Technologie
Nowa broń elektroniczna na amerykańskich okrętach?
Amerykańscy dziennikarze zauważyli, że dwa amerykańskie lotniskowce: USS „Abraham Lincoln” i USS „Carl Vinson” wysłane w tym roku na misje na Pacyfik zostały wyposażone najprawdopodobniej w nowy, radioelektroniczny system samoobrony. Dowodem na to mają być niespotykane na innych jednostkach pływających US Navy trzy zestawy antenowe, które w taki sposób zostały rozmieszczone na burtach i rufie, by zapewnić możliwość działania systemu wokół okrętu - bez stref martwych.
Po raz kolejny dziennikarze zwrócili uwagę na nowe systemy radioelektroniczne zainstalowane na okrętach amerykańskiej marynarki wojennej. Tym razem zauważono obecność kilku charakterystycznych anten ścianowych na dwóch lotniskowcach o napędzie atomowym typu Nimitz: USS „Abraham Lincoln” (CV 70) i USS „Carl Vinson” (CV 72). Okręty te zostały wysłane na misje w rejon Pacyfiku stąd od razu padło podejrzenie, że dostrzeżone systemy antenowe są elementem kolejnego systemu walki elektronicznej, a jego głównym zadaniem ma być obrona przed rakietami przeciwokrętowymi.
Na każdym z tych lotniskowców zamontowano trzy zestawy antenowe, umieszczając je na rufie - pod pokładem lotniczym oraz wysięgnikach zainstalowanych na obu burtach w okolicy śródokręcia. Zakłada się, że dzięki temu udało się zabezpieczyć pokrycie całej strefy wokół okrętów. Jak na razie nie wiadomo jednak konkretnie, o jakie urządzenie chodzi. Na pewno nie dokonano wymiany wcześniej wykorzystywanego systemu walki elektronicznej AN/SLQ-32, ponieważ jego anteny są nadal widoczne na obu lotniskowcach. Dodatkowo należy pamiętać, że system ten przechodzi właśnie modernizację w ramach programu SEWIP (Surface Electronic Warfare Improvement Program) i program ten podobno zakończył się powodzeniem.
Nowy system antenowy nie przypomina też tych anten, jakie wykryto na amerykańskich okrętach i zidentyfikowano jako prawdopodobnie element kompleksu walki elektronicznej AN/SLQ-59 (on również był zamontowany głównie na okrętach udających się w rejon azjatyckiego Pacyfiku). Na lotniskowcach zainstalowano bowiem wieżyczkę, która kształtem do złudzenia przypomina lądowe radary dalekiego zasięgu wczesnego ostrzegania, z tym, że jest ona wielokrotnie mniejsza. Amerykańscy dziennikarze uznali, że cały ten system może się w ograniczonym zakresie obracać, jednak zaprzecza temu dokładniejsza analiza zdjęć. Widać na nich wyraźnie, że wieżyczki zostały przymocowane do pokładu na stałe, za pomocą stalowych amortyzatorów.
Sama „ściana” anteny ma charakterystyczny, obły kształt – bardzo przypominający antenę wielofunkcyjnego radaru aktywnego APAR (Active Phased Array Radar), wykorzystywanego na niderlandzkich, duńskich i niemieckich fregatach. Przypuszcza się więc, że i w tym przypadku zastosowano aktywną antenę ścianową klasy AESA (active electronically-scanned array), z elektronicznym kształtowaniem i sterowaniem wiązką.
Takie rozwiązanie pozwala nie tylko na adaptacyjne przeszukiwanie przestrzeni, ale również na elektroniczne kontrolowanie emitowanego sygnału, w taki np. sposób by w danym miejscu przestrzeni skupić większa moc promieniowania elektromagnetycznego. Jak na razie dopuszcza się jednak wszelkie możliwe zastosowania operacyjne dla nowej instalacji. Nie wyklucza się więc, że jest to jakiś typ radaru lub urządzenia łączności. Najbardziej prawdopodobna jest jednak koncepcja, że Amerykanie wprowadzili na swoje lotniskowce bardzo silny system aktywnych zakłóceń elektromagnetycznych, a więc rozbudowali na lotniskowcach istniejący tam system walki elektronicznej AN-SLQ-32 w ramach 3-go etapu programu SEWIP.
Podejrzewa się nawet, że Amerykanie mogli wykorzystać już istniejące rozwiązanie i zaadaptowali do swoich potrzeb południowokoreański system walki elektronicznej Sonata SLQ-200, który jest przeznaczony do zakłócania głowic nadlatujących rakiet przeciwokrętowych. System ten jest jednak umieszczony w innej obudowie i ma osłonę anteny bardziej kulistą – świadczącą o mniejszym zaawansowaniu technicznym.
Czytaj też: Arleigh Burke kontra Su-24. Wygrywa niszczyciel
Bez względu na to, co w rzeczywistości zostało zamontowane na amerykańskich lotniskowcach, najważniejsza jest szybkość, z jaką te nowości są wprowadzane na pokładach poszczególnych jednostek pływających oraz umiejętność utrzymania tajemnicy na temat realizowanych prac. Amerykanie pokazują w ten sposób, że poważnie podchodzą do pojawiających się zagrożeń, wprowadzając bez ostrzeżenia cały czas środki je eliminujące. Pomaga w tym rozwój technologii mikrofalowych zmniejszających rozmiary urządzeń – w tym przede wszystkim systemów antenowych, a jednocześnie zwiększających ich możliwości – w tym przede wszystkim jeżeli chodzi o moc.
Jest więc bardzo prawdopodobne, że coraz bliższy jest moment wprowadzenia na amerykańskich okrętach faktycznej broni elektromagnetycznej, która silnym sygnałem mikrofalowym będzie w stanie wyłączyć lub nawet zniszczyć systemy elektroniczne na zbliżających się platformach przeciwnika. Będzie to również oznaczało, że Amerykanie wreszcie znaleźli sposób na roje dronów, które jak dotąd mogą działać praktycznie bezkarnie.
"Będzie walka, będą ranni" wymagające ćwiczenia w warszawskiej brygadzie