Reklama
  • Wiadomości
  • Komentarz
  • Polecane

F-35 twardszy niż myśleliśmy. Udowodnili to Norwegowie

Norweskie F-35A po raz pierwszy w historii lądowały i startowały z drogowych odcinków lotniskowych. To pierwszy przypadek takiego wykorzystania samolotów tego typu. Do tej pory uważano, że F-35 to maszyny delikatne i wymagające bogatej infrastruktury.

Norweski F-35A
Norweski F-35A na DOL-u
Autor. Siły Powietrzne Finlandii
Reklama

Jedynym poprzednim przypadkiem, w którym F-35 lądował i startował na przygodnych odcinkach drogowych były ćwiczenia amerykańskiej piechoty morskiej latem tego roku. W ramach eksperymentalnych ćwiczeń na wąskiej nieużywanej autostradzie w Kalifornii lądowały F-35B, czyli samoloty krótkiego startu i pionowego lądowania. Była to część większego przedsięwzięcia, w ramach którego lądował także V-22 Osprey, którego załoga przekazała śmigłowcowi Seahawk torpedę. W całym przedsięwzięciu chodziło o zademonstrowanie i przećwiczenie zdolności Korpusu Piechoty Morskiej do operowania bez potrzeby wykorzystywania baz i bogatej infrastruktury. Miejsc takich jest bowiem relatywnie niewiele, a biorąc pod uwagę potencjalne możliwości Chin, w ewentualnej wojnie istniałoby duże zagrożenie ich porażania przez nieprzyjacielskie pociski. Jest tak pomimo dobrego zabezpieczenia tych obiektów systemami przeciwlotniczymi i przeciwrakietowymi. Problem stanowi ich lokalizacja – w relatywnej bliskości do przeciwnika i we współrzędnych, które są przez nieprzyjaciela dobrze znane.

Reklama
Norweski F-35A
Norweski F-35A na DOL
Autor. Siły Powietrzne Finlandii
Reklama

Zobacz też

Reklama

 W tej sytuacji jedynym ratunkiem dla amerykańskiej floty, lotnictwa czy jednostek lądowych jest rozśrodkowanie i operowanie z licznych baz o lokalizacji nieznanej przeciwnikowi. W ewentualnej przyszłej wojnie o Tajwan, czy szerzej – panowanie nad Pacyfikiem, U.S. Marine Corps działałby więc prawdopodobnie w rozśrodkowaniu. Regularnie spotykając przeciwnika w powietrzu, ale uderzając z ukrytych baz. Samolot najbardziej podatny na zniszczenie nie jest bowiem w czasie lotu bojowego, ale podczas pobytu na ziemi, kiedy stanowi delikatny cel.

Podobne problemy dotyczą teatru europejskiego, szczególnie w państwach, które graniczą z potencjalnym nieprzyjacielem, czyli Federacją Rosyjską. W 2019 roku, czyli kiedy w Polsce coraz głośniej mówiło się o kupnie samolotów wielozadaniowych 5. generacji F-35A, krytycy głosili, że po zniszczeniu jednej lub dwóch baz maszyny te staną się bezużyteczne albo będą musiały uciec na Zachód, np. do Niemiec. Wskazywano na olbrzymie wymagania F-35 jeżeli chodzi o infrastrukturę. Wymaganie znaczne wyższe niż np. i tak dość wymagającego pod tym względem F-16C.

Reklama

Wojna w Ukrainie tylko potwierdziła opinię, o tym że bazy są narażone na atak. Ukraińskie samoloty w pierwszych dniach wojny startowały pod bombami i ponosiły straty. W kolejnych dniach i tygodniach udało się je rozśrodkować do licznych niewielkich baz lotniczych na terenie całego kraju skąd walczą do dziś uniemożliwiając (wspólnie z naziemnymi systemami obrony powietrznej) uzyskanie przez Rosjan panowania na niebie.

Równolegle „delikatne" i „wymagające" F-35A zostały wybrane m.in. w takich krajach jak Kanada, czy znajdująca się w pobliżu Rosji Finlandia (która przeprowadziła bardzo restrykcyjny, merytoryczny przetarg i porównanie oferowanych konstrukcji), a wcześniej Norwegia.

Reklama

Dlaczego? Wyjaśniło się to ostatecznie w trakcie właśnie trwającegoćwiczenia Baana 23 prowadzonego jak co roku w Finlandii. W jego trakcie norweskie F-35 nie dość, że lądowały i uzupełniały paliwo na fińskim drogowym odcinku autostradowym, to jeszcze robiły to w wymagającym trybie „hot pit", czyli bez wyłączania silnika.

Zobacz też

„To ważny kamień milowy dla Sił Powietrznych Norwegii, ale także dla państw skandynawskich i NATO" – ocenił ich dowódca, gen. Rolf Folland. Dodał, że udane ćwiczenia udowadniają zdolność do rozśrodkowania lotnictwa bojowego na małe lotniska i drogowe odcinki lotniskowe, co zwiększy ich zdolność do przetrwania na wojnie. Do tego lądowanie i tankowanie samolotu w trybie „hot pit", oznacza, że F-35A po przyziemieniu bardzo szybko będzie mógł ponownie wzbić się w powietrze i realizować kolejne zadania. Oznacza to możliwość znacznie bardziej efektywnego jego użycia, szczególnie w pierwszych, najgorętszych dni wojny (tzn. tych, w których przeciwnik będzie miał jeszcze dużo samolotów i amunicji precyzyjnej).

Reklama
Norweski F-35
Norweski F-35 ląduje na DOL-u w Finlandii
Autor. Siły Zbrojne Norwegii
Reklama

Ćwiczeniom bacznie przyglądali się fińscy piloci i członkowie personelu technicznego, którzy sami dopiero czekają na F-35A, ale już teraz zdobywają w ten sposób doświadczenia. Oni sami wykorzystywali w ćwiczeniach swoje F-18, a oprócz tego na drogowym odcinku lądowały także... brytyjskie Eurofighter Typhoony.

Finowie musieli zdawać sobie sprawę wcześniej z tego, że F-35A będzie w stanie operować z drogowych odcinków lotniczych. Maszyna ta, podobnie jak inni konkurenci (Eurofighter, Gripen, Rafale), została poddana szeregowi wymagających prób i na podstawie ich wyników (plus oceny warunków finansowych i gospodarczych) dokonano wyboru. Zdolność do operowania po rozśrodkowaniu z przygodnych baz i odcinków drogowych musiała być brane pod uwagę, ponieważ opera się na niej finlandzka doktryna obronna. Swoją drogą mit o „delikatności" i wielkich wymaganiach F-35A spowodował, że pojawiły się plotki o tym, że Finowie wybrali nie wersję A, a wersję B.

Reklama

Zobacz też

Reklama

To bardzo dobra wiadomość ta dla wszystkich obecnych i przyszłych użytkowników F-35A, w tym także Polski, gdzie "na papierze" posiadamy 21 drogowych odcinków lotniskowych (DOL), czyli odcinków dróg utwardzonych tak aby wytrzymywały nacisk jednostkowy kół ważących po kilkanaście, a czasem ponad 20 ton samolotów. Są to też odcinki szersze a obok nich znajdują się parkingi i płyty postojowe, na których samoloty mogą być parkowane.

Regularne ćwiczenia z operowania DOLi zakończyły się w Polce na początku XXI wieku. Wcześniej lądowały i startowały z nich Su-22, MiG-21 i MiGi-23, a nawet duże dwusilnikowe MiGi-29.

Reklama

Obecnie idea prowadzenia operacji z DOLi powraca i pod koniec września tego rodzaju ćwiczenie zostanie przeprowadzone także w Polsce.

Na koniec trzeba przypomnieć, że norweskie F-35A są samolotami szczególnymi, ponieważ jako jedyne na świecie posiadają zabudowany w płaszczyźnie nad silnikiem spadochron do hamowania, który może ułatwiać operowanie z DOLi. Polska jednak także zamówiła F-35A w tej wersji, a więc dysponujący takimi samymi możliwościami. Nieprzypadkowo po Norwegii i Polsce na podobne rozwiązanie, pomocne m.in. w czasie operowania w warunkach niskich temperatur, zdecydowały się Kanada i... właśnie Finlandia.

Reklama
WIDEO: Zmierzch ery czołgów? Czy zastąpią je drony? [Debata Defence24]
Reklama
Reklama