Reklama

Geopolityka

Raport: ograniczyć ryzyko wojskowe NATO-Rosja

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

Grupa ponad 140 ekspertów z państw NATO i Rosji podpisała się pod rekomendacjami, mającymi zmniejszyć ryzyko wojskowe pomiędzy stronami w raporcie European Leadership Network. Tego rodzaju zalecenia mogą być wdrażane niezależnie od tego, czy Sojusz Północnoatlantycki i Moskwa dojdą do porozumienia w kwestiach politycznych, a jednocześnie ograniczają ryzyko niezamierzonej eskalacji – pisze Janusz Onyszkiewicz, były minister obrony narodowej.

Stosunkowo niedawno na internetowej stronie European Leadership Network ukazały się Rekomendacje Uczestników Dialogu Ekspertów w sprawie zmniejszenia ryzyka wojskowego NATO-Rosja w Europie. Warto zwrócić na niego uwagę nie tylko wyłącznie ze względu na jego merytoryczną zawartość, ale także ze względu na osoby, które się pod tym raportem podpisały. A jest to lista długa (ponad 140 nazwisk) i pełna bardzo znaczących dla formułowania i realizowania polityki bezpieczeństwa nazwisk. Wystarczy wspomnieć, że wśród sygnatariuszy są były Sekretarz Generalny NATO George Robertson i były dowódca sił USA i NATO w Europie generał Phillip Breedlove, wielu byłych ministrów obrony i spraw zagranicznych, w tym z takich krajów jak USA, Wielka Brytania, Francja, byli zastępcy Sekretarza Stanu USA czy Sekretarza Generalnego NATO.

Co jednak jest szczególnie istotne, to udział licznego grona sygnatariuszy z Rosji. Znaleźć wśród nich można takie osoby jak były minister spraw zagranicznych Igor Iwanow, były szef Służby Wywiadu Zagranicznego Wiaczesław Trubnikow, Admirał Walentyn Kuzniecow, były szef sztabu Strategicznych Wojsk Rakietowych Wiktor Jesin, czy wiceprzewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji Rosyjskiej Władimir Łukin. Dokument podpisał również Władimir Senko, były szef MSZ Białorusi.

Raport wyraźnie zapowiada, że postulowany dialog między NATO i Rosją nie może oznaczać odejścia ze strony NATO od polityki „no business as usual”. Dążenie do dialogu jest wynikiem pilnej potrzeby podjęcia szeregu działań w celu ograniczenia ryzyka zaistnienia takich sytuacji, które wobec braku przejrzystości i ustalonych procedur postępowania mogą, wbrew intencjom prowadzić do groźnej eskalacji i efekcie do poważnego choć niezamierzonego konfliktu. Wystarczy przypomnieć, że w trakcie działań wojskowych dochodzi do sytuacji, w której jednostki wojskowe NATO i Rosji pojawiają się bardzo blisko siebie co może prowadzić do incydentów.

image
fot. mil.ru

 

Odpowiednie działania o charakterze wojskowym w zakresie zabezpieczenia przed możliwością takiej eskalacji „winny być prowadzone niezależnie od tego, czy poczynimy postępy w ograniczeniu istotnych sporów politycznych pomiędzy naszymi państwami” (NATO i Rosją).

Raport postuluje więc przywrócenie politycznego dialogu między ambasadorami przy Radzie NATO-Rosja i kontaktów między dowódcami wojskowymi NATO i Rosji, aby na bieżąco rozwiązywać problemy stanowiące przedmiot zainteresowania stron, a także aby opracować zasady ograniczające ryzyko niezamierzonych incydentów na lądzie w powietrzu i na morzach. Wypracowane w ten sposób porozumienia nie muszą mieć formy traktatowej, ale mogą być wdrażane jako jednostronne i równoległedecyzje poszczególnych państw. Do takich porozumień mogłyby dołączać inne państwa indywidualnie.

Raport postuluje wznowienie wymiany informacji o sytuacji powietrznej wzdłuż zachodniej granicy Rosji i wschodniej państw członkowskich NATO oraz wzajemne powiadamianie o patrolach i przelotach ciężkich bombowców w pobliżu granic drugiej strony. Obok wznowienia i rozwinięcia porozumień między poszczególnymi państwami NATO i Rosji dotyczącymi zapobieganiu incydentom w trakcie działań wojskowych należałoby opracować procedury deeskalacji i powstrzymywania konfliktów, szczególnie w rejonach Morza Czarnego, Bałtyku i na Dalekiej Północy oraz przeprowadzać stosowne wspólne ćwiczenia rozwiązywania takich problemów. Doświadczenia podobnych rozwiązań przyjętych przez USA i Rosję w Syrii mogą okazać się przydatne.

Raport zwraca uwagę, na konieczność wzajemnych równoległych jednostronnych ograniczeń co do skali i zakresu działań wojskowych na terenach krajów bałtyckich, Polski, Niemiec, Białorusi, Obwodu Kaliningradzkiego i rosyjskiego zachodniego okręgu wojskowego oraz obowiązkowej obecności obserwatorów, nawet jeśli skala tych działań jest poniżej limitów z Dokumentu Wiedeńskiego z 2011r. Zwraca uwagę zawężenie tych rozwiązań do NATO i Rosji oraz nieuwzględnienie Ukrainy czy Gruzji oraz rosyjskiego Południowego Okręgu Wojskowego. Ewentualna umowa powinna także wymusić zachowywanie odpowiedniej ostrożności w obszarach przygranicznych a nawet wykluczenie możliwości prowadzenia ćwiczeń wojskowych w obszarach bliskich granicy, jak tez powstrzymanie od stałego stacjonowania jednostek wojskowych w przygranicznym pasie szerokości 10 km.

image
Fot. mil.ru

Jeśli zaś chodzi o wojskowe ćwiczenia podejmowane w trybie nagłym i nie podlegającym obowiązkowym jawnym zgłoszeniom, to raport zaleca ustanowienie mechanizmu wzajemnej dyskretnej wymiany informacji między NATO i Rosja na wysokim szczeblu wojskowym bez możliwości przekazania tych informacji poniżej. Taki mechanizm mógłby też być stosowany w wypadku tranzytu wojsk. Raport nie odnosi się w wystarczająco jasny sposób do częstej rosyjskiej praktyki unikania konieczności powiadamiania o planowanych ćwiczeniach przez ich rozbicie na kilka mniejszych, ale powiązanych ze sobą i odbywanych w tym samym czasie, dzięki czemu liczebność każdego z nich jest poniżej wymaganego limitu.

Przechodząc do problemów zapewnienia stabilności raport przywołuje przyjęty w 1997 r. Akt Stanowiący NATO-Rosja. Nie odnosi się w ogóle do złamania przez Rosję przyjętych w tym akcie zobowiązań do poszanowania integralności terytorialnej innych krajów i zaniechania uciekania się do używania siły co miało miejsce w przypadku Krymu i Donbasu. Obejmuje natomiast kwestię stałego stacjonowania dodatkowych znaczących sil zbrojnych w obszarach położonych blisko terytorium drugiej strony. Dokument nie podnosi jednak sprawy stacjonowania rotacyjnego, które NATO uważa za odmienne od stacjonowania stałego, a taki deklarowany charakter ma obecność jednostek USA na terenie Polski.

Raport postuluje uznanie, że termin „znaczące siły wojskowe” należałoby rozumieć jako jedna brygada bojowa na każdy kraj NATO i na rosyjski okręg wojskowy (nie jest jasne, czy na każdy, czy tylko na okręg zachodni). Warto może w tym miejscu dodać, że dotychczas uważało się na ogół, iż „znaczące siły” to co najmniej jedna dywizja. Takie ograniczenie do jednej brygady oznacza, że gdyby do dopuszczanego stałego wzmocnienia miało dojść, to dla krajów bałtyckich oznaczałoby to bardzo poważne powiększenie potencjału wojskowego co jednak wyglądałoby inaczej w wypadku tak dużego kraju jak Polska.

image
Reklama

Trzeba jednak mieć świadomość, że w chwili obecnej, a także w dającej się przewidzieć przyszłości nie można liczyć na polityczną wolę ani ze strony USA ani innych państw NATO do gotowości poważniejszych stałych dyslokacji jednostek wojskowych na tereny państw na wschodniej rubieży Sojuszu Północnoatlantyckiego. Pojawia się tu jednak pewien problem. O ile dodatkowe stacjonowanie sił zbrojnych dla krajów NATO oznacza stałe przemieszczenie jakiejś jednostki na teren drugiego kraju to w wypadku Rosji nie powinno chodzić wyłącznie o podobne przesunięcie z jednego okręgu wojskowego do drugiego. Zamiast bowiem dokonywać takiego przemieszczenia, można osiągnąć taki sam cel przez rozwiązanie jednostki w jednym miejscu i sformowanie „nowej” jednostki w drugim. Tym samym zakładana symetryczność rozwiązania staje się fikcją.

Raport omawia także możliwe porozumienia dotyczące sil konwencjonalnych w Europie. Postuluje podjęcie rozmów NATO-Rosja w celu ograniczenia wyścigu zbrojeń w Europie w oparciu o założenie, że rozmieszczone obecnie siły są wystarczające.

Przyjmując, że w obecnej sytuacji nie można liczyć na nowe rozwiązania traktatowe pozostaje liczyć na jedynie porozumienia o charakterze politycznym dotyczącym transparentności, jeśli chodzi o konwencjonalne siły uderzeniowe, także te, które są rozlokowane poza strefą bezpośredniego kontaktu NATO-Rosja. Odnosiłoby się to do sił powietrznych, morskich a także jednostek dysponujących rakietami samosterującymi i balistycznymi, które mają zasięg umożliwiający dosięgniecie regionu potencjalnych działań.

Postuluje się więc przeprowadzenie analizy Dokumentu Wiedeńskiego z 2011 roku celem poszerzenia środków transparentności i weryfikacji, obejmujących także siły morskie, powietrzne i te, które dysponują rakietami balistycznymi i samosterującymi.

Jeśli chodzi o kwestie związane z obroną przeciwrakietową to raport postuluje podjęcie przez NATO i USA z jednej a Rosją z drugiej strony konsultacji, które objęłyby na poziomie strategicznym także zagadnienia związane z bronią jądrową. Chodzić by mogło o podjęcie próby przezwyciężenia istniejących różnic, ale przede wszystkim o uzgodnienie mechanizmów gwarantujących transparentność w odniesieniu do zdolności systemów rakietowych średniego i pośredniego zasięgu oraz o utworzenie centrum wymiany danych i informacji o nowych elementach obrony przeciwrakietowej.

Wreszcie, sygnatariusze raportu opowiadają się za utrzymaniem traktatu o Otwartym Niebie i apelują do państw-stron tego traktatu o podjęcie wspólnych inicjatyw ukierunkowanych na nakłonienie USA do zmiany decyzji o wyjściu z tego traktatu.

Jak już wspomniano na wstępie, raport został podpisany przez bardzo liczne grono wybitnych osobistości z USA, Rosji i wielu krajów europejskich. Co prawda, podana jest dość ogólnikowa informacja, że każda z podpisujących osób zgadza się z większością sformułowań raportu co nie oznacza ze z wszystkimi, niemniej uprawnione jest wrażenie, że po stronie rosyjskiej jest poważne grono zaniepokojone obecnym stanem relacji NATO-Rosja i gotowe zaangażować się w wypracowanie mechanizmów osłabienia groźby eskalacji, możliwych do przyjęcia także przez wspólnotę euro-atlantycką. Szanse sukcesu nie wydają się jednakowoż być wielkie. Świadczy o tym choćby to, że Moskwa odrzuciła niedawno propozycję debaty o doktrynach wojskowych, ale... ciągle warto próbować.

Janusz Onyszkiewicz

Reklama

Komentarze

    Reklama