Reklama

Geopolityka

Turcja: premier Erdogan nie godzi się na ustępstwa wobec demonstrantów

fot. blogs.tribune.com.pk
fot. blogs.tribune.com.pk

W związku z trwającymi od ponad tygodnia ulicznymi protestami w Turcji, premier Erdogan skrócił wizytę w Tunezji i powrócił do kraju. Na lotnisku witały go tłumy zwolenników, a on sam zapowiedział nieustępliwą politykę wobec demonstrantów.



Turecki premier przyznał, że trwające od ponad tygodnia protesty, które rozpoczęły się na Placu Taksim w Stambule, mogły się spotkać z nadmierną reakcją ze strony służb porządkowych. Stwierdził równocześnie, że nikt nie ma prawa do wandalizmu. „Te protesty, które przerodziły się w akty wandalizmu i rażącego bezprawia muszą się natychmiast zakończyć”, powiedział Recep Tayyip Erdogan cytowany przez agencję Reutera.

Więcej: Turcja: 1700 zatrzymanych podczas antyrządowych protestów

Protesty opozycji wobec konserwatywnego, religijnego środowiska Erdogana z partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) mają na celu zatrzymanie, ich zdaniem, postępującej islamizacji kraju i zmianę „aroganckiej” polityki premiera. Największe demonstracje miały miejsce, m.in. w Stambule, Ankarze, Izmirze, Bodrum. Protesty odbyły się również w Reyhanli, gdzie w zeszłym miesiącu doszło do zamachu bombowego. Przeciwnicy Erdogana obwiniają za to jego zaangażowanie po stronie rebeliantów w Syrii, co doprowadziło do reakcji tamtejszego reżimu.

W związku z protestami, w których czynny udział biorą tysiące osób, aresztowano ok. 4000 osób, w tym „podżegaczy” działających za pośrednictwem mediów społecznościowych. W ich czasie zmarły 3 osoby, z czego 1 funkcjonariusz i 1 uczestnik demonstracji potrącony przypadkowo przez samochód. Policja używa najczęściej gazu łzawiącego oraz siły fizycznej, według opozycji i źródeł zachodnich, często w sposób nieuzasadniony.

Za nadmierną przemoc ze strony służb przeprosił wicepremier Bulent Arinc. Z kolei inni członkowie rządu mówili o tym, że w protesty są zamieszani „lewicowi ekstremiści powiązani z terrorystami”. Budzi to niepokojące skojarzenia z retoryką stosowaną przez al-Asada w sąsiedniej Syrii, który od początku utożsamiał protestujących przeciwko jego rządom z terrorystami (co później okazało się częściowo prawdą).

Więcej: Turcja: antyrządowe demonstracje i zamieszki. Niemal tysiąc aresztowanych

Straty wizerunkowe, poniesione przez Erdogana w związku z protestami, zwłaszcza w Europie i Stanach Zjednoczonych, są niewątpliwe. Nie poprawi jej z pewnością stanowcza retoryka, ani tym bardziej eskalacja agresji. Pomóc może za to, uwzględnienie niektórych postulatów protestujących zgodnie z prawem, oraz jak największa przejrzystość i szybkość śledztw w sprawie nadużycia siły ze strony policji i służb.

Marcin Toboła

 
Reklama

Komentarze

    Reklama