Reklama

Siły zbrojne

Ćwiczenia wojsk rakietowych w Kaliningradzie

Fot. mil.ru
Fot. mil.ru

W Obwodzie Kaliningradzkim wojska rakietowe rosyjskiej Floty Bałtyckiej rozpoczęły intensywne ćwiczenia w odpieraniu i realizacji ataków z użyciem pocisków rakietowych w warunkach silnego zakłócania i działań ofensywnych przeciwnika. Manewry mają potrwać do końca marca.

W ramach ogłoszonych ćwiczeń realizowane będą zadania przemarszów z miejsc stałego rozlokowania przy zagrożeniu atakami oddziałów dywersyjnych i sił powietrznych przeciwnika. W nieprzygotowanym terenie, na poligonach Obwodu Kaliningradzkiego, jednostki rakietowe będą trenować umacnianie pozycji, obronę przeciwlotniczą oraz zmiany pozycji zagrożonych atakiem rakietowym.

Ćwiczenia obejmują również pełny cykl obsługi wyrzutni, łącznie z ładowaniem pocisków, przygotowaniem do startu i symulowanym odpaleniem. Nie zaplanowano strzelań z użyciem pocisków rakietowych. W cyklu szkoleniowym mają wziąć udział niesprecyzowane w komunikacie jednostki rakietowe Floty Bałtyckiej.

Najprawdopodobniej szkolenia obejmą przede wszystkim komponenty 152. Gwardyjskiej Brygady Rakietowej, wyposażonej w systemy rakietowe 9K79 Toczka-U o zasięgu około 120 km. Brak jest informacji, aby w ćwiczeniach miały wziąć udział jednostki uzbrojone w balistyczne rakiety Iskander-M

Reklama

Komentarze (7)

  1. rozbawiony

    Życzę powodzenia w teoretyzowaniu o artyleryjskim ostrzale Kaliningradu. Szczególnie w sytuacji, gdy z Białorusi może zostać wyprowadzone uderzenia w kierunku Warszawy...

    1. Janusz_Byznesu

      Widzę że Tow. rozbawiony czuwa żeby trzymać odpowiednią linię ideologiczną. Niestety Towarzyszu, dzisiejsza Rassija to cień CCCP, wprawdzie na nas 1 na 1 wystarczy ale.... - jesteśmy w nato - Rassija ma "przyjaciół" z po każdej swojej granicy i musi tam trzymać znaczne siły. Wszystkiego tu nie rzucą. Tak to jest jak się ma z wszystkimi wokół na pieńku. - Tego co mają po naszej stronie jest zbyt mało i w przestarzałym wydaniu żeby poważnie nam zagrozić. -Ale trzeba się zgodzić, że sowiety to mistrzowie propagandy i maskowania. I jak widać niektórzy te bajeczki kupują.

    2. michał

      To nie jest teoretyzowanie. Nie ma mozliwości prowadzenia jakichkolwiek operacji zbrojnych przeciwko FR (mówimy o konflikcie na dużą skalę) bez zneutalizowania Kaliningradu. I nie chodzi tu o wojska zmechanizowane, bo - wbrew temu co mównią niektórzy - ich potencjał ofensywny jest niewielki i nie taka jest ich rola - one mają zabezpieczyć granicę obwodu. Prawdziwe zagrożenia są trzy: 1. Lotniska - o ile w tej chwili siły powietrzne FR są Kaliningradzie stosunkowo słabe, to są tam cztery lotniska, z których przynajmniej jedno ma możliwość przyjmowania bombowcow strategicznych. 2. Wojska rakietowe - Rosjanie są bez większych problemów w stanie przerzucić tam Iskandery, które swoim zasięgiem obejmują prawie całe terytorium RP. Zniszczenie tych wyrzutni to byłby priorytet. 3. Systemy S-300 i S-400, które bardzo utrudniałyby prowadzenie operacji lotniczych w szczególności w przypadku uderzenia ze strony Litwy. Jak więc widzisz, niezaleznie od tego czy uderzenie poszłoby od strony Białorusi czy od państw bałtyckich, niezaleznie od działań obronnych trzeba będzie prowadzić działania ofensywne przeciwko wojskom stacjonującym w obwodzie. Artyleria nie jest złym rozwiązaniem, bo umożliwia nam niszczenie systemów opl we wstępnej fazie operacji bez narażania samolotów.

    3. Garry

      A tego kolesia, jak już wszyscy na forum od dawna wiedzą, nie ma nawet sensu komentować ;)

  2. Realista

    Internetowi eksperci wojskowi zapowiadają, że w 48 godzin można zająć Kaliningrad. Nie zdają sobie chyba sprawy, jaka miażdżąca byłaby rosyjska riposta... The End.

    1. MB

      Rosji nie można lekceważyć. Jednak straszyć nią dorosłych ludzi to wstyd. Jeśli Moskwa zastosuje wariant hardcorowy to będzie musiała przyjąć podobne uderzenie ze strony zachodu. Dlatego na Ukrainie nadal oficjalnie walczą zielone ludziki a nie niezwyciężona sowiecka armia. Kijów to nie Tbilisi. Warszawa to nie Kijów. Berlin to nie Warszawa.

    2. Garry

      Coś Ci się kompletnie pomieszało. To zajęcie Kaliningradu może być ripostą na atak rosyjski, anie odwrotnie ;)))

  3. tomasz

    nie trzeba pokrywać całości, przecież doskonale są znane potencjalne cele oraz ich położenie, natomiast likwidacja "mobilek" zostanie dokonana w drodze przeczesywania terenu przez drony w oparciu o informacje wywiadu, reszte dopelnia brygady specjalne w czym akurat jestesmy mocni, bardzie obawialbym sie wjazdu od strony bialorusi

  4. Leszek K.

    Pierwszy raz pisze komentarz, zawsze byłem jedynie czytelnikiem. Ale jesli ktoś mysli że się da przykryc ogniem polskiej artylerii cały obszar Obwodu Kaliningradzkiego to chyba myśli jakoś nie logicznie;-)

    1. michał

      Witamy:)To pokrycie to raczej perspektywa (Homar), ale już nie jest źle. Obwód kaliningradzki to w najszerszym miejscu ok. 100 km. WR-40 i Kraby (jak już nauczą się jeździć) to 40 km. Ważniejsze cele można wyjąć RBS-ami i NSM. Homar będzie miał zasięg ok. 70 km (standardowa amunicja) i 300 km (pociski balistyczne)

  5. keller79

    To już jakiś postęp - do tej pory ćwiczyli tylko atak, ale z powodu wdrożenia u nas systemów NSM Konsberga i RBS-MK3 Saaba nie czują się już tak komfortowo i mają świadomość, że w małej skali, ale możemy ich dosięgnąć - pomimo, że w teorii są to rakiety przeciwokrętowe, to w praktyce są w stanie zaatakować dowolny cel na lądzie. Wszystko zależy od tego czy w końcu zbudujemy krajowy system rozpoznania i naprowadzania (satelity, radary, samoloty) dla uzbrojenia o zasięgu przekraczającym 100km, które w naszych warunkach są uznawane za strategiczne, bo chyba po raz pierwszy w historii WP posiadamy środki ogniowe o zasięgu przekraczającym nasze możliwości naprowadzania na cel. Budowa takiego systemu wydaje się logiczna jeśli myślimy o efektywnym wykorzystaniu zakupionych JASSM (370 km a w perspektywie 1000 km zasięgu), MLRS o zasięgu 300 km (Homar), nie mówiąc już rakietach manewrujących na naszych OP. Problem w tym, że to co nam pasjonatom militarnym wydaje się logiczne dla MON-u już takie nie jest... Obym nie był złym prorokiem.

    1. y

      Jesteś złym prorokiem ;-) Niestety dla Ciebie i Tobie podobnym, MON o tym już od dawna myśli. I wbrew panującej tutaj opinii mamy możliwości rozpoznawcze powyżej 100 km. Mamy też dostęp do danych z satelity (niestety nie swojego). Oczywiście przydało by się więcej, ale i to będzie (np ORO i wszystko z tym związane). Wystarczy zadać sobie trochę trudu, poszukać i poczytać. A co do rakiet o dużym zasięgu to już za Układu Warszawskiego mieliśmy Brygady Rakiet Operacyjno-Taktycznych na rakietach SCUD. Tylko je wycofaliśmy bodajże we wczesnych latach dziewięćdziesiątych bez wprowadzenia niczego innego na ich miejsce. Tak więc nie jest tak źle jak niektórzy tu piszą, ale i nie jest tak dobrze jak być powinno i by się chciało.

  6. logik007

    Mało realistyczne te ich ćwiczenia, po co mielibyśmy ich atakować jakimś desantem i z powietrza jak wystarczy pokryć cały ten obszar zmasowanym ogniem artyleryjskim i po sprawie. Ta enklawa jest nie do obrony i Ruscy dobrze o tym wiedzą, dlatego nie wstawią tam nic bardziej zaawansowanego niż te toczki bo to by było tylko marnowanie sprzętu, który zostanie w 5 min zmieciony. A toczkami to sobie moga strzelać do warmińskich jezior najwyżej.

    1. mobile4you

      Jak na razie nie mamy nic co odpowiada zasięgiem Toczek. Gdyby się zaczęło, to raczej oni pierwsi zaatakują, to będą wiedzieli czym przywalić na wszystkie strategiczne cele + wymiatanie na wejście. Po drugie, takie ćwiczenia pełnia rolę raczej demonstracyjną-przypominającą.

  7. olo

    Królewiec jest nie do obrony w przypadku ataku Rosji na NATO. Wystarczy kilka baterii dział samobierznych z paru kierunków i nic w tym małym kawałku ziemi nie będzie bezpieczne.

    1. mobile4you

      Pełni rolę największego lotniskowca na świecie, i to wystarczy.

Reklama