Reklama

Siły zbrojne

Sto lat B-52 [KOMENTARZ]

Fot. USAF
Fot. USAF

Coraz liczniej pojawiają się głosy o planach modernizacji amerykańskich bombowców strategicznych B-52H, mającej na celu umożliwienie działania całej floty 76 samolotów do lat pięćdziesiątych dwudziestego pierwszego wieku. Taka długowieczność ma być możliwa przede wszystkim dzięki wymianie silników na rozwiązania ekonomiczniejsze i nowocześniejsze. Pomimo ambitnego projektu pojawiają się głosy krytyki, mówiące o tym, że tego typu kroki nic nie zmienią w starzejącej się flocie bombowców.

Silniki w bombowcach strategicznych B-52 zostaną wymienione, by te maszyny mogłyby obchodzić swoje setne urodziny – tak głosi program modernizacyjny bombowców, mający w zamiarze wymienić silniki Pratt & Whitney TF33 na nowsze rozwiązania. To będzie oznaczało, że dziadek przeżyje swoje wnuczki – bombowce B-1 Lancer i B-2 Spirit, znajdując się na stanie lotnictwa strategicznego aż do lat pięćdziesiątych bieżącego stulecia, doczekując się swojego następcy – B21 Raider

Nie każdy spodziewał się, aż tak długiego życia tego samolotu. Służył on podczas wojny w Wietnamie, podczas operacji Pustynna Burza jak i przy misjach w Iraku czy Afganistanie. Wielokrotnie zmieniało się w nim uzbrojenie, począwszy od nigdy nieużytej bojowo (po 1945 roku) broni atomowej, po pociski manewrujące aż do planowanych hipersonicznych AGM-183A ARRW (Air-launched Rapid Response Weapon).

W trakcie niespełna siedemdziesięcioletnej już historii wielokrotnie wprowadzano zmiany konstrukcyjne. Wiązało się to z udoskonalaniem i wzmacnianiem poszycia bombowców, szczególnie po kilku katastrofach, które mogłyby się fatalnie zakończyć. Jedną z takich była katastrofa pod miejscowością Goldsboro w Karolinie Północnej, kiedy to B-52G z Bazy Sił Powietrznych Seymour Johnson rozpadł się w powietrzu, doprowadzając do uwolnienia dwóch bomb wodorowych. Na szczęście nie doszło do detonacji ładunków termojądrowych.

Po wielu latach i modyfikacjach przyszła kolej na wymianę silników. Tak narodził się program CERP, tudzież Commercial Engine Replacement Program – Komercyjny Program Wymiany Silników, o wartości ponad 42 miliardów złotych (11,1 mld. USD) polegający na wymianie dotychczasowych Pratt & Whitney TF33-P-3 na rozwiązania nowocześniejsze. Na chwilę obecną nie wiadomo kto dostarczy nowe silniki, aczkolwiek producent dotychczasowych postuluje, aby w ramach programu zostało wybrane ich rozwiązanie – PW800. Warto też wspomnieć o pozostałych opcjach, tudzież BR725 od Rolls-Royce oraz CF34-10 od GE Aviaton.

Reklama
Reklama

Główną zaletą powyższych rozwiązań jest zwiększenie efektywności paliwowej o nawet 30 procent, co w konsekwencji dałoby niższe koszty eksploatacji samolotu. To oznaczałoby, że B-52 korzystałby z powietrznego tankowania znacznie rzadziej, a więc samoloty tankujące zmuszone byłyby do częstszego przebywania w hangarach lub na płycie lotniska, aniżeli w powietrzu. Amerykańskie lotnictwo nawet chce iść o krok dalej i tym sposobem prowadzi prace polegające na wymianie skanowanych mechanicznie radarów AN/APQ-166 na nowe stacje klasy AESA z aktywnym skanowaniem elektronicznym (Active Electronically Scanned Array). Stacje te ma dostarczyć Raytheon. Dodatkowo w planach jest wymiana środków łączności na nowocześniejsze. Podsumowując, dzięki tym staraniom załoga bombowca może zostać ograniczona do czterech osób, przy okazji łącząc funkcje nawigatora i oficera odpowiedzialnego za prowadzenie walki elektronicznej.

Pomimo ambitnego celu w postaci długowieczności B-52 pojawia się wiele głosów krytyki. Sceptycy głoszą, że kosztowny program nie doprowadzi do kompletnego wyremontowania maszyn, a jedynie 10 procent wszystkich komponentów bombowca. Wielu podkreśla też przestarzałość konstrukcji na polu serwisowym – nie jest to przecież nowoczesny myśliwiec piątej generacji, a kilkudziesięcioletnia maszyna, którą w celu usunięcia potencjalnego uszkodzenia trzeba ręcznie przejrzeć, co w praktyce oznacza dziesiątki, jeśli nie setki godzin spędzonych na samym lokalizowaniu usterki, podczas gdy nowocześniejsze rozwiązania, wyposażone w czujniki podpięte do komputera, same wykryją, co im dolega i w którym dokładniej miejscu. Na wypadek poważniejszego problemu B-52 zostałyby na wiele tygodni uziemione.

image
fot. US Air Force Senior Airman Eugene Oliver

Zakładając, że program CERP wyłoni nowe silniki dla floty 76 bombowców, wszystkie z nich otrzymają nowe wyposażenie, to będziemy świadkami dość ciekawego przypadku, w postaci większej przeżywalności starego, aczkolwiek niezwykle ikonicznego sprzętu wojskowego, od wydawałoby się najnowocześniejszych bombowców, zaprojektowanych w dalszym okresie Zimnej Wojny. Prototypowa Stratoforteca została oblatana w 1952 roku, pierwszy produkcyjny B-1B Lancer w 1984 roku  (B-1A w wersji prototypowej, którego nie wprowadzono na uzbrojenie, a który stał się bazą dla Lancera latał od 1974 roku), a B-2 Spirit w połowie 1989 roku. Obecnie 17 Lancerów jest wycofywanych z powodów wysokich kosztów utrzymania, cała flota zostanie wycofana do 2036 roku, z kolei B-2 - według części źródeł - mogą zostać wycofane nawet wcześniej, bo w 2032 roku, choć termin zakończenia ich służby będzie zależny od wprowadzania nowych B-21 Raider. Jest jednak prawdopodobne, że B-52 "przeżyją" zarówno B-1, jak i B-2 i przez dłuższy czas będą służyć razem z Raiderami.

Reklama

Komentarze

    Reklama