Dzięki temu rozwiązaniu Polska Grupa Zbrojeniowa, do której należą ZM Dezamet, może osiągnąć duży sukces, jakim będzie bezpośredni eksport polskiej myśli technicznej i produktu polskiego przemysłu zbrojeniowego, do jednego z najbardziej zaawansowanych technologicznie koncernów zbrojeniowych świata.
Polska Grupa Zbrojeniowa, której częścią jesteśmy, po raz pierwszy w historii będzie dostawcą newralgicznego podzespołu decydującego o wartości bojowej najnowocześniejszego produktu militarnego świata, jakim jest dziś samolot F-35. To jest nieprawdopodobny sukces polskiej myśli technicznej, bo wszystko zostało wymyślone, zaprojektowane, przebadane i jest produkowane w naszej fabryce.
Mowa jest o zapalniku przeznaczonym do najnowszej generacji pocisku do działka pokładowego samolotu F-35. Opracowania koncepcji pocisku podjęła się norweska firma Nammo, a w formie programu B+R, zleciła opracowanie zapalnika zakładom Dezamet. Z tą firmą ZM Dezamet SA ściśle współpracuje jeszcze w kilku innych obszarach. Związane jest to z wdrożeniem, w formie trójstronnej umowy z udziałem USA i Norwegii, procedury offsetowej związanej z zakupem przez Polskę samolotów F-16. Inaczej mówiąc, Amerykanie swe zobowiązania offsetowe wobec Polski realizowali za pośrednictwem Nammo, z którymi mieli swoje rozliczenia.
Geneza tego projektu tkwi u podstaw założeń projektowych amerykańskiego myśliwca wielozadaniowego nowej generacji Joint Strike Fighter, który ma docelowo zastąpić nie tylko F-16 i szturmowe A-10 w siłach powietrznych, ale także pionowzloty AV-8 oraz wielozadaniowe F/A-18 w lotnictwie marynarki, tak USA jak i Wielkiej Brytanii. W październiku 2001 r. zwycięzcą konkursu na JSF ogłoszono projekt LM oznaczony XF-35. Skierowany do produkcji, w 2006 r. stał się realnym bytem w formie pierwszego seryjnego egzemplarza F-35A – pierwszej z trzech zaplanowanych wersji tego samolotu, mającego mieć, zależnie od wariantu, także cechy STOVL (skróconego startu i pionowego lądowania).
Z analiz koncepcyjnych założeń konstrukcji i planowanego zastosowania bojowego tego samolotu wynikło, że nawet 70-80 proc. swoich misji bojowych będzie on wykonywał w operacjach „air to ground”, czyli w ataku na cele naziemne. Limit masy konstrukcji, a także ograniczenia przestrzenne narzucone przez system napędowy, ograniczały konstruktorów odpowiedzialnych za uzbrojenie strzeleckie F-35.
Stąd wzięła się idea wyposażenia podstawowej wersji F-35A w tylko jedno zabudowane na stałe działko pokładowe. Zdecydowano się na nową armatę kal. 25 mm systemu Gatlinga GAU-22/A, będącą nieco uproszczoną, 4-lufową, lżejszą wersją 5-lufowego działka napędowego GAU-12U konstrukcji GE i produkowanego przez General Dynamics Armament and Technical Products. Miejsce i sposób zabudowy ograniczyły liczbę możliwych do zabrania nabojów do 180 szt. Dla wersji B i C przewidziano działko w wersji podwieszanej w specjalnym zasobniku zewnętrznym, co pozwoliło jednostkę ognia zwiększyć do około 220 pocisków.
Limit liczby zabieranych nabojów, w połączeniu z szybkostrzelnością rzędu 3300 strz./min., ograniczającą długość oddawanych serii, a także brak możliwości dwustronnego zasilania działka amunicją różnego typu, przeznaczoną do zwalczania celów o wyraźnie różniących się charakterystykach sprawiły, że bardzo wysokie wymagania postawiono samej amunicji. Za fundamentalnie ważne uznano, aby tym samym pociskiem można było skutecznie razić zarówno cele „miękkie”, takie jak samoloty w bezpośredniej walce powietrznej, jak i cele „twarde”, takie jak pojazdy opancerzone, elementy infrastruktury technicznej, umocnienia, także osłonięte płytami z żelbetu. I to wszystko – amunicją z pociskiem o średnicy 25 mm.
Oznaczało to wymóg połączenia w jednym pocisku cech amunicji klasy HEI (odłamkowo-zapalającej), oraz API (przeciwpancerno-zapalającej). Do tej pory namiastką połączenia tych dwóch rodzajów pocisków była amunicja MP/SAPHEI (wielozadaniowa/ do celów lekko opancerzonych, odłamkowo-zapalająca).
Od amunicji do F-35 oczekiwano więc skuteczności zarówno w stosunku do celów powietrznych, jak i wobec celów opancerzonych. Miało to pozwolić na zwalczanie jednym pociskiem samolotów, śmigłowców, wozów klasy BWP i transporterów opancerzonych, nie wspominając o innych typowych pojazdach wojskowych, artylerii samobieżnej, stanowiskach dowodzenia, stacjach radiolokacyjnych itp.
Z inżynierskiego punktu widzenia było to zadanie, teoretycznie, niewykonalne. Problemem było głównie uzyskanie takich charakterystyk amunicji, aby ten sam pocisk, w przypadku trafienia w cel nieopancerzony, był w stanie „zrozumieć”, jaką grubość celu przebija i w zależności od tego zainicjować wybuch w takim segmencie konstrukcji celu, aby wywołać największe zniszczenia (większość znanych zapalników działa albo na zasadzie zadanej zwłoki, krótkiej lub długiej, albo natychmiastowo, kontaktowo), a w przypadku trafienia w cel opancerzony, przy przebijaniu grubej płyty pancernej, nic nie zaburzało pracy rdzenia penetrującego.
W przypadku celów takich jak samoloty, śmigłowce lub pojazdy nieopancerzone chodziło o uzyskanie efektu tzw. stałej zwłoki w zadziałaniu zapalnika i tym samym w wybuchu pocisku, niezależnie od tego, jaki opór stawia pociskowi przeszkoda, w którą trafia. Czyli – czy jest to „miękkie” duralowe poszycie samolotu o niewielkiej grubości, czy cienka płyta stalowa lub blacha karoserii pojazdu nieopancerzonego. Dla tej grupy celów oczekiwano, że wybuch pocisku i niszczące działanie odłamków i ładunku zapalającego nastąpi zawsze w tej samej odległości za przebitą przeszkodą, optymalnej z punktu widzenia skuteczności zniszczenia celu.
W przypadku celów opancerzonych rolę niszczenia przejmował już rdzeń penetrujący. Umieszczenie rdzenia penetrującego nad zapalnikiem, sprawiło, że jego oddziaływanie na cel było bezpośrednie, niezaburzane przez pozostałe elementy pocisku, jak na przykład zapalniki w dotychczas znanych konstrukcjach. W tej sytuacji lokalizacja zapalnika wewnątrz pocisku, pomiędzy rdzeniem a zasadniczym materiałem wybuchowym wydawała się oczywista.
Oprócz określonych przez klienta parametrów taktyczno – technicznych, konieczne było spełnienie wszystkich rygorystycznych wymagań bezpieczeństwa, obejmujących między innymi to aby zapalnik posiadał podwójne zabezpieczenia, brak zmagazynowanej energii do uzbrajania i inne cechy techniczne (których nie można było ominąć) zgodne z wymogami amerykańskich norm MIL-STD 1316 oraz 810 i 2105, oraz natowskich norm AOP 21, jak i STANAG 4187.
Nammo prace studialne nad projektem takiej amunicji, określonej jako APEX (Armor Piercing with Explosive) rozpoczęło w 2004 r, aby w 2006 r. przejść do fazy studium koncepcyjnego, a pod koniec 2007 r. – do pierwszej fazy badań. I w tej części prac pojawia się polska spółka z Podkarpacia. W tym okresie, jak to dziś ocenia jej kierownictwo – znajdująca się w bardzo trudnej sytuacji spółka: dotychczasowa produkcja cywilna nie przetrwała okresu transformacji, a zamówień wojskowych nie było.
Wtedy Nammo rozpisało międzynarodowy, otwarty konkurs na opracowanie tzw. zapalnika środkowego do nowej amunicji z pociskiem APEX. Była to pierwsza w świecie koncepcja tego rodzaju. Do tej pory konstruowano albo zapalniki głowicowe, umieszczone w czołowej części pocisku, albo denne.
Do konkursu przystąpiło pięć firm z całego świata, które mogły zaprezentować swoje koncepcje unikatowego z punktu widzenia wymagań zapalnika. Do drugiej fazy konkursu przeszły dwie. Jedną z nich były ZM Dezamet, przedstawiając do oceny dwie wersje zapalnika. Nammo postawiło Dezametowi warunek uproszczenia konstrukcji, ponieważ poziom zabezpieczeń przewyższał określone wymagania i czynił obydwie konstrukcje zbyt skomplikowanymi.
Po takim rozstrzygnięciu konkursu, Nammo podpisało z ZM Dezamet umowę o dzieło – na opracowanie i wdrożenie do produkcji tego zapalnika. To, że Norwegowie wyłożyli środki na finansowanie wszystkich etapów prac, rodziło skutki: na rzecz Nammo zostały zapisane wszelkie prawa do własności intelektualnej rozwiązań, jakie powstaną w trakcie opracowywania i rozwijania konstrukcji zapalnika. Znajdujący się w trudnej sytuacji zakład niewiele mógł stracić, a wiele zyskać.
Obecnie przewiduje się, że Dezamet dostarczy znaczną partię zapalników do amunicji dla myśliwców F-35, przeznaczoną dla sił powietrznych różnych użytkowników maszyn tego typu. Amunicja klasy APEX przeszła już wcześniej wymagane testy kwalifikacyjne w Europie i USA.
Wymagania, jakie postawiono w konkursie Nammo na zapalnik do APEX były na bardzo wysokim poziomie. Norwegowie oczekiwali opracowania zapalnika mechanicznego, bez części i podzespołów elektronicznych (co łatwo zrozumieć, jeśli weźmie się pod uwagę wymóg stałości parametrów zapalnika w temperaturach skrajnie niskich występujących na stratosferycznych pułapach lotu F-35).
Miałby on powodować wybuch pocisku z tzw. stałą zwłoką, po trafieniu w cel nieopancerzony, niezależnie od grubości poszycia lub karoserii, na które natrafia.
Musiał się on zmieścić w centralnej części wysublimowanego technicznie pocisku 25 mm, pomiędzy wykonanym z węglika wolframu rdzeniem penetrującym a ładunkiem wybuchowym.
Zapalnik musiał więc zostać bardzo mocno zminiaturyzowany, a jednocześnie uodporniony na oddziaływanie jakie ma miejsce podczas lotu, jak i strzelania z działka systemu Gatlinga. Prędkość początkowa pocisku APEX 25 x 137 mm PGU-47/U armaty GAU-22/A to około 970 m/s.
Na poszczególne elementy niewielkiej konstrukcji, mieszczącej się w pocisku 25 mm. oddziaływały siły o skomplikowanych i zmiennych wektorach. I w tych warunkach mechanizm zapalnika musiał nie tylko zachować zdolność do inicjowania wybuchu, ale wcześniej – odbezpieczyć i uzbroić zapalnik.
To w części tylko oddaje skalę problemów, stojących przed konstruktorem. Należało uwzględnić – w związku z prędkością toczących się procesów związanych z przemieszczaniem się w przestrzeni – ułamki mikrosekund, w których musiały zostać dokonane określone sekwencje pracy mechanizmu. Twórca zapalnika stanął przed szeregiem trudnych zadań.
Dotyczyło to nie tylko samej zasady działania, ale również zastosowanych dostatecznie lekkich, koniecznych i możliwych do pozyskania w granicach rozsądku ekonomicznego materiałów, gwarantujących wytrzymałość w warunkach ekstremalnych przeciążeń, a przy tym – możliwych do stosowania, pod względem technologicznym oraz ekonomicznym, w systemie produkcji masowej, z uwzględnieniem automatyzacji niektórych procesów związanych z montażem.
- Jeśli przyjmiemy, że najbardziej skomplikowany szwajcarski zegarek mechaniczny porównamy do Mercedesa, to nasz zapalnik musiał stać się Maybachem. Nie było innego wyjścia, jak się z tym zmierzyć – inż. Grzegorz Jączek, konstruktor zapalnika.
Prace konstrukcyjne rozpoczęły się na początku 2007 roku. Konstruktor przyjął założenie aby nie wzorować się na znanych rozwiązaniach i nie narzucać sobie czyjegoś toku myślenia i podejścia do tematu. Zapalnik miał być niepowtarzalny.
Przy odkrywaniu nowych rozwiązań konstrukcyjnych elementów składowych zapalnika jedyne co musiało być przestrzegane to podstawy konstrukcji zapalników i normy dotyczące zapalników. Przy okazji tworzenia konstrukcji zapalnika powstało wiele nowych specjalnych stanowisk laboratoryjnych i badawczych, umożliwiających testowanie poszczególnych elementów i rozwiązań, a także wiele specjalnych urządzeń technologicznych do produkcji części i zespołów.
W latach, w jakich prace podstawowe w ZM Dezamet rozpoczynano, skonstruowanie ultraszybkiej kamery fotograficznej albo stanowiska umożliwiającego testy części zapalnika w warunkach ruchu obrotowego było poważnym wyzwaniem, które musiało zostać rozwiązane pomimo ograniczonych środków będących do dyspozycji spółki.
Do celów badań stanowiskowych wykorzystano z powodzeniem np. turbosprężarkę silnika ciężarówki, z której zrobiono wirówkę do badań modułów odpowiedzialnych za odbezpieczanie i uzbrajanie zapalnika. Tak też testowano łańcuchy ogniowe zapalnika w przypadku badania samolikwidacji.
Kolejnym wyzwaniem było zwiększenie częstości badań poligonowych, wykonywanych w Norwegii. Po każdym badaniu poligonowym – niezależnie od wyników – należało wrócić do Nowej Dęby, przeanalizować wyniki, ich przyczyny, wyciągnąć wnioski, dokonać zmian w konstrukcji i wykonać nowe moduły lub części do wysyłki, co w praktyce zajmowało od 4 do 6 miesięcy. Inż. Grzegorz Jączek wspólnie z Pawłem Chlebowskim, który w danym czasie był odpowiedzialny za kontakt z klientem i brał udział w pracach badawczych w Norwegii, stworzyli zespół, który w niedługim czasie, w bardzo dużym stopniu, zwiększył częstość badań poligonowych w Nammo. Analiza na poziomie teoretycznym wyników z poprzednich badań pozwalała na określenie potencjalnych słabości konstrukcji i możliwych do pojawienia się zagrożeń i problemów.
Zlecano wydziałowi produkcyjnemu wykonanie części ze zmianami do przewidzianych konfiguracji zapalników, uwzględniających wszystkie możliwe zdarzenia podczas kolejnych badań. Tak przygotowane zapalniki wysyłano do Norwegii, po wcześniejszym zarezerwowaniu kierunku na poligonie na cały tydzień. Po badaniach i ewentualnych wpadkach zespół z Dezametu będący w Nammo, tego samego dnia, po analizie wyników, dokonywał wymiany wadliwie funkcjonujących części lub podzespołów i już następnego dnia można było wznowić badania. System ten wdrożono, ku zadowoleniu Norwegów, od 2012 r, i prace przyspieszyły.
W ten sposób udało się doprowadzić do 5-6 serii testów w tygodniu, bez konieczności powrotów do Nowej Dęby. Dwa lata temu do Dezametu trafiła grupa norweskich studentów, którzy pisali pracę na temat metodyki badań, jakich Norwegowie nauczyli się od kolegów z nowodębskiej spółki.
Po drodze do celu Nammo rezygnowało z części pierwotnie narzuconych, wyśrubowanych wymagań, jeśli okazywały się one (tak jak n. wymóg samolikwidacji pocisku, który nie trafił w cel) nieracjonalne. W trakcie prowadzonych prac badawczych powstało aż 17 rozwiązań konstrukcyjnych zapalnika, zanim to ostatnie pokazało się idealnym. W miarę ewolucji konstrukcji najnowsze wersje różniły się od poprzednich w coraz mniejszym stopniu.
Konieczne było uwzględnienie relacji pomiędzy tolerancjami wykonawczymi a koniecznymi luzami pomiędzy współpracującymi częściami, uwzględnienie np. skurczu termicznego miniaturowych elementów, kontrolowanie sił tarcia pomiędzy częściami itp. W ich trakcie prac wyprodukowano – we własnym zakładzie – tysiące niewielkich części wykonanych z niewiarygodną precyzją.
ZM Dezamet, przygotowując się do seryjnej produkcji nowego zapalnika, już buduje sieć dostawców części. Biorą w niej pod uwagę również fabryki z Niemiec czy Szwajcarii, zajmujące się produkcją precyzyjnych elementów.
Okazuje się jednak, że nie wszystkie z firm, zainteresowanych współpracą, odpowiadają stawianym przez stronę polską wymaganiom. Obecnie ZM Dezamet dysponuje nowoczesnym parkiem maszynowym do produkcji zapalników. A ten decyduje o efekcie końcowym.
Dla Dezametu – co jest kwestią nie do dyskusji – priorytetem w projektach produkcji seryjnej zapalnika jest jego niezawodność. Testy w Dezamet i Nammo potwierdziły, że dla poszczególnych, podstawowych modułów zapalnika, składającego się z 56 elementów, osiągnęła ona 100 procent.
Wszystkie rozwiązania konstrukcyjne, jakie zastosowano w zapalniku opracowano w Dezamecie, poza spłonką powszechnie dostępną w handlu, której nie było sensu konstruować od podstaw i kilkoma elementami handlowymi jak kulki czy wkręty.
Nammo serię badań kwalifikacyjnych związanych ze strzelaniami naziemnymi rozpoczęło w drugiej połowie 2013 r., strzelań w locie – w 2015. Konstrukcja praktycznie ma już wszystkie konieczne certyfikaty i atesty, także amerykańskie. Kwestią formalną jest przeniesienie ich na formę umów komercyjnych odnoszących się do produkcji seryjnej. Jak wspomniano, zakłada się, że Dezamet dostarczy znaczną partię zapalników, przeznaczonych dla różnych użytkowników myśliwców F-35. Zapalniki będą wykorzystywane w seryjnych myśliwcach F-35, w ramach służby w siłach powietrznych.
To oznacza dla nas nie tylko pewny, stały przychód, ale co najmniej kilkadziesiąt miejsc stałej, stabilnej i wieloletniej pracy w tej części Podkarpacia. Głównie – regionie Nowej Dęby i Tarnobrzegu, gdzie dla wielu osób znalezienie pracy wciąż jest poważnym problemem
Nammo oficjalnie potwierdza, że tej konstrukcji zapalnik zostanie implementowany do pocisku APEX amunicji 27 x 145 mm, a więc przeznaczonych m.in. do działka Mauser BK-27, stanowiącego uzbrojenie myśliwców Eurofighter i JAS-39 Gripen. Przeprowadzono już pierwsze próby poligonowe tej amunicji. Adaptacja zapalnika do podwyższonego nieznacznie kalibru nie nastręczała większych problemów.
Ponadto, nie można wykluczyć wykorzystania technologii zapalnika również w innych typach amunicji, na przykład programowalnej 30 mm dla wozów bojowych, czy innej. Na razie jest jednak zdecydowanie za wcześnie, aby przedstawić konkretne informacje w tym zakresie.
Produkcja seryjna F-35 rozpędza się, same tylko siły zbrojne Stanów Zjednoczonych (trzy rodzaje wojsk) chcą pozyskać łącznie ponad 2400 tych maszyn. Do tego dochodzą oczywiście użytkownicy eksportowi. W kręgu zadeklarowanych nabywców i przyszłych użytkowników F-35 już znajdują się, oprócz USA, takie państwa jak Wielka Brytania, Japonia, Włochy, Holandia, Norwegia, Izrael, Singapur, Australia, Korea Południowa, Kanada, Turcja, Dania.
Jeśli jednak uwzględnić także będące już w eksploatacji samoloty Eurofighter (Wielka Brytania, Niemcy, Włochy, Hiszpania) i Gripen (ich użytkownikami, poza Szwecją, są już Czechy, Węgry, RPA, Brazylia, Tajlandia, trwa akwizycja w kolejnych krajach) z armatą BK-27 mogącą przyjmować amunicję APEX 27 x 145 mm, można mówić już o ok. 30 krajach, do których może trafić amunicja z produkowanym przez ZM Dezamet zapalnikiem. Zakłada się, że uzbrojenie, do którego będzie stosowany ten zapalnik, użytkowane będzie przez 30-40 lat, co określa skalę zapotrzebowania na amunicję, a więc i na zapalniki.
Jerzy Reszczyński
rumcajs
Polacy szlifują gwoździk do maszyny zamontowanej w jednej z wind jeżdżących na księżyc, trzeba o tym napisać, a przy okazji coś o księżycu.
Cynik
I takie wiadomości człowiek chce czytać. Grunt, żeby pociągnąć ten sukces dalej. Dzisiaj zapalnik, jutro cały nabój, za tydzień pocisk kierowany.
bęcki
Ale my przecież mamy pociski kierowane. Wszystkie są kierowane... do utylizacji :-)
Doktur
Dzisiaj zapalnik,za 10 lat cale naboj, za 100 lat pocisk kierowany. Pamiętaj kolego ze w Polsce wszystko toczy się w innym niż wszędzie indziej tempie.
tak tylko...
Nasi rosyjscy koledzy zawsze na posterunku. Każda pozytywna informacja o Polsce jest obligatoryjnie wyszydzana. Trochę to śmieszne, kiedy krytykują nas mieszkańcy państwa tonącego w brudzie, śmieciach, bałaganie i chlewie. Tylko niewielki odsetek mieszkańców tego państwa wie co to są chodniki i czyste toalety. Górna Wolta...
dopowiem ....tak tylko
O ! Pan podróżnik nie strudzony , co to setki kilometrów przebył na swym wspaniałym motocyklu po bezdrożach Rosji poznając krajobraz jak i kulturę opróżniania organizmu z nieczystości . Oferujący nam społeczności europejskiej kulturę pro słowiańską na danym terytorium ! Jak pozytywnie wyraża się o kolegach rosyjskich wszak kompanów poznaje się na wskroś przebywając z nimi . Powodzenia w następnej eskapadzie po rosji ?
tylko tak...
Biuro Budżetowe Kongresu USA ocenia, że 32 mln Amerykanów straci w najbliższych latach ubezpieczenia zdrowotne w przypadku likwidacji tzw. Obamacare. Tylko w przyszłym roku ubezpieczenie to może stracić 17 mln obywateli USA. Zamknięcie programu powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych (Affordable Care Act), według obecnej waszyngtońskiej administracji zmniejszyłaby deficyt budżetu federalnego o 473 mld dolarów amerykańskich. Dolna Wolta...
ot co
Na przestrzeni ostatnich 8 lat PKB Polski wzrósł o 30%, rosyjski o 4,5%. Jeśli tendencja utrzyma się przez najbliższe 20-30 lat ( a nie ma żadnych symptomów, aby było inaczej), to PKB Polski będzie porównywalny z PKB Rosji. Wtedy jak będziecie bić nam czołem jak swoim oligarchom, to będziemy dla was łaskawi i nie będziemy tacy ortodoksyjni, by granicę z Chinami ustanawiać aż na Uralu.
Jacek
Według Aviation Week, w latach 2006-2016 wśród pilotów US Air Force latających na myśliwcach wielozadaniowych F-35A Lightning II odnotowano 10 przypadków wystąpienia objawów hipoksji (niedobór tlenu we krwi), hiperkapnii (podwyższenie ciśnienia parcjalnego dwutlenku węgla we krwi) lub niedotlenienia histotoksycznego (zahamowanie procesów utleniania w tkankach). Natomiast tylko w roku bieżącym było ich 10, z tego aż połowa wśród lotników z bazy Luke w Arizonie, która jest głównym ośrodkiem szkoleniowym. Podobne zdarzenia wystąpiły 4 razy wśród pilotów US Marine Corps latającego F-35B, a wśród lotników US Navy odbywających loty na F-35C miały miejsce 5 razy. Powołany przez siły zbrojne USA zespół specjalistów nadal nie znalazł ich przyczyny występowania tych problemów, które powodowały już uziemienie tych najdroższych na świecie samolotów myśliwskich...
JMW
Choć Rosjanie się tym nie chwalą już wiadomo, że wbrew powszechnie stosowanej optymistycznej propagandzie program PAK-FA Su-57 napotyka na coraz więcej trudności. T-50 napędzany jest nadal dwoma silnikami AL-41F1 o ciągu po 15000 kG. Jest to bardzo glęboka modernizacja silnika AL-31F z Su-27. Oprócz wiekszej mocy te silniki 4 generacji nie wnosza nic istotnego w zakresie supercruise i technologi stealth (zarówno w zakresie fal elektromagnetycznych, jak i w podczerwieni). Rosjanie pracują nad docelowym silnikiem "drugiego etapu" oznaczonym jako "Typ-30". Jeżeli w ogóle dojdzie do realizacji tego projektu to najwczesniej za 10 lat. Dopiero od 2020r. mają rozpocząć się próby państwowe Su-57 z nowymi silnikami i potrwać do 2025r. już dzisiaj widomo, że prace nad przewidzianą dla Su-57 jednostką napędową są bardzo opóźnione. Michaił Pogosjan szef projektu PAK-FA przyznał, że istnieją kłopoty z technologiami kompozytowymi (jakością i ceną) oraz wyposażeniem elektronicznym.` Oznacza to, że Rosjanie mają problemy właściwie z wszystkimi komponentami nowego samolotu. Suchoja czeka zmierzenie się z problemem dopracowania i wdrożenia 2 najważniejszych elementów każdego nowoczesnego płatowca - awioniki i oprogramowania. Przy czym ten drugi element jest najważniejszy. Rosjanie czesto powtarzają że poszczególne docelowe elementy awioniki w tym radar zostaną zamontowane w nastepnych etapach wdrażania. Ten nastepny etap to bedzie realizowany na prototypach numer 10 i 11 podobnie jak docelowy napęd "obiekt 30". Nadal jest niekompletny nowy radar AESA dla Su-57... Całościowy sestem radarowy ma się się składać z pięciu radiolokatorów. Pierwszy- przedni N036 zakresu centymetrowego (X), dwóch małych bocznych tego samego zakresu, oznakowanych jako N036B, oraz dwóch radarów zakresu L umieszczonych na krawędziach natarcia płatów. Zespól radarów opisany wyżej wchodzi w skład systemu radioelektronicznego MIRES Sz-121. Dyrektor NIIP-producenta radarów Jurij Biełyj podał, że obecnie wykonano trzy prototypy radarów przednich N036 z których jeden jest zamontowany na trzecim prototypie, przy czym wykonanie radarów bocznych było zlecone firmie indyjskiej w ramach wspólnego programu FGFA. Kiedy to nastapi? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Tym bardziej wszystko staneło pod znakiem zapytania po deklaracji wycofania się Hindusów z projektu FGFA. Tymaczasem problemy nadal nawarstwiaja się lawinowo i dotyczy to nie tylko awioniki i silników. W sierpniu 2011 r. odkryto pęknięcia konstrukcji siłowej pierwszego prototypu T-50-1. Jego dalsze próby zostały wstrzymane i od sierpnia 2011r. nie był widziany ani razu. Co więcej drugi prototyp T-50-2 wystartował ze statecznikami pionowymi od T-50-1. Pojawienie się takich problemów juz na wczesnym etapie prób kiedy samolot nie osiagnał jeszcze dużych przeciażeń świadczy o potrzebie poprawienia konstrukcji- a na to potrzeba czasu. Tym bardziej, że i na trzecim prototypie pojawiły się rózne nakładki wzmacniajace np. na usterzeniu poziomym. Niestety problem nie został rozwiązany i konieczne jest przeprojektowanie płatowca co ma nastapić wraz z wprowadzeniem prototypów numer 10 i 11 ale to jeszcze wcale nie oznacza, że problem został trwale rozwiązany. Próby państwowe dopiero mają roztrzygnąć czy wprowadzone zmiany poprawią newralgiczną strukturę płatowca. Jak widac panie Jacek problemy F-35 to pikuś w porównaniu z problemami rosyjskiego samolotu 5 generacji.
fernando
Mimo tylu wad , trzeba mu dać 5 za wygląd . Farba dobrana przenikająca radar no i ten dziub ? Działko świetnie schowane przed wścibskimi o kierunku na przód nie wspominam bo można w locie cofnąć samolot by ustrzelić coś na ziemi ? Rewelacja taki mały zwinny i bogato wyposażony 200 sztuk amunicji , gdyby nie za krótki ogon można go pomylić z pelikanem - ale że tak szybko i bardzo daleko lata to i jego walory ozdobnicze na nic mu ? Kiedyś każde muzeum będzie się o nie go bić z uwagi na plagiat z przegięciem ?
Gnom
Raczej F 35 wspiera Dezamet a nie odwrotnie. A konstruktorzy zapalnika założą własną firmę i wyjadą do USA .
b
Do 22 mm Dezamet jest w stanie zrobic dobra amunicje sam? To jest dopiero rynek zbytu.
MG
Brawo. Miałem kiedyś do czynienia z ludźmi z Dezametu. Faktycznie - mówią rozsądne rzeczy. Wydaje mi się, że można przyjąć ten przykład jak początek dobrej passy. Po nieudanych projektach polskiego przemysłu zbrojeniowego czas na zmianę. Powinni się ubiegać o dofinansowanie z UE. Jeśli chodzi o zastosowanie to być może w F-35 nie zrobi to rewolucji, ale koncepcja może być rozwijana dla amunicj wojsk lądowych. Brawo i oby tak dalej.
Pozytywizm
Media podaly ze Izraelski f35 zostal trafionyb16 pazdziernika Syryjska/ rosyjska rakieta S 200. Sily powietrzne izraela ywierdza ze to niprawda ze w samolot wlecial ptakb2 tygodnie wczesniej ale zdjec nienpokaza.
CB
Niby fajnie, ale to Norwedzy są stuprocentowym właścicielem wszystkich rozwiązań i to oni spiją całą "śmietankę". My byliśmy tylko podwykonawcą jednego z elementów, wiec nie jest to jakiś przełomowy na skalę światową sukces. Pewnie niewielu się nawet dowie, że coś jest w Polsce produkowane. Jedyny plus, że zakład będzie miał zlecenia.
Marek
Wyłożyli kasę, to mają. My woleliśmy wykładać kasę na Orliki.
zenon
"nieprawdopodobny sukces polskiej myśli technicznej" - zapalnik do pocisku.
bvj
Zapalnik to nie szpadel. To już technika precyzyjna. Syszałeś jak alianci pozyskali pierwszy w świecie zapalnik zbliżeniowy?
gru
Wykonali kawal porzadnej, nikomu nie potrzebnej roboty. Dzialek pokladowych sie praktycznie nie uzywa. F-35 nawet nie ma jeszcze funkcji uzycia dzialka w oprogramowaniu. Maszyna stealth nie bedzie w dodatku operowac na odleglosciach pozwalajacych na uzycie tego dzialka. To po prostu rezerwowa bron ostatniej szansy.
CB
Nawet jeśli, to trzeba takie działko od czasu do czasu przestrzelić, a całego szkolenia i treningów na symulatorach też się nie da zrobić, więc jednak raz na jakiś czas strzelać będą.
uofca zombie
So what? F-35 został tu użyty, bo to się lepiej "sprzeda". To bynajmniej nie jedyna maszyna, do której działek naboje z pociskami z tymi zapalnikami pasują.
Marek
Zapomniałeś, że F-35 ma zastąpić także A-10, no i pionowzloty w US Marine Corps.
bna
Długość artykułu sugerowałaby że opracowaliśmy silnik do F-35 ;) A to tylko zapalnik... na dodatek za grosze dla innej firmy i nic więcej z tego nie będziemy mieli. Poza tym artykuł sugeruje że zapalniki będą produkowane w PL - NIE SĄDZĘ!!!
księgowy
Po oddaniu 100% praw mamy jeden argument którego Norwegowie nie przebiją. Tania siła robocza. To pozwoli Norwegom zrobić niezłą marżę na tym unikalnym produkcie. I dlatego raczej nie przeniosą produkcji poza Polskę.
uofca zombie
A ja sądzę, że nie za grosze, tylko całkiem normalne pieniądze. I że niezależnie od produkcji, maszyny, inżynierowie i doświadczenie zostają w PL. Trzeba tylko chcieć je wykorzystać. I zapłacić. Oczywiście, mogli siedzieć na trzech kropkach, gardłować jak im źle i czekać na zmiłowanie MONa. To by się bardziej podobało?
MB
Jestem pod wrażeniem, rosyjski Satan przy naszej myśli technicznej to pikuś. Doprawdy świat by się zawalił bez polskiego przemysłu zbrojeniowego. Tylko czekać na kolejne dialogi techniczne... .
Kiks
Satan, na paliwo ciekłe.. Co będzie trwało krócej? Dialog techniczny czy tankowanie?
sojer
Czyli to Norwegia w offsecie do F-35 (w zasadzie podział tortu w ramach partnerstwa JSF wraz z UK, Holandią, Włochami) dostała m.in. opracowanie i produkcję pocisków do działka F-35A i pociski przeciwokrętowe, a polski wątek to zapalnik. To czym tu się jarać?! Może to ma być argument za zakupem F-35, bo Dezamet chce w ramach offsetu produkować komletną amunicję? Skoro nikt nawet nie mówi o zakupie F-16 w ciągu następnych 5 lat to jak można marzyć o F-35 w ciągu 20 lat?!
Luke
A tak z innej beczki cos na Amerykanskim forum. Russian media are claiming that an Israeli F-35I was hit and damaged by a Russian-made S-200 surface-to-air missile during an Israeli air strike in Syria earlier this month. Israel says one of its F-35s was damaged—after colliding with a bird.
Boczek
Kluczem jest "was hit ". Stały na targach obok siebie i "russian missile" się przewrócił i "hit" F-35. ;)
ja
rewelacja
kobuz#
A na zapalnikach będzie stało "Nammo i made in Norway" .. so what
Za..palnik
Czyli ogólnie rzecz biorąc F-35 to polska konstrukcja ;)
CK
Jasne, że polska, pierwowzorem była nasza polska łopata
Kiks
Ato ci dopiero heca - a Davien i cała spółka pisali o tym że ten samolot ma walczyć z Su i Migami - a tutaj czytam że 70-80% mają stanowić misje niszczenia celów naziemnych. - więc znowu się pogubiłem. A do tego jeszcze nie ma pocisku do działka - ale wg naszych funboyow jest on już w pełni operacyjny. A ilość tych pocisków po prostu poraża 200 sztuk - to jakiś żart - czyli jedna 3 s seria i po całym zapasie broni - wow a każdy pocisk kosztuje fortunę a działko to modyfikacja działka z lat 70 - wow toż to najlepsza z najlepszych i najnowsza hiper super technologia - tak pisał o tym Ares i spółka. Przecież tutaj porażka goni porażkę - a jeszcze lepsze jest produkowanie części tego cudaka po całym świecie - to wymysł nad wymysły - jak zawiedzie jeden dostawca np zapalników albo jego kooperant - to okaże się że to cudo nie ma czym strzelać. Pierwszy wyprodukowany samolot 2006 mamy rok 2017 i żaden nie jest w stanie stoczyć normalnej walki powietrznej - tylko na ćwiczeniach które są po prostu ustakami. I dobrze ktoś tutaj napisał - cała koncepcja V generacji to zwykły pijar - nic więcej - silnik /modyfikacja silnika turbownetylatorowego z lat 70/ ; działko z lat 70, gorsze parametry lotne od większości obecnie produkowanych samolotów / mizerna prędkość i to tylko na dużych wysokościach/ ; oprócz bajań o RCS-ach, które w magiczny sposób ulegają obniżeniu w Rafaelach, Grippenach , F18 itp i robią z samolotu kulki golfowe i odwrotnie - to zalety tego cudaka za 100 mln dolców za sztukę są po prostu śmieszne. Skoro jego zadaniem jest głównie niszczenie celów naziemnych to na pasterzy z kałachami wystarczy tornado a nie samolot za 100 baniek dolarów w który potrafi posłać jedną serię z karabinu niesamowitymi pociskami za olbrzymią kasę. A przy walce manewrowej na niewielkiej odległości przy pomocy działka to chyba tylko jedynym przeciwnikiem pozostaje An-2. A skoro ma te super pociski to czemu nie przegonił 2 boćków - które go uszkodziły na wiele miesięcy. Może nie umieją czytać o magicznym sensor fusion.
bęcki
I nadal nierozwiązany problem hipoksji u pilotów choć nawet nie mają pewności czy to hipoksja i co to w ogóle jest przynajmniej według tego co publicznie przeciekło. Davien na pewno ma jakąś teorię w tym temacie że to jest zrobione specjalnie żeby piloci też byli super jak samolot.
xDa
F-35 jest samolotem mocno perspektywistycznym ale równocześnie mocno opóźnionym. Nie jest bublem chociaż wszyscy mocno by tego chcieli. Inna sprawa to to, że powinien on już znajdować się na uzbrojeniu USA w ilościach setek ;p tego faktycznie nie umiem zrozumieć :) po co produkować "szwajcarski zegarek" skoro czysto teoretyczna wojna będzie wymagała szybkiej produkcji?
Kopotek
Bio wieksszość misji, na współczesnym polu walki, to po oprostu ataki na cele naziemne.
kozaa79
Zapalnik? Tyle? Przecież ten pocisk może unieszkodliwić samolot/śmigłowiec/BWP samą energią kinetyczną więc zapalnik nie jest wart aż tak rozdmuchanego wstępu ani tym bardziej zdjęć pocisku który i tak będzie produkowany w USA po przejęciu i przerobieniu projektu.
Fxx
Heh. Nie, nie może unieszkodliwić samolotu samą energią kinetyczną bo po prostu gładko go przestrzeli na wylot i zachowa większość tej energii w sobie zamiast przekazać ją celowi. W przypadku Bwp jest już szansa na jakiś wewnętrzny rykoszet po przebiciu pancerza i w efekcie przekazania większości energii w cel, ale lepiej jednak mieć chociaż by malutki ładunek wybuchowy który zniekształci pocisk podczas przechodzenia przez cel i tym samym uniemożliwi mu łatwe przestrzelenie celu...
Vash
Niszczenie samą głowicą kinetyczną to słaby pomysł o czym wiadomo już od dawna, wyjątek to rakiety które nawet po drobnym uszkodzeniu tracą swoje właściwości.
QDark
Wszystko fajnie, tylko: "na rzecz Nammo zostały zapisane wszelkie prawa do własności intelektualnej rozwiązań, jakie powstaną w trakcie opracowywania i rozwijania konstrukcji zapalnika." Czyli de facto zrobili za grosze a dodatkowo całe know how dla Norwegów. Brawo...
Ad_summam
To prawda. Ale zauważ. U nas zostają inżynierowie. U nas zostaje Dezamet, który nie wiadomo czy by przetrwał. U nas zostają laboratoria. U nas zostaje kasa z produkcji. Mało?
victor
Jeśli Nammo sfinansowało cały program B+R, to co w tym dziwnego? Kto nam bronił wyłożyć kasę, opracować rozwiązanie na własne ryzyko, po czym usiąść i zastanawiać się, jak niewielka firma bez przełożenia na światowe rynki uzbrojenia da radą sprzedać swój produkt. Po czym wziąć się za wykładanie mega kasy na marketing, w międzyczasie nauczyć się negocjować komercyjne warunki umów z największymi w świecie potęgami w biznesie militrarnym, stawiać im warunki itp.
Vash
Mamy za darmo doświadczenie, zapalników można skonstruować jeszcze kilka.
Stelle
Skoro opracowali zapalnik, to teraz może skonstruują własny, polski mechanizm zegarka na miarę Maybacha, albo niech będzie już w klasie Mercedesa, jak to ładnie przyrównali. Jest kilku "polskich" producentów zegarków i jestem pewien, że nie mieliby nic przeciwko, aby zamontować go we własnych projektach, a kupcy się znajdą, a produkcja cywilna jest mi jakość bardziej bliższa sercu.
m.h.
Dezametowi należą się gratulacje za kawał dobrej, docenionej roboty. Cała konstrukcja pocisku wygląda jednak na kompromis, który nie będzie miał skuteczności amunicji dedykowanej. W przypadku trafienia w cel miękki rdzeń pocisku zadziała tylko jak jeden, duży odłamek, który w dodatku "zajął" znaczną część pocisku, która mogłaby zostać wykorzystana na MW. Z drugiej strony, do niszczenia celów opancerzonych, rdzeń może okazać się za mały, za słaby niż w przypadku klasycznych API.
victor
Myślę, że nie do końca zrozumiałeś, na czym to polega. Określenie "stała zwłoka" w inicjowaniu wybuchu oznacza, że wybuch MW następuje w stałej odległości za przebitą przeszkodą. Czyli wtedy, kiedy efekt termiczny eksplozji oraz odłamki mogą wyrządzić największą szkodę. Zapalnik kontaktowy w przypadku uderzenia w przeszkodę twardą, np. pancerz, powoduje wybuch MW zanim nastąpi penetracja pancerza. Efekt: odłamki ślizgają się po pancerzu, a rdzeń albo sforsuje pancerz, albo nie. To zależy i od grubości i twardości pancerza, i od tego, czy wybuch MW w pocisku nie spowoduje deformacji rdzenia, zmiany jego trajektorii itp.. Zapalnik ze zwłoką po przebiciu poszycia samolotu inicjuje wybuch MW, kiedy pocisk przejdzie na wylot przez np. płat czy element usterzenia, i zrobi w nim dziurkę o fi 25 mm. Albo po drodze trafi w jakiś newralgiczny element konstrukcji (np. dźwigar, przewód paliwowych, cięgło sterowania itp.), albo nie. A wybuch MW już po opuszczeniu przez pocisk wewnętrznej struktury konstrukcji jest bez żadnych wątpliwości znacznie mniej groźny dla tej konstrukcji, niż wybuch w jej wnętrzu. Sama idea pocisku APEX wydaje się sensowna. Gdzieś niedawno można było znaleźć informację, że wartość zapalnika to mniej więcej jedna trzecia wartości całego pocisku tego typu. Dezamet, jeśli dobrze ponegocjuje z Nammo, będzie mieć wyłączność na produkcję przez określony czas, po którym Nammo będzie mieć prawo skonsumować swoje "prawa do własności intelektualnej" tego rozwiązania.
Dtw
Po pierwsze projekt (bardzo skomplikowany technicznie) był realizowany bez zbędnej biurokracji i przy odpowiednim finansowaniu. W "standardowym" przypadku bylibyśmy na etapie wyboru doradcy ds. sformułowania założeń do dialogu technicznego, a przed etapem "międzyresortowych uzgodnień".