Reklama

Siły zbrojne

Szantung z myśliwcami na pokładzie

Fot.  Robert Sullivan (Public Domain)
Fot. Robert Sullivan (Public Domain)

Samoloty bojowe J-15 startują i lądują  z pokładu najnowszego chińskiego lotniskowca Szantung - jednostki oddanej do służby zaledwie pół roku temu, w grudniu 2019 roku. Niewykluczone że okręt ten stanie się wkrótce zdolny do prowadzenia działań operacyjnych.

Fotografie i informacje na temat startów i lądowań z lotniskowca Szantung przekazała chińska prasa, podkreślając prze okazji, iż jest to największa i najpotężniejsza jednostka pływająca marynarki wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Rzeczywiście, okręt ten, choć wizualnie przypomina pierwszy chiński lotniskowiec Liaoning powstały na bazie niedokończonego sowieckiego lotniskowca typu Admirał Kuzniecow,  jest od niego nieco większy a jego grupa lotnicza jest znacznie potężniejsza.

Największa różnicę można dostrzec patrząc właśnie na liczbę przenoszonych tzw. „latających rekinów”, czyli myśliwców J-15 Flying Shark/ Fēishā będących kopiami rosyjskich Su-33. Grupa Liaoninga liczy ich 24 (wg innych informacji 26), a Szantunga już 36. Dla porównania amerykańskie superlotniskowce przenoszą zwykle po 50-60 myśliwców, głownie F/A-18E/F Super Hornet i kilka F-18G Growler.

Docelowo samolotami bojowymi bazującymi na chińskich lotniskowcach mają być zupełnie nowe konstrukcje i wydaje się że może być to myśliwiec 5. generacji J-31, którego program w ostatnich latach najwyraźniej wznowiono, a który jest nieco mniejszy niż maszyny z rodziny Su-33. Co ciekawe, w budowie znajdują się dwa kolejne chińskie lotniskowce, które będą już wyglądały zupełnie inaczej niż poprzednicy. Będą się one cechowały  znacznie większą wypornością od Liaoninga i Szantunga. Zapewne będzie większa także ich grupa lotnicza, która obejmie nie tylo śmigłowce (w przypadku Szantunga 8 ciężkich Z-18 i cztery lekkie Z-9)  i samoloty bojowe, ale również samoloty wczesnego ostrzegania.

Co ciekawe kilkanaście miesięcy temu pojawiła się informacja, że Liaoning docelowo nie pozostanie w chińskiej marynarce wojennej i może zostać zaoferowany na sprzedaż Pakistanowi. Inna możliwość to wykorzystywanie tego okrętu jako jednostki szkolnej dla coraz liczniejszych, wraz z rozbudową chińskiej floty lotniskowcowej, pilotów pokładowych. Docelowo ChRL chciałaby dysponować ośmioma nowoczesnymi lotniskowcami.

Reklama

Komentarze (15)

  1. ciekawy

    a co w tym czasie robi "parowiec" Armii Czerwonej?

    1. R

      Stoi i czeka.

  2. mały-pływak

    Sha-cun-g Nie ma wielu krajów, które są w stanie zbudować sprawnie działający lotniskowiec (US, GB, F).

  3. asddsa

    zabawnie czytac komentarze przedstaiwicieli kraju w ktorym przemysl zbrojeniowy wlasnymi silami jest w stanie wyprodukowac tylko karabin.

    1. assad

      przedstawicieli "tego kraju " czyli kogo .....?

  4. dd

    Zapóźnienie komunistów względem USA jest ogromne. Te chińskie lotniskowce do dziś nie mają katapulty, które Amerykanie mieli już pół wieku temu. Chińskie klony Su-33 są znacznie gorsze nawet od Superhornetów, o porównaniu z F-35C nie ma co mówić. Chiny do dziś nie mają też maszyny STOVL, nawet na poziomie AV-8B, nie mówiąc F-35B.

    1. Waldek

      Masz rację, że choć sprzęt chiński zapewne przewyższa rosyjskie oryginały (np. radary AESA), to jeszcze ustępuje USA. Jeszcze. Jednocześnie Chiny odstawiają "na kilometr" USA w zakresie technologii kwantowych, co oznacza przewagę w zakresie bezpiecznej łączności, radarów kwantowych (wykrywa stealth), czy wykrywanie okrętów podwodnych (zanurzonych do 500 m) z powietrza, z odległości kilku kilometrów (na razie). To w połączeniu z rozwojem bańki antydostępowej (A2/D2) rozwijanej docelowo poza obszar "łańcucha pierwszych wysp", jest złą wróżbą dla USA. USA, aby powstrzymać Chiny, muszą albo zbudować silny sojusz antychiński - raczej nikłe szanse na to, bo USA nie chcą ponosić kosztów wycofania się gospodarek np. Japonii i Korei Płd z Chin - albo muszą szybko rozstrzygnąć konflikt kinetycznie, bo już niedługo szansa na pokonanie Chin ulegnie dematerializacji. Innymi słowy, bardziej niż mniej jest prawdopodobna wojna. Brak zablokowania Chin oznacza koniec Ameryki, ze względu na nieuchronny upadek znaczenia dolara, na którym opiera się potęga Ameryki. To niestety, zła wróżba dla Polski.

    2. kikv

      Przepaść między uzbrojeniem amerykańskim a chińskim jest ogromna i z każdym rokiem rośnie. I to mimo że Chiny zadłużyły się już na 300% PKB (mając przy tym PKB na głowę nieporównywalnie gorsze od USA). To powtórka z zimnowojennego wyścigu zbrojeń, ZSRR tak samo miał dogonić i przegonić Amerykę, jak się to skończyło wiadomo. Amerykańskie technologie, w tym kwantowe, są znacznie bardziej zaawansowane niż chińskie. Gdyby miały one znaczenie militarne to USA już dawno by je wdrożyły na uzbrojenie. Chińska "bańka antydostępowa" jest kompletnie nieskuteczna wobec F-22, F-35, B-2, w praktyce F-15, F-18, B-1 również by przez nią przeszły bez problemu. "Niedługo" to Chiny będą państwem starców, demografię mają znacznie gorszą od USA. Potęga Ameryki opiera się na silnej, nowoczesnej gospodarce i armii, dolar to tylko pochodna mocarstwowej pozycji USA. Dlatego rubel i juan są nic nie warte bo nic za nimi nie stoi.

    3. Gjk

      Bzdury, nie masz bladego pojecia o chinach.

  5. Chinek Malinek

    Na Hongkong WYSTARCZY

  6. easyrider

    Sprzedaż Pakistanowi świetne posunięcie. Wzmocnią niespecjalnie zagrażający im Pakistan będący otwartym wrogiem bliskiego rywala Chin - Indii.

    1. Ech

      ciekawe czy Pakistan potrzebuje. maja klopoty finansowe

  7. Niuniu

    Zenon - Tajwan. A nazwa jest historyczna, gdyż armia ta w 1945 wyzwalała Chiny od Japończyków i amerykańskiej pomocy.

    1. Davien

      Niuniu, zeby nie ta amerykańska pomoc to niewiele by z Chin zostało, a sam Mao okazał siegorszym zbrodniarzem od Hitlera i Stalina.

    2. Ech

      Ciekawe jak by ameryknie sobie dali rade gdyby 80% wermachu przeszlo ze Wschdu na Zachodni wrat. Cos czyje ze Ardeny to malutka zabawa przy tym. Spierdzielali by po sam brzeg. i znowu Dunkierka.

    3. złośliwy

      Zważywszy że na froncie zachodnim alianci mieli przewagę prawie półtora miliona ludzi, rezerwy ludzkie na zapleczu do wykorzystania i miażdżącą przewagę lotniczą to to o czym mówisz jest tylko twoim mokrym snem...

  8. Trzcina

    Jestem niebywale zaskoczony że to w ogóle jakoś pływa i udaje lotniskowiec...

  9. Ech

    Nie oplaca im sie opracowywac wlasnego samolotu pionowego londowania , a kupic nie ma od kogo. (Chyba ze by kupili od kogos Stare Hariery i je zmodernizowali np) A przydaly by im sie do nowych desantowcow i np malych lotniskowcow.

  10. Danek

    Nie widzę sensu budowania dużych okrętów chyba tylko megalomania dziś nie można się schować na morzu z drugiego końca świata można skosić lotniskowiec hipersoniczna rakietą pieniądze wyrzucone w błoto jak już to budować małe jednostki rakietowe które będą zdolne niszczyć różne statki

    1. Nikt

      Oczywiście, a grupy bojowe lotniskowców będą sobie tak stać i nic nie robic :)

    2. złośliwy

      Na razie jeszcze nikt niczego nie trafił rakietą hipersoniczną. Poza tym pewnie nie wiesz, ze obecnie stosowane systemy plot. są w stanie przechwytywać takie pociski.

    3. Pim

      Na razie żadna rakiet hipersoniczna niczego nie "skosiła" w warunkach bojowych. A jak się zrobi dobre ćwiczenia, to zawsze trafi, i ćwiczenia skończą się obowiAzkowym sukcesem. Tak samo niczego nie "skosił" żaden Granit. Ostatnie bojowe trafienia radzieckiej techniki rakietowej do celów nawodnych to lata 60-te. Dla odmiany Exocety zaliczały trafienia w warunkach bojowych w latach 80-tych i 90-tych. Po za tym skoczenie kadłuba o wyporności 100 tys. ton gęstym podziale wewnętrznym wcale nie musi być takie proste. Fregata, niszczyciel o wyporności 4000-6000 ton to będą skutki bardzo poważne.

  11. Szalony Tytus

    Azjatycki tygrys powoli ostrzy kły i pazury. Rodzi się pytanie "Przeciw komu?" Większość komentatorów sugeruje jedną z dwóch opcji, albo USA albo Rosja, jednakże słabo jest dostrzegana tzw opcja azjatycka, czyli powolne podporządkowywanie czy to militarnie czy gospodarczo panst azjatyckich. Dla chińczyków czas płynie troszeczkę inaczej niż dla Europejczyków czy Amerykanów, mają inny światopogląd i filozofię. Patrząc na ich rozwój w ciągu ostatniego ćwierćwiecza, śmiem twierdzić iż w ciągu następnego mogą poczynić olbrzymie kroki by zawładnąć nowymi terenami, lub przynajmniej wciągnąć je w swoją strefę wplyw

    1. H

      Próba zdominowania słabszych sąsiadów to konfrontacja z USA, nie oddzielna droga. Chińczycy jak pokazała sprawa Honk-kongu są mocno niecierpliwi i nie zdolni do zaczekania 20 lat do końca okresu przejściowego.

    2. beczka

      Zieeew kolejny geopolytyk :D

    3. KuBix

      Noooo... Spać mi się już chce. ;)

  12. Stefan

    W internecie przewija się nazwa Shandong. Szantung to chińska prowincja i rodzaj tkaniny...

    1. Alchemik

      Schleswig-Holstein, to też była nazwa prowincji w Niemczech, a jednak w 1939 Westerplatte ostrzelał okręt o takiej właśnie nazwie, a np. pancerniki USS Missouri i Iowa nazywają się tak samo jak stany w USA, cóż za niespotykane przypadki...

    2. Cichanos

      Szantung to pisownia Polska. Shandong angielska.

  13. Zenon

    Armia ludowo-wyzwoleńcza. Ciekawe kogo wyzwolą w pierwszej kolejności.

    1. Kacper

      najbliżej mają Syberię

    2. Biały

      Tajwan

    3. rthrthtrh

      "wzywających" wyzwolicieli

  14. R

    Jak na kraj ktory zaczyna przygode z lotniskowcami to calkiem niezle sobie radza.

  15. Fanklub Daviena

    Amerykańskie lotniskowce służą do napaści. Dlatego jak porównuje się liczbę maszyn, to z roli myśliwskiej odpadnie co najmniej połowa. Dlatego też muszą mieć katapultę. Chińskie lotniskowce są do obrony, dlatego wystarczy im rampa (bo w konfiguracji myśliwskiej Flanker na luzie z niej startuje), która jest niezawodna, nie psuje się i w krótszym czasie pozwala na start większej ilości maszyn. Dlatego ilość myśliwców na lotniskowcach Chińskich i Amerykańskich jest co najmniej porównywalna. Chińczycy nie budują (jeszcze!) lotniskowców by płynąć przez Pacyfik i napadać na USA (a USA ma je właśnie po to, by płynąć przez Pacyfik i napaść na Chiny), tylko by swoim bombowcom, które będą zwalczać atakującą Chiny flotę USA, zapewnić osłonę myśliwską również w takiej odległości od lądu, gdzie nie mogą tego zrobić myśliwce bazowania lądowego. A to znaczy, że US Navy sobie nie podpłynie lotniskowcami do Chin na odległość użycia F-35, F-18 a nawet Tomahawków! I oznacza, że amerykańskie bazy w regionie też znajdą się nie tylko w zasięgu rakiet odpalonych z chińskich bombowców, ale te bombowce teraz będą miały eskortę myśliwską na całej trasie. Nadszedł zmierzch lotniskowców a nawet... regionalnych baz! Zobaczycie, że myśliwce 6 generacji będą mieć zasięg bojowy... międzykontynentalny - zdolny z USA zaatakować Chiny i z Chin zaatakować USA, bo USA nie będą mogły liczyć ani na lotniskowce ani na przetrwanie swoich baz w pobliżu Chin. I F-35 to chłam, totalne nieporozumienie, na które nie ma miejsca na współczesnym polu walki! To jest taki lotniczy LCS, dla którego nie będzie się dało znaleźć sensownego zastosowania, bo jedyne co ma dobre - sensory, bardziej się opłaca umieścić na dronie rozpoznawczym. Bardziej się sprawdzi Su-35 czy Su-34 ze swoim zasięgiem, prędkością i udźwigiem niż F-35! :)

    1. Życzliwy Polak

      Co za brednie – jeżeli jesteś wyznawcą teorii „całe zło to USA” to twoi ( także nasi) przodkowie skończyli by w kominie obozów koncentracyjnych III Rzeszy Niemieckiej lub Cesarstwa Japonii. Proponuję „łyk zimnej wody „ i uruchomić szare komórki – jeżeli jeszcze masz !.

    2. j23

      Znowu bzdury z ruskiej ambasady.....

    3. Maciek

      Lotniskowiec do obrony - dobre! A czego mianowicie ma bronić ten lotniskowiec? Całe chińskie terytorium, łącznie z wyspami jest w zasięgu chińskiego lotnictwa z lądu. Su27 ma duży zasięg nawet bez dodatkowych zbiorników i tankowania w locie. Zastanów się czasem nad bzdurami, które wypisujesz.

Reklama