Reklama
  • Komentarz
  • Wiadomości

Łukaszenka pozuje na Napoleona. Jako ignorant wojskowy – nieskutecznie [KOMENTARZ]

Białoruski dyktator Łukaszenka ocenił, że zajęcie Przesmyku Suwalskiego i przebicie się w ten sposób z Białorusi do Obwodu Królewieckiego nie stanowi żadnego problemu. Świadczy to o jego całkowitej ignorancji w sprawach wojskowych, o braku jakichkolwiek refleksji jeżeli chodzi o wnioski z działań na Ukrainie oraz o braku wiedzy na temat rzeczywistych możliwości armii białoruskiej i rosyjskiej w odniesieniu do NATO.

Skąd my znamy ten gest? Tylko buty i czapka inne
Skąd my znamy ten gest? Tylko buty i czapka inne
Autor. president.gov.by/M.Dura

Inspekcja dyktatora Łukaszenki 26 marca 2024 roku w jednym z ćwiczących batalionów czołowych w rejonie oszmiańskim przy granicy z Litwą wywołała duże zamieszanie w mediach. I nie chodzi o samą wizytę, ale również o sposób, w jaki zaprezentował się białoruski uzurpator oraz co „wygadywał” nagrywany przez telewizję w czasie odprawy ze swoimi generałami. Człowiek, który przez terror polityczny kieruje państwem mało znaczącym w polityce światowej i praktycznie całkowicie uzależnionym od Federacji Rosyjskiej, zaczyna się bowiem coraz bardziej prezentować, jako wielki monarcha.

Reklama

Być może będąc pod wrażeniem ostatniego filmu „Napoleon”, podobnie jak Napoleon nosi więc polowy mundur wojskowy jedynie ze stopniem podpułkownika wojsk lądowych (Napoleon zakładał mundur pułkownika grenadierów cesarskich), podobnie jak Napoleon podróżuje na poligon z psem (rasy szpic), którego głaszcze w czasie odprawy (szpice to również ulubiona rasa królowej Wiktorii oraz króla Jerzego IV Hanowerskiego) i podobnie jak Napoleon, tonem znawcy wykłada swoje teorie (chociaż w jego przypadku nie poparte żadną wiedzą wojskową).

Zobacz też

Do gróźb Łukaszenki wszyscy zaczęli się już w jakiś sposób przyzwyczajać. Białoruski uzurpator straszył już bowiem bronią atomową, III wojną światową, Wagerowcami, uchodźcami, blokadą ekonomiczną, stanem wojennym a nawet prowokacjami amerykańskich i polskich służb specjalnych przeciwko ludności Polski. Jednak teraz te groźby zostały oprawione dodatkowymi elementami, świadczącymi o rzucającej się coraz bardziej w oczy u Łukaszenki manii wielkości.

Kiedy więc zadaje pytanie swoim oficerom, jaka odległość dzieli Białoruś od Obwodu Królewieckiego, a ci mu odpowiadają, że 42 km w linii prostej i około 90 km wzdłuż granicy, to dla niego jest to już żadnym problemem. Tymczasem te 42 km, to nie sieć autostrad, ale stosunkowo mało zaludniony region Polski poprzecinany przeszkodami wodnymi, gęstymi lasami i bardzo rzadką siecią wąskich dróg, po których nie da się bezkarnie przerzucić kolumn wojsk, o czym przekonali się Rosjanie na wschodniej Ukrainie.

W takim terenie zablokowanie przemarszu jest stosunkowo proste, chociażby przez odpowiednie ustawienie sieci zapór inżynieryjnych, pól minowych (których nie ma jak ominąć) lub zasadzek przeciwpancernych. Dodatkowo należy pamiętać, że Białorusini nie są w stanie wywalczyć nawet miejscowej przewagi w powietrzy przez co byliby narażeni na bezkarne ataki lotnictwa natowskiego spoza zasięgu ich „opelotki” i artylerii strzelającej spoza zasięgu białoruskiego ognia kontrbateryjnego.

Autor. president.gov.by

Słów Łukaszenki nie należy więc lekceważyć, ale należy przy tym pamiętać, że jak na razie, armia białoruska, nawet wsparta armią rosyjską, nie ma żadnych szans, by przy oporze ze strony NATO utworzyła dla siebie połączenie drogowe poprzez Przesmyk Suwalski. Poza samymi warunkami terenowymi składa się na to kilka czynników. Po pierwsze Białoruś nie ma takich zasobów ludzkich i sprzętowych by prowadzić długofalową operację wojskową przeciwko siłom natowskim. A do takiej na pewno by doszło. Po drugie Łukaszenko nie może w tym względzie liczyć na pomoc Rosji, która ma swoje problemy na Ukrainie i pomimo własnych, podobno ogromnych zasobów, jest często zmuszana do przerzucania sił z jednego miejsca frontu na drugi, by kontynuować ofensywę.

Reklama

Po trzecie NATO ma nad Białorusią ogromną przewagę wojskową, która nawet jeżeli w jakimś, określonym miejscu nie będzie widoczna od razu, to zostanie uzyskana w bardzo krótkim czasie, chociażby przez działania, jakie przećwiczono w tym roku w ramach manewrów Dragon-24. Po czwarte Łukaszenka nie może liczyć na takie wsparcie białoruskiego społeczeństwa, jakie miał Putin atakując Ukrainę 24 litego 2022 roku.

Zobacz też

I co najważniejsze, groźby białoruskiego uzurpatora odnoszą się zawsze do przypadku, gdy to NATO zaatakuje Białoruś. Kiedy więc Łukaszenko pyta się swoich oficerów o możliwości działania, to nie chodzi mu o atak na Kraje Bałtyckie i północno-wschodnią część Polski, ale o obronę przed atakami nadchodzącymi z tamtych kierunków.

Co ciekawe białoruski generał zapytany przez Łukaszenkę wprost:, czy jest pewien, że utrzyma obszar wzdłuż linii frontu swoim wojskami nie odpowiedział konkretnie. Zaznaczył jedynie, że: istnieją dokumentu planowania wojskowego, zaplanowane są wszystkie działania, trwają prace w dziedzinie gotowości bojowej i nad odpowiednim przygotowaniem kadry, przygotowywane są rejonu umocnione zgodnie z dekretami Łukaszenki i rozporządzeniami ministra obrony oraz żołnierze ćwiczą nie tylko na poligonach, ale w całym terenie, by w przyszłości znali obszar swoich działań. Odpowiedzi bezpośredniej o zdolności do skutecznej obrony przed uderzeniem jednak nie było.

Zobacz też

Ponieważ NATO nie zamierza w ogóle atakować Białorusi, więc okresowo pojawiającymi się groźbami białoruskiego dyktatora nie powinniśmy się obecnie za bardzo przejmować. Bardziej niepokojące są psychiczne zmiany u Łukaszenki, które na szczęście jak na razie nie wpływają na realny sposób myślenia Białorusinów w mundurach.

Dodatkowo bez względu na przyjmowane pozy, wygłaszane tezy oraz zakładane umundurowanie, Aleksandr Łukaszenka nigdy nie stanie się Napoleonem Bonaparte.

Reklama
WIDEO: Rakietowe strzelania w Ustce. Patriot, HOMAR, HIMARS
Reklama
Reklama