Reklama

Siły zbrojne

Jak przyspieszyć modernizację armii: Obrona przeciwpancerna i bezzałogowce [OPINIA]

Fot. MON/DWOT.
Fot. MON/DWOT.

Siły Zbrojne RP mogą w stosunkowo szybkim tempie wzmocnić swoje zdolności w kluczowych obszarach obrony przeciwpancernej i systemów bezzałogowych, włącznie z amunicją krążącą którą można uznawać za jeden ze środków przeciwpancernych, opierając się o krajowy przemysł. Konieczna jest jednak pewna zmiana podejścia do programów modernizacyjnych, wykorzystanie istniejącego potencjału i konsolidacja programów.

Wojsko Polskie wciąż boryka się z niedostatecznym potencjałem obrony przeciwpancernej, a większość posiadanych w tym zakresie zdolności – pomijając pociski Spike-LR – to sprzęt posowiecki, np. granatniki RPG-7 czy wyrzutnie Malutka na BWP i BRDM. Dzieje się tak pomimo, że obrona przeciwpancerna stała się jednym z priorytetów Strategicznego Przeglądu Obronnego, a od lat 2016-2017 zapowiedziano przeprowadzenie co najmniej kilku programów w tym zakresie. W praktyce jednak w większości wciąż znajdują się one w fazie analityczno-koncepcyjnej.

W pewnym stopniu podobnie rzecz się ma jeśli chodzi o współpracujące z artylerią bezzałogowce, mogące w znaczący sposób wzmacniać potencjał uderzeniowy, służący zresztą również do zwalczania celów opancerzonych. Ostatnie dostawy dronów do artylerii miały jednak miejsce w 2013 roku i w służbie pozostaje niewielka ich liczba, choć dysponuje ona coraz nowocześniejszymi środkami ogniowymi, a również te starsze są w większości zintegrowane z systemem kierowania ogniem Topaz, z którym współpracują bezzałogowce. A od niedawna na wyposażeniu Wojska Polskiego jest też amunicja krążąca – stosunkowo nowy typ uzbrojenia, który – jak pokazała wojna w Górskim Karabachu, może skutecznie wspierać obronę przeciwpancerną.

Systemy obrony przeciwpancernej, amunicji krążącej, jak i bezzałogowce budowane są przez polskie spółki zbrojeniowe (zarówno państwowe, jak i prywatne), częściowo samodzielnie, a częściowo w kooperacji międzynarodowej. Programy ich pozyskania są jednak realizowane w sposób rozproszony, co często jest powodem wieloletnich opóźnień. Wyjściem mogłaby być pewna konsolidacja – połączenie programów, i wykorzystanie już istniejącego lub opracowywanego na potrzeby wojska sprzętu.

  1. Amunicja krążąca i bezzałogowce

Jeśli chodzi o amunicję krążącą i bezzałogowce, to w Wojskach Obrony Terytorialnej wprowadzono niedawno formalnie na uzbrojenie system Warmate, który został pozyskany pod koniec 2017 roku. Jest on produkowany przez Grupę WB i zintegrowany ze Zautomatyzowanym Zestawem Kierowania Ogniem Topaz, używanym w Wojskach Rakietowych i Artylerii. Może też współdziałać z BSL FlyEye, używanymi w różnych rodzajach wojsk (Wojska Lądowe, w tym artyleria dysponują jednak stosunkowo niewielką liczbą systemów tego typu).

Jednocześnie od 2018 roku prowadzone są analizy w sprawie systemu amunicji krążącej pod kryptonimem Sparrow. Należy zakładać, że Sparrow jest kierowany m.in. do Wojsk Lądowych, podczas gdy system Warmate wprowadzony został do użycia WOT.  O programie wiadomo niewiele, ale masa efektora ma wynosić 6 kg, więc jego parametry mogą być zbliżone do Warmate. Interesującą opcją wydaje się więc połączenie obu programów i pozyskanie dla innych rodzajów wojsk rozwiązania już wprowadzonego do SZ RP, przetestowanego, produkowanego w kraju, a jednocześnie zintegrowanego z używanym już powszechnie systemem kierowania walką.

image
Fot. ppor. Robert Suchy/CO MON

Dzięki temu bezzałogowce można by płynnie włączyć w istniejący system walki, znajdujący się we wszystkich pułkach i zdecydowanej większości dywizjonów artylerii oraz kompaniach wsparcia batalionów zmotoryzowanych/zmechanizowanych uzbrojonych w moździerze Rak (do 2024 roku będzie to 15 modułów bojowych). W ten sposób amunicję krążącą i klasyczne środki ogniowe można by wykorzystywać w ramach współdziałania. Ponadto, do jednostek artylerii należałoby rozważyć wprowadzenie znacznie większej liczby BSP FlyEye, tak by były do dyspozycji każdego dywizjonu. Koszt dwunastu takich zestawów (z 48 statkami powietrznymi), zakupionych dla WOT w latach 2018-2019 to około 42 mln złotych, co w skali budżetu MON jest niewielką kwotą, a może znacząco zwiększyć efektywność miliardów złotych wydawanych na Kraby i Raki. W Planie Modernizacji Technicznej jest inny program, który dotyczy bezzałogowców podobnej klasy co FlyEye (kryptonim Wizjer). Umowa na ten system ma być podpisana w pierwszej połowie 2021 roku, do obecnego postępowania dopuszczono wyłącznie spółki państwowe.

Biorąc jednak pod uwagę, że zakres potrzeb, jeśli chodzi o bezzałogowce jest bardzo szeroki, a Wizjer ma trafić – takie były pierwotne założenia – w pierwszej kolejności na poziom batalionu zmechanizowanego, nic nie stoi na przeszkodzie, by te dwa programy realizować równolegle. Tym bardziej, że FlyEye to system sprawdzony w warunkach bojowych (m.in. na Ukrainie), a Wojsko Polskie dysponuje funkcjonującym systemem zabezpieczenia jego eksploatacji. Co zresztą było przesłanką do zakupu go dla WOT w końcu 2018 roku, gdy postępowanie dla Wizjera już trwało. Czemu więc nie wprowadzić ich na szerszą skalę również do Wojsk Lądowych? Tym bardziej, że mogą one – podobnie jak Warmate – zostać włączone w działający system.

  1. Przeciwpancerne pociski kierowane.

Jeżeli chodzi o przeciwpancerne pociski kierowane, również tutaj można by zastosować unifikację – na dwóch poziomach. Dziś prowadzonych jest kilka różnych programów dotyczących bezpośrednio ppk lub z nimi związanych: lekki Pustelnik, cięższa Karabela, niszczyciel czołgów Ottokar-Brzoza, modernizacja śmigłowców Mi-24, oraz nowe maszyny Perkoz i Kruk. Wszystkie one mają jednak jedną wspólną cechę – są na wstępnym etapie, z reguły w fazie analityczno-koncepcyjnej.

Paradoksalnie jednak programy te, jeśli chodzi o zakupy ppk, można by połączyć i zrealizować w oparciu o już istniejący lub rozwijany potencjał w przemyśle. Jeśli chodzi o Pustelnika, to naturalnym kandydatem jest pocisk typu Pirat, rozwijany przez Mesko i Telesystem-Mesko. Wykorzystuje on system naprowadzania laserowego, zunifikowany z Amunicją Precyzyjnego Rażenia opracowywaną dla haubic Krab i Kryl oraz przyszłych moździerzy Rak. Również tutaj można by więc wykorzystać efekt wzajemnego współdziałania różnych środków walki. Fakt, że Pirat jest pod pełną, krajową kontrolą oznacza, że może być dalej rozwijany i swobodnie integrowany w różnych systemach. Może stanowić uzbrojenie lekkich pojazdów, ale też naziemnych systemów bezzałogowych, w rodzaju np. ASBOP PERKUN opracowanego przez Telesystem-Mesko i ŁUKASIEWICZ – PIAP.

Oczywiście potrzebne są również cięższe ppk. Obecnie do Sił Zbrojnych RP dostarczane są produkowane w Mesko na licencji izraelskiego Rafaela pociski Spike-LR. Na razie są używane na wyrzutniach przenośnych, a wkrótce będą też odpalane z wież ZSSW-30, jakie trafią na Rosomaki i następnie Borsuki.

Możliwe jest podjęcie w Mesko produkcji pocisków Spike-LR2, czyli kolejnej generacji, o znacznie większych możliwościach bojowych. Mają one zwiększony do 5,5 km zasięg, wyższą przebijalność pancerza oraz znacznie zmodernizowany system naprowadzania, obejmujący również nowy tryb odpalania do celu o znanych uprzednio koordynatach z możliwością ręcznego sterowania, ale też automatycznego naprowadzania w ostatniej fazie lotu. Pociski te są też w pełni kompatybilne z istniejącymi wyrzutniami, zarówno przenośnymi, jak i samobieżnymi (np. na ZSSW-30).

Jednocześnie w produkcji Spike-LR2 może zostać wykorzystana znaczna część posiadanego już przez Mesko potencjału, używanego dziś do wytwarzania pocisków Spike-LR1. Mesko i Rafael porozumiały się już co do podziału pracy przy produkcji tych pocisków. Co więcej, polska spółka w wypadku podjęcia produkcji Spike-LR2, miałaby również możliwość dostarczania ładunków bojowych na rynki trzecie w łańcuchu dostaw Rafaela.

Rosomak z ZSSW z przygotowaną do użycia wyrzutnią ppk Spike. Fot. HSW.
Rosomak z ZSSW z przygotowaną do użycia wyrzutnią ppk Spike. Fot. HSW.

Istnieje też możliwość wdrożenia produkcji w Polsce innych wersji Spike, chociażby wysoce zunifikowanego ze Spike-LR2 wariantu Spike-ER2, o zasięgu 10 km i 16 km jeśli pocisk jest odpalany z powietrza (np. ze śmigłowców), a zastosowane zostanie dodatkowe łącze radiowe. Wykorzystanie istniejącego potencjału, czyli pocisków rodziny Spike w programach Karabela, Ottokar-Brzoza czy tych dotyczących śmigłowców mogłoby pozwolić na relatywnie szybkie wzmocnienie obrony przeciwpancernej, w dużej mierze z wykorzystaniem własnego – i już posiadanego – potencjału przemysłowego. A jak na razie, jedynymi niszczycielami czołgów w Wojsku Polskim są przestarzałe 9P133 Malutka na BRDM-2, a śmigłowce Mi-24 dawno utraciły zdolności do rażenia celów bronią kierowaną.

  1. Granatniki przeciwpancerne

Oczywiście rozwiązania wymaga również kwestia granatnika przeciwpancernego. Jeśli chodzi o system jednorazowego użytku, to prace analityczne są prowadzone od 2015 roku, ale na razie nie doprowadziły one do wszczęcia postępowania, nie mówiąc już o realizacji zakupu. A to jest mocno niekorzystne zarówno dla nowo formowanych Wojsk OT, jak i dla Wojsk Lądowych. W tych ostatnich wykorzystanie granatników RPG-7 w każdej drużynie, obok oczywistych niedostatków tej broni, „konserwuje” stare struktury pododdziałów, zakładające że do obsługi granatnika (etatowo, w przeciwieństwie do granatników jednorazowych) trzeba aż dwóch żołnierzy.

Jednocześnie skala zapotrzebowania na tego typu sprzęt (co najmniej kilkadziesiąt tysięcy sztuk zarówno dla Wojsk Lądowych i WOT) powoduje, że podjęcie jego produkcji w kraju byłoby zarówno opłacalne, jak i uzasadnione. Kwestia licencji na granatnik została zresztą uwzględniona w jednym z ostatnich zapytań Inspektoratu Uzbrojenia.

Fot. st. chor. Sławomir Mrowiński - WDK IwSp SZ.
Fot. st. chor. Sławomir Mrowiński - WDK IwSp SZ.

Ale decyzji dotyczących wyboru tego typu broni – wciąż nie ma. A przecież można by zdecydować się na pozyskanie całej rodziny granatników i jej stopniowy rozwój zgodnie ze zmieniającymi się wymogami pola walki. Możliwe jest integrowanie jej z nowymi typami uzbrojenia, wdrażanie różnych wariantów, głowic itd. Do tego jednak trzeba przełamania impasu i rozpoczęcia wdrażania nowego systemu.

Systemowe zmiany

Biorąc pod uwagę potrzeby Wojska Polskiego, szczególnie w zakresie broni przeciwpancernej i bezzałogowców, pożądane wydaje się przyjęcie nowego podejścia, uwzględniającego maksymalizację wykorzystania posiadanego już potencjału. Może to skutkować na przykład konsolidacją – połączeniem programów, realizowanych do chwili obecnej oddzielnie. Oczywiście, w niektórych sytuacjach mogłoby to wymagać pewnych uzgodnień i ujednolicenia założeń wśród gestorów sprzętu o bardzo podobnych założeniach.

Z drugiej jednak strony, rozproszenie – zarówno strukturalne, jak i pod kątem poszczególnych programów, jest jedną z największych wad obecnych systemów pozyskiwania. Konieczność prowadzenia wielu projektów, często z podobnymi założeniami, obciąża również struktury odpowiedzialne za zakupy sprzętu. A to jest jednym z wielu powodów opóźnień, które negatywnie wpływają zarówno na zdolności armii, jak i kondycję przemysłu.

Ponadto, z punktu widzenia procedur wprowadzenie modyfikacji do posiadanego już sprzętu, czy wznawianie zamówień jest dużo łatwiejsze, niż przeprowadzanie całego procesu wdrażania określonego wyposażenia od nowa. Dlatego też powinno się rozważyć wzmocnienie priorytetowych obszarów zdolności Wojska Polskiego w oparciu o sprzęt, który w dużej mierze już znajduje się na wyposażeniu Sił Zbrojnych lub jest oferowany przez przemysł z wykorzystaniem posiadanego i rozwijanego potencjału. Takie rozwiązanie nie tylko pozwoli na relatywnie szybkie wzmocnienie zdolności obronnych, ale też zapewni korzystny stosunek koszt-efekt, dzięki wykorzystaniu istniejących systemów logistycznych i szkoleniowych. A znaczna część kosztu produkcji i cyklu życia pozostanie w kraju, pozwalając na wzmocnienie krajowej gospodarki, ale i bazy przemysłowej, dzięki czemu będzie ona mogła rozwijać kolejne generacje sprzętu dla Wojska Polskiego.

Reklama

Komentarze (3)

  1. Wojtekus

    Po przeczytaniu nasuwa sie stwierdzenie ze w MON wszystko co pilne od lat lezy w tak zwanych fazach "analityczno-koncepcyjnych". Analizy sa, koncepcja jest pieniadze tez sa tylko brakuje decyzji. Jak zmienic ta patologie?

  2. Polak Mały

    Gdyby jeszcze MON o tym wiedziało. Wydajemy fortunę na nowe czołgi, samoloty za to wszystko wydajemy pieniądze za oceanem. A jak widać aby skutecznie się bronić trzeba naszych żołnierzy wyposażyć w amunicję krążąca, bsl broń p.pancerną a tutaj możemy to kupić z polskich zakładów zbrojeniowych prywatnych i państwowych. Dalej obrona OPL mamy pioruna w ciągu 2 lat jak zapowiedziało kierownictwo Mesko może powstać rakieta o 2 krotnie większym zasięgu. Dlaczego nie zaleca tego MON? Lepiej zapłacić za granicą?

    1. .-.

      Prywatnych? A fuj! Od prywaciarza nie będziemy kupować. Od polskiego prywaciarza rzecz jasna, bo od amerykańskiego czy innego - no problem!

  3. Hamak

    Co pilnie trzeba wprowadzic na uzbrojenie to wiadomo od wielu lat. MON skutecznie to blokuje prowadzac niekonczace sie analizy. Jsk juz cos uda mu sie nowego kupic to okazuje sie ze brak kluczowych elementow aby dane uzbrojenue bylo skuteczne. Albo brak rizpoznanua i dronow dla Krabow i Rakow albo brak amunicji. No slepy by nie zauwaxyl ze MON to siedlusko agentow obcych sluzb. Gdzie jest kontrwywiad?????

Reklama