Reklama

Geopolityka

ISIS i Al - Kaida jednoczą siły. Cel: Liban

  • <p>Fot. Wikimedia</p>
    <p>Fot. Wikimedia</p>

Starcia między Hezbollahem a Frontem al - Nusra, do jakich doszło w niedzielę 5 października br. sugerują, że Liban jest kolejnym państwem w regionie, które jest zagrożone ofensywą sunnickich fundamentalistów. Trwająca od trzech lat wojna domowa w Syrii może się przenieść na sąsiednie kraje. Istnieje realna groźba nasilenia napięć między różnymi ugrupowaniami w Libanie, mających afiliacje w sąsiednich krajach arabskich, co w dalszej perspektywie może doprowadzić do destabilizacji całego regionu.

Próby uwikłania Libanu w poważniejszy konflikt nasiliły się na początku 2014 roku. Chociaż zamachy bombowe miały miejsce już wcześniej, ataki rakietowe zwiększyły swoją częstotliwość w styczniu tego roku. 17 stycznia 2014 co najmniej siedem osób zginęło, a 15 innych zostało rannych na skutek ostrzelania rakietami sannickiego miasta Arsal. Powiązany z Al - Kaidą Front al - Nusra oficjalnie przyznał się do zamachu jaki miał miejsce 2 lutego w mieście Hermel będącym bastionem Hezbollahu. W wyniku wybuchu samochodu pułapki w mieście znajdującym się na północy Libanu, zginęły co najmniej trzy osoby. 4 marca 2014 roku na Dolinę Bika spadły trzy rakiety Grad odpalone z terytorium Syrii. Podobna sytuacja miała miejsce 25 kwietnia 2014. Trzy rakiety spadły na wioskę Al - Kaa w Dolinie Bika.

Równolegle z rozpoczęciem przez siły amerykańskie i ich sojuszników nalotów na Irak i Syrię, dżihadyści rozpoczęli ofensywę na granicy syryjsko - libańskiej. 2 sierpnia 2014r. doszło do starć w Arsal, które od wybuchu w 2011r. wojny domowej w Syrii stało się miejscem schronienia dla kolejnych napływających tam syryjskich uchodźców. Islamiści zaatakowali posterunek policji w Arsalu, uwalniając zatrzymanych wcześniej Syryjczyków. W wyniku interwencji armii libańskiej, która użyła artylerii i czołgów, zginęło 11 terrorystów , 3 cywilów oraz 8 żołnierzy. Istotnym wydarzeniem tego dnia było porwanie 16 członków libańskich sił bezpieczeństwa. Według źródeł w Bejrucie terroryści przybyli z okolicznych obozów dla syryjskich uchodźców. W uwolnienie członków libańskich sił bezpieczeństwa zaangażowali się Katarczycy, ale negocjacje zerwane zostały przez rząd libański, a do chwili obecnej dżihadyści zabili dwóch porwanych. Do ataków na wojsko doszło także w Wadi Hmayyed, gdzie zginęło 2 żołnierzy pilnujących punktu kontrolnego oraz w Trypolisie, gdzie raniono dwóch kolejnych.

Syryjskie wojska rządowe podległe reżimowi Baszira al - Assada w Damaszku, kilkakrotnie atakowały już cele w okolicy Arsal przy użyciu artylerii i śmigłowców bojowych, zaś wokół miasta aktywnie działają bojówki szyickiego Hezbollahu. Wśród tych, którzy znaleźli schronienie w Dolinie Bekaa, znalazło się wielu sunnickich bojowników. Wydarzenia z początku sierpnia były jednymi z najpoważniejszych incydentów na granicy Syrii i Libanu, jakie miały miejsce od wybuchu wojny domowej w Syrii i jednocześnie motorem napędowym dalszej eskalacji konfliktu.

W dniach 30 i 31 sierpnia br. na Wzgórzach Golan doszło do regularnych starć pomiędzy Frontem al - Nusra a wielonarodowym komponentem sił ONZ UNDOF, podczas których do niewoli islamistów trafiło 43 żołnierzy z Fidżi. W zamian za ich uwolnienie, al - Nusra domaga się skreślenia przez ONZ z listy organizacji terrorystycznych. Ponadto co najmniej 18 osób zginęło w niedzielę 5 października we wschodnim Libanie podczas starć między szyickim Hezbollahem a sunnickim Frontem al - Nusra, który przypuścił ofensywę na bazy Hezbollahu. 

Czerwonym kolorem zaznaczono tereny kontrolowane przez ISIS. Stan na 4 października. Fot. Wikipedia.

Hezbollah zarzewiem sunnickiej ofensywy

Bojownicy z Frontu al - Nusra, podobnie jak Państwo Islamskie i szereg innych sunnickich organizacji terrorystycznych walczących w Syrii, uznają Hezbollah za jednego ze swoich głównych wrogów. Hezbollah popierający reżim Baszara el -Asada ma bowiem w tym kraju własne bojówki wspomagające rządową armię. Doprowadziło to do napięcia w samym Libanie, w którym przeciwko szyickiej organizacji zaczynają protestować miejscowi sunnici.

Ludność sąsiadującego z Syrią Libanu składa się z kilkunastu grup wyznaniowych i etnicznych, przy czym największe stanowią szyici oraz sunnici (równo po 27%). Wraz z pogłębianiem się kryzysu w Syrii, z tego kraju przybyło według różnych szacunków nawet do 1,2 mln uchodźców, którzy w dużej części są sunnitami. Istotnym dla Libanu staje się więc konflikt szyicko - sunnicki, przy czym największym wrogiem dla tych drugich jest Hezbollah. Ta libańska partia polityczna islamskich szyitów od początku istnienia jest wspierana i finansowana przez Iran oraz Syrię, natomiast przez USA i Izrael uznawana za organizację terrorystyczną. Unia Europejska wpisała ją na listę organizacji terrorystycznych w reakcji na zamach w Burgas z 2012 roku, ale jednocześnie pragnie utrzymać dialog ze współtworzonym przez Hezbollah libańskim rządem. Przy coraz większym znaczeniu sunnitów, może się więc stać ta organizacja niewygodna dla pozostałych koalicjantów. Ideologia Hezbollahu jest silnie izraelska i antyzachodnia, a jej manifest zakłada ustanowienie w Libanie republiki islamskiej na wzór Iranu. Niemniej przywódcy starają się robić wrażenie ugrupowania umiarkowanego. Duchowy przywódca Hezbollahu szejk Mohammed Hussein potępił zamach na World Trade Center, a przywódcy Partii Boga wielokrotnie podkreślali, że są dalecy od fanatyzmu reprezentowanego przez Al-Kaidę. Ta najbardziej wpływowa partia szyicka w Libanie cieszy się poparciem przede wszystkim ubogiej ludności wiejskiej i miejskiej, której sytuacja ekonomiczna od wielu lat się nie poprawia, a wręcz pogarsza. Fakt ten mogą wykorzystać islamscy fanatycy, którzy będą próbowali przyciągnąć ubogą część libańskiego społeczeństwa na swoją stronę, jak ma to miejsce w Syrii i Iraku.

Elity polityczne Libanu zaczynają dostrzegać, że rząd stopniowo traci kontrolę nad masą społeczną tego kraju, która zawsze była pełna skrajności. Ale nie tak wielkich jak teraz. Wielu sunnitów oskarża rząd o naruszenie neutralności wobec wojny domowej w Syrii.

W największych miastach Libanu coraz bardziej zauważalne jest napięcie potęgowane dodatkowo przez działania wobec sunnickich uchodźców z Syrii. W 45 przygranicznych gminach wprowadzono wobec uchodźców godzinę policyjną, ograniczając Syryjczykom czas na zakup żywności czy lekarstw. Libańska armia wykonuje naloty na obozy syryjskich uchodźców, aresztując wiele osób podejrzewanych o przynależność do Al - Kaidy czy Frontu al - Nusra. Drastyczne działania w tych obozach spowodowały głęboki gniew wśród sunnickiej społeczności i spotęgowały nienawiść do libańskich władz, co z pewnością jest wykorzystywane przez islamskich ekstremistów.

Brygady Abdullaha Azzama nową siłą w Libanie

Podczas gdy sam Hezbollah jest zaangażowany po stronie Assada, zdaniem źródeł izraelskich wyłoniła się grupa, która zamierza zostać nową islamską siłą w Libanie. Według centrum informacyjnego Meir Amit w Tel Awiwie, Brygady Abdullaha Azzama (AAB) są islamską siatką ideologicznie powiązaną z globalnym dżihadem, wraz z Bractwem Muzułmańskim i Al - Kaidą. Ameryka umieściła tę organizację na liście grup terrorystycznych w 2010r. AAB ostro rywalizuje z Hezbollahem na terenie całego Libanu, potępiając Partię Boga za udział w wojnie przeciwko sunnitom. W lipcu 2013r. organizacja przyznała się do odpowiedzialności za atak na pojazd jednego z przywódców Hezbollahu na granicy libańsko - syryjskiej, natomiast 4 grudnia ubiegłego roku bojownicy AAB zastrzelili jednego z najważniejszych dowódców wojskowych struktur Hezbollahu Hassana al - Lakisa. Brygady Abdullaha Azzama dokonały również w listopadzie 2013r. spektakularnego zamachu na ambasadę Iranu. W wyniku dwóch eksplozji zginęły 23 osoby (w tym irański attaché kulturalny Ebrahim Ansari), natomiast 146 osób zostało rannych.

Brygady Azzama Abdullaha działają również w palestyńskich obozach dla uchodźców, szczególnie w Ein al - Hilweh. Według założyciela grupy Saleha al-Qaraawiego ich misją jest inicjowanie ataków terrorystycznych przeciwko Izraelowi z terytorium Libanu, jak czynił to w przeszłości Hezbollah. Zdaniem izraelskich mediów AAB dokonała w sierpniu bieżącego roku ataku rakietowego na Izrael. Organizacja ogłosiła także dżihad przeciwko siłom pokojowym ONZ stacjonującym w południowym Libanie. Al - Qaraawi oznajmił, że aktywność Brygad Abdullaha Azzama nie będzie ograniczona do rakietowego ostrzału Izraela, natomiast grupa ma w zanadrzu różne posunięcia taktyczne, które mają zaskoczyć wroga. Ta wypowiedź może sugerować, że grupa podjęła współpracę z podobnie działającymi grupami poza Libanem, a więc Al - Kaidą i Państwem Islamskim.

ISIS i Al-Kaida jednoczą siły

Amerykanie wraz z sojusznikami przeprowadzili od początku sierpnia 250 nalotów w Iraku, a od połowy września - 80 nalotów w Syrii, jednak coraz częściej w tych krajach podnoszą się głosy, że bombardowania w minimalnym stopniu szkodzą samozwańczemu kalifatowi stworzonemu przez radykałów w zachodnim Iraku i wschodniej Syrii. Islamiści sprawnie przenoszą swoje bazy, ukrywają się wśród cywilów, przestają korzystać z komórek i zdejmują czarne flagi. Amerykańskie naloty na cele Państwa Islamskiego są nieskuteczne, bowiem radykałowie nie stracili żadnego z zajętych wcześniej miast. Naloty amerykanów oraz ich sojuszników zamiast spektakularnych sukcesów, przyniosły jeszcze większy powód do zmartwień albowiem doszło do sytuacji, przed którą przestrzegałem w analizie „ISIS zmienia geopolitykę Bliskiego Wschodu” (21.08.2014r.). Pod presją swoich członków Al - Kaida oraz Państwo Islamskie wspólnie wyruszają na misję, której celem jest odparcie ataku „krzyżowców” na islam.

Kalifat
Na mapie zaznaczono postulowany przez ISIS zasięg Kalifatu islamskiego. Fot. ripsonar.wordpress.com

Przywódca Frontu al - Nusra Mohammed al - Golani wydał dla mediów oświadczenie, w którym podkreślił, że „muzułmanie nie będą biernie się przyglądać, jak ich synowie są bombardowani, dlatego zjednoczą siły w walce z zachodem”. Groził również zachodnim przywódcom odwetem, sugerując jednocześnie atak w państwach zachodnich: „zapłacicie najwyższą cenę. Zajrzymy do serc waszych domów”. Ten jeszcze nieformalny sojusz potwierdziły między innymi brytyjski Guardian, amerykańska stacja CNN, libański Daily Star oraz Russia Today.

Przywódca Al - Kaidy Ayman al - Zawahiri widząc postępy Państwa Islamskiego prawdopodobnie doszedł do wniosku, że samotna walka spowoduje długotrwałe działania, które nie przyniosą pożądanych efektów. Dlatego zgodził się na sojusz z al - Baghdadim, co zostało entuzjastycznie przyjęte. Mimo licznych nalotów, utrzymano wszystkie strategiczne miejsca, przy czym poczyniono postępy między innymi w stolicy Iraku - Bagdadzie oraz praktycznie przejęto kontrolę w syryjskim mieście Kobane, dzięki czemu dżihadyści kontrolują większą część granicy turecko - syryjskiej.

Analitycy podkreślają, że mimo twierdzeń służb zachodnich nie należy rozróżniać grup Frontu al - Nusra oraz Khorasan, tylko uznać je za jednolitą organizację o nazwie Al - Kaida. Różnice pomiędzy ISIS a Al - Kaidą nie wynikają z ideologii, a jedynie taktyki działania. Głównym celem jest stworzenie państwa islamskiego obejmującego świat arabski, a wrogiem są kraje zachodnie oraz wyznawcy innych religii. Al - Nusra powstała podczas trwającej już trzy lata wojny domowej w Syrii na bazie bojowników przybyłych z innych krajów, natomiast Khorasan jest grupą doświadczonych agentów Al - Kaidy. Z pewnością do tego sojuszu przystąpiła również libańska komórka Brygady Abdullaha Azzama, dzięki czemu możliwości tego sojuszu będą sięgać daleko poza granice Syrii i Iraku. Działania dżihadystów będą się odbywały według ustalonych i sprawdzonych schematów. Zamachy bombowe oraz szybkie rajdy małych związków taktycznych będą poprzedzały większą ofensywę. W ten sposób przejęto kontrolę w irackim Mosulu oraz syryjskiej ar - Rakce. Zamachy bombowe poprzedzały ofensywy, które aktualnie prowadzone są w kierunku Bagdadu oraz granic syryjsko - tureckiej i syryjsko - libańskiej. Państwo Islamskie od początku prowadzi taktykę, w myśl której stara się opanować miejsca strategiczne ekonomicznie (rafinerie w Iraku i Syrii), logistycznie (przejścia graniczne i główne drogi) oraz militarnie, dzięki czemu mogą kontrolować kolejne tereny.

Liban kolejnym frontem

Sojusz Państwa Islamskiego i Al - Kaidy nie będzie na tyle silny, aby pozwolić sobie na działania wymierzone w potęgi militarne, czyli Izrael, Turcję czy Egipt. Z pewnością priorytetem będzie przejęcie kontroli na granicach Syrii z Turcją i Libanem. Pozwoli to na sprzedaż ropy na czarnym rynku, swobodny przepływ ludzi oraz towarów, w szczególności broni. W dalszym ciągu istotny będzie napływ bojowników z zagranicy oraz zyskiwanie sojuszników na terenach kontrolowanych. Z pewnością świat arabski czeka ofensywa medialna ze strony ISIS jak i Al - Kaidy. Działania militarne w dalszym ciągu będą polegały na uderzeniach w strategiczne miejsca w Syrii oraz Iraku (Aleppo i Homs w Syrii oraz Bagdad w Iraku). Działania z pierwszych dni października pokazują, że kolejnym kierunkiem ofensywy będzie Liban. Media libańskie donoszą, że dżihadyści dokonali już przegrupowania na granicy libańsko - syryjskiej. Istotnym celem z logistycznego punktu widzenia będzie przejęcie kontroli w libańskich miastach Arsal i Balbek, co pogorszy sytuację Hezbollahu, dla którego te miasta są centrum dowodzenia w całym regionie granicznym. Kolejnym kierunkiem działań będzie również region miasta Qalamoun znajdującego się 5 km na południe od Trypolisu. Zdaniem Hezbollahu w tej prowincji inicjowane są przez ISIS i al - Nusrę działania zaczepne. Przejęcie kontroli nad tą prowincją zakłóci działania libańskiej armii, pozwoli na dostęp do morza oraz zabezpieczy kolejne odcinki granicy libańsko-syryjskiej. Ponadto będzie możliwe rekrutowanie kolejnych bojowników wśród libańskich sunnitów. Wówczas będzie możliwa ofensywa na drugie co do wielkości miasto Libanu z ważnym portem przeładunkowym. Trypolis zamieszkują głównie konserwatywni sunnici, skłóceni od czasu wojny domowej z mniejszością alawicką, popierającą reżim syryjski.

Brygady Abdullaha Azzama będą prowadziły operacje terrorystyczne w największych miastach, w szczególności w Bejrucie, a celem będzie destabilizacja władz centralnych i wojskowych. Dlatego Iran zapowiedział udzielenie pomocy wojskowej Libanowi, którego armia korzysta już z takiego wsparcia Arabii Saudyjskiej i Stanów Zjednoczonych. Dyrektor irańskiej Najwyższej Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ali Szamchani nie powiedział, na czym miałaby ona polegać. Resort obrony Iranu ma wkrótce zwrócić się do władz w Bejrucie o listę sprzętu wojskowego potrzebnego armii libańskiej.

Służby izraelskie bacznie przyglądają się rozwojowi sytuacji w Libanie, która może być groźna dla tego kraju. Coraz więcej przypadków użycia ognia ze Wzgórz Golan w kierunku Izraela skłania władze w Jerozolimie do ponownej analizy porozumienia o zawieszeniu broni z Syrią z 1974r. Napięcie wśród izraelskich dowódców jest odczuwalne. Po zakończeniu działań w Strefie Gazy Izraelczycy przesunęli część jednostek w północny rejon państwa. Groźba interwencji ze strony Izraela może skłaniać do tylko częściowego zajęcia Libanu przez Państwo Islamskie. Pozwoliłoby to umocnić się w Syrii i Iraku i zebrać siły na dalsze działania. Ponadto nie wolno zapominać o Hamasie, którego zwolennicy w obliczu zbliżenia organizacji do Iranu, licznie będą przepływać do struktur sunnickich radykałów związanych z ideologią Al - Kaidy.

Czy interwencja Ameryki jest niezbędna?

Możliwość szybkiego zażegnania kryzysu na Bliskim Wschodzie wydaje się ograniczona. Wyłączony z koalicji Iran może podejmować działania na własną rękę, jeśli zostaną zagrożone jego interesy w Syrii (obalenie Assada). Ograniczone presją własnej opinii publicznej państwa Zachodu nie wydają się skłonne do rozszerzenia operacji powietrznej o działania lądowe. Dozbrajaniu umiarkowanej syryjskiej opozycji będą się sprzeciwiać Iran oraz Rosja, co może odbić się negatywnie na rokowaniach dotyczących programu nuklearnego. Trudny do określenia jest również los Iraku, w którym podziały szyicko - sunnickie są coraz bardziej widoczne. Normalizacja sytuacji wydaje się być możliwa jedynie w przypadku osiągnięcia międzynarodowego kompromisu w sprawie dalszych losów władzy w Damaszku oraz przekonania przez państwa sunnickie (w szczególności Arabię Saudyjską) lokalnych sunnickich przywódców do zdecydowanego odcięcia się od islamskiego ekstremizmu. Ale będzie to wymagało większego zaangażowania Stanów Zjednoczonych. Amerykanie będą musieli w pierwszej kolejności podjąć zdecydowane działania antyterrorystyczne, a w następnej kolejności uruchomić szereg programów pomocowych, które pozwolą na odtworzenie na nowo państwa irackiego oraz wzmocnią ekonomicznie Liban. Istotnym elementem nowego układu politycznego w tym regionie będzie utworzenie stabilnego Kurdystanu.

Należy podkreślić, że wszystkie kraje regionu, choć w różnym stopniu, są podatne na wewnętrzne wpływy populistyczne, zamęt społeczny oraz fundamentalizm religijny. Brak zdecydowanych działań amerykańskich może prowadzić do rozwoju fundamentalizmu, co skutkować będzie silniejszą wrogością wobec Izraela. Można racjonalnie zakładać, że niektóre potężniejsze kraje regionu, zwłaszcza Iran i Izrael dostrzegając słabość USA, mogą ulec pokusie uprzedzenia spodziewanych zagrożeń. W takim przypadku nawet ostrożna rywalizacja o przewagę taktyczną mogłaby spowodować erupcję lokalnej siły, np. Hamasu czy Hezbollahu przy poparciu Iranu. Wysoką cenę, przy wielkich stratach w ludności poniosłyby Liban i Palestyna. Islamski radykalizm i ekstremizm zdominowałyby cały Bliski Wschód, co mogłoby mieć potencjalnie szkodliwe skutki dla światowej gospodarki. W tych okolicznościach Rosja zyskałaby oczywiście ekonomicznie na wzroście cen surowców energetycznych oraz politycznie, dzięki koncentracji niechęci muzułmanów na USA, co odwróciłoby ich uwagę od Rosji. Turcja mogłaby zacząć bardziej otwarcie sympatyzować z tymi nurtami w islamie, które opierają się na poczuciu bycia ofiarą, a Chiny zyskałyby więcej swobody w rozwijaniu własnych interesów w regionie. Aby zapobiec takiemu scenariuszowi, Stany Zjednoczone wraz z koalicjantami, przy dużo większym zaangażowaniu potęg w regionie (Turcji, Arabii Saudyjskiej oraz Egiptu) muszą podjąć szybkie i radykalne działania.

Marek Połoński

Reklama

"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie

Komentarze (13)

  1. easyrider

    Niech się przenosi. Nam nic do tego. To świat islamu. Oni mają takie samo prawo ustalić sobie granice jak my. Nie mamy żadnego prawa do tego żeby bombardować ich terytoria. Chodzi nam tylko i wyłącznie o to by kontrolować ich zasoby surowców energetycznych i o to by kupowali nasz drogie produkty. Nie oczekujmy, że ci ludzie są głupsi od nas i nie widzą, że pod pozorem ładnych hasełek, chcemy nadal i rżnąć jak przysłowiowego chama w sądzie.

  2. w0wojtek

    Nie ma słowa o Rosji. Podobno duzym problemem jest dozbrajanie separatystow z ukrainy (bron jest przekazywana wlasnie dla muzulmanow), jak i kilkaset oficjalnie rosjan w szeregach is Nie ma słowa o Chinach (jacy muzułmanie tam sa?) Nie ma slowa o hiszpanii ktora miala byc pierwszym celem atakow i ostatnich informacjach o francji, ktora z zasilkow finansuje is.

    1. adrian

      rosjanie w szeregach is . Co za glupoty gadasz przcierz to jest wszystko winna amerykan . Kto dozbrajal islamistow przeciwko przywodcy Syri . Czyje ma czolig IS oczywiscie ze amerykanskie . A kto talibow szkolil przeciwko ruskom , no amerykanie .

    2. Rauber

      W Chinach jest sporo muslimów, w historii na nich nie raz opierano administrację cesarską i regionalną, ale tam nie podskoczą, Chiny zachowują rządzenie twardą ręką. Żródła rosyjskie możliwe, ale niekoniecznie rządowe, bardziej przez mniejszości, u nich jest ich dużo, gdzieś czytałem że 40% armii to muzułmanie. Tam siedzą na bombie której zdają się nie widzieć. Uwaga o Francji bardzo celna :)

  3. rolp

    Po mapie sądząc nawet Rosję zgarną na południu kraju od Gruzji do góry ;) to mi się podoba, ale wtedy Rosja ich zmiecie z powierzchni ziemi. Chyba dobrze mówią że 3 wojenka rozpocznie się z Islamem.

    1. perez

      Ta mapa kalifatu ukazuje terytoria podbite przez muzułmanów od początku istnienia islamu. Każdy prawdziwy muzułmanin ma obowiązek odzyskać tereny niegdyś rządzone przez islam. To jest ich podstawowy cel, potem mają szerzyć swą religie na resztę świata. Wszystko to chcą osiągnąć poprzez dżihad i nie mogą spocząć dopóki im się to nie uda.

  4. groo

    Hebollah przerobi glupkow Z IS na mielone mieso i tyle bedzie.

  5. Qba

    ISIS to taki buldożer, który wyrównuje teren pod wielki Izrael ;)

    1. tomaaaa

      a kim oni by ten wielki Izrael zapełnili??

  6. O.K.

    Rajd amerykańskich sił specjalnych na terytorium Syrii 26 października 2008: http://www.stosunkimiedzynarodowe.info/artykul,235,Rajd_amerykanskich_sil_specjalnych_na_terytorium_Syrii_?_q_and_a http://en.wikipedia.org/wiki/2008_Abu_Kamal_raid Nie bądźmy naiwni. Myślicie że terroryści działali wówczas w Syrii, rzadząnej przez reżim partii Baas, bez wiedzy tamtejszych służb bezpieczeństwa? Szefem ISIS nie jest jakiś tam mityczny Al-Bagdadi, lecz sam prezydent Syrii, Baszar al Assad. To on, Corleone Bliskiego Wschodu jest bezpośrednio odpowiedzialny za ludobójstwo w tym rejonie. Jemu należy bezwzględnie wymierzyć sprawiedliwość!

    1. Wojmił

      taaak.. a żydzi i masoni rządzą światem i robią co chcą... a nad nimi jest bóg który też jest wszechmocny i nic bez jego woli się zdarzyć nie może... tylko dlaczego zdarzają się rzeczy nieprzyjemne dla żydów i masonów skoro rządzą światem i dlaczego jest tyle zła skoro bóg jest wszechmocny... spiskowe teorie się Ciebie trzymają misiaczku...

    2. w0wojtek

      i sam ze soba walczy?

    3. zbroja

      prosze sobie wpisac w wyszukiwarce - "Co powinieneś wiedzieć o ISIS [The Covert Origins of ISIS]" dawalem bezposredni link ale nie przeszlo przez moderacje

  7. Hamza

    Bardzo dobry tekst! Gratulacje... https://www.facebook.com/pages/%C5%9Awiat-Islamu/874970882521805?fref=ts

  8. Wojmił

    z religii ciągle wyrastają takie kwiatki... teraz islam jest najbardziej agresywny.. likwidacja tych bzdurek to jedyne wyjście dla ludzkości albo ciągle będą jakieś religijne wojny i zamieszanie..

    1. Riddler

      W historii zdarzały się wojny np. o kobiety, czyli co, kobiety też chcesz zlikwidować?

  9. Wacieńka

    Kiedy w latach 60 i 70 ub. wieku trwał radosny, wspomagany przez ZSRR, proces dekolonizacji krajów III świata zastanawiałem się jakie będą tego konsekwencje. Przeczuwałem, że nic z czego cieszą się przywódcy na kremlu nie przyniesie szczęścia. Dzisiaj okazało się, że miałem rację.

    1. Riddler

      A dzisiejsze kolorowe rewolucje na BW przez kogo są wspomagane?

  10. głupek

    Według mnie, w momencie w którym kalifat spróbuje zaatakować Izrael/Rosję/Indie nastąpi jego koniec. Jakoś nie widzi mi się, żeby któreś z tych państw chciało cackać się jak zidiociały zachód z terrorystami. Atak nuklearny i po kalifacie, później tylko zmasowane oblężenie i wyplenianie muzułmanów.

    1. ezil

      A Turcy nie mogą ich zmieść z powierzchni ziemi ?? Jeżeli Turcji nie zaatakują to jakiś kraj tym całym islamem kieruje, chodźby Iran, albo jakaś część krajów opłaca ich żeby mieli czym strzelać.

  11. Tomek

    Miliard Hindusów oraz miliard Chińczyków oraz miliard białych Chrześcijan już sika w portki przed ISIS?...

  12. geostrateg

    A Rosja ostrzegała, że napaść na Irak i obalanie Asada zdestabilizuje region! Ale dla debili jak zwykle "kacapy głupie, USA dobre i mondre"... Od dawna pisałem, że USA robi wszystko, by odbudować Kalifat... :-(

    1. Wacieńka

      Nie masz racji. ZSRR popierał dekolonizację. A przecież były to najszczęśliwsze lata dla mieszkańców tamtych regionów, gdyby kolonie istniały do dziś inaczej by to wyglądało...Ale cóż lewicowi liberałowie w gasnącej Europie sami sobie zgotowali taki los. Na przestrzeni tysiącleci sprawdziło się tylko jedno. Albo trzymasz innych za twarz albo sam będziesz trzymany.

    2. ja

      Za to za rządów Husajna w Iraku to stabilność w regionie była, że hej. Wojna z Iranem (2mln ofiar), atak na Kuwejt, sponsorowanie międzynarodowego terroryzmu.....W chwili ataku USA, Irak wydawał na wojsko to nie żart - 40% PKB. Ciekawe co by przyniosła przyszłość.... Dziś każdy mądry.... ISIS to sieroty po Saddamie kierowane przez jego bezpiekę i oficerów. A może winę za to, że Islamiści kwitną w Sahelu i Nigerii także zwalisz na USA?

    3. marian. koniuszko

      A mówił Obama Putinowi nie wchodźcie Ukrainę bo to zdestabilizuje wschodnie regiony Ukrainy. Nie wchodźcie do Abchazji i Osetii bo to zdestabilizuje Gruzję. Nie wchodźcie do Naddniestrza... itp. Ale nie głupie USA a mądre ruskie. Na Ukrainie zginęły tysiące ludzi a milion zostało uchodźcami......

  13. pniok

    Ktoś tę broń dostarcza, ktoś uzupełnia amunicje, bo chyba ISIS tego nie produkuje, a jak widać nie liczą sie ze zużyciem. Pieniądze, jak widać, nie śmierdzą, a broń bedzie wymierzona w producentów i handlarzy. Nie chce myśleć, gdy dostana broń jądrowa do ręki.

Reklama