Geopolityka
Dekada Stoltenberga. Jak zmienił NATO?
Wraz z końcem września dobiegła końca szczególna dekada dla Sojuszu Północnoatlatyckiego. Po przeszło dziesięciu latach sekretarzem generalnym NATO przestał być Jens Stoltenberg. Jakie piętno na sojuszu odcisnął Norweg? Jak NATO zmieniło się przez ten czas?
Przykład kariery politycznej Jensa Stoltenberga pokazuje, że największy sojusz wojskowy świata może być skutecznie zarządzany przez kogoś, kto przez lata niewiele miał wspólnego z obronnością i geopolitycznymi układankami.
Ekspert od klimatu w NATO
Na początku lat 90. Norweg pełnił funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Środowiska swojego kraju. Podczas jednego z ostatnich wywiadów powiedział, że to właśnie kwestia zmian klimatycznych była tym, co przed laty interesowało go najbardziej. Co warte podkreślenia, wspomniany temat nie został całkowicie przez niego porzucony – na szczycie sojuszu w Brukseli członkowie NATO umieścili zmiany klimatyczne na czołowym miejscu swojej agendy – nie trudno domyślić się, że swój wpływ na taki obrót spraw miał właśnie Stoltenberg.
Przełom wieków obfitował w szereg różnorakich zawodowych wyzwań. Przez trzy lata Norweg piastował urząd ministra handlu i energii, a w latach 1996-1997 był ministrem finansów. Ministerialne doświadczenie miało przełożenie na dalsze lata politycznej kariery, która na przełomie wieków nabrała tempa. W marcu 2000 roku Stoltenberg został premierem Norwegii. Szefem rządu pozostał zaledwie przez przeszło rok. W październiku 2001 prowadzona przez niego Partia Pracy przegrała wybory parlamentarne, a polityk pożegnał się z funkcją szefa norweskiego rządu. Po latach okazało się, że nie było to definitywne pożegnanie. W 2005 roku Stoltenberg zaczął już znacznie dłuższy rozdział w roli premiera – rządził aż do października 2013 roku.
Dekada wyzwań
Dokładnie rok po zakończeniu misji premiera norweskiego rządu, w karierze Jensa Stoltenberga rozpoczął się najważniejszy i najtrudniejszy dotychczas rozdział. 1 października 2014 Norweg zastąpił Duńczyka Andersa Fogh Rasumussena na stanowisku Sekretarza Generalnego NATO. Jak wspomina sam Stoltenberg, stanowisko to początkowo było mu odradzane przez jego ojca Thorvalda – byłego norweskiego ministra obrony i spraw zagranicznych, który uznawał pracę dla sojuszu za… nudną.
Nudy przez 3654 dni rządzenia największym sojuszem militarnym świata z pewnością nie było. Przewodniczenie Radzie Północnoatlantyckiej, umiejętne mediowanie pomiędzy niejednokrotnie sprzecznymi interesami państw członkowskich, kierowanie procesem decyzyjnym sojuszu i pełnienie funkcji jego rzecznika – to część najważniejszych z wielu różnych wyzwań stojących przed Sekretarzem Generalnym NATO.
Wspomnianych wyzwań przez ostatnią dekadę nie brakowało. Stoltenberg musiał mierzyć się z szeregiem strategicznych problemów. Norwegowi przyszło zarządzać NATO w czasie ogromnych turbulencji i fundamentalnych przemian geopolitycznych. W 2017 roku nieżyjący już Henry Kissinger pisał o tym, że „rekonstrukcja systemu międzynarodowego jest najważniejszym wyzwaniem współczesnej dyplomacji”. W czasie tej rekonstrukcji Stoltenberg potrafił się odnaleźć. Lata 2014-2024 był swoistym czasem próby oraz momentem wyznaczającym kierunek sojuszu na kolejne lata, a może nawet dekady.
Czytaj też
Nie ulega wątpliwości, że okres urzędowania norweskiego polityka od początku naznaczony był w dużej mierze kwestią ukraińską. To w 2014 roku doszło do bezprawnej rosyjskiej aneksji Krymu, a sam Stoltenberg – jak czytamy na oficjalnej stronie NATO - naciskał na sojuszników, aby wzmocnili swoje zdolności wojskowe oraz zintensyfikowali odstraszanie i obronę terytorium sojuszu, m.in. poprzez tworzenie wielonarodowych grup bojowych wzdłuż wschodniej flanki NATO.
„Dzięki temu NATO było w stanie uruchomić swoje plany obronne w ciągu kilku godzin od pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę 24 lutego 2022 r. Następnego dnia Stoltenberg przewodniczył pierwszemu w historii wirtualnemu szczytowi NATO, na którym przywódcy państw członkowskich Sojuszu dyskutowali o środkach obronnych i zobowiązali się do wsparcia dla Ukrainy” – czytamy.
Wątek działania Stoltenberga przed lutową rosyjską agresją jest wart dłuższej analizy. Pod koniec roku 2021, kiedy coraz więcej wskazywało na to, że Rosja ostatecznie dokona pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, Norweg czynił wiele, aby do tego ataku jednak nie doszło. W styczniu 2022 roku przewodniczył Radzie NATO-Rosja, która miała przekonać Kreml o bezsensowności ofensywy. Jednocześnie zintensyfikował on działalność medialną, krytykując masowe gromadzenie rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą oraz demaskując rosyjskie akcje dezinformacyjne, m.in. poprzez odtajnianie bezprecedensowej ilości danych wywiadowczych. To one pomagały w punktowaniu i podważaniu kremlowskich fake newsów, ale także przyczyniały się do zwiększania politycznej i militarnej gotowości państw członkowskich do pomocy Ukrainie na wypadek ataku. I choć do niego koniec końców doszło – o co trudno oskarżać Stoltenberga – Norweg zrobił wiele, aby Ukraina otrzymała od NATO jak największe możliwe wsparcie.
Czytaj też
„Na szczytach NATO w Madrycie (2022), Wilnie (2023) i Waszyngtonie (2024) pomógł Sojusznikom osiągnąć konsensus w sprawie zobowiązań dotyczących długoterminowej, trwałej pomocy dla Ukrainy – i powtórzył zapewnienia, że Ukraina znajduje się na nieodwracalnej drodze do członkostwa w NATO” – wskazuje oficjalna strona sojuszu.
„Stoltenberg potrafił do maksimum wykorzystać pozycję Sekretarza Generalnego (ograniczoną przecież procesami podejmowania decyzji w NATO) do przede wszystkim odpowiedzi w ramach komunikacji strategicznej” – stwierdził z kolei dr Jacek Raubo, Szef działu analiz strategicznych Defence24.
Sekretarz, który „sprawdził się"
„Jens Stoltenberg był Sekretarzem Generalnym NATO, który zwyczajnie i po prostu sprawdził się. I to sprawdził się w chwilach kluczowych dla samego Sojuszu, jak i w przypadku kolejnych kryzysów międzynarodowych. Tych ostatnich doświadczył zdecydowanie najwięcej od czasów zakończenia zimnej wojny, jeśli mielibyśmy spojrzeć na kolejnych szefów NATO i skalę ich zadań” – stwierdził ekspert.
Jakie sukcesy można bezpośrednio przypisać Norwegowi? Zdaniem dr Raubo jednym z takich przykładów jest bezpośredni wpływ na załagodzenie napięć pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a partnerami europejskimi
„Czynił to w trudnych warunkach sporów o pieniądze wydatkowane na obronność, ale też różne wizje odpowiedzi na pojawiające się wyzwania i zagrożenia. To kursowanie między poszczególnymi częściami NATO - rozrzuconego na dwóch kontynentach - stało się wręcz symboliczne dla tego Sekretarza Generalnego NATO (…)” – mówi analityk, który podkreśla, że norweski polityk nie skupiał się wyłącznie na polepszaniu relacji transatlantyckich, ale jego cechy negocjacyjne odegrały też istotną rolę chociażby w kontekście powstrzymania eskalacji we wschodniej części Morza Śródziemnego, kiedy to Turcja i Grecja (oba kraje należą do sojuszu) w pewnym momencie „znalazły się na umownym kursie kolizyjnym, związanym z operowaniem tureckiej jednostki badawczej „Oruç Reis” na spornym fragmencie tego morza”.
Pisząc o osiągnięciach Jensa Stoltenberga nie sposób nie odnieść się do czegoś, co w zasadzie stanowi jeden z najważniejszych filarów całego NATO – mianowicie chodzi o zdolność odstraszania. W tym aspekcie, a szczególnie w ostatnich latach, sojusz zrobił ogromny postęp.
„To w okresie jego kadencji NATO, uwikłane w wieloletnią obecność wojskową w Afganistanie (ISAF oraz zastępująca ją Resolut Support) stanęło przed potrzebą ponownego zdefiniowania własnych zdolności do obrony członków Sojuszu w Europie. Od powołania grup bojowych, po sposób myślenia w Kwaterze Głównej, od stworzenia pomostu między zachodnią częścią NATO i wschodnią flanką. Nie był to ani proces łatwy wojskowo, ani przede wszystkim politycznie. Jednakże, za natowską maszynerię, która ruszyła i dziś widać jej owoce (np. w postaci większej liczby ćwiczeń, ale przede wszystkim konkretnych planów działania) w znacznym stopniu musiała odpowiadać przestrzeń, której przewodził Stoltenberg” – stwierdził Jacek Raubo, dostrzegając i doceniając umiejętność Norwega w budowaniu około dwutysięcznego zespołu, odpowiadającego za sukces sojuszu w aspektach organizacyjno-polityczno-dyplomatycznych.
„Pamiętajmy, że w warunkach tak skomplikowanego politycznie organizmu, jakim jest NATO, stworzenie zespołu wokół Sekretarza i jego zarządzanie to istotny wątek w ocenie jego pracy” – podkreślił.
Sojusz coraz liczniejszy
Jens Stoltenberg to także ojciec sukcesu polegającego na powiększeniu grona sojuszników do 32 państw. To on stał za nadzorowaniem największej liczby rund rozszerzenia NATO, które w ostatnich latach powitało w swoich szeregach Czarnogórę (2017), Macedonię Północną (2020), Finlandię (2023) oraz Szwecję (2024). Szczególnie dwie ostatnie akcesje są zasługą wysokich umiejętności negocjacyjnych Norwega. Można w tym miejscu postawić tezę, że bez osobistego zaangażowania Stoltenberga w przeddzień szczytu w Madrycie, negocjacje prowadzone m.in. z Turcją mogłyby nie zakończyć się ostatecznym porozumieniem, które – jak twierdzi dr Raubo – „doprowadziło de facto do przeobrażenia architektury bezpieczeństwa na północy kontynentu oraz w kluczowym również dla Polski wymiarze Morza Bałtyckiego”.
Sukcesów ery Stoltenberga można naliczyć więcej. Zdaniem Szefa działu analiz strategicznych Defence24 warto zwrócić uwagę na to, że kadencje Norwega „oznaczały spokojne – jak na warunki, w których przyszło mu działać – budowanie niezbędnego zaplecza polityczno-wojskowego na wschodniej flance NATO”.
„Przede wszystkim udało się stworzyć realną obecność sojuszniczą od Polski i państw nadbałtyckich, po Rumunię. I znów, narzekając na ilość wojska, sprzętu czy rezerwy materiałowe, trzeba spojrzeć na punkt startu Jensa Stoltenberga i ówczesnego NATO. Chyba największym pozytywem jest posiadanie już przez NATO planów działania (regionalne plany obronne). I znów oprócz zgód państw sojuszniczych ważnym jest dostrzeżenie roli i znaczenia swoistego interkonektora w postaci aparatu NATO wokół Sekretarza Generalnego” – kontynuował ekspert.
Czytaj też
Mówiąc o plusach tych 10 lat nie można zapomnieć o tym, że ostatnie lata przyniosły lawinowy wręcz wzrost państw członkowskich przeznaczających co najmniej 2 proc. PKB na obronność. Jak w rozmowie dla NATO Through Time Podcast zauważył Stoltenberg, jeszcze w 2014 roku jedynie trzy kraje spełniały ten warunek. Dziś jest to ponad dziesięć państw, a kolejne zapowiadają dołączenie do tego grona w niedalekiej przyszłości. Oczywiście należy w tym miejscu zaznaczyć, że duży wpływ na opisany wzrost miała sytuacja geopolityczna, która poniekąd „przymusiła” część krajów do takiego działania, ale nie oznacza to, że rola polityka, który wielokrotnie lobbował na rzecz zwiększania wydatków na zbrojenia była w tej sprawie żadna.
Co się nie udało?
Wojna na Ukrainie w wielu aspektach pokazała siłę NATO, ale nie sposób nie przyznać, że odsłoniła również jego słabości, takie jak np. niewystarczająca produkcja przemysłu obronnego u większości państw członkowskich. Czy zatem uprawnione jest twierdzenie, że to wina odchodzącego Sekretarza Generalnego?
„NATO, a raczej państwa członkowskie mogłyby oczywiście działać szybciej i mocniej, od produkcji przemysłu obronnego, aż po sprawy modernizacji sił zbrojnych i ich dyslokacji. Lecz trzeba przy tym pamiętać, że Jens Stoltenberg będąc Sekretarzem Generalnym nie zarządzał tym bezpośrednio” – twierdzi dr Raubo.
„Często się zapomina, mówiąc o NATO, że ten sojusz obronny jest emanacją wolnych i demokratycznych państw. Nie ma mitycznych sił zbrojnych NATO i woli NATO narzucanej państwom członkowskim, co jest jedynie propagandowym humbugiem rosyjskich podmiotów. Tym bardziej, misja Stoltenberga była trudna i wymagała balansowania między różnymi interesami oraz animozjami politycznymi, a często wręcz personalnymi. Jednakże, finałem jest bardzo długi okres sprawowania urzędu, co pokazuje zaufanie wyrażane wobec Stoltenberga przez różne państwa, różne konfiguracje polityczne w nich. A także, to, że NATO dziś działa sprawniej w wymiarze polityczno-wojskowym, biorąc pod uwagę np. słynne już słowa krytyki o śmierci mózgowej Sojuszu (Emmanuel Macron, prezydent Francji)” - kontynuował.
Historyczny Sekretarz?
Jens Stoltenberg niewątpliwie przechodzi do historii Sojuszu Północnoatlantyckiego jako jeden z najdłużej urzędujących Sekretarzy Generalnych. Piastując ten urząd przez równo 10 lat ustępuje w tej materii niedoścignionemu Holendrowi Josephowi Lunsowi, który pełnił tę funkcję blisko 13 lat (od 1 października 1971 roku do 25 czerwca 1984 r.). Przez dekadę rządów Stoltenberga sojusz powitał aż czterech nowych członków, choć i tutaj nie jest rekordzistą, ponieważ tym, który przyjął najwięcej nowych członków NATO był Jaap de Hoop Scheffer, który zarządzał sojuszem w latach 2004-2009 (w tych latach do grona państw członkowskich dołączyło dziewięć państw).
Oczywiście wymienione powyżej przykłady to tylko didaskalia i pewne ciekawostki. Najważniejszą spuścizną Stoltenberga w NATO jest opisana w tym tekście wewnętrzna zmiana, która zaszła w sojuszu i jego procesie decyzyjnym, właśnie dzięki Norwegowi i jego sposobowi zarządzania.
Czytaj też
„Mark Rutte stanął właśnie przed olbrzymim wyzwaniem, bo Stoltenberg stał się i zapewne będzie punktem odniesienia nie tylko dla niego, ale i jego następców. Był on bowiem Sekretarzem Generalnym NATO czasu kryzysu, ale i znacznych przeobrażeń wewnętrznych w zakresie tożsamości polityczno-wojskowej – podsumował dr Jacek Raubo.
Współautor: Dr Jacek Raubo