Reklama

Siły zbrojne

NATO zmodernizuje system wczesnego ostrzegania. Szybsza wymiana AWACS

Wprowadzanie następcy systemu wczesnego ostrzegania NATO opartego na samolotach E-3 Sentry AWACS (Airborne Warning and Control System) ma się rozpocząć już od 2030 roku, a nie jak wcześniej planowano po 2035 r. Oznacza to również konieczność wcześniejszego wygospodarowania na ten cel przez Sojusz nawet kilkunastu miliardów dolarów.

Obecnie wykorzystywana flota siedemnastu samolotów Boeing E-3 Sentry AWACS zaczyna się powoli starzeć zarówno jeżeli chodzi o same płatowce, jak i wewnętrzne wyposażenie (głównie ze względu na coraz mniejszą podatność modernizacyjną).

Podatność modernizacyjna samolotów E-3 Sentry AWACS jest coraz mniejsza – fot. USAF

Z drugiej strony specjaliści w NATO doskonale sobie zdają sprawę o budowaniu przede wszystkim przez Rosję zupełnie nowych systemów uzbrojenia przeciwlotniczego, które powstają specjalnie do niszczenia, będących priorytetem, samolotów wczesnego ostrzegania. Tymczasem to właśnie one dają państwom Sojuszu bezwzględną przewagę w powietrzu nad jakimkolwiek potencjalnym przeciwnikiem.

Samoloty E-3 Sentry AWACS dają NATO bezwzględną przewagę powietrzną nad potencjalnym przeciwnikiem – fot. USAF

Dlatego wprowadzenie następcy systemu AWACS stało się jednym z priorytetów w NATO na najbliższe dwie dekady. O przyśpieszonym o pięć lat terminie wprowadzania następców maszyn wczesnego ostrzegania powiadomił francuski generał Jean-Paul Palomeros, szef ACT - Dowództwa Transformacji NATO (Allied Command Transformation).

Szef ACT - generał Jean-Paul Palomeros – fot. www.act.nato.int

Co zastąpi AWACS-y?

Obecnie nie mówi się już o wymianie AWACS-ów według zasady: „samolot za samolot”, ale o stworzeniu „systemu systemów”, w którym istniałaby powszechna wymiana danych ze wszystkich możliwych źródeł informacji. Wielomiliardowy kontrakt i to w dającej się przewidzieć przyszłości już wzbudził zainteresowanie takich koncernów lotniczych jak Airbus i Boeing. Ale równie ważny jest sam system pokładowy, którego opracowanie może otworzyć zamówienia od wszystkich obecnych użytkowników samolotów AWACS (Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Arabia Saudyjska).

Nowy program ma być także elementem ponownie napędzającym współpracę transatlantycką i wzmacniającym wymianę technologiczną pomiędzy Europą i Stanami Zjednoczonymi.

Należący do NATO samolot E-3 Sentry AWACS – fot. Boeing

Z drugiej strony problemem w planach NATO może być brak konsekwencji w działaniach u państw członkowskich. Doświadczenie pokazuje bowiem, że w miarę postępu międzynarodowych programów poszczególne kraje zmniejszają swoje zaangażowanie, redukując nie tylko finansowanie, ale również przyszłe zamówienia. Przykładem tego może być projekt samolotu transportowego Airbus A400M.

Dlaczego AWACS jest priorytetem?

Lotnicze systemy wczesnego ostrzegania dają możliwości wykrywania obiektów, których nie da się dostrzec naziemnymi środkami obserwacji technicznej. Jest to szczególnie widoczne w odniesieniu do najbardziej niebezpiecznych celów, a wiec niskolecących statków powietrznych i rakiet manewrujących. Krzywizna ziemi powoduje bowiem, że prostoliniowo rozchodzące się fale radiolokacyjne widzą obiekty latające tylko od pewnej wysokości według dwóch zasad:

  • Im dalej znajduje się nadlatujący statek powietrzny tym bardziej podnosi się minimalny pułap na którym może nastąpić wykrycie;
  • Im niżej leci statek powietrzny tym maksymalny zasięg wykrycia się zmniejsza.

W przypadku radarów wyniesionych w przestrzeń na statkach powietrznych te dwa ograniczenia praktycznie nie istnieją.

Głównym sensorem samolotów AWACS jest obracający się co 12 sekund radar – fot. Wikipedia

Dlatego najważniejszym elementem wyposażenia samolotów wczesnego ostrzegania jest radar dalekiego zasięgu. W przypadku samolotów E-3 Sentry jest to stacja radiolokacyjna AN/APY-1 i AN/APY-2, której antenę umieszczono w obracającej się kopule nad kadłubem statku powietrznego. Postęp w technice radarowej pozwala obecnie zmniejszyć rozmiary bloków podsystemu obróbki oraz całkowicie zrewolucjonizować budowę systemu antenowego (tworząc go np. z tysięcy modułów nadawczo odbiorczych wbudowanych w strukturę samolotów). Nie wiadomo jednak, czy NATO zdecyduje się na rozwiązanie tradycyjne (z anteną nad samolotem), które ma ograniczenia ale jest w miarę bezpieczne, czy też na „rewolucyjne” z ogromnymi możliwościami operacyjnymi, ale obarczone dużym ryzykiem wystąpienia problemów lub nawet niepowodzenia.

Reklama

Komentarze

    Reklama