mogłaby. W normalnym państwie ministrowie finansów i gospodarki – to jedni z najważniejszych ludzi w rządzie. W Wielkiej Brytanii minister finansów to druga osoba po premierze. U nas minister finansów nie ma wpływu na podejmowanie kluczowych decyzji dla państwa. Są one za to przyjmowane przez organy, które, powiedzmy, składają się z ludzi z przeszłością w armii albo służbach specjalnych, a ministra finansów stawiają przed faktem dokonanym. To oznacza, że kwestie gospodarcze w państwie odsunięte są na dalszy plan”. 

Rosyjski ekonomista odniósł się również do kwestii izolacji gospodarczej Donbasu przez Ukrainę. Jak twierdzi: „takie decyzje podejmuje się z punktu widzenia polityki zagranicznej czy kwestii wojskowych. Mogę tylko przypuszczać, że gdyby przez ostatnie 25 lat Ukraina rozwijała się gospodarczo szybciej, to nie byłoby obecnie problemu Krymu i Donbasu”. 

Rosyjscy naukowcy zajęli się nie dawno tematem współczesnych dyktatur i z ich prac wynika, iż opierają się one bardziej na propagandzie i cenzurze niż na aparacie represji. Jak powiedział Sonin, „efektywność rosyjskiej propagandy jest hiperbolizowana. Konieczne jest, aby zrozumieć, że ona nie bazuje na tym, iż mediach kontrolowanych przez Kreml pracują jacyś utalentowani i kreatywni ludzie, lecz na braku alternatywy dla kremlowskich mediów”. Podaje też przykład USA, gdzie również dziennikarze, nawet bardziej utalentowani, podsuwają od czasu do czasu jakieś radykalne pomysły, które jednak nie są z automatu realizowane, gdyż istnieje konkurencja na rynku mediów, ludzie mają dostęp do różnych punktów widzenia. To ogranicza efekty działania propagandy. „Siła Kanału Pierwszego polega na tym, że FSB, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych czy Służba Podatkowa mogą błyskawicznie zamknąć konta medium, które spróbowałoby przedstawić alternatywny punkt widzenia”. 

Komentując natomiast ostatni trudny rok dla Gazpromu, związany ze słabnącą jego pozycją na rynku europejskim czy ukraińskim, Sonin wyraził opinię, iż „ostatnie 10 lat Rosja prowadziła w sferze gazowej absolutnie nieodpowiedzialną politykę. Zamiast tego, by budować reputację wiarygodnego partnera, Gazprom był wykorzystywany jako narzędzie wpływu geopolitycznego. To była zła decyzja. Rosja nie stała się dzięki temu wcale bardziej wpływowa, za to przyniosło to straty ekonomiczne. Można to jednak zmienić. Gdyby zrezygnować z wcześniejszej polityki i zacząć zajmować się biznesem, to część Gazpromu znowu by się rozwinęła”. 

To, że zachodnie sankcje stanowią jednak dla Rosji problem, nie jest żadną tajemnicą. Odpowiedzią na nie w długim okresie nie będzie mogła być eskalacja napięć i prowokacji na świecie, rozbudowa armii, ocieplanie stosunków z Koreą Północną czy też dalsze uzależnianie się od Chin. Oczywiście przy założeniu, że Putin rzeczywiście chce zagranicznych inwestycji i kapitału, ustabilizowania się wskaźników ekonomicznych oraz powrotu do pozycji na arenie międzynarodowej, którą miał i on i Rosja przed aneksją Krymu czy wysłaniem wojsk na wschodnią Ukrainę. 

Nie pozostaje więc wątpliwości, iż rosyjska wojna informacyjna i psychologiczna, wraz z niejawnymi działaniami w Europie, ukierunkowane będą na osłabienie jedności i solidarności Zachodu w kwestii wspólnego stanowiska wobec konfliktu na Ukrainie. Wsparcie przez rosyjskie media ataku na Angelę Merkel w kontekście faktu zdawać by się mogło oczywistego, iż niemiecki wywiad (Bundesnachrichtendienst, BND) pomagał amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (National Security Agency, NSA) w szpiegowaniu europejskich polityków i instytucji, można rozpatrywać także w szerszym kontekście. Chodzić tu może zarówno o podniesienie stawki w grze o Ukrainę dla niemieckiej kanclerz, ale także o poważne osłabienie polityczne na poziomie wewnętrznym głównego państwa UE, od postawy którego zależą w większości kierunki działań na arenie międzynarodowej całej Unii, jak i sankcje gospodarcze przeciwko Rosji.

WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu
Reklama
Reklama