Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Patrolowy „L’Adroit” do kupienia. MON weźmie go pod uwagę?

  • fot. policja.pl
  • Fot. M.Dura
  • Zdjęcie ilustracyjne Fot. mil.ru

Koncern DCNS chce sprzedać okręt patrolowy „L’Adroit”. Brane są pod uwagę przede wszystkim kraje z Ameryki Południowej i Afryki. Marynarka Wojenna RP też chce nabyć patrolowiec, ale nie wiadomo czy MON wyraził  zainteresowanie francuskim okrętem.

DCNS rozpoczął negocjacje z przedstawicielami różnych zagranicznych sił morskich w sprawie sprzedaży „L’Adroit” - pierwszego francuskiego pełnomorskiego okrętu patrolowego typu Gowind OPV.

Co to jest Gowind OPV?

Jest to jednostka zbudowana w ramach projektu Hermes za środki własne DCNS-u i ma służyć do sprawdzenia rozwiązań przydatnych na przyszłych okrętach patrolowych typu Gowind OPV. W tym celu została ona wypożyczona na okres trzech lat (od 2012 do 2015 r.) do marynarki francuskiej, gdzie obsadzony etatową załogą uczestniczy w normalnych działaniach operacyjnych.

DCNS traktował „L’Adroit” jako reklamę swoich możliwości i wykorzystywał ja w działaniach marketingowych. Marynarka francuska testuje zastosowane na okręcie rozwiązania i zamierza wykorzystać te doświadczenia przy tworzeniu założeń pod nowy okręt nadzoru i interwencji na morzu BATISMAR (bâtiments de surveillance et d’intervention hauturiers). I jedna, i druga strona jest więc bardzo zadowolona ze współpracy.

„L’Adroit” był jednak wypożyczony w listopadzie 2011 r., a więc zostanie zwrócony do DCNS za 12 miesięcy. Marynarka francuska jest usatysfakcjonowana jego możliwościami, ale trzymając się sztywno zatwierdzonych planów zamierza wprowadzić swój pierwszy BATISMAR dopiero w latach 2020 – 2024.

DCNS szuka kupca

Koncern DCNS stara się wiec znaleźć klienta na ten okręt za granicą publikując uwagi operacyjne, jakie w czasie dotychczasowej służby miała znajdująca się na pokładzie „L’Adroit” francuska załoga. Pomimo, że są to uwagi zarówno krytyczne jak i pozytywne to jednak przeważała opinia, że jest to okręt bardzo przydatny w zadaniach patrolowych, ekonomiczny i łatwy w wykorzystaniu operacyjnym.

Koncern DCNS myśli teraz o sprzedaży tej jednostki do Ameryki Południowej (rozmowy są prowadzone przede wszystkim z Urugwajem), ale równie ważnymi klientami są kraje afrykański, u brzegów których „L’Adroit” by zresztą testowany. To właśnie tam sprawdzano przydatność patrolowego Gowinda do nadzoru i kontroli obszarów morskich, do ochrony instalacji brzegowych i przemysłowych budowanych na morzu, do zwalczania przemytu i piractwa.

Duże znaczenie dla potencjalnych kupców może mieć fakt, że „L’Adroit” był budowany według norm cywilnych. Może to ułatwić późniejszą eksploatację dla nawet niezbyt zamożnych państw, a ponadto daje możliwość budowania na bazie tej jednostki serii nowych okrętów patrolowych. Propozycja taka została złożona m.in. stoczni KNB (Kobus Naval Design) w Cape Town w Republice Południowej Afryki. W kraju tym już dawno myślano o stworzeniu serii okrętów, które w sposób tani potrafiłyby realizować zadania charakterystyczne dla czasu pokoju godząc się z ograniczeniami, jakie te jednostki miałyby w razie ewentualnego konfliktu zbrojnego.

Co takiego nowatorskiego jest w „L’Adroit”?

Jedną z najważniejszych zalet „L’Adroit” jest jego ekonomiczność. Dotyczy to zarówno niewielkich kosztów budowy (normy cywilne) jak i późniejszej eksploatacji. Tym bardziej, że wyposażenie okrętu zostało dobrane pod zadania patrolowe, a nie pod przyszłe działania w czasie wojny (z wyjątkiem jak się później okazało niewykorzystywanego systemu walki elektronicznej).

Nie ma tam więc drogich w zakupie i eksploatacji radarów obserwacji powietrznej i kierowania uzbrojeniem, nie ma systemów zwalczania okrętów podwodnych, bojowe centrum informacji (a właściwe grupę konsol wielofunkcyjnych) zamontowano na mostku, by dowódca miał cały czas kontrolę nad sytuacją.

Panoramiczny mostek na „L’Adroit” stanowi centrum dowodzenia i kierowania i znajdująca się tam załoga może z wewnątrz kontrolować wzrokowo cały pokład, z lądowiskiem i slipami rufowymi włącznie. Na okręcie zastosowano dwa takie slipy dla dwóch łodzi motorowych o długości do 9 m, tak więc pełny zespół abordażowo inspekcyjny i asekurujący jest od razu gotowy do działań.

W działaniach patrolowych przydatne jest również lądowisko dla śmigłowców o wadze do 10 t (jak np. NH90), chociaż ograniczeniem jest zastosowanie hangaru jedynie dla helikopterów pięciotonowych. (np. typu Dauphin/Panther).

Pomimo, że „L’Adroit” ma tylko 87 m długości i wyporność 1400 t to jednak może on wykonywać zadania patrolowe w każdych warunkach atmosferycznych i na każdym akwenie. Sprzyja temu zasięg (8000 Mm) oraz ekonomiczny napęd, który pomimo, że zapewnia stosunkowo niewielką prędkość (21 w) to jednak jest tani w momencie kupienia i bardzo tani w eksploatacji. DCNS poszedł tu na kompromis wychodząc z założenia, że okrętem i tak nie goni się szybkich łodzi motorowych, a do ich zatrzymania wykorzystuje się śmigłowiec, własne RHIB-y czy nawet bezzałogowy śmigłowiec Serval (Camcopter S-100 de Schiebel), który jest również na stanie Gowind OPV.

„L’Adroit” jest wyposażony tylko w jedna armatę 20 mm i dwa karabiny maszynowe 12,7 mm. Uzbrojenie w przypadku tego okrętu nie jest jednak najważniejsze, ponieważ zarówno pokładowe instalacje jak i miejsce pozwalają na montaż armat większego kalibru (np. 76 mm).

Zastosowanie norm cywilnych wpływa również na koszty eksploatacji i pozwala na przebywanie okrętu przez 220 dni na morzu. W tym celu „L’Adroit” posiada dwie wymieniające się załogi i jak się okazało można tak zorganizować proces wymiany, że nawet poza własną bazą trwa on nie dłużej niż trzy dni.

Wszystkie te rozwiązania powodują, że jest duże zainteresowanie zarówno samym „L’Adroit” jak i budową okrętów na jego bazie. Czy to zainteresowanie jest również w Polsce przekonamy się podczas postępowania na okręt patrolowy z funkcją zwalczania min Czapla dla naszej Marynarki Wojennej.

Reklama

Komentarze (5)

  1. wolf

    300-500 ton wyporności i specyfika szybkiego okrętu rakietowego z funkcją zop tego potrzebujemy na bałtyku, a za tego dziwaka pewnie mielibyśmy 4 takie

    1. ryszard56

      Zgadzam się całkowicie wolf,pozdrawiam

    2. aom

      a wiec kupujmy finska Hamine...

  2. Andrzejs

    Nie można dawać zarobić krajowi, który desantowce sprzedaje do Rosji

  3. Andrew

    Toż to kuter :)

    1. Darek

      A nawet trawler, jak widzę te pawęże z tyłu to nic tylko sieci zarzucać z nich, można jechać nawet na dwie mańki... ;)

  4. ito

    W ciągu 95 lat istnienia nowoczesnej Polski 5 lat to czas, kiedy okręty stricte bojowe były naprawdę potrzebne. Nie do końca przemawia do mnie patrolowiec o minimalnej przydatności w czasie wojny, natomiast optymalizowany do działań w czasie pokoju z założeniem, że w czasie wojny będzie zdolny wyłącznie do działań pomocniczych jak najbardziej. A robienie czegoś "bo Rosjanie"- wybaczcie, kiedy Polska będzie zdolna wystawić flotę porównywalną z jedną z flot rosyjskich wtedy będzie się można oglądać na Rosjan. Na razie dobrze by było po prostu mieć narzędzie do załatwiania spraw bieżących (piraci, przemytnicy, katastrofy, przeganianie obcych rybaków, może jakieś działania przeciw skażeniom i przeciwminowe).

    1. Darek

      Uffffff, do działań patrolowych ponownie piszę w czasie pokoju mamy Straż Graniczną. Może nie wiesz a może ja się mylę, ale nie słyszałem na Bałtyku o działających piratach i przemytnikach - no chyba, że szmuglujących fajki i wódę do Szwecji ale to jak napisałem wyżej... Jakie działania pomocnicze w czasie wojny? Chyba, że patrząc na tego francuskiego arlekina masz na myśli aby robił za cel zastępczy dla wrogich rakiet ( a nuż się nie połapią w pierwszej chwili i zamiast w okręt z prawdziwego zdarzenia w tego cudaka przyleją ) bo i jest bezbronny jak każdy patrolowiec i ma nadbudówkę pt. tu strzelać! Co do konfliktów w czasie istnienia marynarki wojennej RP to chyba powiedział Winston Churchill, że dobry polityk to taki polityk, który nie widzi naprzód tylko do najbliższych wyborów ale sięga wzrokiem o wiele dalej, tak też i powinny robić pajace z MON. Kto dziś postawi na szalę swoje, podkreślam swoje spore pieniądze z nich i powie, że za 5, 10, czy 20 lat nie będziemy mieli sporej zadymy na Bałtyku?! Okręt taki w służbie przecież spokojnie pozostaje 30 lat. A w razie W patrolowiec będzie się nadawał bojowo jedynie do osadzenia na podejściu do basenu portowego bo toż do walki nie,chyba, że z pontonem się nadaje. Co do Rosjan to fajnie jest wiedzieć, że możemy się wkwesti obrony narodowej zachowywać jak nasza reprezentacja piłki nożnej, oni też jak wychodzą na boisko grać z Rosjanami, Anglikami czy Niemcami to już mają gacie pełne ze strachu a media spekulują, że może choć zremisujemy albo mało przegramy, no na Boga jaj już co niektórzy nie mają?! Powiem tak, jak wybudujesz dom, a nie masz już na płot z furtką to zamku do drzwi wejściowych nie montujesz bo i tak cie okradną i tak to po co inwestować jeszcze i w zamek????? Jesteśmy za biednym państwem aby budować i patrolowce i korwety, tfffuuuuuu jakie to nie pijarowskie, znaczy okręty obrony wybrzeża. Zamiast takich trzech patrolowców lepiej mieć z dwie korwety uzbrojone w rakiety woda-woda i woda-powietrze bo to nie kwestia w ilości a w jakości być powinna. Zresztą dużo by na temat tzw. modernizacji MW pisać bo to rzeka....

  5. Darek

    Po co nam okręt patrolowy, skoro Rosyjska marynarka nie dysponuje takimi a niszczycielami czy minimum korwetami uzbrojonymi w pociski woda-woda, toż tą łupinkę w pierwszej kolejności bezbronną by zmietli razie ew. konfliktu a przecież dla tego się posiada flotę a nie aby na święto morza popływała. Głupota i wyrzucanie pieniędzy w błoto. Nikt nie ma tam rozumu?! To tak jak by mieć auto bez kół i cieszyć się, że ma samochód....

    1. piotral

      To nie jest okręt na wojnę tylko na pokój.

    2. jarek

      To nie MON a SG powinna się raczej nad nim zastanowić zamiast kupować stary fiński ex patrolowiec

Reklama