Reklama

Przemysł Zbrojeniowy

Niezależność technologiczna musi iść w parze z ekonomią

Mariusz Andrzejczak wiceprezes zarządu Polskiego Holdingu Obronnego ds. technologii i rozwoju fot. PHO
Mariusz Andrzejczak wiceprezes zarządu Polskiego Holdingu Obronnego ds. technologii i rozwoju fot. PHO

Rozmowa z dr. inż. Mariuszem Andrzejczakiem, wiceprezesem zarządu Polskiego Holdingu Obronnego ds. technologii i rozwoju. Rozmawiają Andrzej Kiński i Maciej Szopa



Panie Prezesie, czy rzeczywiście nie jest dobrze z nowymi produktami w ofercie Polskiego Holdingu Obronnego? Przecież w 2012 r. Grupa Bumar zajęła drugie miejsce w kraju jeśli chodzi o wydatki na innowacyjność…

Mariusz Andrzejczak: Nie może być źle choćby dlatego, że jesteśmy grupą, która żyje z nowych produktów. Dla nas kluczowym zadaniem jest oferowanie dobrych produktów Siłom Zbrojnym RP, a te mają coraz większe wymagania. Każda z naszych dywizji bierze dzisiaj udział w programie strategicznym na rzecz MON - dywizja Bumar Elektronika nawet w dwóch. Większość – bo dziś ponad 90% - naszej produkcji jest odbierana przez nasze wojsko. Wiemy że Wojsko Polskie zawsze będzie naszym klientem strategicznym. Nasze cele zakładają osiągnięcie w przyszłości 6 mld przychodu, w tym miliard z eksportu. Oznacza to, że 80% sprzedaży będziemy nadal realizować na rzecz rynku krajowego. Faktem jest, że w Grupie Bumar przez długi czas zajmowano się bardziej kwestią restrukturyzacji, niż wprowadzaniem nowoczesnych produktów, ale wtedy była taka potrzeba. Teraz to nadrabiamy.

Na rozwój jakich produktów kładziecie obecnie największy nacisk?

MA: Podstawą jest teraz obrona przeciwlotnicza. Nie ma wątpliwości, że to jest potrzebne, bo realne jest zagrożenie związane z umiejscowieniem rakiet przy naszych granicach, nie wspominając o znacznych siłach powietrznych naszych wschodnich sąsiadów. W tej chwili trwają cztery projekty badawczo-rozwojowe finansowane z NCBiR o łącznej wartości ok. 250 mln zł. Dwa projekty są związane z zestawami rakietowymi obrony powietrznej krótkiego i średniego zasięgu (Narew i Wisła). Kolejnym jest modernizacja stacji radiolokacyjnej P-18, która ma bardzo ciekawe właściwości i dlatego jej cyfryzacja spowoduje, że będziemy w stanie uzyskać zdolności unikalne na skali całego NATO. Mamy też radary pasywne - to nowy trend. Dotąd nie było możliwości tak dokładnego przetwarzania sygnałów odbitych ze źródeł innych niż własny nadajnik.

Od ponad dziesięciu lat mówi się o przejściu z lamp na fali bieżącej w nadajniku na nadajniki półprzewodnikowe. Czy ta bariera zostanie w ciągu najbliższych lat pokonana i będziemy mieli własne półprzewodnikowe elementy nadawczo-odbiorcze pozwalające na stworzenie anten pasywnych i aktywnych?

Osobiście uczestniczyłem w dyskusji na temat tego, czy powinniśmy w Polsce tworzyć tranzystory wysokich mocy. Odpowiedź na to pytanie jest oparta na decyzji biznesowej: zależy czy to się opłaci. Dotychczas wychodzi na to, że bardziej opłaca się pozyskać gotowe elementy za granicą, niż je tworzyć. Nasza radiolokacja to odbiorca niszowy. Jeśli chcemy tworzyć tranzystory, to powinny one służyć także innym dziedzinom. Oznacza to, że albo PHO musiałoby zacząć specjalizować się w elementach półprzewodnikowych, albo pozyskiwać je w Polsce lub za granicą.

Teraz często środki na badania są wydawane nie tam gdzie są najbardziej potrzebne. Czasem dublują pewne działania, które prowadzą inne placówki naukowo-badawcze albo firmy prywatne. Jest szansa, że to się zmieni?

Wszyscy chcą żebyśmy byli niezależni technologicznie – to piękna myśl, ale nierealna. Uważam, że trzeba pójść na zdrowy kompromis pomiędzy niezależnością z punktu widzenia strategicznego, a ekonomią. Dla mnie ważniejsze jest zrealizowanie 5-6 projektów badawczo-rozwojowych, które doprowadzą do stworzenia produktów niezbędnych dla wojska, niż kontynuowanie 180 tak jak teraz. Nie mówię, że tych 180 nie jest potrzebnych – rozwijamy w nich technologie i kompetencje, które kiedyś złożą się na produkty, ale Wojsko Polskie ma strategię, która niestety jest bardzo ogólna jeśli chodzi o prace badawczo-rozwojowe. Tymczasem trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, jaki procent środków trzeba przeznaczyć na projekty, które przyniosą konkretne efekty za lat 5-7. Na przykład chętnie bym uczestniczył w spójnym programie systemu obrony przeciwlotniczej, gdzie nie tylko finansuje się część radiolokacyjną, ale także prace nad efektorami. A te na razie nie są finansowane przez NCBiR. Podobnie jak serce systemu, czyli system dowodzenia.

Pełny wywiad w Nowej Technice Wojskowej 6/2013

 
Reklama

Komentarze

    Reklama