Reklama

Geopolityka

Koniec "strategicznej cierpliwości" USA ws. Korei Północnej

Fot. D. Myles Cullen / The White House
Fot. D. Myles Cullen / The White House

Wiceprezydent USA Mike Pence oświadczył, że wszystkie opcje są możliwe, jeśli chodzi o kryzys wokół Korei Płn., ale zaznaczył, że USA są zdeterminowane, by współpracować z Japonią, Chinami i Koreą Płd. w celu znalezienia pokojowego rozwiązania. Stwierdził też, że kończy się era „strategicznej cierpliwości”, jak często określano doktrynę administracji Baracka Obamy.

"Era strategicznej cierpliwości skończyła się i w sytuacji, gdy wszystkie opcje są na stole prezydent (Donald) Trump jest zdeterminowany, by blisko współpracować z Japonią, Koreą Południową, ze wszystkimi naszymi sojusznikami w regionie, i z Chinami w celu znalezienia pokojowego rozwiązania oraz denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego" - powiedział Pence w Tokio przed roboczym lunchem z premierem Japonii Shinzo Abem.

"Doceniamy trudny czas, w którym żyją mieszkańcy Japonii, w obliczu coraz częstszych prowokacji na Morzu Japońskim" - zauważył amerykański wiceprezydent, odnosząc się do wystrzeliwanych pocisków przez Koreę Północną, które zwykle wpadają do tego akwenu. "Jesteśmy z wami na sto procent" - zapewnił.

Premier Abe również zaapelował o "pokojowe rozwiązanie" kryzysu północnokoreańskiego. "Jest niezwykle ważne, aby prowadzić działania dyplomatyczne i szukać pokojowego rozwiązania" - podkreślił japoński premier. "Jednocześnie dialog dla samego dialogu nie ma żadnej wartości i konieczne jest wywieranie nacisku" - dodał.

Wiceprezydent USA przybył do Japonii z Korei Południowej w ramach rozpoczętej w niedzielę 10-dniowej podróży po Azji, do której dochodzi, gdy napięcie w regionie jest coraz większe. Korea Płn. dokonała próby wystrzelenia pocisku balistycznego na krótko przed wizytą Pence'a w Seulu.

Władze północnokoreańskie kontynuują program jądrowy i próby rakietowe mimo zakazujących rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ i międzynarodowych sankcji. Zapowiadają też budowę międzykontynentalnej rakiety balistycznej, która mogłaby dosięgnąć terytorium USA. Administracja Trumpa traktuje Koreę Północną jako jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla bezpieczeństwa USA. Dlatego priorytetami są zarówno budowa zdolności odstraszania w regionie (w tym poprzez wysłanie lotniskowcowej grupy bojowej), jak i bardziej długoterminowe działania - w tym wzmacnianie obrony przeciwrakietowej terytorium Stanów Zjednoczonych.

JP/PAP

Reklama

Komentarze (4)

  1. jancio

    Czyżby nowy konflikt nam się na świecie rysował - pytanie na czasie . Awantura kolejny raz wywołana przez supermocarstwo nie unikniona . Cel hegemonia bez pokrycia - Chiny słusznie zauważyły iż motyw przewodni TRAMPA , to awantury USA ?

    1. pawal

      awantury to tylko ruskie wszczynają - a to jest bezpieczeństwo świata !!! paniemał ?

  2. herod

    Powiedzmy dlaczego tak sie zaognilo. USA i KRLD podpisaly kiedys, za czasow Kim Dzong Ila, umowe o rezygnacji z programu atomowego w zamian za pomoc zywnosciowa. KRLD wypelnila swoja czesc umowy tj. zburzenie wiezy chlodniczej reaktora w Jongbjon, tym samym unieruchamiajac reaktor. USA nie wywiazaly sie z umowy pietrzac kolejne zadania i koncesje. Dwa razy nie dadza sie oszukac.

  3. Logik007

    Najwyższy czas zakończyć sprawę Korei Północnej, przecież to nie jest jakaś wielka operacja. USA powinno zniszczyć wszystkie cele strategiczne powiązane z produkcją broni atomowej, elektrownie, lotniska, zatopić okręty podwodne i nawodne. No i przede wszystkim zaorać cały ten pas przygraniczny, w którym jest rozstawiona artyleria mogąca sięgnąć Seulu - tu tez wystarczy trochę ładunków kasetonowych, ew pare tych MOAB które ostatnio przetestowali bojowo. No i oczywiście bombardowanie wszystkich znanych kryjówek i siedzib Kima, przy odrobinie szczęścia i jego i cała wierchuszkę uda się zlikwidować. Nie wiem zupełnie czemu USA nie zrobiła tego już z 20 lat temu.

  4. yaro

    Podoba mi sie tutaj stanowisko Chin. Ich prezydent dobrze powiedział, żeby amerykanie przestali machac szabelką chyba, że chcą wziąć na siebie odpowiedzialność za odpowiedź Korei Północnej na ewetulany atak. Jeden z Rosyjskich polityków zaznaczył, że pomimo strategicznej przewagi, USA nie będzie w stanie obronić ani swojej bazy wojskowej w okolicy, ani Seulu przed atakiem odwetowym. A do takiego by doszło w przypadku działań wojennych. Także słowa Chin mówiące o prysznicu z zimnej wody sa jak najbardziej na miejscu.

    1. gość

      Tobie ogólnie to zawsze podoba sie wszystko co wywodzi sie z komunistycznych krajow począwszy od Rosji a na Chinach kończąc. Mnie stanowisko Chin sie nie podoba - szalony Kim jest ich wytworem, dziala za ich przyzwoleniem i widocznie na rękę im jest wariat w rejonie strzelajacy na lewo i prawo rakietami.

    2. zyg

      "jeden z rosyjskich polityków" .. to brzmi "wiarygodnie". Prezydent Republiki Chin Tsai Ing-wen nie wypowiedziała się specyficznie odn potencjalnego kierunku akcji USA wobec KRLD a jedynie wyraziła zaniepokojenie nieodpowiedzialnymi poczynaniami Kima oraz podkresliła konieczność de-nuklearyzacji płw Koreańskiego. Natomiast gensek Komunistycznej Partii Chin Xi Jingpin powiedział iż "ma nadzieję na rozwiązanie pokojowe" a oficjalna gazeta KPCh ostrzegła przed "potencjalnymi konsekwencjami akcji militarnej". Co ciekawe do płynącej w stronę Korei amerykańskiej Grupy Bojowej dołączyły niszczyciele japońskie. Japonia posiada obecnie drugą najsilniejszą flotę świata a jakościowo, technologicznie i pod wzgl wyszkolenia prawdopodobnie najlepszą .

    3. krzysiek84

      Oczywiście; wina USA. Wydaje mi się, że to nie Stany strzelają bronią jądrową w kierunku Kima, a głowice ich rakiet nie toną w wodach przybrzeżnych jego państewka. Korea Płn. powinna być już dawno zaorana, ale co zrobić z milionami uchodźców i przemysłem poziomu końca XIX wieku. Analogiczna sytuacja do Rosji tylko niektóre tereny tego "państwa" są na poziomie neolitu.

Reklama