Zgodnie z mapą drogową opracowaną przez rząd w Ankarze, Turcja ma w ciągu najbliższych kilkunastu lat uniezależnić się w kwestii wystrzeliwania satelitów. Zarówno cywilnych jak i wojskowych. Pierwsza faza programu zakłada zdolność do umieszczania satelitów na niskich orbitach (500-700km) przez system opracowany przez firmę Roketsan i obsługiwany przez Tureckie Siły Powietrzne.
Więcej: MSPO 2013: Turcja krajem wiodącym, nowe centrum kongresowe, silna reprezentacja międzynarodowa
Zgodnie z informacjami pochodzącymi od wykonawcy tureckiego programu satelitarnego, firmy Roketsan, Ankara planuje zainwestować wstępnie około 100 milionów dolarów w infrastrukturę i inne systemy niezbędne do wystrzeliwania satelitów. Jednak eksperci szacują koszty programu w ciągu najbliższych 5 lat nawet na 2 miliardy dolarów.
Ale turecki program satelitarny wzbudza kontrowersje nie tylko ze względu na koszty. Wiele krajów w regionie, oraz sojusznicy z NATO, obawia się, że będzie on okazja dla rozwoju tureckich pocisków dalekiego zasięgu i instalacji służących do ich odpalania.
W 2011 roku Turcja ogłosiła plany opracowania pocisków o zasięgu 2,5 tysiąca kilometrów. Pracami zajmuje się firma TUBITAK-Sage, która zobowiązała się do przygotowania prototypu w ciągu najbliższych 2 lat. Dlatego obawy tego typu zdają się być nie pozbawione racji. Z drugiej jednak strony, wielu ekspertów uważa, że plan ten jest nakreślony zbyt ambitnie i przerasta obecnie tureckie możliwości techniczne.
Więcej: Turcja chce kupić od Chin system przeciwlotniczy HQ-9
Niezależnie od kwestii rakiet, Turcja intensywnie pracuje też nad satelitami rozpoznawczymi rodziny Gokturk, których najnowsze wersje mają być wyposażone w radary obserwacyjne o dokładności poniżej 1m. Sieć takich satelitów dałaby Turcji możliwości podobne, jak Francuskie satelity obserwacji ziemi z rodziny Pleiades produkcji EADS-Astrium.
(JS)
Zgryźliwy
I m.in. dla tych zdolności proponuję przypomnieć im Wiedeń. Rosjanie nie przypominają Francuzom Moskwy a Niemcom Leningradu ii dostali co chcieli. A w zamian poprzeć np. ich akcesję do Unii, a co? Że nie przewiduję konsekwencji? To patrzeć im na ręce, żeby nic trwałego, takiego co zdobyłoby serca i umysły ludzi tu nie budowali. Żadnych meczetów i fundacji, itp. Już od dawna mamy swoich Tatarów a naszym problemem są Rosja i Niemcy. I brak technologii w które oni już włożyli masę kasy i dalej wkładają.