Siły zbrojne
Niekończąca się reforma systemu dowodzenia i kierowania [OPINIA]
Jedną z najważniejszych zmian, jaką zapowiada opublikowany 23 maja 2017 r. dokument „Koncepcja Obronna Rzeczypospolitej Polskiej”, jest doprowadzenie systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP do stanu sprzed 1 stycznia 2014 r. Jak się jednak okazuje – tylko teoretycznie. Nowe rozwiązania, według obecnego stanu wiedzy ograniczą rolę Prezydenta RP i spowodują duże zamieszanie kompetencyjne – szczególnie jeżeli chodzi o szkolenie i dowodzenie.
Zmiany zapowiedziane przez ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza i ujęte w „Koncepcji Obronnej Rzeczypospolitej Polskiej” oznaczają cofnięcie reformy systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi RP (SKiD SZ), która została wprowadzona 1 stycznia 2014 r. przez ówczesne Ministerstwo Obrony Narodowej, a której pomysłodawcą był były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej.
Nie będzie jednak „powrotu do przeszłości”, ponieważ obecny resort obrony chce wprowadzić zupełnie nowe rozwiązania, które według obecnego stanu wiedzy ograniczą rolę Prezydenta RP i spowodują duże zamieszanie kompetencyjne – szczególnie jeżeli chodzi o szkolenie i dowodzenie.
Co zrobiono w 2014 r. z systemem kierowania i dowodzenia SZ?
Głównym założeniem organizacyjnym reformy SKiD SZ z 2014 r. było:
- ograniczenie roli Sztabu Generalnego WP;
- likwidacja dowództw Rodzajów Sił Zbrojnych (RSZ) i utworzenie w ich miejsce jednego Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DG RSZ);
- rozbudowa Dowództwa Operacyjnego – w Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DO RSZ).
Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego tak naprawdę podjęto się wprowadzania tych zmian. Istniejący do 31 grudnia 2013 r. system kierowania i dowodzenia funkcjonował bowiem bez większych problemów, a jego ulepszenie wcale nie musiało być związane z tak dużymi zmianami. Jednak nie zważając na krytykę opozycji oraz zewnętrznych specjalistów, zrealizowano swoje założenia i niestety uczyniono to przy milczącej zgodzie służącej wtedy generalicji i admiralicji.
Nie osiągnięto praktycznie żadnego z pozytywnych celów, jakie miały przynieść planowane zmiany. Wywołano natomiast ogromny chaos kompetencyjny, tworząc trzy równorzędne stanowiska najwyższych dowódców, których zakresy obowiązków się nakładały, którzy nie mieli wpływu na to, co robili inni, a więc nie byli przygotowani na to, by w razie potrzeby nimi kierować. Co więcej system dowodzenia został „rozłożony” dokładnie w tym momencie, gdy na Ukrainie wybuchła wojna domowa, a Rosjanie zajęli Krym.
Jednym z najszybciej dostrzeżonych, negatywnych skutków „pseudoreform” był brak przygotowanego kandydata na stanowisko Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych (NDSZ), powoływanego w czasie wojny. Próbowano temu zaradzić, tworząc kilka miesięcy później stanowisko „kandydata na NDSZ”, jednak nie ukryto tym faktu, że zmiany były nieprzemyślane i szkodliwe.
Ministerstwo Obrony Narodowej wcale zresztą tego nie ukrywało, przyznając się pół roku po wprowadzeniu zmian (a więc gdy konflikt na wschodniej Ukrainie się zaostrzał), że nie zakończono jeszcze prac nad instrukcją wojennego systemu dowodzenia i funkcjonowania Sił Zbrojnych w warunkach kryzysu i wojny.
Powstałe zamieszanie próbowano ukryć w poszczególnych Rodzajach Sił Zbrojnych, ale nie udało się tego zrobić w Wojskach Specjalnych – ze względu na bardzo ścisły nadzór prowadzony nad nimi przez NATO, a szczególnie przez Stany Zjednoczone. Dlatego w tym przypadku resort obrony podjął decyzję o podporządkowaniu Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych (DKWS) spod Dowództwo Operacyjne Rodzaju Sił Zbrojnych (DO RSZ) pod Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych (DG RSZ). Założono również, że elementy DKWS będą podporządkowywane pod Dowództwo Operacyjne Rodzaju Sił Zbrojnych tylko wtedy, gdy zajdzie potrzeba operacyjnego użycia komandosów.
Przez pozostały czas specjaliści DKWS, nadzorowani przez Inspektorat Wojsk Specjalnych i podlegając pod DG RSZ mieli być wykorzystywani do nadzorowania codziennej działalności wszystkich jednostek specjalnych: Grom, Formoza, Agat, Nil oraz Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Taka decyzja oznaczała tak naprawdę wycofanie się reformy systemu kierowania i dowodzenia – niestety tylko w przypadku Wojsk Specjalnych. Zmiany ujęte w „Koncepcji Obronnej Rzeczypospolitej Polskiej” oznaczają, że MON zrobi to samo również w odniesieniu do pozostałych Rodzajów Sił Zbrojnych i Sztabu Generalnego WP. Ale prawdopodobnie nie w przypadku szkolenia.
Co zamierza się obecnie zrobić z systemem kierowania i dowodzenia SZ?
Z „Koncepcji Obronnej Rzeczypospolitej Polskiej” wynika wyraźnie, że Ministerstwo Obrony Narodowej zamierza obecnie:
- zwiększyć rolę Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego;
- zlikwidować Dowództwo Generalne Rodzajów Siłom Zbrojnych i Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych;
- odtworzyć i zbudować dowództwa pięciu rodzajów sił zbrojnych: Marynarki Wojennej, Sił Powietrznych, Wojsk Lądowych, Wojsk Specjalnych i Wojsk Obrony Terytorialnej, które przejmą część zadań obecnego DG RSZ;
- utworzyć nowy twór organizacyjny - Inspektorat Szkolenia i Dowodzenia, który przejmie zadania Dowództwa Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, a jednocześnie będzie koordynował kwestie szkoleniowe;
- zwiększyć rolę Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, który „z uwagi na doniosłe znaczenie kwestii logistycznych, zostanie przeniesiony na poziom strategiczno-operacyjny”.
Jak na razie najwięcej wiadomo na temat zadań i roli Szefa Sztabu Generalnego WP. To właśnie pod niego i Sztab Generalny WP mają podlegać wszystkie dowództwa RSZ, Inspektorat Szkolenia i Dowodzenia oraz Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych. To Szef Sztabu Generalnego WP ma również:
- być kandydatem na Naczelnego Dowódcę Sił Zbrojnych, pełniąc „w zreformowanym systemie rolę »pierwszego żołnierza«”;
- dowodzić siłami zbrojnymi w kraju i za granicą;
- planować strategiczne użycie SZ RP.
W wykonywaniu tych zadań szef SGWP będzie wspomagany przez dwóch zastępców, odpowiedzialnych za planowanie operacji obronnej i wsparcie sił zbrojnych. Takie zmiany mogą rzeczywiście sprawić, „że osoby odpowiadające za dowodzenie Siłami Zbrojnymi RP w czasie wojny będą miały wpływ na ich rozwój w czasie pokoju”.
Stało się to możliwe, ponieważ pod jednego żołnierza – szefa Sztabu Generalnego WP podporządkowano wszystkie jednostki organizacyjne Sił Zbrojnych RP. Dlatego (przynajmniej teoretyczne) będzie to również osoba bardzo dobrze przygotowana do pełnienia w razie potrzeby roli Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych.
Zwiększenie roli ministra ON i zmniejszenie roli Prezydenta RP?
Zgodnie z wyjaśnieniami zawartymi w „Koncepcji Obronnej Rzeczypospolitej Polskiej” celem obecnych reform jest: „uproszczenie całego systemu, jasne rozdzielenie odpowiedzialności w jego ramach, a także zwiększona hierarchiczność i jednoznaczne wskazanie najwyższego rangą dowódcy. Uporządkowane w jednej, kompleksowej ustawie zostaną również kwestie związane z kierowaniem obroną państwa”.
Oczywiście nie są jeszcze znane szczegóły i cele wprowadzanych zmian, ale już teraz widać, że cześć z nich może spowodować pewne zamieszanie: zarówno jeżeli chodzi o kompetencje, jak i odpowiedzialność.
Przede wszystkim można zauważyć wyraźne działania mogące zwiększyć znaczenie ministra obrony narodowej i ograniczyć rolę Prezydenta RP. Widać to już w samym schemacie organizacyjnym systemu kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi. I nie chodzi tu o to, że Sztab Generalny WP będzie nadal częścią urzędu centralnego MON (bo tak było już wcześniej), ale o określenie rzeczywistego miejsca, skąd będzie się odbywało kierowanie działaniami wojska.
Jak na razie wiadomo, że zgodnie z „Koncepcją Obronną Rzeczypospolitej Polskiej” Sztab Generalny WP ma „wypełniać wytyczne kierownictwa resortu obrony narodowej, tak aby zapewnić cywilną kontrolę nad Siłami Zbrojnymi RP”. Zaznaczono dodatkowo wyraźnie, że „Pracownicy Sztabu wdrażać będą założenia polityki obronnej prowadzonej przez kierownictwo resortu, a wypracowywanej w zreformowanym Pionie Polityki Obronnej MON”. Problem tkwi w tym, że w Ministerstwie Obrony Narodowej nie ma takiego Pionu Polityki Obronnej.
Sztab Generalny WP, który jest częścią organizacyjną resortu obrony, ma przecież w swoich zadaniach wymienione jako pierwsze:
- planowanie strategicznego użycia Sił Zbrojnych;
- programowanie wieloletniego rozwoju Sił Zbrojnych.
Może to oznaczać budowę w MON kolejnego tworu organizacyjnego, który zdubluje zadania Sztabu Generalnego WP, albo je nawet przejmie. Kto konkretnie w MON będzie jednak kształtował założenia polityki obronnej jak na razie nie wiadomo. Należy dodatkowo pamiętać, że zgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej to Prezydent RP jako Zwierzchnik Sił Zbrojnych na wniosek Ministra Obrony Narodowej określa główne kierunki rozwoju Sił Zbrojnych oraz ich przygotowań do obrony państwa (art. 5 pkt 1). Te zastrzeżenia może rozwiać dopiero ujawniony zakres działań „nowego” Sztabu Generalnego WP oraz nowego Pionu Polityki Obronnej MON.
Reformy przygotowywane przez resort obrony zmienią również prawa Prezydenta RP jeżeli chodzi o mianowanie na stanowiska najwyższych w hierarchii służbowej żołnierzy w Siłach Zbrojnych. Przypomnijmy, że zgodnie z artykułem 134 pkt 3 „Prezydent Rzeczypospolitej mianuje Szefa Sztabu Generalnego i dowódców rodzajów Sił Zbrojnych na czas określony”.
Już teraz wiadomo, że nie będzie mógł on jednak tego robić w odniesieniu do
- szefa Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia;
- szefa Inspektoratu Wsparcia SZ.
A są to przecież żołnierze, którzy zgodnie z obecnymi założeniami zostali wyniesieni na ten sam poziom w systemie dowodzenia jak dowódcy pięciu rodzajów Sił Zbrojnych. Jest to zaskakujące w przypadku szefa Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia, a więc osoby, która ma zastąpić Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (mianowanego obecnie przez Prezydenta RP) i która obecnie odpowiada za „planowanie i dowodzenie wojskami i przydzielonymi elementami pozamilitarnymi w operacjach połączonych, pokojowych, ratowniczych, humanitarnych oraz działaniach prowadzonych w celu zapobiegania aktom terroru, lub usuwania ich skutków, a także siłami wydzielonymi do wsparcia administracji rządowej i samorządowej w przypadku wystąpienia niemilitarnych sytuacji kryzysowych”.
Można więc przypuszczać, że szef Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia będzie również po reformie w czasie pokoju dowodzić faktycznymi działaniami wojsk w różnego rodzaju kontyngentach poza granicami kraju, jak również może dowodzić operacjami w czasie konfliktu (do czasu powołania Naczelnego Dowódcy Rodzajów Sił Zbrojnych).
Tutaj o mianowaniu będzie decydował tylko Minister Obrony Narodowej. Natomiast Prezydent RP nie będzie miał na to żadnego wpływu, podobnie jak w przypadku powoływania na stanowisko szefa Inspektoratu/Dowództwa Wsparcia SZ. A przecież Inspektorat ten ma być również wyniesiony na „poziom strategiczno-operacyjny”.
Kto będzie odpowiadał za szkolenie wojsk?
Z ujawnionych obecnie założeń reformy SKiD SZ wynika, że duże zamieszanie może się pojawić również w procesie szkolenia wojsk. MON planuje bowiem stworzenie Inspektoratu Szkolenia i Dowodzenia, który przejmie zadania Dowództwa Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, a jednocześnie będzie koordynował kwestie szkoleniowe. Tymczasem wcześniej DO RSZ jedynie planowało, organizowało i prowadziło ćwiczenia, a nie samo szkolenie w poszczególnych jednostkach.
To zadanie prowadziły przed 1 stycznia 2014 r. dowództwa Rodzajów Sił Zbrojnych (były tam specjalnie wydzielone szefostwa szkolenia), a później Dowództwo Generalne RSZ. Przypomnijmy, że drugim w kolejności, wymienianym zadaniem DG RSZ jest: „planowanie, organizowanie i prowadzenie szkolenia podległych jednostek wojskowych i związków organizacyjnych Sił Zbrojnych”. Równoległy nadzór nad szkoleniem prowadzi również obecnie szef Sztabu Generalnego WP – w ramach nadzoru nad ogólną i operacyjną działalnością Sił Zbrojnych.
Jak na razie nie wiadomo, co chce osiągnąć Ministerstwo Obrony Narodowej w tej konkretnej sprawie. Jeżeli Inspektorat Szkolenia i Dowodzenia rzeczywiście przejmie zadania szkoleniowe w jednostkach wojskowych to rola Rodzajów Sił Zbrojnych zostanie ograniczona tak naprawdę tylko do działań logistycznych. A przecież do tego jest wyznaczony Inspektorat Wsparcia Sił Zbrojnych.
Nie wiadomo więc, jak zamierza się teraz realizować zasadę „force user - force provider” czyli „szkolisz-dowodzisz”. Była ona zachowana szczególnie w przypadku Wojsk Specjalnych pomimo reformy SKiD SZ z 2014 r. Teraz wszystko wskazuje, że znowu ktoś chce wyprowadzić pion szkolenia poza dowództwo Wojsk Specjalnych. I nie tylko.
A rozwiązanie mogłaby być przecież bardzo proste. Można np. zadecydować by: szkolenie w jednostkach było prowadzone samodzielnie przez poszczególne Rodzaje Sił Zbrojnych, a nadzorem tego procesu oraz nauką działań połączonych zajmował się znajdujący wyżej w hierarchii Sztab Generalny WP.
Podobna prostota powinna cechować system dowodzenia. Planowany jako oddzielny twór – Inspektorat Szkolenia i Dowodzenia – mógłby stać się po prostu częścią Sztabu Generalnego. Szef Inspektoratu mógłby być wtedy jednym z zastępców szefa Sztabu Generalnego, który – stając się Naczelnym Dowódcą Sił Zbrojnych – nie musiałby przechodzić do nieznanej sobie na co dzień instytucji. Co więcej mógłby łatwiej rozbudowywać Inspektorat Szkolenia i Dowodzenia swoimi ludźmi ze Sztabu Generalnego, gdyby zaszła taka potrzeba.
Ktoś jednak wyraźnie utrudnia proces ograniczania liczby tworów organizacyjnych w strukturze kierowania i dowodzenia Siłami Zbrojnymi.
Sukces, czy tylko strata pieniędzy?
Do dzisiaj nie wiadomo, ile kosztowała reforma SKiD SZ z 2014 r. i ile będzie kosztowało teraz jej anulowanie. Tym, czego nie uda się na pewno odwrócić, jest wiedza, jaka odeszła wraz ze specjalistami, którzy razem z dowództwami RSZ „rozpłynęli” się po różnych miejscach w całych Siłach Zbrojnych lub odeszli na wcześniejszą emeryturę (przez wiele miesięcy opłacani za nie robienie niczego). Przerwano również ciągłość działań, czego najlepszym przykładem są zlikwidowane kancelarie i dokumentacja, którą trzeba będzie często odtwarzać lub tworzyć od początku.
Teraz szykuje się podobna rewolucja i powinno się zrobić wszystko, by nie powtórzyć błędów poprzednich „reformatorów”. Ministerstwo Obrony Narodowej nie informuje jednak jak na razie o planach przeprowadzenia ćwiczeń symulacyjnych, sprawdzających funkcjonowanie obecnie tworzonych struktur. Nie planuje się też (przynajmniej oficjalnie) zewnętrznego audytu, który być może wyjaśniłby wątpliwości odnośnie funkcjonowania w wielu miejscach systemu szkoleniowego lub kadrowego. Tymczasem zgodnie z zapowiedziami efekty wdrożenia obecnych zmian w SKiD SZ mają już być widoczne od 2018 roku.
Zamieszanie, jakie się być może pojawi, spowoduje, że po dojściu do władzy nowej ekipy politycznej znowu rozpocznie się zmiana SKiD SZ. Niestety jedynym miejscem, gdzie takie ciągłe reformy wzbudzają wielką radość, jest Kreml.
Obserwator
Nawiązując do opinii autora chcę zwrócić uwagę, iż w MON istnieje pion polityki obronnej, podlegający wiceministrowi Szatkowskiemu. Ten pion realizuje m.in zadania związane z udziałem RP w procesie planowania obronnego NATO i UE. Tak więc wzmocnienie tego pionu jest jak najbardziej zasadne. Ustawienie go w pozycji nadrzędnej (nawet w stosunku do SG WP) jest zadaniem pierwszoplanowym.
ZIBI
Ciekawe stwierdzenie. Jednak pragnę przypomnieć że Szefa SG WP mianuje Prezydent a podsekretarza stanu Kto?. Dojdzie do kuriozalnej sytuacji w której pierwszy żołnierz "podlega" - właśnie Komu? Znowu rozbudujemy piony na czas pokoju a w czasie kryzysu - będzie jazda.
NICK
Przecież obecny system poza logistycznym wsparciem , to odwzorowanie systemu PRL, tylko nazwy inne. Zamiast GZSzB Inspektorat Szkolenia i Dowodzenia i taką samą rolę będzie maił do realizacji. Ale to i tak znacznie lepszy system niż ten, który wymyślił "strateg" gen. Koziej.
NICK
Czy za wprowadzenie niepotrzebnego zamętu w systemie dowodzenia i kierowania SZ w 2014 roku, ktokolwiek poniesie konsekwencje? Sposób wprowadzenia i czas - to działanie na szkodę państwa Polskiego. Z chwilą rozpoczęcia prac przez BBN, sztab generalny odżegnał się od tego pomysłu i nie uczestniczył w tych pracach (za czasów gen. CIENIUCHA). Więc nie było cichego przyzwolenia.
Celny
To kto przejmie dowództwo w razie kryzysu? A...e
*.*
Ze schematu wynika że, operacjami połączonymi ma dowodzić dowództwo równorzędne dla dowództw rodzajów SZ.
Trw
Systemowy demontaż polskiej armii...
r44
ciekawy materiał . Autor nie krytykancko ale krytycznie próbuje ocenić propozycje nowego systemu. To temat rzeka.Autor porusza istotną kwestię kosztów finansowych kolejnej reformy oraz czasu jej przeprowadzenia - vide konflikt na Ukrainie , zagrożenie ze strony FR.Kluczowym dla powodzenia nowej struktury będzie precyzyjne określenie kompetencji nowych struktur- kto ma jakie prawa a jakie obowiązki. Nieporozumieniem jest rozwiązanie kiedy w czasie P jest KANDYDAT na ND a nie wyznaczony już ND. prowadzenie działań na szczeblu strategiczny i operacyjnym nie zaczyna się z chwilą oddania pierwszego strzału a dużo wcześniej. planowanie i dowodzenie operacja obronną - do tego jest przeznaczone NATO-skie Joint Force HQ z Brunnssum, chyba że dopuszczamy mozliwość nie angażowania się NATO na naszą korzyść.
Aurelisz Drugi Starszy
No to powiem wam kochani, że za poprzedniego systemu był Główny Zarząd Szkolenia Bojowego który w czasie W. przekształcał się w Dowództwo Frontu Polskiego. I właśnie ten zarząd nadzorował planował i organizował szkolenie. Dlatego miał największe kompetencja w ocenie zdolności dowództw i wojsk jako dowództwo w czasie W.
SAS
I co z tego, skoro w polu dowodzili Rosjanie,a polska komórka miała tylko przygotować żołnierzy.
Szymon
No właśnie. Nie rozumem, czemu nie mogłoby tak być i dzisiaj? Szef Sztabu Generalnego to nie jest najlepszy kandydat na Naczelnego Wodza
Szept
Reforma goni reformę a w naszej armii jak był burdel tak dalej jest. Po co znów dzielić armię na rodzaje wojsk jak tego wojska mamy ok 80k z czego sił zdatnych do walki 30-40k - odpowiedź jest prosta, bo trzeba stołki sowim pupilom zapewnić. Generałów mamy tylu że powinniśmy każdą wojnę wygrać, na 1 generała w Polsce przypada 800 żołnierzy, a w takich np Chnach 13k. Moim zdaniem nieważne kto w Polsce zdobędzie władzę będzie utrwalał obecną sytuację, która zapewnia połowie stanu armii tzw ciepłe posadki. Będzie tak z 2 powodów. Po pierwsze wszystkie partie mają siostrzeńców, szwagrów i kolegów którym trzeba zapewnić byt. Po wtóre nikt na szczytach władze nie wierzy aby zagrażał nam konflikt zbrojny, więc gremialnie mają wywalone na obronność. PIS nie stanowi tu żadnego wyjątku, gdyby Kaczyński naprawdę wierzył że nam coś grozi to na czele MON nie postawił by Maciarewicza bo nawet dziecko wie że Maciarewicz jeszcze niczego nie zbudował za to do bałaganienia nadaje się idealnie. Uważam że wszyscy podzielają opinię, iż skoro nie posiadamy ropy czy złota, a posiadamy prawie 40 mln malkontentów to nikt normalny nas nie zaatakuje. Pozdrawiam.
zukosa
Moze i racja, tyle ze zaatakowac moze nas ktos nienormalny. Przynajmniej tak bylo do tej pory...
As
Mimo że żołnierze składają jedną przysięgę, to i tak dzieli ich się na Polaków i niepolaków. Jedni do awansu inni do pomiatania. Zawsze chciałem być żołnierzem, dziś już nie. Chyba nie jestem jedyny na którym mundur już nie robi wrażenia, choć zainteresowanie sprzętem zostało.
Marek1
Sabotaż struktur dowódczych(i nie tylko) WP trwa bez względu na zmiany ekip rządzących. Można się tylko spierać KTO(która opcja polit) bardziej szkodził/szkodzi zdolnościom obronnym RP ...
Kędzierzawy
Jeśli chodzi o role prezydenta to tylko zatwierdzenie status quo. Adrian i tak nie ma żadnej faktycznej zwierzchności na wojskiem.
mc
Niestety za to "zamieszanie" odpowiada nasza obecna Konstytucja. Nic nie jest doprecyzowane, przepisy (Konstytucji) są sprzeczne - jeśli za MON odpowiada Prezydent, to on powinien wskazywać Ministra Obrony Narodowej, itd., itd. Na to wszystko nakłada się chęć poszczególnych polityków, do podporządkowywania sobie wszystkiego, i ustanawiania praw nienależnych. Ale gdzieś jest początek - właśnie w Konstytucji. A co do "niekończącej się reformy" - od wielu lat czytam i słyszę wypowiedzi wojskowych, że w naszej armii jest za mało Indian, a za dużo Wodzów. Reforma sprzed 3 lat doprowadziła ten stan (za dużo Wodzów) do skrajnego absurdu - sztaby, sztaby i jeszcze raz sztaby. No i ta nasza liczba generałów - w naszej armii 1 (słownie:jeden) generał przypada na niewielu ponad 800 żołnierzy. W armii włoskiej 1 na 5 200 żołnierzy (jest ich 50-dziesięciu - generałów). A w armii amerykańskiej ? 40 generałów na 1,4 mln żołnierzy.
Li
Wybacz, ale co do armii amerykańskiej podajesz błędne dane. Źródłem tego błędu jest inna nomenklatura. W anglojęzycznym nazewnictwie "general" to generał 4-gwiazdkowy. A reszta stopni generalskich (w USA: gen. major, gen. lieutenant, gen. brigadier ; w GB tylko gen. major i gen. lieutenant, brigadier nie jest tam stopniem generalskim) jest określana mianem "General officers". A tych wszystkich generałów ( w polskim znaczeniu tego słowa) jest między 800 a 900 :-)
Max Mad
A armii Amerykańskiej jest rzeczywiście 40 Generałów ale CZTEROGWIAZDKOWYCH a w armii Polskiej nie ma takiego nawet jednego. Nie wiem czemu ta informacja o tych niby "40 generałach w całej armii" ciągle żyje, przecież to wierutna bzdura a mimo to ciągle powtarzana.
Obserwator
Dane dotyczące liczby generałów w SZ Włoch i USA są wyssane z palca.
tuis
Tak jak autor tego artykułu też zwróciłem uwagę że totalne rozbicie stryktury dowodzenia polską armia dziwnym trafem zbiegło się z wybuchem wojny na Ukrainie. Czy faktycznie to był wyłącznie "dziwny" zbieg okoliczności? Aż strach pomyśleć co by było gdyby wtedy zaczęła się wojna polsko-ruska.
Max Mad
Nie było totalnego rozbicia tylko spore zamieszanie. Za to konflikt trwa przecież do tej pory i ponownie dochodzi do "reformy" dowodzenia. Zasadźmy foliową czapeczkę i zadajmy pytanie, zbieg okoliczności?
CB
Za mało mamy zamieszania ze sporami kompetencyjnymi między prezydentem a premierem czy MSZ. Wprowadźmy jeszcze zamieszanie między prezydentem, a dowódcami i MON. A najlepiej ogłośmy od razu AM naczelnikiem państwa i będzie mógł robić co chce (o ile już nie robi...).
Edmund
My nie tylko wymyślamy koło od nowa, ale staramy się aby było tak krzywe, jak to tylko jest możliwe np. poprzez zaspokojenie najróżniejszych grup interesu, urzędników najróżniejszego rodzaju. Przy wojskach operacyjnych wszystkich rodzajów w ilości 35 tysięcy, cała armia powinna liczyć nie więcej niż 70 tysięcy. Ta nadwyżka w ilości 30 tys. urzędników to właśnie wskaźnik przerostu biurokratycznego, który domaga się stanowisk i komplikuje strukturę organizacyjną.
jk
osłabia mnie to nasze podejście polegające na ciągłym wymyślaniu koła od nowa. Zrobić krótkie porównanie istniejących systemów dowodzenia w róznych krajach, wybrać najlepszy i zaimplementować z ew. niewielkimi zmianami.
Tomasz
Można np. wziąć pod uwagę system dowodzenia Singapuru, który powstał przy udziale specjalistów z Izraela i zarządza 70 tysięczną armią.
witte
Czy pisząc: "Nie wiadomo więc, jak zamierza się teraz realizować zasadę „force user - force provider” czyli „szkolisz-dowodzisz”." jest Pan pewien że wie pan o co w tym chodzi? "Force user" to organ operacyjny ( np.dowództwo takie jak COM, COP itp) wykorzystujący operacyjnie pododdziały/oddziały wyszkolone i dostarczone (przekazane CHOP-em) prze "force provider'a" i nie ma to nic wspólnego z zasadą " szkolisz-dowodzisz-odpowiadasz" która ta odzwierciedla ideę procesu szkolenia tych pododdziałów i zasadę odpowiedzialności dowódcy za poziom wyszkolenia.
Kuba
Tak jak proponouje autor - oba inspektoraty do SG. A na miejsce DO RSZ zrobić komórkę podległą po SG typu centrum operacyjne/kolegium połączonych sztabów.