- Analiza
- Wiadomości
Jeżeli robić barierę na granicy z Rosją – to bez dziur
Zapowiadając budowę bariery przeciwko uchodźcom na granicy z Rosją mówi się tylko o inwestycjach „ziemnych”, związanych z budową płotów, zapór i ochronie perymetrycznej. Tymczasem równie ważne jest skuteczne wzmocnienie ochrony naszej granicy z Federacją Rosyjską, która przebiega również na Zalewie Wiślanym i Zatoce Gdańskiej. A o tym się zupełnie nie mówi.

Autor. Morski Oddział Straży Granicznej
W planach zabezpieczenia granicy z Obwodem Kaliningradzkim ujawnionych 2 listopada 2022 roku przez wicepremiera Mariusza Błaszczaka mówi się jak na razie jedynie o budowie zapory o wysokości 2,5 m i szerokości 3 m. Ma ona powstać na całej długości granicy z Rosją wraz z systemem czujników i kamer rozstawianych co kilkadziesiąt, kilkaset metrów. W zapowiedziach tych nie ma jednak nawet wzmianki o sposobie, w jaki planuje się zabezpieczyć przed przenikaniem imigrantów drogą wodną: z wykorzystaniem Zalewu Wiślanego, jak również wód Zatoki Gdańskiej – szczególnie tych, znajdujących się bardzo blisko Mierzei Wiślanej.
Wbrew pozorom zorganizowanie takiego, „wodnego" szlaku przerzutowego dla Rosjan nie stanowiłoby żadnego problemu. Wystarczy tylko rzut oka na mapę, by się zorientować, że w Rosji, czterysta metrów od polskiej granicy, przy południowym brzegu Zalewu Wiślanego znajduje się gęsty las, który dochodzi praktycznie do samej wody. Można więc tam bez problemu, skrycie, dotaszczyć łodzie pontonowe, zamontować na nich silnik i ruszyć wzdłuż brzegu w kierunku Polski.

Autor. Google/M.Dura
Jeżeli na takiej gumowej łodzi zamontuje się silnik elektryczny odpowiadający mocy silnika spalinowego 3KM, to będzie się wtedy można poruszać na wodzie z prędkością około 10 km/h przez nieco ponad 60 minut. Silnik taki jest bardzo lekki (waży około 15 kg) może więc być z łatwością przetransportowany na brzeg razem z nadmuchiwaną łodzią (która w zależności od wielkości waży od kilku do kilkudziesięciu kilogramów). Taki środek transportu jest bardzo cichy (ze względu na rodzaj napędu) i trudny do wykrycia przez radar (ze względu na materiał używany do budowy pontonu).
Zobacz też
Trzeba więc będzie nie tylko zbudować płot na lądzie, ale prawdopodobnie również na stałe wzmocnić Zautomatyzowany System Radarowego Nadzoru (ZSRN) polskich obszarów morskich, który został zbudowany przez Morski Oddział Straży Granicznej (MOSG). Na szczęście system ten jest dobrym przykładem, jak wcześniej można przewidzieć zagrożenia i się na nie odpowiednio przygotować. ZSRN został bowiem uruchomiony w 2014 roku, a więc w roku, gdy Rosja napadła na Ukrainę.

Autor. M.Dura
Teraz, inwestując z takim rozgłosem w „lądową" granicę z Obwodem Kaliningradzkim, trzeba się również zastanowić, czy nie rozciągnąć tych planów na zaspokojenie potrzeb MOSG w tym względzie. Być może będzie to wymagało np. zbudowania kolejnej wieży z sensorami, która powstałaby na południowym brzegu Zalewu Wiślanego, bezpośrednio przy granicy rosyjskiej. Nie musi być ona tak wysoka, jak podpora dla sensorów zbudowana przez MOSG w Piaskach na Mierzei Wiślanej, ponieważ jej zadaniem będzie jedynie obserwacja Zalewu Wiślanego.
Jednak taka inwestycje wzmocniłaby niewątpliwie: nie tylko system ochrony przed imigrantami, ale również ostrzegałaby nas na przyszłość przed ewentualnymi atakami rosyjskich dywersantów. A ci założyli sobie bazę z ośrodkiem szkoleniowym właśnie nad Zalewem Wiślanym w Primorsku, niewielkim porcie leżącym około 35 km na zachód od Kaliningradu i 10 km na północ od bazy Floty Bałtyckiej w Bałtijsku.
Zobacz też
Dalsza rozbudowa ZSRN załatwi jednak tylko sprawę wykrywania prób nielegalnego przekraczania granicy „wodnej". Tymczasem trzeba się również zastanowić jak szybko reagować na sygnał alarmowy idący z ZSRN. Należy bowiem pamiętać, że po wypłynięciu łodzi z ukrytego miejsca w rosyjskim lesie przy Zalewie Wiślanym potrzebuje ona trzech minut na wyładunek osób już po stronie polskiej, które po przebiegnięciu 100 m znajdą się w lesie. Z kolei dopłynięcie do brzegu przy drodze w Starej Pasłęce pontonowi z silnikiem elektrycznym zajmie około piętnastu minut.
I znowu, niejako przewidując problem, Morski Oddział Straży Granicznej wcześniej przygotował się na taką sytuację oddając pod koniec 2020 roku nową siedzibę Placówki Straży Granicznej w Krynicy Morskiej oraz nowoczesną bazę jednostek pływających Kaszubskiego Dywizjonu Straży Granicznej w Starej Pasłęce nad Zalewem Wiślanym. I właśnie budowa tej bazy jednostek pływających była dobrym krokiem w drodze do lepszego zabezpieczenia Zalewu Wiślanego.

Autor. Morski Oddział Straży Granicznej
Prace nad nią trwały od maja 2019 roku do końca 2020 roku. Zbudowano nie tylko miejsce, gdzie mogą być przechowywane i wykorzystywane lodzie i poduszkowce, ale również kolejny punkt nadzoru nad sytuacją na Zalewie Wiślanym (na budynku umieszczono kamery obserwacyjne).
„W Starej Pasłęce powstała nowoczesna siedziba dla załóg oraz hangar dla poduszkowców i jednostek pływających wraz z zapleczem magazynowym i warsztatowym. Funkcjonariusze do dyspozycji mają budynek o łącznej powierzchni użytkowej około 1300 m2 z pełnym zapleczem socjalnym. Znajdują się tu m.in. pomieszczenia biurowe, sala szkoleniowa oraz umożliwiające całodobowe prowadzenie obserwacji wzrokowo-technicznej Zalewu Wiślanego obszerne pomieszczenie dla służb dyżurnych. Ekologiczny budynek został wyposażony w panele fotowoltaiczne i system rekuperacji powietrza, czyli mechanicznej wentylacji z funkcją odzyskiwania ciepła. Hangar dla poduszkowców i jednostek pływających umożliwia należytą ochronę wykorzystywanego sprzętu, pozwala także na miejscu przeprowadzać drobne naprawy i przeglądy jednostek. Cała inwestycja kosztowała około 16 mln zł i została sfinansowana głównie z „Programu Modernizacji Policji, Straży Granicznej, Państwowej Straży Pożarnej i Służby Ochrony Państwa w latach 2017-2020”.
kmdr ppor. SG Andrzej Juźwiak - Rzecznik Prasowy Komendanta Morskiego Oddziału Straży Granicznej w Gdańsku
Pomimo tych wcześniejszych działań wykonanych przez MOSG, brak jakichkolwiek zapowiedzi dodatkowych zmian w systemie nadzoru granicy wodnej z Federacją Rosyjską może rzeczywiście niepokoić. Można oczywiście czasowo wzmocnić siły ochrony tuż przy granicy z Rosją (MOSG i o to również zadbał kupując mobilne systemy obserwacyjne na pojazdach), jednak potrzebne są również rozwiązanie stałe, których nie trzeba będzie co jakiś czas wycofywać lub wymieniać.

Autor. M.Dura
Niepokojące jest również np. to, że nikt nie mówi głośno, w jaki sposób zatrzymać ewentualnych imigrantów przenikających na łodziach z wykorzystaniem Zalewu Wiślanego. Na wodzie nie można przecież zbudować stałej bariery z drutu kolczastego lub płotu, tak jak się planuje zrobić na granicy polsko – rosyjskiej lub, jak już zrobiono na granicy z Białorusią. Nie można też odgrodzić plaż wzdłuż Zalewu Wiślanego i na Mierzei Wiślanej ponieważ nigdy nie zgodzą się na to: ani lokalne władze, ani miejscowa ludność.
Zobacz też
Przykładem takiego problemu jest Ceuta, hiszpańska eksklawa znajdująca się na terytorium Maroka przy Cieśninie Gibraltarskiej i leżąca nieco dalej na wschód Melilla. By zabezpieczyć się przed afrykańskimi uchodźcami zbudowano na lądzie płot o wysokości 6 m (wraz z towarzyszącą mu infrastrukturę utrudniającą pokonanie ogrodzeń) o długości 8 km w Ceucie i o długości 12 km w Melilli. Płoty te dochodzą do brzegu morza i biegną wzdłuż plaży jedynie 100 m dalej. Później Hiszpanie muszą sobie już radzić w inny sposób i teraz być może trzeba podobny sposób wprowadzić również w Polsce.

Autor. M.Dura
Konieczne jest chociażby wypracowanie prawnych zasad, jak postępować przy wykryciu tego rodzaju prób przerzutu ludzi przez polską granicę. O ile bowiem z samym przemytem nielegalnego towaru nie ma problemu (ponieważ ulegnie on po prostu konfiskacie), o tyle z ludźmi przewożonymi wodą już jest. Nie da się tu zastosować praktyk zalecanych przez obecny, polski rząd na granicy lądowej polegających na „push backu" - wypchnięciu siłą osób „wyłapanych" wcześniej w strefie przygranicznej za linię graniczną.

Autor. Morski Oddział Straży Granicznej
Może więc warto prawnie ustalić, co ma zrobić funkcjonariusz Straży Granicznej, policjant lub żołnierz, jeżeli ludzie wyskoczą z pontonu przy polskim brzegu Zalewu Wiślanego i ta łódź odpłynie. Każą mu zostać w wodzie? A co jeżeli ci nielegalni imigranci wydostana się na brzeg. Wepchnie się ich do wody Zalewu Wiślanego z powrotem? Co się z kolei stanie, gdy obcokrajowcy zostaną złapani nieco dalej, np. w pobliskim lesie i trzeba ich będzie przewieźć np. do strażnicy. Czy po sprawdzeniu dokumentów zastosuje się „push back" wypychając ich na lądzie, czy też wrzuci się ich do wody?.
I nie są to wcale trywialne pytania, ale problemy, które już teraz trzeba uwzględnić inwestując w uszczelnianie całej granicy z Federacją Rosyjską. Jeżeli to już bowiem robić, to kompleksowo.
WIDEO: "Żelazna Brama 2025" | Intensywne ćwiczenia na poligonie w Orzyszu