Reklama

Siły zbrojne

Porozumienie z Iranem napędzi bliskowschodni wyścig zbrojeń?

Porozumienie 5+1 z Iranem w Wiedniu zostało obwołane sukcesem przez światową prasę, jednak wzbudza niepokój w krajach Zatoki Perskiej i Izraelu. Już stało się powodem zwiększenia zakupów broni przez wspomniane państwa, oraz zwiększenia aktywności polityczno-militarnej USA. Stany Zjednoczone, będące głównym motorem rozmów z Iranem, starają się zrównoważyć ich efekt wspierając silnie swoich sojuszników w regionie. Skutkiem tego jest np. wsparcie wywiadowcze działań Arabii Saudyjskiej w Jemenie, oraz przyspieszenie sprzedaży systemów uzbrojenia dla bliskowschodnich sojuszników. 

Porozumienie Wiedeńskie stanowi zdaniem wielu polityków i ekspertów istotny krok w stronę uspokojenia sytuacji w regionie, rozrywanym dziś nie tylko przez tradycyjne konflikty i animozje narodowe, ale przede wszystkim zagrożonym przez ekspansję Państwa Islamskiego i lokalnych grup ekstremistycznych. Konflikt w Syrii, walka z Państwem Islamskim w Iraku, niestabilna sytuacja w Jemenie – wszędzie tam, mniej lub bardziej otwarcie, widać wsparcie szyickiego Iranu. Rządzone przez Sunnitów kraje – Arabia Saudyjska, Kuwej, Katar, Bahrajn, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie, oraz uważający Teheran za głównego wroga Izrael, obawiają się skutków militarnych tego układu. Widzą przede wszystkim zagrożenia wynikające ze „zdjęcia uzdy”, którą były sankcje oparte o ograniczenia handlu z Iranem, zakaz sprzedaży uzbrojenia oraz zamrożenie ogromnych aktywów Teheranu znajdujących się na zagranicznych kontach. Postrzegają też Wiedeńskie porozumienie jako rodzaj zawoalowanej zgody na pojawienie się kolejnego kraju dysponującego bronią atomową.

Część przywódców obawia się też, że Waszyngton zawarł jakieś dodatkowe, niejawne porozumienia z Teheranem. Krajek Zatoki Perskiej widzą, iż obecnie USA więcej uwagi poświęca problemom terroryzmu i postępów Państwa Islamskiego niż „starym wrogom”, takim jak reżimy w Syrii czy Iranie. Problemy w zakresie współpracy arabskich potęg i Ameryki generuje również sprzeciw Izraela i silnego lobby w samej administracji USA. Szczególnie widoczne było to podczas szczytu USA i Rady Współpracy Zatoki w Camp Dawid, w maju bieżącego roku.

Jak zbroić kraje Zatoki i zabezpieczyć Izrael? – dylemat Waszyngtonu

Obecnie amerykańska administracja stoi przed nie lada wyzwaniem. Z jednej strony potrzebuje pomocy krajów Zatoki Perskiej, aby ustabilizować region i powstrzymać ekspansję ISIS, z drugiej strony nie chce zwiększać zagrożenia dla swojego głównego sojusznika na Bliskim Wschodzie jakim jest Izrael. Władze w Tel Awiwie są zaniepokojone zarówno potencjałem atomowym Iranu jak też rosnącą sprzedażą nowoczesnego uzbrojenia do krajów Zatoki Perskiej.

W ostatnim czasie, prawdopodobnie w związku z planowanym porozumieniem z Iranem, amerykańska administracja zezwoliła na duże kontrakty zbrojeniowe na rzecz bliskowschodnich sojuszników. Są wśród nich: warta 130 mln dolarów sprzedaż 1600 bomb kierowanych laserowo i kontakt na wyrzutnie HIMARS oraz 100 pocisków ATACMS za 900 mln dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich, jak również sprzedaż dodatkowych systemów Patriot i ponad 200 nowych rakiet PAC-3 dla Arabii Saudyjskiej za 1,7 mld dolarów. W planach są również kontrakty na śmigłowce morskie Sikorsky SH-60B SeaHawk. USA wspomagają też wysiłki krajów członkowski Rady Współpracy Zatoki (do której należą: Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt, Bahrajn, Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie) w zakresie stworzenia wspólnego systemu obrony przeciwrakietowej i przeciwlotniczej. Ale zakupy nowego uzbrojenia realizowane są również u innych dostawców. Są wśród nich przede wszystkim kraje europejskie, takiej jak Francja czy Niemcy. Katar zdecydował się na zakup myśliwców Dassault Rafale, a podobny krok rozważa też Kuwejt i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Wszystkie kraje zatoki inwestują w ostatnim czasie znaczne sumy w zbrojenia.

F-16 Izrael
Fot. MathKnight/Wikipedia

Pomoc dla Izraela – niemal nieograniczona

W tej sytuacji ważną kwestię stanowi dla USA „równoważące” te działania wsparcie dla Izraela, którego władze czują się zagrożone zarówno irańskim potencjałem atomowym jak też dostawami nowoczesnego sprzętu dla niezbyt przyjaznych sąsiadów. Dlatego Kongres zezwolił w ostatnim czasie na sprzedaż do Izraela znacznej ilości broni, w tym na wart niemal dwa miliardy dolarów pakiet, złożony z 250 pocisków AIM-120C AMRAAM, 3 tys. rakiet Hellfire, oraz ponad 3 tys. bomb kierowanych i kolejnych 8 tys. klasycznych oraz kilkunastu tysięcy zestawów umożliwiających ich konwersję na amunicję precyzyjną. Wśród zamówionych pocisków jest też 50 ciężkich bomb do niszczenia bunkrów BLU-113, które doskonale sprawdziłyby się w niszczeniu irańskich instalacji atomowych. Amerykańska administracja nie wyklucza też zwiększenia pomocy wojskowo-finansowej dla Izraela, która obecnie przekracza 3 mld rocznie. Tel Awiw będzie też nadal mógł na specjalnych warunkach kupować najnowsze systemy uzbrojenia, takie jak myśliwce piątej generacji F-35 czy maszyny pionowego startu Osprey. Chcący zachować anonimowość eksperci biorący udział w rozmowach Izrael-USA, poinformowali Bloomberg o możliwych ustaleniach dotyczących np. dofinansowania zakupu przez Izrael maszyn V-22 Osprey, czy też zwiększenie, ponad obecne 33 samoloty, dostaw myśliwców F-35.

Wszystko to oznacza potencjalny, znaczący wzrost zamówień z tej części świata. Amerykanie szacują, że kraje Zatoki Perskiej i Izrael mogą w najbliższym czasie zakupić w USA sprzęt o wartości ponad 6 mld dolarów. Ale Iran również nie będzie próżnował. Dysponując zamrożonymi obecnie środkami ze sprzedaży ropy szacowanymi na około 100 mld dolarów, Teheran będzie chciał możliwie szybko uzupełnić obecne braki w wyposażeniu. Nawet pomimo sankcji na broń i systemy rakietowe pozostających w mocy, odpowiednio przez kolejno pięć i siedem lat, możliwe będzie gwałtowne przyspieszenie prac nad nowoczesnym uzbrojeniem, dzięki dostępowi do wielu komponentów podwójnego zastosowania.

Jest też przynajmniej kilku oferentów, którzy oczekują na otwarcie tego rynku. Rosja będzie miała wreszcie okazję zrealizować odwlekane przez lata zamówienie na nowoczesne systemy obrony powietrznej S-300, podpisane w 2007 roku. Można się też spodziewać dalszych, choć mniej ostentacyjnych, prac nad programem atomowym i balistycznymi środkami do przenoszenia głowic jądrowych. W perspektywie może to pchnąć co najmniej część krajów Zatoki Perskiej, w szczególności Arabię Saufysjką, do poszukiwania partnerów takich jak Pakistan w kontekście rozwoju własnego programu jądrowego. Są to wyzwania, zarówno polityczne jak i militarne, które w dużym stopniu zależne będą od sposobu w jaki Teheran będzie wywiązywał się z ustaleń porozumienia w Wiedniu. 

Reklama

Komentarze (5)

  1. Kris

    3 mld pomocy dla Izraela rocznie. Nam przydałoby się chociaż połowa tej kwoty przez 10 lat, pozwoliłoby to zmodernizować oplot, lotnictwo i marynarkę. W rzeczywistości pozostanie walka o wizy, bo Żydzi w Ameryce Polaków niestety nie nawidzą.

    1. fg

      Znając nasze możliwości czytaj defraudacje to nawet tej połowy byśmy nie wykorzystali. Polska to studnia bez dna ile wpompujesz tyle się rozejdzie, niestety taka smutna prawda. Ponadto USA nie zależy na naszym bezpieczeństwie ponieważ nie jesteśmy dla nich równorzędnym partnerem. Dokładnie o tym mówił P. Sikorski, choć w zwulgaryzowanej i mocno obcesowej formie to pozwiedzał niestety o naszych relacjach z wujem Samem prawdę.

  2. kozaznostra

    proszę sobie wyobrazić połączone siły wszystkich krajów muzułmańskich z bliskiego wschodu,afryki północnej + Pakistan ze swoją bronią atomową!!! vs osłabiona Europa!!! armagedon dla chrześcijan wojna niedługo wybuchnie!!!!

    1. Rastafaraj

      Nie sadze, Iran jest narzedziem w polityce USA,a oni w tej chwili respektuja tylko jednego gracza sa to Chiny. Europa zostanie wykorzystana w tej grze ale czy bedzie to oznaczalo wojne na naszym terenie? Watpie raczej bedziemy urzyci do tworzenia napiec i naciskow na Rosje, jesli ta zgodzi sie pomoc w problemie z Chinami bedzie czegos oczekiwac czego to juz mozemy sie domyslac...Teatrem dzialam bedzie Pacyfik a nie Europa.

    2. Black

      To niepokojąca wizja, ale odległa kraje te mają zbyt dużo sporów wewnętrznych by się zjednoczyć chyba, że nastąpiłoby jakieś nieoczekiwanie zdarzenie

  3. gość

    zdecydujcie się: albo jest nadal embargo ONZ na rakiety dla Iranu albo Rosja może im sprzedać S-300 ? Z drugiej strony cały czas pisano że to Rosja sama sobie narzuciła to embargo na S-300. Jak jest w rzeczywistości ?

    1. typo

      No to jest tak, jak się "wiedzę" o świecie czerpie z Gazety Wyborczej i TVN24. Nie ma embarga na rakiety do Iranu! Jest embargo na... rakiety z Iranu! Do Iranu broń wolno eksportować (Rosja nie jest kolonią USA i nie musi się przejmować embargiem USA), nie wolno Iranowi eksportować broni! W czasie gdy USA udawało "reset" z Rosją Miedwiediew dał się USA nabrać na dobre stosunki i obiecał że S-300 nie wyeksportuje (Izrael też pewnie musiał coś za to Rosji odpalić), a ponieważ słowo prezydenta Rosji jest więcej warte niż bezwartościowe słowo prezydenta USA czy Donalda Tuska ("wywalę z rządu każdą osobę, która zaproponuje podniesienie podatków...") to Rosja kluczy i nie chce Iranowi sprzedać S-300 (tym bardziej, że ich nie produkuje) tylko S-300VM, które w eksportowej wersji noszą nazwę Antey-2500, więc mogą twierdzić, że to nie S-300. Ale jest to system dużo droższy i raczej bardziej antybalistyczny niż przeciwlotniczy więc Iran nie szaleje z entuzjazmu. Ostatnio to jednak zaczyna się zmieniać, bo Iran ma tam jakieś własne rozwiązania przeciwlotnicze, więc Antey-2500 wpisywałby się w ogólną koncepcję obrony Iranu.

  4. vvvv

    Ciekawe czy Niemcy odobraza sie na Saudyjczyków którzy chcieli kupić pare setek leo2a7+

  5. Podatnik

    Trzeba powiedzieć, że Izrael to najdroższy przyjaciel USA! I Polski niestety też... Z punktu widzenia kraju powinniśmy przestać się przyjaźnić!

Reklama