Reklama

Siły zbrojne

MEADS w wyścigu o polską tarczę

Start pocisku MEADS podczas testów w 2012 roku - fot. Lockheed Martin
Start pocisku MEADS podczas testów w 2012 roku - fot. Lockheed Martin

MEADS, amerykańsko-niemiecko-włoski program obrony powietrznej został zaoferowany Polsce w ramach przetargu na system obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. Projekt, który przez wielu został okrzyknięty jako „umarły”, rozwija się i podlega kolejnym, planowym testom. 

Głównymi zaletami  MEADS-a są: otwarta architektura, czyli możliwość instalacji do niego innych systemów uzbrojenia niż te dedykowane. W przypadku wyboru MEADS jako systemu obrony średniego zasięgu, można będzie podłączyć do niego także obronę krótkiego zasięgu dowolnego typu - oszczędzając na zakupach dodatkowych systemów radarowych i dowodzenia. Przedstawiciele MEADS zapewniają, że system byłbym w pełni kompatybilny z projektowanym w Polsce efektorem krótkiego zasięgu Błyskawica. Atutem systemu jest wysoka mobilność strategiczna (przenoszenie komponentów na pokładzie C-130 Hercules), możliwość prowadzenia ognia w promieniu 360 stopni oraz objęcie przez pojedynczą baterię ochroną ośmiokrotnie większego terenu niż klasyczna bateria Patriot (do czego przyczynia się możliwość prowadzenia ognia we wszystkich kierunkach, ale także nieco większy zasięg).

Wątpliwości przy wyborze MEADS może budzić fakt, że system ten nie został na razie wybrany przez żadne państwo na świecie oraz to, że jest de facto niesprawdzony. Przedstawiciele MEADS twierdzą jednak, że ten ostatni zarzut nie jest zasadny, ponieważ system jest poddawany intensywnym testom. Odbijają też zarzut, jakoby program miał kłopoty z finansowaniem. Na najbliższy test, który odbędzie się w listopadzie i będzie polegał na przechwyceniu pocisku balistycznego i drugiego – manewrującego, zaproszeni zostali wysocy przedstawiciele polskiego MON. Zostali oni też dopuszczeni do części dokumentacji technicznej systemu. Oba te fakty świadczą o swego rodzaju ekskluzywnej pozycji strony polskiej, do tej pory żaden kraj spoza programu nie został dopuszczony do podobnych danych – podkreślają przedstawiciele MEADS. W rozmowach podkreślają, że chcą uczynić z naszego kraju pełnoprawnego członka systemu MEADS, który nie tyle "polonizowałby" część podzespołów, ale zostałby włączony w pełną sieć produkcyjną i mógłby wytwarzać niektóre podzespoły (w tym radarowe).

Maciej Szopa

Reklama

Komentarze (8)

  1. Andrzej

    Tarcza w Polskim wykonaniu to mnóstwo gadania i żadnych przedsięwięć. Jak tak dalej pójdzie to Rozenkowa podskakując szmatą od kurzu będzie od nadlatujących odganiać.

  2. XYZ

    Ładnie pięknie ale gdyby wojna wybuchła teraz to w jakim punkcie jest nasza OPL? I co zrobiono przez ostatnie 10-15 lat w tej kwestii? To tak jak z anonsowanym kupnem Leopardów. Powinny być kupione z pierwszą partią i równolegle rozwijane projekty typu Goryl, Anders czy Concept 01 bo gdyby w tamtym czasie coś się zaczęło to te Leo poszłyby w bój. I taka sama sytuacja jest z OPL. Przepraszam - gorsza bo tu ten czas zmarnowano. O Marynarce już nie wspomnę. Oczywiście coś robiono: modernizacja radarów, OSA, Grom itd. ?.. A nie można było zrobić więcej i kompleksowo? W tym problem, że przez te lata coś zaczynaliśmy i nie kończyliśmy. Rzucaliśmy się chaotycznie do modernizacji armii i teraz niektórzy mają pretensje, że im się to wypomina... Fakt, często teraz coś usiłują zrobić ludzie, którzy wtedy tym się nie zajmowali i te uwagi dotyczą nie ich ale ich poprzedników ale trzeba umieć "wziąć to na klatę" a nie płakać. Bo nie zmieni to jednak faktów i skali problemów. Bawiliśmy się w "szerzenie demokracji" z USA... Żeby chociaż w skali dostosowanej do potencjału państwa... A co do Tomahawków, to nie sądzę, że je nam sprzedadzą - nie będą chcieli drażnić Rosji. I chyba są też bazowania lądowego - przynajmniej kiedyś były?

  3. rebeliant80

    Tarcza to zwyczajne mrzonki, dziwie się, że ktoś w ogóle daje się na to nabierać, ta tarcza nie postanie, no chyba że władze w Polsce obejmą ludzie, którym zależy na przyszłości naszego kraju, bo na razie następuje konsekwentne zwijanie armii, co naszej przyszłości oczywiście dobrze nie wróży

  4. klimo

    Kupimy to co Rosja nam każe!! Dlaczego przez tyle lat nic nie kupiliśmy co moze im zagrozic? a zasięg broni rakietowej mamy ŚMIESZNY 40-70km (no moze NDR ma cos wiekszy ale to nie strikte ziemia ziemia )!!!!! Dlatego, ze matioszka rasija nie kazałą takowego zakupić!! Po co wydawać na obrone jak mozna poprostu zastraszyc innych do kupowania czegoś co moze zagrozic jemu. Zamiast kupowac niepotrzebne zabawki kupic 200 rakiet manewrujących Tomahawk i nie trzeba nam tarczy i tak nie zaatakuje nikt bo wiadomo ze dostanie odwetowe udeżenie!!

    1. Artwi

      A to nie Rosja kazała nam kupić S-200, które mają zasięg 200-250km? A z latających bez manewrowania z prędkością 0.8 Macha Tomahawków to Rosjanie się śmieją.

    2. Eeee e

      A co jeśli ktoś nas zaatakuje w wyrzutnie Tomahawk'ów?

    3. szyMuss

      Bo w MON brakuje jasnej wizji i przede wszystkim konsekwencji w przeprowadzaniu programów modernizacyjnych. Fundusze może i są nie największe ale przy odpowiednim wykorzystaniu i planowaniu można spokojnie i systematycznie umacniać "silę armii". A co do 200 tomahawków - ich koszt wyniósłby ok. 220 mln usd (przy cenie 1.1 mln za sztukę - w rzeczywistości byłoby to ok 1,3 mln). Dolicz koszty związane z ich składowaniem, konserwacją i przede wszystkim kupnem nosicieli - przede wszystkim okrętów. łatwo powiedzieć "kupmy x tomahawków/NCM" - potrzeba strategii ich użycia, posiadania bazy potencjalnych celów. A to wszystko - koszty i koszty. Plan Orka przewiduje wyposażenie nowych op w rakiety manewrujące. Jednak ich liczba została ustalona na realistycznym dla naszych możliwości pieniężnych poziomie. I nawet Niemcy z TKMS zaczęli prace nad powiększonym U212, który mógłby je przenosić. Poza tym sporo krajów dysponujących op z rakietami manewrującymi - Wlk. Brytania, Hiszpania, Indie - nie wykazuje aż tak agresywnych tendencji w kwestii ich użycia, jaką Sz. Klimo reprezentujesz. A pociski manewrujące same się w magazynach nie obronią przed atakiem lotnictwa - dla nas system obrony plot to podstawa, rakiety manewrujące mają aż tylko podnieś możliwości sił zbrojnych.

  5. ekspert

    Wygląda to o tyle dobrze, że moze skutecznie połączyc interesy obu stron: wyrwania Europy z marazmu i a Polski z bezbronności. Period.

  6. Artwi

    Trzeba, jak Turcja, do przetargu zaprosić Rosję i Chiny, to cena zachodnich ofert spadnie przynajmniej 10x... Ale to chyba nie z wasalami USA udającymi polski rząd. :(

  7. Roman Robert Adam Nicki

    No i bardzo dobrze maja to kupic Powiedzial Rob Roman jak ktorys oszuka albo ukradnie to dusze od razu zabieram !!! I zgnije w cierpieniach !!! To ma dzialac i byc super skuteczne i nie zawiesc nigdy. Radze sie Panu Tuskowi do tego przylozyc i do roboty wziasc !!! A Amerykanie lepiej niech tez sie do roboty wezma i o nas zadbaja i to nie za horendalne pienoadze bo od tylka im nie odpadlismy!!!

    1. szyMuss

      Facet ale co to ma wspólnego z tematem newsa? Twój komentarz jest tak żałosny, że aż dziw bierze fakt jego nieusunięcia przez moderatora... A co do systemu - bazuje na systemie Patriot, wspieranym prze pociski IRIS na krótkim zasięgu. Wykorzystuje stację złożoną z kilku nieruchomych anten ścianowych w celu zapewnienia 360 stopni pola obserwacji. Wygląda ciekawie, ale na pewno taniej niż w wypadku systemu Aster nie będzie. Nie mniej ciekawie brzmi zapewnieni o włączeniu polskiego przemysłu jako kooperanta w produkcji (choć jak wiemy w praktyce może być różnie). Kolejny, ciekawy kandydat na następce systemów s-125 i s-200, bez wątpienia bardziej osiągalny dla nas finansowo niż THAAD.

  8. as

    brzmi ciekawie jednak praktyka pewnie pokaże że najlepszy kał jest Amerykanski i to im należy lizać pupę...

Reklama