Reklama

Siły zbrojne

Dowódca sił NATO w Europie: Stop redukcjom wojsk USA na kontynencie!

Samolot F-15C podczas działań na Litwie w ramach misji Baltic Air Policing, czyli ochrony przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich. Właśnie F-15C jako pierwsze wzmocniły siły NATO rozlokowane na Litwie. Liczba maszyn tego typu w Europie może jednak zostać ograniczona w ramach cięć budżetowych. Fot. Airman 1st Dana J. Butler/USAF.
Samolot F-15C podczas działań na Litwie w ramach misji Baltic Air Policing, czyli ochrony przestrzeni powietrznej krajów bałtyckich. Właśnie F-15C jako pierwsze wzmocniły siły NATO rozlokowane na Litwie. Liczba maszyn tego typu w Europie może jednak zostać ograniczona w ramach cięć budżetowych. Fot. Airman 1st Dana J. Butler/USAF.

Dowódca sił NATO w Europie i jednocześnie dowódca wojsk USA na Starym Kontynencie generał Phillip Breedlove opowiedział się stanowczo przeciwko planowanym dalszym redukcjom sił Stanów Zjednoczonych w Europie. Ma to związek z koniecznością wzmocnienia amerykańskiej obecności na Starym Kontynencie w świetle kryzysu ukraińskiego.

Podczas briefingu prasowego w Departamencie Obrony 30 czerwca generał Breedlove wyraźnie sprzeciwił się dalszemu redukowaniu sił USA na Starym Kontynencie. Zwrócił on także uwagę, że nawet w celu utrzymania obecnego poziomu rotacyjnej obecności wojsk Stanów Zjednoczonych w Europie Środkowo – Wschodniej w dłuższym okresie czasu konieczne może być przysłanie z USA dodatkowych jednostek. Warto pamiętać, że obecnie trzon sił US Army w naszym regionie stanowią kompanie spadochroniarzy rozmieszczone rotacyjnie w Polsce i w państwach bałtyckich, a na Starym Kontynencie stacjonują na stałe już tylko dwie brygady amerykańskich wojsk lądowych.

Dowódca wojsk Stanów Zjednoczonych w Europie zaznaczył również wyraźnie, że ostatnie działania Rosji zmieniają postrzeganie systemu bezpieczeństwa na Starym Kontynencie. Przez ostatnich 12 do 14 lat Federacja Rosyjska była bowiem postrzegana przez Pakt Północnoatlantycki jako partner, i zgodnie z takim założeniem planowano choćby strukturę sił USA w Europie. W chwili obecnej Stany Zjednoczone muszą jednak ponownie ocenić stopień i charakter zagrożenia na Starym Kontynencie, z czym powinny wiązać się dalsze decyzje odnośnie rozwoju zdolności USA do działań w Europie.

Na przeszkodzie wzmocnieniu obecności Stanów Zjednoczonych na Starym Kontynencie mogą jednak stanąć planowane cięcia, w tym ograniczenie liczby myśliwców F-15 stacjonujących w Wielkiej Brytanii. Ironii całej sytuacji dodaje fakt, że to właśnie maszyny tego typu jako pierwsze wysłano w celu wzmocnienia misji Baltic Air Policing, w ramach której siły NATO chronią przestrzeń powietrzną państw bałtyckich. Nie podano innych informacji dotyczących możliwych dalszych redukcji sił Stanów Zjednoczonych w Europie. Z drugiej strony, generał Breedlove wyraził zadowolenie z nowej inicjatywy prezydenta Baracka Obamy (European Reassurance Initiative), w ramach której na działania w Europie może zostać przeznaczony nawet miliard dolarów z „operacyjnego” budżetu, dostępnego dla Pentagonu i Departamentu Stanu.

Dowódca sił sojuszniczych i wojsk Stanów Zjednoczonych w Europie odniósł się także do innych zagrożeń dla bezpieczeństwa na Starym Kontynencie, jak obecność członków grup terrorystycznych oraz niebezpieczna sytuacja w Iraku i Syrii. Wspomniał on między innymi o działaniach mających na celu likwidację syryjskiej broni chemicznej oraz rozmieszczeniu w Turcji zestawów przeciwlotniczych i przeciwrakietowych Patriot w celu obrony kraju przed ewentualnym atakiem pociskami balistycznymi z terytorium Syrii.

W chwili obecnej działania Stanów Zjednoczonych podjęte w Europie w związku z kryzysem ukraińskim odbywają się w ramach operacji Atlantic Resolve. Trudno nie zgodzić się z dowódcą sił NATO, że dalsze redukcje obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych na Starym Kontynencie mogą postawić system obrony kolektywnej Paktu Północnoatlantyckiego w trudnym położeniu. Już w chwili obecnej w Europie nie stacjonuje ani jeden „ciężki” związek taktyczny US Army, choć o zmianę tego stanu rzeczy apelowali między innymi przedstawiciele polskiej dyplomacji i prestiżowego Instytutu Lexingtona. Jednocześnie deklarowane wzmocnienie obecności w USA w ramach European Reassurance Initiative, choć niewątpliwie stanowi krok w dobrym kierunku, zależne jest od „operacyjnego” budżetu Departamentu Obrony, który z założenia nie ma charakteru stałego. Pytania o rozszerzenie obecności Stanów Zjednoczonych w Europie w dłuższym okresie nadal pozostają więc bez odpowiedzi.

Reklama

Komentarze (5)

  1. JanKS

    Same Niemcy mają PKB znacznie większe niż Rosja. A wydają na zbrojenie 1/3 tego, co Rosja.... Wlk. Brytania i Francja mają PKB ok 90% rosyjskiego (w/g parytetu siły nabywczej, bo nominalnie to mają 40-50% więcej). Tylko redukują wydatki, podczas gdy Putin zwiększa..... Bo myślą, że im się nie opłaca. ale chyba za mało myślą w ogóle, bo nie biorą pod uwagę z kim mają do czynienia i jak należy liczyć opłacalność w świetle możliwości wojny - jak wojna wpływa na gospodarkę? Wcale jej nie pobudza - pobudza produkcję, zgoda, ale jak działa na wielkość produkcji cywilnej? O ile cywile mają lepsze życie w czasie wojny i zaraz po niej? POBUDKA "myśliciele" w Europie! Jak zmienia się prawodopodobieństwo wojny w Europie, gdy redukujemy potencjał zbrojny? Czy Bośnia i Gruzja niczego Was nie nauczyła?

    1. Garry

      Trochę nie tak. Niemcy wydali na obronność w 2013 ok. 49 mld. USD, a Rosja ok. 88 mld. USD. Francja i Wlk. Brytania odpowiednio po ok. 61 i 58 mld. USD. Jak by nie patrzeć, gdzie przysłowiowy Rzym, a gdzie Krym ;) Jako ciekawostka, Polska wydała w tym czasie ok. 10 mld. USD. Same wydatki to nie wszystko, nie bez znaczenia są przewaga technologiczna i jakościowa sił zbrojnych NATO. Np. sama Wlk. Brytania ma 2 nowoczesne lotniskowce, czyli dwa razy więcej niż Rosja (jeden przestarzały). Generalnie się z Tobą zgadzam, trzeba zwiększyć wydatki :)

  2. pół żartem ,pół serio ale z prawej flanki

    faktycznie ; szczególne wrażenie musiały wywrzeć na amerykańskiej administracji apele pewnego "przedstawiciela polskiej dyplomacji" wygloszone w pewnej knajpie... .Kto podważa sam sens stacjonowania w naszej cześci świata pododziałów tego trudnego sojusznika zza Wielkiego Oceanu ; działa przeciwko bezpieczeństwu naszego kraju.

    1. Elf

      ten trudny sojusznik, już nie chce bronić Europy... już od lat kiedy szefem departamentu stanu był henry kissinger mówili, że mają dość niańczenia Europy i chcieliby aby się wreszcie europejczycy ogarnęli.. dziś to staje się faktem - trudny sojusznik zza oceanu spogląda na azję w głównej mierze a europa nie jest już pierwszoplanowa w dodatku jest coraz słabszy i coraz trudniej spełniać mu rolę obrońcy europy.. ten ko nie zauważa, że rola obrońcy Europy pełniona przez USA się wyczerpuje i trzeba wziąć sprawy w swoje ręce (przy zachowaniu głębokiej współpracy z USA) - działa przeciwko bezpieczeństwu naszego kraju...

  3. UE.fan

    UE jest bezideowa + podzielona + wewnetrzna walka o rynki zagraniczne ...kazdy konkuruje z kazdym. Przyklad : inicjatywa unii eneregetycznej i ...nie pasuje niemcom bo zlikwidowaloby ich konkurencyjnosc np w przemysle chemicznym. Przyklad : wspolne wojska i ...nie widac wroga dla ue ... a wiec czekamy na wydarzenia ktore nas zjednocza ...albo rozwala

  4. mwa

    A moim zdaniem to jest żenujące. UE ma 4 razy większą populację niż Rosja, PKP 7 razy większy, nowoczesny przemysł zbrojeniowy - a zachowuje się jak wystraszona panienka - ojej, ta zła Rosja jest taka groźna i nieobliczalna, co to będzie, nie zostawiaj mnie wielki wuju Samie...

    1. Elf

      tak to żenujące...

    2. edfh

      Ale nie ma armi europejskiej a dla paru krajów w eu ''nie opłacalne'' było by prowadzenie wojny z moskalami, zauważ, że roski straszą i biją tylko słabszych.

  5. Elf

    no niestety europejczycy... będziecie się musieli mocniej zjednoczyć w polityce zagranicznej i obronie bo jak nie... to kłopoty was nie ominą...

Reklama