Regularne walki na wschodzie Ukrainy, na razie brak zagrożenia rosyjską inwazją

Regularne rosyjskie wojska nie wejdą na wschód Ukrainy, gdyż Moskwa jest w stanie osiągnąć swoje cele w inny sposób - uważa dowódca połączonych sił NATO w Europie generał Philip Breedlove. Jego zdaniem działania sił specjalnych będą podstawową metodą nacisku Moskwy. 

Putin nadal będzie robił to, co robi, dyskredytując ukraiński rząd. Wywołując niepokoje i starając się przygotować grunt dla ruchów separatystycznych. Wszystko, aby upewnić się, że to Moskwa kontroluje wschód Ukrainy.

Jego spostrzeżenia zgodne są z przebiegiem sytuacji w Donbasie. Trwają regularne walki w rejonie Kramatorska i Słowiańska pomiędzy siłami ukraińskimi a tzw. separatystami, wspieranymi przez zamaskowane, nieoznakowane oddziały. Ukraińskie ministerstwo obrony informuje o 4 ofiarach po stronie rządowej i 30 zabitych bojownikach w wyniku poniedziałkowych działań. Oficjalny komunikat tzw. separatystów mówi natomiast o 8 ofiarach śmiertelnych i kilkunastu rannych po ich stronie. Działania sił rządowych utrudnia gęste zamieszkanie terenu walk przez cywilów, za którymi, jak donoszą Ukraińcy, czasem kryją się uzbrojeni bojownicy. 

W toku działań Ukraińcy utracili jeden śmigłowiec Mi-24. Natomiast po stronie tzw. separatystów zniszczeniu uległ „pociąg pancerny”. Powstał on w wyniku przebudowy wagonów towarowych przez wycięcie otworów strzeleckich w burtach. Skład miał posłużyć do przebicia się przez pierścień okrążenia, jednak został ostrzelany przez ukraińskie śmigłowce i wyeliminowany.