Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Ruszyła budowa pierwszej egipskiej korwety typu Gowind 2500

W suchym doku należącej do koncernu DCNS stoczni w Lorient (Bretania) umieszczono pierwszy blok kadłuba prototypowej korwety rakietowej typu Gowind 2500 dla marynarki wojennej Egiptu. 

Wydarzenie to oznacza rozpoczęcie formowania kadłuba korwety, która ma być dostarczona odbiorcy w roku 2017 r. czyli mniej niż cztery lata od podpisania, w czerwcu 2014 r., kontraktu na budowę czterech jednostek tego typu. Pozostałe trzy korwety mają zostać zbudowane w egipskiej stoczni w Aleksandrii przy wsparciu technicznym DCNS i zdane w latach 2018-2019. Kontrakt ten zawiera również opcję na budowę dwóch kolejnych jednostek, które miałyby powstać w Lorient.

Egipskie okręty typu Gowind 2500 będą nieco mniejsze niż te budowane dla Malezji (wyp. 3100 t, dł. 111 m), kadłub będzie miał długość 102 m i szerokość 16 m, zaś ich wyporność wynosić będzie 2600 t. Jednostki te dzięki siłowni składającej się z dwóch generatorów wysokoprężnych firmy MTU i dwóch silników elektrycznych o mocy 10 MW, osiągać będą prędkość 25 w., zaś ich zasięg wynosić ma 3700 Mm/15 w.

(AN) 

Reklama

Komentarze (2)

  1. GUSTAF

    korwety ,fregaty ...w realiach Bałtyckich ...o widmie radarowym jak świecącą latarnia ......to topienie szmalu .... w naszych realiach morskich i jako państwo sojusznicze wystarczą nam okręty klasy -typu "mołnia" ( patrolowe , uderzeniowe , zabezpieczające ) odpowiednio zmodyfikowane w systemy "stelach " i odpowiednio "ubrane" w elektronikę i systemy uzbrojenia ....megalomania nam nie potrzebna .....wilcze stada w/w okrętów 3x razy mniejszych niż" śmieszno straszne mieczniki orki i inne cierniki" więcej zrobią zamieszania niż ..te struktury które po odpaleniu salw za 5 minut będą nową rafą dla żyjątek morskich ...chciałem zaznaczyć ze budowanie okrętów klasy" mołnia " jest u nas wykonywalne w 100% procentach co nie moźna powiedzieć o śmieszno strasznych "miecznikach" i tym podobnych patatajek" które w czasie konfliktu w pierwszych godzinach zostaną zniszczone albo spieprzą na daleki zachód by realizować zadania jako "najemnicy" .....no chyba żę będą szerzyć w ramach zobowiązań sojuszniczych " pokój " na akwenach ważnych z punktu widzenia USA

    1. Marek

      Jasne. Mam więc do ciebie kilka pytań. Dlaczego Rosjanie postrzegają to zagadnienie co nieco inaczej? Ich admirałowie są idiotami czy jak? Wygląd na to, że ze Szwedów także skończona barany. Zamiast wilczego stada malutkich okręcików podwodnych obstalowali sobie cichutkie "Gotlandy" a teraz zamiast budować bałtyckie "wilcze stada" kombinują przy A26, który mały nie jest, ale ma za to w odróżnieniu od podwodnych maleństw, które ty byś chciał przyzwoitą autonomiczność, sensowne osiągi i całkiem przyzwoite uzbrojenie. No i jeszcze jedno. Mołnia na radarach także będzie świecić. Powiedz mi więc ile sensownego uzbrojenia OPL można na niej zmieścić? Rozumiem Szwedów i Finów, że lubią niewielkie okręciki. Przy ich linii brzegowej mogą działać z zaskoczenia i być prawdziwym czyrakiem na d... My jednak mamy nieco inną linią brzegową. Tu nie ma gdzie się skryć. Dlatego w naszym przypadku potrzebne są większe okręty z sensowną OPL.

  2. alek

    Pytanie laika. Czy w dzisiejszych czasach, przy bardzo dobrze rozwiniętej technice pocisków rakietowych jest jeszcze miejsce dla marynarki wojennej ? Czy takie statki nie są bezbronne w konfrontacji z pojedynczym pociskiem wystrzelonym z myśliwca ?

    1. Marek

      NIE są bezbronne, o ile mają nowoczesny technologicznie system obrony i odpowiednio wyszkoloną załogę. Zawsze jednak będzie występowało niebezpieczeństwo, że kilka-kilkanaście wystrzelonych rakiet do niszczenia celów nawodnych atakujących jednocześnie z różnych kierunków i pułapów jest w stanie taki okręt zniszczyć lub unieszkodliwić. Rakiety takie ZAWSZE będą po wielokroć tańsze, niż atakowana fregata/korweta/niszczyciel.

    2. MW80

      Tak jak napisał kolega Marek. Pojedynczy pocisk to w zasadzie nie problem (jeśli system obronny jest sprawny, aktywny i nowoczesny). Problem zaczyna się przy ataku masowym. Kilka wystrzelonych pocisków (nawet przestarzałych AGM-84D) może już być wyzwaniem, szczególnie dla małych okrętów (ktoś tu pisał a typie "Mołnia"). Ich systemy obronne zapewniają zwalczanie jednocześnie co najwyżej 2 pocisków nadlatujących z jednego kierunku (z dwóch kierunków radzą sobie znacznie słabiej lub wcale - zależy od nowoczesności systemu). Większe okręty (fregata, niszczyciel) posiadają z zasady bardziej zaawansowane systemy obronne (aktywne i pasywne), które pozwalają na zwalczanie przez jeden okręt kilku celów (nadlatujących z różnych kierunków) jednocześnie. Oczywiście zespół okrętów zapewnia jeszcze lepszą ochronę (szczególnie działający w sieci z wykorzystaniem samolotów AEW). Ale to już są gigantyczne koszty. Zaawansowane systemy obronne wymagają przestrzeni i mocy do zasilania urządzeń sterujących (komputery, konsole, siłowniki, przekaźniki, systemy łączności, itp.) więc oczywistym jest, że nie można ich montować na małych okrętach (np. typ "Mołnia"). Panowanie w powietrzu jest kluczem do zwycięstwa w każdym starciu. Dlatego każda flota, żeby mogła działać skutecznie musi mieć zapewnione skuteczne wsparcie z powietrza. Bez tego w starciu z zaawansowanym przeciwnikiem ma "pozamiatane".

Reklama