- Opinia
- Wiadomości
Rosyjski atak bronią D ma zmienić los wojny [OPINIA]
Celem Rosji jest nie tylko doprowadzenie do globalnego głodu w Afryce i Azji ale również wywołanie przeświadczenia, że winę za nadchodzącą katastrofę ponosi Zachód i nałożone na nią sankcje. To pierwszy etap ataku bronią D na Europę, który miałby odwrócić uwagę od wojny na Ukrainie i zaktywizować siły prorosyjskie w Europie.

Odpowiedzialność Rosji za rozwijający się kryzys żywnościowy nie ulega najmniejszej wątpliwości. Rosja celowo niszczy pola uprawne, blokuje eksport ukraińskiej pszenicy, uniemożliwia zasiewy na znacznej przestrzeni Ukrainy, a w maju zniszczyła również bank nasion w Charkowie. Jednocześnie Rosja kradnie ukraińską pszenicę i sprzedaje ją jako swoją. Niedawno ambasador Ukrainy w Turcji Wasyl Bodnar zwrócił uwagę na udział tureckich firm w tym nielegalnym procederze. Ukraińska pszenica trafia w ten sposób do lojalnej wobec Moskwy Syrii. Sama zaś Turcja podejmuje inne, zgodne z interesem Rosji, kroki takie jak blokowanie członkostwa Szwecji i Finlandii w NATO i planowane uderzenie na niezależną od Damaszku Syrię Północno-Wschodnią. Ta ostatnia stanowi zbożowy spichlerz Syrii, więc turecka inwazja ma dodatkowo pogorszyć sytuację żywnościową na Bliskim Wschodzie. To również jest w głębokim interesie Rosji.
Rosja eliminując Ukrainę jako globalnego producenta i eksportera żywności, w szczególności pszenicy, chce nie tylko uderzyć ekonomicznie w swojego sąsiada, a także wywołać chaos w Afryce i na Bliskim Wschodzie, ale również zdominować, a nawet zmonopolizować rynek handlu pszenicą w sytuacji globalnego kryzysu. Nie chodzi przy tym głównie o dyktowanie cen, lecz o oddziaływanie na rządy państw importujących pszenicę, zagrożonych głodem i związanymi z tym niepokojami społecznymi. Konsekwencje uzależnienia od dostaw pszenicy z Rosji (w tym skradzionej na Ukrainie) będą przypominać te, które związane były z dostawami gazu i innych surowców energetycznych tj. będą wiązać się z możliwościami wywierania nacisków przez Rosję na odbiorców tego kluczowego towaru. Dotyczy to też państw, które tak jak Turcja, włączone będą w pośrednictwo w tym intratnym handlu. Innymi słowy, tak jak gazociągi typu Nord Stream i Nord Stream 2, jak również Blue Stream i Turk Stream, nie były bynajmniej wyłącznie projektami biznesowymi, lecz miały również wymiar polityczny, tak samo będzie z planowanym przez Rosję przejęciem dostaw pszenicy.
Te działania mają służyć Rosji w jej planach budowy nowego układu globalnych wpływów, zwłaszcza w Afryce, na Bliskim Wschodzie oraz w Azji. Z jednej strony chodzi zatem o oddziaływanie na społeczeństwo regionów zagrożonych głodem, a z drugiej strony na rządy, przeważnie autorytarne reżimy, świadome, że kryzys żywnościowy może doprowadzić do nowej „arabskiej wiosny" i w konsekwencji do ich upadku. Niedawną wizytę szefa Unii Afrykańskiej Macky Salla w Moskwie należy odczytywać właśnie w tym kontekście. Rosja od dawna rozkręca już zresztą narrację, że za kryzys żywnościowy odpowiedzialny jest Zachód i nałożone przez niego sankcje. W ten sposób Rosja chce zdobyć globalne wsparcie ze strony rządów, uzależnionych od siebie dostawami pszenicy, dla nacisków na Zachód by zniósł sankcje. Chodzi również o odpowiednie ustawienie międzynarodowej narracji tak by koncentrowała się ona na sankcjach, a nie na agresji rosyjskiej na Ukrainę oraz jej neoimperialnymi planami. Do pewnego stopnia ma to już miejsce, gdyż media w Afryce czy na Bliskim Wschodzie, często krytykują bardziej Zachód i NATO niż Rosję za wojnę na Ukrainie. Wynika to czasem z zależności tych mediów od władz i wpływa również na percepcję opinii publicznej, która i tak jest często nastawiona negatywnie do bogatych krajów Zachodu.
Ubogie społeczeństwa Azji, Afryki czy Bliskiego Wschodu są podatne na antyzachodnią propagandę, z uwagi na przekonanie o niesprawiedliwości, a także skłonność do obwiniania Zachodu za nierówną dystrybucję bogactwa na świecie. To z kolei prowadzi do roszczeniowej postawy wobec Zachodu. W przypadku Rosji to nie występuje, gdyż nie jest ona upragnionym celem migracji. To daje Rosji przewagę w nakręcaniu „antyimperialistycznej" i „antykolonialnej" narracji, której efektem jest mieszanina niechęci do Zachodu i pragnienia korzystania z jego bogactw. Dlatego też, propaganda rosyjska w kwestii przyczyn kryzysu żywnościowego jest coraz bardziej skuteczna.
Wywołanie niepokojów społecznych w krajach zagrożonych głodem to pierwszy krok rosyjskiego planu. Globalne przekonanie o odpowiedzialności Zachodu (a co za tym idzie o obowiązku rozwiązania kryzysu i udzielania pomocy humanitarnej) szerzone będzie nie tylko przez władze przeciągniętych na rosyjską stronę krajów, a także tamtejsze społeczeństwa i media, ale również przez różnego rodzaju promigracyjne organizacje humanitarne, które z własnych pobudek ideologicznych, świadomie lub nieświadomie, wpisywać się będą w rosyjskie plany ataku bronią D. Widać to wyraźnie również w Polsce na przykładzie postawy niektórych organizacji i mediów w odniesieniu do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Warto przy tym dodać, że od kilku tygodni dezinformacja wymierzona w Straż Graniczną zaczęła się nasilać, co trudno nie wiązać z planami rosyjskimi.
Wytwarzanie globalnego przekonania o winie Zachodu prowadzić ma do przymykania oczu na nielegalny handel kradzionym przez Rosję ukraińskim zbożem. Co więcej, pomoc humanitarna kierowana do krajów głodujących może oznaczać, iż to Zachód (w szczególności Unia Europejska) płacić będzie Rosji za skradzione ukraińskie zboże. Byłaby to sytuacja niedopuszczalna, zwłaszcza, jeśli UE nie będzie uzależniać pomocy humanitarnej czy rozwojowej od lojalności (czyli udziału w globalnej koalicji antyrosyjskiej) rządów krajów, do których jest ona kierowana (a póki co tego nie robi). Rządy te będą zatem realizować agendę rosyjską, w tym w szczególności w zakresie ataku bronią D.
Wiele państw, w których występuje wysoki przyrost naturalny, nie jest w stanie wykorzystać nadwyżek populacyjnych wchodzących w wiek produkcyjny. Dotyczy to w szczególności Afryki i niektórych krajów Bliskiego Wschodu, np. Iraku. Zatem pozbywanie się tych nadwyżek w wyniku ich migracji do Europy może być postrzegane jako optymalne rozwiązanie. To oznacza, że Rosja może dość łatwo uzyskać wsparcie ze strony uzależnionych od siebie zbożem krajów do stymulowania strumienia migracyjnego do Europy, a także przymykania oczu lub wręcz wspierania eksportu dżihadyzmu, terroryzmu, jak również nielegalnych towarów, w tym narkotyków.
Zobacz też
W ten sposób przechodzimy do kolejnego etapu rosyjskiego planu. Pojawienie się nowego strumienia migracyjnego w Europie, kierowanego z południa (z Afryki przez Morze Śródziemne do południowej Europy), z południowego wschodu (przez Turcję do Grecji i na Bałkany), ze wschodu (przez Białoruś i ew. Ukrainę do Polski i krajów bałtyckich) i północnego wschodu (przez Rosję do krajów skandynawskich), doprowadzi do politycznych kryzysów w wielu krajach Europy. Zgodnie z paradygmatem ataku demograficznego towarzyszyć temu będzie nasilona operacja psychologiczno-informacyjna, kierowana przede wszystkim do skrajnej prawicy oraz środowisk lewicowo-liberalnych. Z jednej strony będzie to więc narracja rasistowska, nasączona fake-newsami nakręcającymi strach oraz niechęć do migrantów, z drugiej zaś, będzie to narracja uderzająca w służby graniczne i jakiekolwiek działania powstrzymujące nielegalną migrację, przesycona psychologicznymi bodźcami mającymi wywołać współczucie wobec migrantów (w tym narzucanie języka w tym zakresie np. używanie słowa „uchodźca" w stosunku do migrantów ekonomicznych i szerzenie zarzutów rasizmu) tj. obrazami płaczących dzieci czy też zmyślonymi human stories. Taka polaryzacja ma ustawić debatę publiczną i wyeliminować z niej tych, którzy będą odrzucać obie narracje. To zaś ma doprowadzić do pogrążenia Europy w politycznym kryzysie, w którym alternatywą dla rządów niezdolnych do powstrzymania nielegalnej migracji, będą ugrupowania antymigracyjne, często bardziej otwarte na współpracę z Rosją.
Pogłębianiu kryzysu będą służyć ataki terrorystyczne, incydenty rasistowskie, a także informacyjny chaos (w szczególności brak przejrzystości informacyjnej dot. pochodzenia sprawców niektórych przestępstw, motywowany chęcią uniknięcia podniecania nastrojów rasistowskich i antymigracyjnych, co jednak będzie wywoływać efekt odwrotny, uwiarygadniając media powiązane z Rosją, które będą podawać te informacje, jednocześnie je zniekształcając). To spowoduje, że społeczeństwa najbardziej narażone na negatywne skutki migracji będą coraz mniej zainteresowane sytuacją na Ukrainie. Nie będą też wiązać kryzysu wywołanego migracją z podmiotem atakującym tj. Rosją, lecz wręcz przeciwnie, będą widzieć w Rosji rozwiązanie problemu. Tak samo było zresztą w 2015 r. gdy Turcja dokonała ataku bronią D na Europę i mimo tego narzuciła swój wizerunek jako kraju ponoszącego ogromny wysiłek w związku z obecnością na jej terytorium uchodźców i w związku z tym postrzegana była jako klucz do rozwiązania problemu (zahamowania strumienia migracyjnego). Na podobny schemat obecnie liczy Rosja. Ponadto wiarygodność Polski, będącej obecnie jednym z największych w Europie adwokatów Ukrainy i rzeczników zwalczania rosyjskiego imperializmu, zostanie podważona przez środowiska promigracyjne, które oskarżać będą polskie władze o rzekomy rasizm i łamanie praw człowieka wobec migrantów. Dodatkowa polaryzacja związana z przyszłoroczną kampanią wyborczą jeszcze bardziej pogarszać będzie sytuację.
Ten plan ma Rosji dać zwycięstwo zarówno militarne jak i strategiczne na Ukrainie, co otworzy jej drogę do dalszej ekspansji. Jest to ostatnia deska ratunku, która ma odwrócić aktualny trend o 180 stopni. Obecnie bowiem Rosja wojnę przegrywa w wymiarze strategicznym, a jej zdolność do osiągnięcia zwycięstwa militarnego budzi również wątpliwości. Odwrócenie się Zachodu od Ukrainy i pozwolenie Rosji na odbudowę potencjału zmieni jednak całkowicie tę sytuację. Nie można zatem do tego dopuścić, a kluczem do tego jest zrozumienie, że ograniczanie się do prób znalezienia obejścia rosyjskiej blokady dla ukraińskiego zboża jest niewystarczające. Podobnie sprowadzanie powstrzymywania nielegalnej migracji do wzmacniania granicy jest także nieporozumieniem. Atak bronią D rozpocznie się w krajach pochodzenia migrantów, w wyniku przeciągnięcia ich na rosyjską stronę. Dlatego konieczne jest przyjęcie (na szczeblu międzynarodowej koalicji antyrosyjskiej, złożonej z większości krajów NATO, UE oraz niektórych innych państw wolnego świata) kompleksowej strategii przeciwstawiającej się temu rosyjskiemu planowi ataku bronią D.
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS