Zajęcia przedpołudniowe rozpoczęły się od przelotu pary samolotów myśliwskich F-16 z 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku, których zadaniem było udzielenie wsparcia lotniczego (CAS – Close Air Support) dla pododdziałów lądowych. Polskie F-16 wykonały dwa przeloty na niskiej wysokości, symulując atak na kolumnę nieprzyjacielskich pojazdów, poruszających się drogą biegnącą przez teren poligonu.
W dalszej kolejności swoje szkolenie ogniowe realizowali żołnierze 7. batalionu kawalerii powietrznej, wykonując strzelania z przeciwpancernych wyrzutni pocisków kierowanych Spike, moździerzy 98 i 60 mm, przenośnych przeciwlotniczych zestawów rakietowych Grom oraz przeciwlotniczych zestawów artyleryjskich ZU-23-2K.
Oglądaj: Kawaleria Powietrzna na Anakondzie 16.
Po zakończeniu strzelań przez pododdziały naziemne, szkolenie ogniowe kontynuowali żołnierze z 1. oraz 7. dywizjonu lotniczego, będący w strukturach 25. Brygady Kawalerii Powietrznej. Wykorzystywano W-3 Sokół uzbrojony w 23 mm działko pokładowe oraz rakiety niekierowane S-5 oraz Mi-8 uzbrojony w rakiety niekierowane S-5. Piloci i żołnierze prowadzili ogień do wskazanych celów z zastosowaniem ostrej amunicji.
Ostatnim elementem szkolenia były strzelania kawalerzystów, którzy po desantowaniu (z zastosowaniem techniki „fast rope” oraz przyziemienia) ze śmigłowców Mi-17 przeszli do wykonywania swoich zadań ogniowych.
Wieczorny desant helikopterowy
Przed godziną 19:00 na poligonie w Wędrzynie przeprowadzono zakrojoną na szeroką skalę operację desantowo-szturmową z wykorzystaniem około 30 amerykańskich i polskich śmigłowców. W pierwszej, obserwowanej przez media fazie operacji, siły desantowe poprzedzały dwa amerykańskie helikoptery szturmowe AH-64 Apache, których zadaniem była osłona strefy lądowania. W następnej fazie bezpośredniego przelotu nad terenem lądowania dokonały polskie śmigłowce Mi-24. W lądowaniu uczestniczyło blisko trzydzieści maszyn CH-47 Chinook i UH-60 Black Hawk. Na pokładzie helikopterów znajdowali się żołnierze z amerykańskiej 173. Brygady Powietrznodesantowej, stacjonującej na co dzień we włoskiej Vicenzie. Dalszym celem operacji miał być m.in. przemarsz do rejonu przyszłych działań, gdzie w godzinach nocnych żołnierze przeprowadzili szturm w rejonie zurbanizowanym.
Oglądaj: Desantowanie z polskich i amerykańskich śmigłowców - Anakonda 16.
Nocny szturm
Celem nocnego ataku, który odbył się z trzech kierunków, było obezwładnienie przeciwnika, zajęcie terenu oraz pomoc w ustanowieniu porządku publicznego. Żołnierzy amerykańskich wspierała kompania czołgów z 34. Brygady Kawalerii Pancernej. W trakcie operacji stałe wsparcie z powietrza zapewniały samoloty F-16 oraz śmigłowce AH-64 i Mi-24.
Tomasz Nowak/25. Brygada Kawalerii Powietrznej
Zwykły
30 helikopterów przewiozło około 300 żołnierzy i musiały ponownie wrócić po pozostałych.Natomiast gdyby to były carale, to 11 sztuk przewiozłoby 300 żołnierzy, 30 sztuk to już około 900 żołnierzy.
Hawk
bzdura , 30 miejsc w Caracalu to po zamontowaniu dodatkowych przykręcanych taboretów na środku kabiny, co absolutnie blokuje ruch żołnierzy, siedzą jeden na drugim i to bez plecaków bo nie ma gdzie ich wtedy umieścić. Realnie Caracal przewozi tylu żołnierzy do walki co UH-60
łapówka
Stalowe hełmy ,Karabin Kałasznikow,wozy Bojowe BWP.Taki jest Polski obraz naszej Armii.Czy ktoś tego chce czy też nie .
buba
Bredzisz, ostatnie stalowe hełmy wycofano już w zeszłym roku. A karabinki AK to już margines, powinny ostatecznie zniknąć dzięki niedawnemu przetargowi na Beryle.
Zlin
Elitarne polskie oddziały a karabinki bez celowników optycznych, choć to pokazówka. Wstyd. Gdzie się podziały 10 mld USD rocznie jakie idzie na ten MON? O co tu chodzi?