Reklama

Siły zbrojne

Chiny niezdolne do seryjnej produkcji nowych myśliwców

Zagrożone są m.in. maszyny J-11B, będące wersją rozwojową myśliwców J-11 (na zdjęciu). Fot. SSGt. D. Myles Cullen/USAF.
Zagrożone są m.in. maszyny J-11B, będące wersją rozwojową myśliwców J-11 (na zdjęciu). Fot. SSGt. D. Myles Cullen/USAF.

Rosjanie nie bez satysfakcji poinformowali, że Chiny nie są w stanie produkować samolotów myśliwskich J-15 i J-16 w dużej ilości, ponieważ nie udało im się opracować dla nich odpowiedniego silnika.

Jest to o tyle istotne z punktu widzenia modernizacji lotnictwa ChRL, że zagrożone są również myśliwce J-11B (opracowane na bazie samolotu Su-27). Powodem są wadliwie działające silniki WS-10A, które miały zostać dostarczone przez zakłady Shenyang Liming Aircraft Engine Company.

Silniki te planowano zainstalować także na samolotach J-15 (zmodyfikowanej wersji rosyjskiego Su-33), które miały wejść na wyposażenie chińskich lotniskowców. Zarówno chińskie siły powietrzne jak i lotnictwo morskie wystąpiły o zastąpienie WS-10A bardziej niezawodnymi silnikami AL-31F budowanymi w Rosji. W przeciwnym wypadku konieczne będzie wstrzymanie budowy nowych myśliwców.

Chińczycy oficjalnie nie potwierdzają rosyjskich doniesień, ale pojawiają się anonimowe źródła wskazujące na rosnące niezadowolenie przedstawicieli lotnictwa ChRL z powodu WS-10A. Jako główną przyczynę wskazuje się brak konkurencji w tej dziedzinie w Chinach, z powodu monopolu jednego producenta.

Reklama

Komentarze (4)

  1. Roman

    No cóż przy produkcji wysokoobciążonych silników lotniczych "kłania się" inżynieria materiałowa. Jej niedostatki skutkują np niską żywotnością i niezawodnością silników turboodrzutowych. Tutaj przemysł chiński ma jeszcze wiele do nadrobienia w porównaniu do wiodących konstrukcji takich firm jak Pratt&Whitney, General Electric, Rolls Royce, Snecma czy nawet do rosyjskiego Klimowa czy ukraińskiego Motor Sicz

  2. O.K.

    To co w innym wątku napisałem do Wojmiła: Spójrzcie na ten obrazek: https://imageshack.com/i/pb18RJ4Tj O ile pamiętam 2/3 handlu zagranicznego Chin przechodzi drogą morską. Całe to badziewie "made in China" które tworzy potęgę przemysłowa Chin transportowane jest droga morską. A następnie, jak już spojrzycie na mapę, zajrzyjcie do Mahana. Wydali go ostatnio po polsku. A oryginał angielski macie tu: http://www.gutenberg.org/ebooks/13529 Oprócz wspomnianego Mahana, polecam też w temacie Chin pozycję Antoine Brunet, Jean-Paul Guichard "Chiny światowym hegemonem? Imperializm ekonomiczny Państwa Środka". A z innych przykładów z historii -np. wojny angielsko-holenderskie, oraz całą rywalizację angielsko-francuską w XVII-XIX wieku, z uwzględnieniem wojen napoleońskich. A także rywalizację angielsko-niemiecką podczas I wojny światowej. Jak sądzisz, co tak naprawdę rozłożyło cesarstwo Kaisera? W przypadku jakiejkolwiek poważnej wojny Chin z USA i ich sojusznikami na Pacyfiku, Chiny leżą. Z powodów które pokazałem powyżej. Nie porównuj sytuacji USA z sytuacją Chin. Kluczem jest tu geografia. USA ma po prostu wyśmienity potencjał geograficzny do stania się potęga morską. Chiny wprost przeciwnie -fatalny. Jak widać na załączonym obrazku przeprowadzenie blokady morskiej Chin jest dziecinnie łatwe -szczególnie dzisiaj, w epoce samolotów i radaru. A korzyści są tak naprawdę jeszcze większe. Jako że Chiny są otoczone wianuszkiem amerykańskich sojuszników (Japonia, Korea Płd. Tajwan, Filipiny), sa też potencjalnym celem nalotów. A należy pamiętać że lwia część zarówno chińskiej ludności jak i potencjału przemysłowego skupiona jest relatywnie blisko wybrzeża. Stąd łatwość przeprowadzania nalotów strategicznych -szczególnie w epoce relatywnie tanich (koszt rzędu 1,5 mln $) JASSM-ER o zasięgu blisko 1000 km i cechach stealth. Linia brzegowa Chin to 3-4 tysiące km -obrona jest praktycznie niemożliwa. USA nie tylko mogą zablokować prawie cały chiński handel zagraniczny, mogą również stopniowo, dzień w dzień niszczyć potencjał przemysłowy Chin, celując zwłaszcza w kluczowe obiekty przemysłowe i infrastrukturę (elektrownie, rafinerie itd.). Chiny zbudowały swoją potęgę przemysłową wykorzystując swój główny atut -niemal niewyczerpalne zasoby niewolni... taniej siły roboczej. To podziałało na pragnące minimalizować koszty i maksymalizować zyski koncerny państw zachodnich jak narkotyk -sprawiło to że znaczna część światowej produkcji przeniosła się do Chin. Cały obecny kryzys gospodarczy ma właśnie w tym praprzyczynę. Zachód został zalany tanimi produktami Made in China. Dla gospodarek Zachodu opartych na konsumpcji to działa jak narkotyk -z początkowo przyjemnym, ale ostatecznie zgubnym skutkiem. Gospodarki Zachodu, USA i Europy, o pozostałych nie wspomnę, rosły, bo rósł popyt, napędzany tanimi produktami z Chin, które też rosły Tylko że pułapka polegała na tym że relatywny wzrost był nierównomierny -najwięcej zyskiwały Chiny, do których przepływał kapitał. Brak równowagi w wymianie handlowej. Kapitał z Zachodu wyciekał, i przenosił się do Chin. A kapitał, tak jak każda rzecz na świecie, nie bierze się z niczego -choćbyśmy nie wiadomo jakim językiem finansistów to nazwali, zawsze na końcu jest maszyna drukująca pieniądze. Stąd dodruk pustego pieniądza, pułapki zadłużenia, aktywa bez pokrycia itp. W tej sytuacji, "mała wojenka na pacyfiku w wykonaniu Chin" byłaby z punktu widzenia utrzymania (rozumianej w imperialny sposób) dominacji Zachodu nie tylko błogosławieństwem -byłaby wręcz zbawieniem. Im szybciej by wybuchał tym dla imperialnej potęgi Zachodu lepiej. Bo, jak pokazałem Chiny nie byłyby w stanie tej konfrontacji wygrać. Za to dla Zachodu byłoby to wreszcie odcięcie od narkotyku made in China, na którym Chiny żerują. Kiedyś w dziewiętnastym wieku, Anglia zniweczyła nadwyżkę Chin w handlu zagranicznym, wymuszając na Chinach zakup opium (niesławne wojny opiumowe). Dziś Chin "odwdzięczają" się równie niebezpiecznym narkotykiem. Problem w tym że Zachód zgnuśniał, rozleniwił się, stracił cechy które kiedyś dawały mu przewagę. XVII-XIX wieczni politycy rozumieli politykę i jej bezwzględne zasady znacznie lepiej niż ich dzisiejsi zidiociali następcy. Jest to cyniczne, ale to właśnie wojna -bezwzględna okrutna -jest nadzieją Zachodu na utrzymanie swej przewagi.

    1. Garry

      Wszystko się zgadza. Ja pisałem w bardzo podobnym tonie wczoraj, tutaj: http://www.defence24.pl/news_udany-test-rosyjskiej-bulawy Konkluzje jak widać mamy bardzo zbieżne :) Pozdrawiam serdecznie Kolego :)

    2. jaan

      Dzięki za ciekawy komentarz

    3. oregon11

      Rzeczywiscie ciekawy i sensowny tekst, gratuluję :) Wracając do sprawy silników przypominam sobie, że Francuzi z Dassault twierdzili, że opracowanie nowej "cellule" czyli kadłuba samolotu trwa 2-3 lata natomiast zbudowanie od podstaw nowego silnika min. 5-7 lat (pod warunkiem posiadania odpowiedniej bazy technologicznej). Warto też przypomnieć, że USA b. intensywnie wykorzystują ros. RD-180 w swoich rakietach Atlas (mają zapas na 2-3 lata). Wg Aviation Week niby konstrukcja RD-180 jest rozpracowana ale nadal nie rozumieją do końca przepływu w komorze spalania i wolą w nich nie grzebać.

  3. edeq

    Proszę o wyjaśnienie, bo kompletnie tego nie potrafię pojąć. Jak to możliwe, że mocarstwo technologiczne, którego przemysł stanowią m.in. takie marki jak Huaweii, Lenovo, czy BYD nie potrafi zbudować silnika porównywalnego z konstrukcją pochodzącą z kraju, w którym flagowymi produktami przemysłu są wynalazki sprzed 40lat jak Łada Niva, łodzie podwodne projektu Kilo, czy Su-27?

    1. Derek

      @edeq Już tłumaczę . Te firmy to tylko loga . Sami nic prawie nie produkują a jeśli już to całkowicie na zachodnich częściach .

    2. lol

      Nie przesadzał bym z tym mocarstwem technologicznym, Lenovo kupiło IBM razem z inżynierami ... Huaweii produkowało tani sprzęt bardzo długo, i było podwykonawcą dla innych firm, tylko ostatnio zaczęli promować własną markę i powoli coś skrobać. A budowa samochodu jest nieporównywalnie prostsza niż budowa silnika odrzutowego.

    3. Jac

      Widzisz, bo elektronika jest najtańszą i najłatwiejszą to rozwoju sprawą. A wiesz jak trudno zbudować dobre odpowiednie turbiny czy sprężarki. A to tylko mała część tego skomplikowanego układu, nie bez powodu większość silników lotniczych powstała dawno i jest tylko modernizowana. Problemem są też same materiały. Spróbuj zrobić turbinę gazową, gdzie na pierwszym stopniu temperatura to 2000 stopni. Japończykom udało się ledwie 1700. Albo spróbuj znaleźć odpowiedni stop do kotłów węglowych w elektrowniach aby podnieść temperaturę i ciśnienie pary świeżej. Niemcy wymyślili i beznadziejnie się spawa. Oczywiście nie muszę dodawać, że wszystko za rozsądne pieniądze. Spora część dzisiejszego szybkiego rozwoju to elektronika, w reszcie wcale tak wszystko szybko się nie posuwa. Nie bez powodu od kilkuset lat statki to najrozsądniejszy środek transportu towarów na dalekie trasy.

  4. fryz5

    A o niezawodności rosyjskich silników mogą coś powiedzieć Indie.

    1. czyż nie?

      Bardzo chwalą rosyjskie silniki i Indie i Pakistan (piloci pakistańscy uważają o RD-93, że są nie gorsze a pod pewnymi względami nawet lepsze od tych w F-16 block 52! Polska też może coś powiedzieć o silnikach MiG-29 vs F-16, gdyby silniki kupowała po normalnej cenie a nie w firmie "krzak" agenta WSI po cenie 4-5x wyższej niż katalogowa) a u nas przestawia się antyrosyjską propagandę izolowanych osobników, którzy mają w tym cel (ilość afer korupcyjnych w Indiach wyjaśnia jaki). Już indyjski myśliwiec i czołg miały być 8 cudem świata wg Hindusów, "nakładającym rosyjskiemu złomowi" a w praktyce okazało się, że wojsko żąda rosyjskich a nie indyjskich wyrobów. Dziwne że rosyjskich silników czy okrętów "Kilo" nie prześladują nieszczęścia w Polsce, Pakistanie, Malezji (mają MiG-29, Su-30 i F-18. Przy rozważaniu decyzji o wzmocnieniu sił powietrznych stając przed wyborem czy F-18 czy Su-30 dokupili Su-30) a w Indiach wieczne nieszczęścia. Również np. MiG-21 w Polsce miały długą i bezpieczną służbę (do połowy lat 90. kiedy poziom dyscypliny i jakość serwisowania dramatycznie załamały się) - chyba nie było katastrofy z winy maszyny, a w Indiach masowe nieszczęścia.

Reklama