Reklama

Siły zbrojne

Amerykanie szykują rezerwy kadrowe do walki z pandemią

Fot. Air Force Senior Airman Cynthia Belio, DoD, domena publiczna
Fot. Air Force Senior Airman Cynthia Belio, DoD, domena publiczna

Gwałtowne rozprzestrzenianie się koronawirusa SARS-CoV-2 w Stanach Zjednoczonych doprowadziło do tego, że tamtejsze władze federalne, już w coraz większym stopniu przygotowują siły zbrojne do bezpośredniego udziału w walce ze skutkami pandemii. Obecnie umożliwiono wzywanie rezerwistów do czynnej służby, ale bada się również możliwość współpracy z byłymi żołnierzami.

Donald Trump podpisał w piątek specjalny prezydencki rozkaz wykonawczy (ang. executive order), zezwalający sekretarzom dwóch departamentów siłowych – Departament Obrony (DoD) i Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS), na wezwanie do służby czynnej rezerwistów. Dotyczy to rezerw kadrowych przyporządkowanych US Army, US Navy, US Air Force oraz US Cost Guard. Tym samym, pozostający w rezerwie mogą zostać zobowiązani do pełnienia czynnej służby na okres do nawet dwóch lat.

Z tym ograniczeniem, że mobilizacja rezerw nie może przekroczyć 1 miliona personelu w jednym czasie. Trzeba jednak zdecydowanie podkreślić, że nie chodzi o jednorazową mobilizację całości sił tu i teraz, ale umożliwienie sekretarzom obrony i bezpieczeństwa wewnętrznego elastycznego czerpania z rezerw kadrowych, jakie oferują siły zbrojne (mowa oczywiście o strukturze Reserve i ochotniczo również tych należących do Individual Ready Reserve).

Aktywowana może być również, ze szczebla federalnego, uczestnicząca obecnie w coraz większej skali w poszczególnych stanach (na mocy decyzji gubernatorów) Gwardia Narodowa. Obecnie już ponad 10 tys. gwardzistów ma działać w walce z koronawirusem SARS-CoV-2 i liczba ta niemal cały czas wzrasta. W tym przypadku istnieje dualizm i do Gwardii mogą odwoływać się zarówno w sytuacjach zagrożenia bezpieczeństwa władze stanowe oraz federalne. Stąd też, częste w Europie nieporozumienia dotyczące specyfiki działania tej formacji.

Co więcej, Departament ds. Weteranów miał rozesłać zapytanie do przeszło 800 tys. byłych już wojskowych w całym kraju, sondując możliwość uzyskania od nich pomocy w kontekście pandemii koronawirusa. Według oficjalnych informacji, zaledwie już po jednym dniu (pytanie miało być wysłane w środę, a pierwsze dane upubliczniono w czwartek) pozytywną odpowiedź przekazało ponad 9 tys. byłych wojskowych, a do piątku ta liczba wzrosła do ponad 14 tys. osób.

Oczywiście, wojsko kontaktowało się z wybraną grupą byłych wojskowych, którzy w toku swojej służby uzyskali niezbędne umiejętności mogące być właśnie dziś spożytkowane w walce z chorobą zakaźną. W pierwszej kolejności mowa jest oczywiście o specjalistycznym personelu medycznym, gotowym do pracy w zespołach intensywnej terapii czy też posiadającym kompetencje w zakresie obsługi strategicznych, w przypadku leczenia COVID19, respiratorów. Trzeba również pamiętać przy ocenie odzewu z tak dużej grupy byłych wojskowych, że zapewne znaczna część z nich, o przeszkoleniu medycznym, może już brać udział w procesie zwalczania pandemii. Szczególnie, że wiele stanów informuje o ochotniczym zgłaszaniu się personelu medycznego.

Oprócz wspomnianych byłych wojskowych, Pentagon chce przyspieszyć finalizację studiów w przypadku ponad 200 studentów medycyny oraz personelu medycznego (z ostatniego roku studiów), uczącego się na co dzień w ramach Uniformed Services University of Health Sciences (USU). Oczywiście po szybszej promocji, mają być oni natychmiast włączeni do sił walczących z pandemią. Przypomnijmy również, że m.in. do Nowego Jorku skierowany został obecnie okręt szpitalny USNS Comfort, mający odciążyć szpitale znajdujące się na lądzie. Amerykańskie siły zbrojne stają współcześnie przed możliwością mobilizacji sił i środków, która w dłuższej perspektywie może okazać się nawet większa niż ta po 9/11. Wszystko będzie oczywiście zależało od tempa rozprzestrzeniania się koronawirusa SARS-CoV-2 w tym państwie. 

Reklama

Komentarze (1)

  1. Marek

    A co pomogą rezerwy jak ludzie idioci? Nasz parlamentarzysta na posiedzeniu sejmu miał rękawiczki. Co z tego, jak sobie w trakcie tego posiedzenia wycierał nimi buzię? Co z tego, skoro kasjerka w sklepie robi dokładnie to samo? Miałem posokowca. To taki pies, który nie żyje zbyt długo. Mój pożył bardzo długo. Mniej więcej jak kundel. Kiedy trzeba było miał kołnierzyk, żeby nie pchał łap tam, gdzie nie potrzeba. Jak ludzie nie rozumieją o co chodzi, to odpowiednik kagańca na pysk.

Reklama