W kuluarach instytucji rządowych i Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego mówi się wprost o tym, że Szefowie SKW i CBA mogą stracić stanowisko. Cała sprawa dotyczy toczącej się „gry” wokół nadchodzących przetargów na nowoczesny sprzęt dla polskiej armii.
Zakończyły się największe w Europie Środkowej targi zbrojeniowe - MSPO w Kielcach. Targi wyjątkowe, bo w związku z planowanymi w najbliższych latach zakupami dla polskiej armii (nawet 139 mld zł) – cieszące się olbrzymim zainteresowaniem. Zainteresowaniem największych graczy, czyli: koncernów zbrojeniowych, służb dyplomatycznych (tak je ogólnie nazwijmy) państw trzecich, których nadrzędnym celem będzie aktywne wspomaganie macierzystych koncernów, czy lobbystów wynajętych dla poprawienia szans na zawarcie lukratywnych kontraktów.
Oferenci sprzętu dla polskiej armii dobrze wiedzą, że tak naprawdę gra toczy się o znacznie większe pieniądze. I nie tylko o pieniądze.
Cena sprzętu – wg. średnich wyliczeń koncernów – to zaledwie między 30 a 40% kosztów w okresie użytkowania (przy założeniu użytkowania 20-30 lat). Reszta to obowiązkowy serwis, modernizacja, koszty eksploatacji. Poza oczywistymi korzyściami materialnymi dla oferującego, pozostają korzyści w postaci wpływów. Bardzo często właścicielem technologii jest konkretne państwo, a tu już wkracza wielka polityka – bo to idealne instrumenty do nacisków i kontrolowania posunięć innego państwa.
Nie może więc dziwić, że tego typu przetargi są i muszą być pod szczególnym nadzorem służb odpowiadających za bezpieczeństwo wewnętrzne i nadzór nad przejrzystością postępowań przetargowych – czyli w tym przypadku SKW i CBA.
Jak udało się nam ustalić – współpraca pomiędzy SKW i CBA – w zakresie dyskretnego czuwanie nad trwającymi i planowanymi zakupami dla polskiej armii, przebiega lepiej niż dobrze. I to „dobrze”, dla niektórych może oznaczać „źle”.
Nic więc dziwnego, że od kilku tygodni na łamach prasy mogliśmy śledzić sporą, jak na służby specjalne, dawkę informacji o możliwych roszadach, dymisjach lub nieprzedłużeniu kadencji Szefom SKW czy CBA. Na korytarzach i w kuluarach instytucji rządowych i MSPO mówi się wprost o tym, że Szef Służby Kontrwywiadu gen. Janusz Nosek może wkrótce stracić stanowisko. „Jakość” plotkarskich zarzutów wobec Szefa SKW jest tak absurdalna, że zaczęto przechodzić „w ilość”. I gołym okiem widać bardziej niż mniej zorganizowaną akcję. Przypadek?
Z kolei Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik, ma (według kolejnych rozsiewanych plotek) odejść w konsekwencji wygaśnięcia kadencji i niepowołania go na kolejną. Po ujawnieniu przez media informacji, że w prywatnym samochodzie ktoś odkręcił mu śruby mocujące koło, pojawiła się nawet irracjonalna plotka, że… Szef CBA miałby sam sobie odkręcić śruby, aby wywołać efekt PRowski i w ten sposób ocalić stanowisko.
I być może nie warto byłoby komentować tego nagłego wzrostu zainteresowania obydwoma służbami gdyby nie jeden fakt. Otóż w 2014 roku ma dojść do rozstrzygnięć w największych przetargach: tarcza antyrakietowa, śmigłowce wielozadaniowe, okręty…
Czy można mówić o przypadku, czy też raczej o próbie czyszczenia przedpola?
(PM/MS)
mar00da
Cóż, ten "news" jest najlepszym przykładem, że "walka" o stołki trwa... Jeśli komuś się wydaje, że zmieniając szefa zmieni efekty postępowań przetargowych... to dla niego oczywistą oczywistością jest to, że za tym musi stać układ ;-) A prawda pewnie leży gdzieś po środku... (przynajmniej chcę w to wierzyć). Z jednej strony oskarżenia wobec WS, z drugiej odwracanie kota ogonem tak, jak powyżej.
obserwator
Jeśli jest zorganizowany "atak medialny" ( a tak to wygląda) na dwóch Szefów Służb to już nie można mówić o przypadku. I nie o stołki chodzi... Pytanie tylko dlaczego Państwo jest tak słabe.