Reklama

Geopolityka

Narada polskich resortów ws. Afganistanu

Fot. chor. Marcin Radzięda
Fot. chor. Marcin Radzięda

Po posiedzeniu Rady Ministrów odbędzie się narada z szefami: MON, MSZ i MSWiA ws. sytuacji w Afganistanie - poinformował we wtorek premier Mateusz Morawiecki. Współpracownicy polskiego kontyngentu będą mogli przylecieć z naszymi rodakami z Afganistanu do Polski - zapewnił w poniedziałek wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz. W jego ocenie 20-letnią misję w Afganistanie niestety trzeba rozpatrywać w kategoriach porażki USA.

We wpisie w mediach społecznościowych szef rządu przypomniał, że polskie samoloty są w drodze do Afganistanu. "Ale sytuacja na miejscu jest dynamiczna i musimy stale analizować informacje, które do nas docierają od naszych służb" - podkreślił.

"Dlatego dzisiaj po posiedzeniu Rady Ministrów odbędzie się specjalna narada w tej sprawie z odpowiednimi ministrami: Zbigniewem Rauem (Ministerstwo Spraw Zagranicznych), Mariuszem Błaszczakiem, Ministerstwo Obrony Narodowej oraz Mariuszem Kamińskim, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji" - przekazał szef rządu.

Jak podkreślił Morawiecki, wszelkie niezbędne informacje będą przekazywane na bieżąco.

We wtorek szef KPRM Michał Dworczyk poinformował, że dwa polskie samoloty wojskowe są w drodze do Afganistanu, a trzeci wystartuje wkrótce. "Na liście do ewakuacji jest około 100 osób, które współpracowały z Polskim Kontyngentem Wojskowym czy polską placówką dyplomatyczną" - mówił Dworczyk w Polsat News.

"Te osoby, które do tej pory nie deklarowały się, że chcą opuścić Afganistan - chociażby współpracownicy Polskiego Kontyngentu Wojskiego - a to jest naprawdę niewielka liczba osób (...) będą mogły z pozostającymi tam Polakami (...)przylecieć do Polski" - powiedział na antenie TVP1 wiceszef MON.

Wyjaśnił też, że działania ewakuacyjne trzeba rozpatrywać w kilku kategoriach. "Z jednej strony to są ewakuacje, które prowadzą państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego, związane z tymi, którzy pomagali państwom NATO. Z drugiej strony są to osoby, które pomagały czy wspierały instytucje unijne, które w ramach różnych mechanizmów też były obecne w Afganistanie" - powiedział.

Mówiąc o decyzji o wysłaniu samolotów, Skurkiewicz zastrzegł: "chciałbym zwrócić tu uwagę na jeden aspekt - my lecimy po naszych rodaków do Afganistanu".

Reklama
Reklama

Zaprzeczył ponadto, że Polacy, opuszczając Afganistan, zostawili tam swoich współpracowników. "My naszych współpracowników afgańskich razem z naszą misją wycofaliśmy i to stało się praktycznie do końca czerwca" - podkreślił.

"Wszyscy ci Afgańczycy, którzy współpracowali z naszym kontyngentem czy naszymi kolejnymi kontyngentami, a którzy chcieli opuścić Afganistan - uczynili to. Jak również ich rodziny. Oni zostali zabezpieczeni w naszym kraju, jak również w innych krajach koalicji, która (była) obecna w Afganistanie. Spełniliśmy nasz obowiązek" - podkreślił.

Wiceszef MON ocenił ponadto, że misję - mającą w jego ocenie przywrócić Afganistan do grupy państw stabilnych - niestety trzeba rozpatrywać "w kategoriach porażki, porażki Stanów Zjednoczonych.

"Z perspektywy tych ostatnich godzin czy dni, widzimy jak sytuacja się rozwija. Okazuje się, że te miliardy dolarów, które Stany Zjednoczone wpompowały w administracje afgańską poprzez dozbrojenie, uzbrojenie, szkolenia, nie przyniosły nic, bo armia afgańska pod nawałą talibów praktycznie poddała się i nie podjęła żadnej walki. To pokazuje olbrzymie fiasko administracji amerykańskiej w tym zakresie" - podkreślił Skurkiewicz.

Polityk odniósł się także do poniedziałkowego oświadczenia prezydenta USA Joe Bidena ws. Afganistanu. "Martwią mnie słowa prezydenta Bidena, (...) że cel został osiągnięty, bo Al-Kaida została przetrzebiona, a Bin Laden - zabity. Tylko to wydarzyło się 10 lat temu. (...) Jeżeli osiągnęła swój cel w roku 2011 czy 2012, to po co była realizowana ta misja przez kolejne lata i pochłonęła kolejne ludzkie życia?" - pytał.

Prezydent USA przyznał w poniedziałek w Białym Domu, że operacja wycofania wojsk z Afganistanu była "nieporządna" i "daleka od perfekcji", ale nadal uważa swoją decyzję za prawidłową i leżącą w interesie swojego kraju. Biden ocenił m.in., że dwa podstawowe cele interwencji - zabicie Osamy bin Ladena i zdegradowanie zdolności al-Kaidy w Afganistanie - zostały osiągnięte.

Po tym, jak Stany Zjednoczone wycofały większość swoich wojsk z Afganistanu, dużą część terytorium tego kraju zajęli talibowie. W niedzielę wkroczyli do stolicy kraju Kabulu i przejęli kontrolę nad pałacem prezydenckim. Wcześniej prezydent Afganistanu Aszraf Ghani opuścił miasto i wyjechał za granicę, prawdopodobnie do Tadżykistanu. Państwa UE i NATO ewakuują swych obywateli z Afganistanu.

Premier Morawiecki poinformował w poniedziałek, że rząd podjął decyzję o posłaniu do Afganistanu naszych samolotów, żeby w bezpieczny sposób ewakuować zarówno obywateli polskich, jak i pracowników naszej misji wojskowej w Afganistanie. Zapewnił, że rząd zrobi wszystko, by każdego, kto pomagał Polsce jako tłumacz czy w innej formie pomocy, "potraktować jak najbardziej humanitarnie, przyznać wizę humanitarną i przetransportować do Polski czy do Europy".

Źródło:PAP
Reklama

Komentarze

    Reklama